Całując hrabinę - King Susan.pdf
(
1628 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - King Susan - Ca\263uj\271c hrabin\3521)
Susan King
CAŁUJ
ġ
C HRABIN
Ħ
Kocha mnie, czy wy
Ļ
mieje i zostan
ħ
znów sam?
Szkock
Ģ
dum
ħ
przywdziej
ħ
, bo to wszystko co mam.
Jak odnajd
ħ
sam siebie? Strugi szmer... łoskot fal...
Nad oceanu brzegiem wbijam wzrok w wielk
Ģ
dal.
Przeszło
Ļę
m
Ģ
zagubion
Ģ
słoneczny złoci miód...
Biegn
ħ
przez niesko
ı
czono
Ļę
a
Ň
do wieczno
Ļ
ci wrót.
Ju
Ň
nie odnajd
ħ
szlaków, którymi los nas gnał
Ni pie
Ļ
ni, co dzieciom do snu, bym
Ļ
piewa
ę
chciał...
Przeszło
Ļę
za burt
ħ
rzuci
ę
, mowy za grosz si
ħ
zby
ę
?
Nim kiedy
Ļ
po nie wrócisz, deszcz... wiatr... i nie ma nic.
Dougie MacLean
Eternity
(Wieczno
Ļę
)
Prolog
Szkocja, północno-zachodnie pasmo Gór Szkockich
Lato, 1849 rok
Drog
Ģ
biegn
Ģ
c
Ģ
u podnó
Ň
a Góry Wró
Ň
ek ci
Ģ
gn
ħ
ła niespiesznie procesja szkockich
górali. Było ich ze stu. Niektórzy szli na piechot
ħ
, z w
ħ
zełkami na plecach i dzie
ę
mi na r
ħ
ku.
Inni jechali na skrzypi
Ģ
cych wozach, załadowanych pod wierzch ubogim dobytkiem. Dolina
była pełna sło
ı
ca. Promienie l
Ļ
niły na za
Ļ
nie
Ň
onych szczytach, rozja
Ļ
niały blaskiem porosłe
wrzosami zbocza, odbijały si
ħ
od powierzchni jeziora. Ani jedna głowa nie chyliła si
ħ
, ani
jedne plecy nie uginały, gdy odchodz
Ģ
cy st
Ģ
d m
ħŇ
czy
Ņ
ni, kobiety i dzieci spogl
Ģ
dali dokoła,
by zachowa
ę
w sercu i pami
ħ
ci pi
ħ
kno Glen Shee, Doliny Wró
Ň
ek.
Catriona MacConn przygl
Ģ
dała si
ħ
w
ħ
druj
Ģ
cym ludziom ze stromego zbocza. Mocno
skrzy
Ň
owała ramiona na piersi, jakby osłaniaj
Ģ
c serce, mogła złagodzi
ę
przejmuj
Ģ
cy ból.
Westchn
ħ
ła i spojrzała na brata. Finlay MacConn tak
Ň
e obserwował przemarsz wygna
ı
ców.
Jego dło
ı
sama zacisn
ħ
ła si
ħ
w pi
ħĻę
. Finlay był wysoki i krzepki jak jego młodsza siostra, ale
włosy miał ciemne, jej za
Ļ
l
Ļ
niły jak roztopiony br
Ģ
z. Ubrany był w kurtk
ħ
i kilt. Pod
po
ı
czochami rysowały si
ħ
mocne mi
ħĻ
nie łydek, wyrobione od wspinania si
ħ
po górach.
Osłaniaj
Ģ
c oczy od sło
ı
ca i powstrzymuj
Ģ
c łzy, Catriona spogl
Ģ
dała na m
ħŇ
czyzn
ħ
na
l
Ļ
ni
Ģ
cym karym koniu, obserwuj
Ģ
cego scen
ħ
z pobocza drogi. Hrabia Kildonan widział, jak
jego rz
Ģ
dca ze swoimi lud
Ņ
mi przeje
Ň
d
Ň
a wzdłu
Ň
coraz bardziej rozci
Ģ
gaj
Ģ
cej si
ħ
procesji i
wykrzykuje gromkie rozkazy, usiłuj
Ģ
c pop
ħ
dzi
ę
w
ħ
drowców.
