A moze by taki sos.doc

(20 KB) Pobierz
A moze by taki sos

A moze by taki sos...

Bierzemy kilka duzych i dojrzalych pomidorow "malinowych" (duzo miazszu, malo pestek). Nacinamy skorke kazdego pomidora i zanurzamy je (pomidory - nie skorki) we wrzacej wodzie na okolo minute. Potem obieramy ze skory i kroimy na male kawalki.

Na glebokiej, grubej patelni, rozgrzac 2-3 lyzki oliwy (najlepiej "na oko", tak by solidnie pokryc dno patelni). Gdy jest juz bardzo goraca (otwarta lapke znizamy nad tafle oliwy i czujemy... uwaga! sucha lapke!), dodajemy pomidory i... smazymy...

Jak sie juz troche "porozpadaja", dodajemy posiekany czosnek (tyle zabkow, co pomidorow i niech Pan Bog broni przed suszonym substytutem czosnku) oraz zestaw ziolowy (czyli po czterech szczyptach lub okolo lyzeczce: czabru, tymianku, majeranku, oregano, bazylii, rozmarynu, swiezo zmielonego pieprzu). Wazne: ziola najlepiej swieze, jesli jednak suszone - to koniecznie rozkruszamy je przed dodaniem.

Dalej smazymy, mimo to, ze wsio bulgoce jakby sie gotowalo... :-) Dodajemy pol szklanki bialego wina, cukier i dusimy (zmniejszajac drastycznie gaz) mieszajac, az niepotrzebne plyny odparuja, by sos byl gesty... (jakies 5-8 minut). Dodajemy rowniez lyzeczke cukru i lyzeczke soli...

Probujemy... z drewnianego sztucca... i mniaaaam...

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin