Odcinek 65
Dedykowany wszystkim, który czytają, tym, co komentują i tym, którzy są cichymi czytelnikami.
-Obrażany się?- Szepnął mu do ucha Javi
-Tak teraz tylko ich poczucie winy może uratować nam tyłki- odszeptał mu chłopak
-Racja, nie wysłuchaliśmy was- powiedziała blondynka- przepraszam kochanie.
-O nie, najpierw kup mi kwiatki a czekoladki a dopiero potem pogadamy czy ci wybaczę- chlapnął Javi
-Co???- Zdziwili się wszyscy
Nagle dołączyli do nich „rodzice” Martina i Chrystian.
-Chris, co ty tu robisz?- Zdziwili się wszyscy
-Ja wiem, że znamy się krótko a właściwie jeszcze prawie wcale, ale bardzo was wszystkich polubiłem i przyszedłem was wesprzeć. To widać na pierwszy rzut oka jak kochacie małego i sędzia na pewno też to od razu zauważy- mówił z szczerym uśmiechem na ustach
-Dzięki stary- Martin poklepał kumpla po ramieniu a w oczach Any zakręciła się mała łezka.- Kochanie, dlaczego płaczesz?- Zapytał troskliwie chłopak
-Bo mamy takich wspaniałych przyjaciół, dziękuję wam, że tu z nami jesteście i pokochaliście małego tak jak my.
Javier nie czekając dłużej mocno przytulił do siebie Ane i Martina a reszta podążyła jego śladem tworząc krąg przyjaciół. Wszystko było by miłe, gdy tej cudownej chwili nie przerwał głos za plecami Martina
-Synku- odezwała się kobieta
-Przepraszam czy my się znamy?- Zapytał z ironią chłopak
-Synku przecież ci mówiłam wczoraj, że….
-Martin to ta wariatka z parku- szeptał mu Javi
-No tak, teraz poznaje- powiedział z ironią- rzeczywiście to ta wariatka z parku!
-Nie wiem, co oni ci nagadali, ale chce dziś być przy tobie, wspierać cię syneczku.
-racja miejsce matki jest przy dziecku..
Na twarzy kobiety zagościł tryumfalny uśmiech skierowany do państwa Gomez, który w ten chwili bali się tego, co może się stać
-Mamo proszę cię usiać blisko mnie, chce cię mieć blisko- powiedział podchodząc do Laury całując ja w czoło z synowska miłością
Szczęśliwa kobieta wiedziała już, że nic nie zdoła rozdzielić jej z synem, dlatego z jej oczu popłynęły łzy szczęścia.
-Oczywiście synku, że usiądę blisko, zawsze będę blisko ciebie.
-Mamo nie płacz proszę- mówił ocierając jej łzy – kocham was ponad wszystko i tylko wy jesteście byliście i będziecie moimi rodzicami, jesteśmy rodziną. Nikt i nic nas nie rozdzieli.
-Widzisz, a twoja matka mówiła, że nie umiem dobrze wychować naszego synka, myliła się – powiedziała dumna kobieta do męża- szkoda, że teraz tego nie widzi.
-Widzę więcej niż myślisz zakupomanko.- Ni stąd ni zowąd pojawiła się ukochana babunia.
-A mamusia, co tu robi?- Zdziwił się Marco
-Potem z tobą pogadam, teraz musze przeprosić mojego maluszka.