Z przeciwnego ko
ı
ca doliny przygalopował kolejny je
Ņ
dziec na gniadym koniu.
Zatrzymał si
ħ
obok hrabiego i gniewnie wzniósł r
ħ
k
ħ
. Catriona nie rozpoznała
ciemnowłosego m
ħŇ
czyzny, ale zwinno
Ļę
, elegancki krój br
Ģ
zowego ubrania, je
Ņ
dziecka
postawa i swoboda, z jak
Ģ
zwracał si
ħ
do hrabiego,
Ļ
wiadczyły,
Ň
e jest d
Ň
entelmenem, by
ę
mo
Ň
e krewniakiem Kildonana.
-
Kto podjechał do hrabiego? - spytała. - Widzisz tego m
ħŇ
czyzn
ħ
z rozwianymi
czarnymi włosami? Ma gro
Ņ
n
Ģ
min
ħ
, jakby co
Ļ
mu si
ħ
nie podobało!
-
To chyba syn hrabiego - odparł Finlay. - Odziedziczył imi
ħ
po ojcu, wi
ħ
c pewnie
nazywa si
ħ
George Mackenzie. W
Ģ
tpi
ħ
, czy go pami
ħ
tasz. Była
Ļ
wtedy malutka.
Wychowywał si
ħ
w zamku Kildonan, póki hrabina nie zabrała dzieci i nie opu
Ļ
ciła m
ħŇ
a na
zawsze.
-Ach! Przypominam sobie czarnowłosego, nie
Ļ
miałego chłopca, który lubił samotne
górskie wyprawy. Ale teraz chyba bym go nie poznała. Catriona na chwil
ħ
oderwała my
Ļ
li od
ponurego pochodu.
- Nie było go tu z dziesi
ħę
lat. Mieszkał z matk
Ģ
na Nizinie Szkockiej - wyja
Ļ
nił
Finlay. - Pani Baird mówiła naszemu ojcu,
Ň
e chłopak wrócił,
Ň
eby zapewni
ę
sobie
dziedzictwo, bo pan hrabia ci
Ģ
gle wyprzedaje grunta i usuwa mieszka
ı
ców z zagród. Pani
Baird powiada,
Ň
e
Ň
yj
Ģ
ze sob
Ģ
jak pies z kotem. A ona wie najlepiej, bo pracuje teraz w
zamku.
- No có
Ň
... Jaki ojciec, taki syn. Pewnie si
ħ
kłóc
Ģ
o to, komu wi
ħ
cej si
ħ
dostanie z
profitu za owce, które b
ħ
d
Ģ
teraz hasa
ę
po hrabiowskich gruntach - prychn
ħ
ła pogardliwie. -
Złe nastały czasy, kiedy szkocki dziedzic nie dba o swoich ludzi ani własn
Ģ
ziemi
ħ
.
-
Nie tak bywało dawniej! Klan miał naczelnika, a nasza dolina była niedost
ħ
pn
Ģ
twierdz
Ģ
klanu Mackenziech, wojowników i ich rodzin. A ka
Ň
dy pan dbał o swoich
dzier
Ň
awców jak o własnych krewnych. Tak przynajmniej mówi
Ģ
.
-
Wszystko si
ħ
zmienia. A do przeszło
Ļ
ci nie da si
ħ
wróci
ę
- mrukn
ħ
ła Catriona.
Znów w milczeniu obserwowała pochód. Dotarł wła
Ļ
nie do podnó
Ň
a stoku, na którym
stali z Finlayem.
Niektóre z kobiet płakały, inne zarzucały sobie na głowy kraciasty pled na znak
Ň
ałoby. Catriona znów poczuła napływaj
Ģ
ce do oczu łzy i mocne pulsowanie w
Ň
yłach.
Je
Ļ
li w Dolinie Wró
Ň
ek zabraknie ludzi, to stra
Ň
nicy pokoju, czyli wró
Ň
ki i elfy we
własnej osobie, pogr
ĢŇĢ
si
ħ
w
Ň
alu. Magiczna siła doliny i jej legendy pójd
Ģ
w zapomnienie.
Nawet pi
ħ
kno gór przyblaknie. Wró
Ň
ki pod brzemieniem
Ň
ałoby zmarniej
Ģ
i znikn
Ģ
. Tak
przynajmniej powiada Morag MacLeod.
-
Wró
Ň
ki zd
ĢŇ
yły si
ħ
ju
Ň
przyzwyczai
ę
do „odzyskiwania zagród”, jak to si
ħ
pi
ħ
knie
mówi, Catriono - zauwa
Ň
ył cierpko Finlay. - Tysi
Ģ
ce ludzi zmuszono w górach i na wyspach
do opuszczenia domów, w których
Ň
yli od wielu pokole
ı
. A zacz
ħ
ło si
ħ
to ju
Ň
kilkadziesi
Ģ
t lat
temu.
-
Musimy wi
ħ
c si
ħ
modli
ę
,
Ň
eby to wygnanie było ostatnie!
Kto wie? Mo
Ň
e i b
ħ
dzie, chocia
Ň
w naszej dolinie. Hrabiemu Kildonan potrzeba
coraz wi
ħ
cej pastwisk dla owiec. A opiekowa
ę
si
ħ
nimi b
ħ
dzie garstka Anglików i
mieszka
ı
ców nizin. Podobno to mniej kosztowne ni
Ň
utrzymywanie setek górali. A resztka
ziem, niezamienionych na pastwiska, przyda si
ħ
w sam raz na teren zastrze
Ň
ony dla
my
Ļ
liwych. Tak przynajmniej słyszałem.
Na czole Finlaya pojawiła si
ħ
gł
ħ
boka zmarszczka.
- A co si
ħ
stanie z legendami i pie
Ļ
niami doliny? - westchn
ħ
ła Catriona. - Tak bym
chciała ocali
ę
cho
ę
troch
ħ
tej m
Ģ
dro
Ļ
ci i pi
ħ
kna... Przecie
Ň
to nasze dziedzictwo! Dzieci i
wnuki strac
Ģ
je bezpowrotnie... Nasz
Ģ
sztuk
ħ
tak
Ň
e zagrabiaj
Ģ
obcy i wywo
ŇĢ
Bóg wie dok
Ģ
d.
Tak chciałabym ocali
ę
t
ħ
dolin
ħ
: ziemie, mieszka
ı
ców, tradycje... - Catriona wzruszyła
ramionami. - Ale wiem,
Ň
e to tylko marzenia. Kim
Ň
e ja jestem? Córk
Ģ
wiejskiego
proboszcza... który traci dzi
Ļ
wi
ħ
kszo
Ļę
parafian.
Finlay otoczył siostr
ħ
ramieniem.
- Marzenia te
Ň
si
ħ
spełniaj
Ģ
. Trzeba je piel
ħ
gnowa
ę
, bo gdy rozkrzewi
Ģ
si
ħ
w naszych
sercach, b
ħ
d
Ģ
mocne jak twierdza. - Spojrzał na góry po przeciwnej stronie doliny. Sło
ı
ce
złociło
Ļ
nie
Ň
ne szczyty. - I ja chc
ħ
ocali
ę
nasz
Ģ
dolin
ħ
. Ale ja przede wszystkim mam na
wzgl
ħ
dzie ludzi. Pragn
ħ
odnale
Ņę
ka
Ň
dego wygna
ı
ca i sprowadzi
ę
go znów w rodzinne
strony. Gdyby nasz brat Donald do
Ň
ył dzisiejszego dnia, z pewno
Ļ
ci
Ģ
pro testowałby przeciw
takiej niesprawiedliwo
Ļ
ci.
Catriona westchn
ħ
ła na wspomnienie bystrego i dzielnego Donalda, który zgin
Ģ
ł na
zboczu tej góry. Przygl
Ģ
dała si
ħ
znowu smutnemu pochodowi.
- Gdyby nasz ojciec był pasterzem, a nie proboszczem z Glenachan, my te
Ň
musieliby
Ļ
my st
Ģ
d odej
Ļę
. I ani ty, ani Donald, ani nawet ojciec nic by na to nie poradzili.