-Że niby mnie? -zdziwił się chłopak
-Tak skarbeńku ciebie
-Skarbeńku?- tym razem zdziwili się wszyscy
-No i co w tym takiego dziwnego, co?- Wrzeszczała kobieta
-Wszystko- powiedzieli chórem
-Oj Maluszku, pokochałam cię jak tylko mi cię pokazali, byłeś taki śliczny, delikatny i niewinny. Spędzałam wtedy z tobą każdą wolną chwilę, byłam taka szczęśliwa, że mojego syna spotkało takie szczęście, bo już wtedy nie znosiłam twojej matki- dodała pospiesznie- to ze znaleźli cię na swoich schodach dzień po swoim ślubie było jak cud. Potem jeszcze okazało się, że ta zakupomanka- tu złowrogo spojrzała na synowa- nie może zajść w ciąże. Wtedy się tym nie przejęłam, byłeś moim skarbem, ale gdy po raz pierwszy pojawiła się ta kobieta- gdyby wzrok mógł zabijać kobieta z parku już by nie żyła- zaczęła grozić i szantażować, bałam się, że kiedyś może zabrać cię z naszej rodziny no i wtedy się zaczęło, zaczęłam cię odpychać od siebie żeby nie cierpieć jak on pojawi się kolejny raz i nam cię zabierze. Wybacz mi maleńki, ale bałam się cię pokochać i stracić, jesteś moim jedynym wnusiem. Nie wiedziałam, że ona przez te wszystkie lata szantażowała twoich rodziców, bo już by mnie popamiętała- dodała wojowniczo
-Oj babciu, babciu- chłopak się zaśmiał – niestety tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, musimy nadrobić te lata walki, i nie traktuj już w ten sposób mojego syna- powiedział błagalnie
-Będę najlepsza prababcią pod słońcem, co prawda pradziadek to mięczak, ale tez kocha Diegita.
-Synku- odezwała się nagle kobieta z parku
-Niech mnie pani tak nie nazywa, nie ma pani do tego prawa, jest pani zwykłą oszustką.
-Wyjdź stąd i nie wracaj- powiedział stanowczo Marco
-O nie, to mój syn, jest niepełnoletni i mogę wam go odebrać, cos mi się należy.
-HAHA zaśmiał się chłopak, niech pani nie będzie śmieszna, nic pani nie może zrobić.
-Mogę cię im odebrać i to bardzo szybko
W oczach Laury znów zagościł strach, mocno wtuliła się w ramiona męża.
-A proszę bardzo, tylko najpierw sobie przypomnij kiedy mnie urodziłaś.
-Co?- Kobieta nie wiedziała, o co chodziło chłopakowi.
-To ze za trzy dni kończę 18 lat, będę pełnoletni i nikt ci nie da prawa opieki nade mną, nie masz już, czym szantażować wiec wyjdź i nie zatruwaj atmosfery i powietrza swoją obecnością.
-Przypominam ci, że mówisz do swojej matki!
-Jak będę chciał pogadać z moja matką to poproszę ja o rozmowę, ale na razie tracę swój czas na bezsensowna rozmowę z jakąś wywloką.
-Martin nie warto się z nią kłócić- uspokajała go Ana
-Racja, lepiej już chodźmy, bo zaraz się zacznie
Cała dziesiątka oddaliła się w kierunku Sali, w której miała odbyć się rozprawa pozostawiając na środku korytarza osłupiała kobietę, która nie spodziewała się takiego obrotu rozmowy.
Posiedzenia zaczęło się o czasie.
Adwokat Any i Martina przedstawił sędziemu opinie psychologów, nauczycieli i otoczenia, w jakim obecnie znajdowało się dziecko. Zeznania urzędnika z, Acapulco któremu Marco przestawił cała historie dziecka i okoliczności jego znalezienia wywarły duży wpływ na sędziego. Zarówno jako człowiek jak i przedstawiciel prawa był pod ogromnym wrażeniem poświecenia i warunków, jakie stworzyli dziecku tak młodzi ludzie.
-Musze przyznać że trochę niepokoił mnie wasz wiek ale to co dziś usłyszałem pozbawia mnie wszelkich wątpliwości, jesteście wzorowymi uczniami, przynajmniej Pani Montez- tu niewyraźnie popatrzył na chłopaka który zawstydził się swoimi ocenami chociaż do najgorszych one nie należały.- przede wszystkim stworzyliście temu dziecku prawdziwy dom pełen rodzicielskiej miłości a tego właśnie mu trzeba. O finanse też się nie martwię bo musze przyznać że rodzina Gomez jest bardzo szanowaną rodziną a gdy zobaczyłem jakie sumy zgarniacie w konkursach tanecznych to zacząłem pluć sobie w brodę że mam dwie lewe nogi i tańczyć nie umiem.- zażartował sędzia.
Gdy już miał ogłosić wyrok na salę wtargnęła młoda dziewczyna .
-Kim pani jest?
-Matką dziecka!
sylwia2805