Nagły podmuch wiatru szarpn
Ģ
ł spódnic
ħ
Catriony i kraciasty szal, który miała na
ramionach. Splecione w warkocz włosy rozplotły si
ħ
i powiewały jak barwny celtycki
proporzec z czerwieni i złota. Dziewczyna odgarn
ħ
ła je do tyłu i stała obok brata w milczeniu,
pełna smutku. Czuła si
ħ
dziwnie, jakby nale
Ň
ała do gwardii honorowej.
Z dołu znów doleciał rozpaczliwy płacz. Catriona ujrzała, jak stara kobieta na zboczu
innego wzgórza wznosi r
ħ
ce ku niebu.
ņ
ałosna skarga odbiła si
ħ
echem od skalnych
Ļ
cian i
spot
ħŇ
niała, gdy inne kobiety podj
ħ
ły lament. Echo te
Ň
ogromniało i pogł
ħ
biało si
ħ
, jakby
same góry płakały nad odchodz
Ģ
cymi.
Smutek i pi
ħ
kno tego po
Ň
egnania bliskie były sercu Catriony. Kochała stare pie
Ļ
ni i
nie mogła znie
Ļę
my
Ļ
li,
Ň
e w dolinie zapanuje
Ň
ałoba i pustka zamiast dawnej dobrotliwej
magii i rado
Ļ
ci.
- Nawet góry płacz
Ģ
- powiedział Finlay. - Spójrz na te wezbrane strumyki: spływaj
Ģ
po zboczach jak łzy po policzkach.
Catriona przytakn
ħ
ła i wzi
ħ
ła brata za r
ħ
k
ħ
. Na biegn
Ģ
cej pod nimi drodze pie
Ļı
nie
cichła, wi
ħ
c dziewczyna podniosła głow
ħ
i przył
Ģ
czyła si
ħ
do chóru. Z pocz
Ģ
tku cicho, potem
coraz dono
Ļ
niej. To był
tuireadh,
lament szkockich góralek
Ļ
piewany podczas pogrzebów. Na
Zapłakała razem z wygna
ı
cami. W
Ļ
ród odchodz
Ģ
cych było wielu przyjaciół i krewnych
MacConnów.
-
-
d
Ņ
wi
ħ
k tej pie
Ļ
ni
Ļ
ciskało si
ħ
serce.
Gdzie zabrzmi nasz błagalny chór,
Gdy głód do
Ļ
cign
Ģ
ł nas w
Ļ
ród gór?
Jak przemóc l
ħ
k, odegna
ę
chłód,
Gdy nasza krew si
ħ
Ļ
cina w lód?
Hiri uam, hiri uam...
Melodia zataczała coraz szersze kr
ħ
gi, wznosiła si
ħ
ku szczytom gór. Catriona
zamkn
ħ
ła oczy i cał
Ģ
dusz
Ģ
chłon
ħ
ła muzyk
ħ
.
-
Oszcz
ħ
d
Ņ
mi tych frazesów! - warkn
Ģ
ł hrabia, pot
ħŇ
nie zbudowany, gburowaty
m
ħŇ
czyzna. Wygl
Ģ
dał ponuro: włosy miał siwe, a ubranie i buty w kolorze zmatowiałej cyny.
- Panie Grant! Pop
ħ
d
Ņ
wreszcie tych maruderów, bo zmarnujemy przez nich cały dzie
ı
! -
polecił rz
Ģ
dcy. - Musz
Ģ
dotrze
ę
do wybrze
Ň
a, nim noc zapadnie; prze
Ļ
pi
Ģ
si
ħ
koło doków, a z
rannym przypływem załaduj
Ģ
si
ħ
na bydl
ħ
ce statki.
- Bydl
ħ
ce statki?!
Evan zmusił wierzchowca do obrotu. Gniademu ogierowi udzieliło si
ħ
wzburzenie
je
Ņ
d
Ņ
ca; zacz
Ģ
ł parska
ę
i uskakiwa
ę
w bok.
- No wła
Ļ
nie! Zapewnili
Ļ
my niektórym przejazd do Kanady. Reszta wyruszy do
Glasgow i tam poszuka sobie zaj
ħ
cia.
-Jakiego?! Ci ludzie
Ň
yli tu od wielu pokole
ı
. Wi
ħ
kszo
Ļę
z nich nigdy nie była w
mie
Ļ
cie, a co dopiero w obcym kraju! Nie znaj
Ģ
niczego oprócz tych gór ani innego sposobu
Ň
ycia poza tym, które wiedli od stuleci.
-
To wła
Ļ
nie najwi
ħ
kszy problem z t
Ģ
ospał
Ģ
band
Ģ
przygłupów. Chcieliby
Ň
y
ę
w
błogim lenistwie, ła
ŇĢ
c po wzgórzach za swoimi mizernymi stadkami owiec czy kóz,
zbieraj
Ģ
c n
ħ
dzne plony, uprawiaj
Ģ
c przedpotopowe rzemiosła. Nie maj
Ģ
ani krzty ambicji, nie
znaj
Ģ
si
ħ
na niczym prócz tkactwa, pasterstwa i opowiadania bajd! Gdyby zostali tutaj, nigdy
by si
ħ
niczego nie nauczyli. Mo
Ň
e rozwin
Ģ
si
ħ
i do czego
Ļ
dojd
Ģ
z dala od tej doliny.
Wy
Ļ
wiadczamy im przysług
ħ
, wysyłaj
Ģ
c ich w
Ļ
wiat.
-
Przysług
ħ
?! Mo
Ň
e n
ħ
dzarze, których pełno w ka
Ň
dym mie
Ļ
cie, zawsze głodni, cz
ħ
sto
z kalekimi dzie
ę
mi, uwierzyliby,
Ň
e gdzie
Ļ
na ko
ı
cu
Ļ
wiata czeka ich lepszy los! - odci
Ģ
ł si
ħ
Evan. - Ale to s
Ģ
szkoccy górale, krzepcy i dumni. Byli szcz
ħĻ
liwi w swojej dolinie. Kawałek
ziemi i rodzina s
Ģ
dla nich wszystkim. Je
Ļ
li wygnasz tych ludzi z rodzinnych stron i ska
Ň
esz
na rozł
Ģ
k
ħ
z krewniakami, pozbawisz ich duszy!
-
W takim razie ta szkocka dusza nie przynosi im
Ň
adnego po
Ň
ytku i trzeba j
Ģ
wyci
Ģę
jak rakowat
Ģ
naro
Ļ
l. Kiedy uzgodnili
Ļ
my z twoj
Ģ
matk
Ģ
,
Ň
e powiniene
Ļ
na jaki
Ļ
czas
przyjecha
ę
na północ po uko
ı
czeniu studiów, nie przypuszczałem,
Ň
e zaczniesz mnie
cz
ħ
stowa
ę
tymi samymi bredniami, co ona! Cholernie m
ħ
cz
Ģ
cy s
Ģ
ci dobrodzieje maluczkich!
-warkn
Ģ
ł.
- Je
Ļ
li kto
Ļ
jest łaskawy dla tych Szkotów, to tylko ja. Ukazuj
ħ
im inn
Ģ
drog
ħ
i lepsze
Ň
ycie. Nie skazuj
ħ
ich na dalsz
Ģ
n
ħ
dzn
Ģ
egzystencj
ħ
.
- Có
Ň
za bezduszny wywód, jaka arogancja i chciwo
Ļę
! - odparł Evan.
- Miałem nadziej
ħ
, ojcze,
Ň
e zmieniłe
Ļ
si
ħ
cho
ę
troch
ħ
przez te wszystkie lata.
Łudziłem si
ħ
,
Ň
e gdy matka odeszła od ciebie i zabrała Jeanie i mnie, przekonałe
Ļ
si
ħ
wreszcie, co naprawd
ħ
jest najwa
Ň
niejsze. Szkoccy górale dobrze wiedz
Ģ
,
Ň
e najbardziej
nale
Ň
y ceni
ę
rodzin
ħ
i ziemi
ħ
. Miło
Ļę
i dary ziemi to jedyne, co nam pozostanie a
Ň
do ko
ı
ca.
Ale ty tego nie widzisz. Niszczysz wszystko. - Wskazał zgromadzonych ludzi.
-
Gadaj tak dalej jak miłosierna paniusia, a odbior
ħ
ci przyrzeczon
Ģ
ziemi
ħ
i maj
Ģ
tek.
Przypadn
Ģ
twojej siostrze. Ona przynajmniej okazuje mi szacunek - burkn
Ģ
ł hrabia.
-
Dawniej i ja ci
ħ
szanowałem, ojcze - odpowiedział Evan. - A je
Ļ
li ju
Ň
mowa o
Wysłuchaj mnie, ojcze! Błagam! - zaklinał George Evan Mackenzie, wicehrabia
Glendevon. - Szkocki naczelnik nigdy w ten sposób nie traktuje swoich ludzi!
-
maj
Ģ
tku, to niewiele z niego zostanie prócz stu tysi
ħ
cy owiec i ogryzionych do czysta zboczy,
je
Ň
eli pozb
ħ
dziesz si
ħ
najcenniejszych skarbów tej doliny: rdzennych mieszka
ı
ców i
Ļ
ladów
celtyckiej kultury, i sprzedasz ziemi
ħ
po kawałku dla dora
Ņ
nego zysku.
Serce waliło mu jak młotem, gdy spogl
Ģ
dał na pi
ħ
kne w swojej pot
ħ
dze góry, na
wysokie niebo i na ludzi, których twarze
Ļ
wiadczyły o sile i dumie. Zawsze były drogie jego
sercu dzieci
ħ
ce wspomnienia z Glen Shee. Kochał t
ħ
dolin
ħ
i czuł gwałtown
Ģ
potrzeb
ħ
roztoczenia opieki nad tym skrawkiem ziemi i nad jego mieszka
ı
cami. W ci
Ģ
gu kilku dni po
powrocie do miejsca, które zawsze uwa
Ň
ał za własny dom, mimo rozd
Ņ
wi
ħ
ku mi
ħ
dzy
rodzicami, u
Ļ
wiadomił sobie gł
ħ
bi
ħ
swojego przywi
Ģ
zania do Glen Shee i Kildonan.
A teraz czuł si
ħ
bezsilny. Nie mógł przeszkodzi
ę
temu, co postanowił ojciec.
Wysiedlenia były rozpowszechnione w szkockich górach z przyczyn ekonomicznych. Evana
ani troch
ħ
nie obchodziły przewidywane zyski, je
Ļ
li oznaczały niszczenie tego miejsca i
odzierały je z godno
Ļ
ci. Troszczył si
ħ
zarówno o ludzi, jak i o ziemi
ħ
. Przed laty został
wyrwany z tego
Ļ
wiata, kiedy matka postanowiła opu
Ļ
ci
ę
ojca. Dzi
ħ
ki temu Evan w pewnym
stopniu pojmował, co prze
Ň
ywaj
Ģ
w tej chwili wyp
ħ
dzani, i rozumiał ból widoczny na ich
twarzach.
-
Z pewno
Ļ
ci
Ģ
nie
Ň
ycz
ħ
sobie szcz
ħĻ
cia takim kosztem.
Istnieje mnóstwo rozs
Ģ
dnych powodów takiego post
ħ
powania. Wysiedlenia wydaj
Ģ
si
ħ
okrutne, ale w gruncie rzeczy wychodz
Ģ
na dobre i tym ludziom, i nam. Szkoccy górale
Ň
yj
Ģ
jak dzikusy. Kiedy góralska rodzina obejmuje w posiadanie zagrod
ħ
, z kilkuset akrów
ziemi korzysta setka owiec. Nie licz
Ģ
c kawałka, który idzie pod ogród warzywny. Jaka z tego
mo
Ň
e by
ę
korzy
Ļę
? Teraz dopiero nasza dolina zacznie przynosi
ę
zyski... I to na jak
Ģ
skal
ħ
:
tysi
Ģ
ce owiec i dosy
ę
wełny, by ubra
ę
cał
Ģ
ludno
Ļę
Europy! I tym wszystkim b
ħ
dzie sprawnie
zarz
Ģ
dza
ę
kilku m
ħŇ
czyzn wraz z rodzinami.
-
Pozwól wi
ħ
c tym ludziom pa
Ļę
swoje owce!
Zrobiłbym tak, ale oni wol
Ģ
włóczy
ę
si
ħ
po wzgórzach i opowiada
ę
bajdy. Mnie s
Ģ
potrzebni odpowiedzialni ludzie, którzy porz
Ģ
dnie zlicz
Ģ
owce, oznakuj
Ģ
je i napas
Ģ
. A na
wiosn
ħ
sp
ħ
dz
Ģ
wszystkie i ostrzyg
Ģ
, potem oczyszcz
Ģ
wełn
ħ
i zanios
Ģ
na targ.
-
Przecie
Ň
oni to wszystko potrafi
Ģ
! - obruszył si
ħ
Evan. - Nie okazujesz im ani krzty
szacunku... i chcesz,
Ň
eby oni ci
ħ
szanowali?!
-
Pi
ħ
tnastu ludzi z nizin potrafi wykona
ę
robot
ħ
dwustu leniwych górali. Dobry Bo
Ň
e!
Có
Ň
to za wycie?! - Hrabia odwrócił si
ħ
raptownie. -A
Ň
mnie dreszcz przechodzi!
-
To pie
Ļı
pogrzebowa - burkn
Ģ
ł Evan. -
ņ
egnaj
Ģ
si
ħ
z domami, które musz
Ģ
porzuci
ę
.
Evan znał troch
ħ
celtycki. Nauczył si
ħ
go w dzieci
ı
stwie od szkockiej niani. Nie
musiał jednak rozumie
ę
słów pie
Ļ
ni. Wystarczyło jej posłucha
ę
.
-
Sam bym st
Ģ
d ch
ħ
tnie wyjechał - stwierdził Kildonan. - Powierz
ħ
opiek
ħ
nad
maj
Ģ
tkiem Grantowi, jak tylko przyb
ħ
d
Ģ
pasterze z owcami. Powróc
ħ
na kilka miesi
ħ
cy
polowania i łowienia ryb. Nie zamierzam tkwi
ę
tutaj przez cały rok. Nigdy nie mogłem znie
Ļę
tego miejsca! Góry działaj
Ģ
mi na nerwy.
ń
le sypiam. - Rozejrzał si
ħ
dokoła.
-
A wi
ħ
c jednak masz sumienie! - powiedział Evan.
Nie
Ň
ycz
ħ
sobie,
Ň
eby szczeniak prawił mi morały! Wracaj do Edynburga i buduj
mosty czy co tam chcesz. To nie jest zaj
ħ
cie godne para, ale rób, co ci si
ħ
podoba. Moim
zdaniem powiniene
Ļ
i
Ļę
na teologi
ħ
. Odk
Ģ
d wróciłe
Ļ
, bez przerwy wygłaszasz kazania.
-
Szkoda
Ň
e nie studiowałem prawa. Mo
Ň
e wtedy znalazłbym sposób,
Ň
eby poło
Ň
y
ę
kres takiemu bezprawiu!
-
Droga wolna! Pospiesz si
ħ
lepiej, zanim sam ci
ħ
wyrzuc
ħ
, i to raz na zawsze! -
zagrzmiał hrabia. - Miałem nadziej
ħ
,
Ň
e potrafisz doceni
ę
to, czego dokonałem. Ale tobie w
Zawsze spłacam długi, wi
ħ
c dostaniesz niezły spadek - powiedział ojciec. - Co
wi
ħ
cej, zbij
ħ
fortun
ħ
dla ciebie i twojej siostry na owcach, które b
ħ
d
Ģ
si
ħ
pasły na tych
wzgórzach. W ko
ı
cu sam docenisz swoje szcz
ħĻ
cie.
-
-
-
-
Plik z chomika:
ZBIGNIEW-JULIUSZ
Inne pliki z tego folderu:
Jej sekret - Foley Gaelen.pdf
(16031 KB)
Alchemia - Quick Amanda.pdf
(1633 KB)
Cienie przeszłości - Dailey Janet.pdf
(1355 KB)
Anielski hultaj ( Miłość szpiega ) - Putney Mary Jo.pdf
(1445 KB)
Aksamit - Feather Jane.pdf
(603 KB)
Inne foldery tego chomika:
#Te polecam
★ Niespodziewane szczęście
✿Nowe ebooki1111
❤❤❤ Nie chowaj tej książki przed żoną i tak kupi sobie nową - cała seria❤❤❤
❤❤❤ ROMANS HISTORYCZNY - cała seria ❤❤❤ (marinella86)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin