Pilipiuk Andrzej - Jak pisać.rtf

(89 KB) Pobierz
Andrzej Pilipiuk

Andrzej Pilipiuk

 

Jak pisać fantastykę naukową - krótki poradnik

 

Wstęp

 

Co to jest fantastyka naukowa - każdy widzi. Podobnie jak każdy przeciętnie inteligentny czytelnik rozumie czym jest horror, lub fantasy. Mniej rozgarniętym wyjaśniam, że w opowieściach fantasy człowiek z mieczem posiłkując się magią robi pure' ziemniaczane ze swoich wrogów, a w horrorze mamy do czynienia z dalszymi przygodami faceta z mieczem, tyle że dla odmiany jest on martwy. W fantastyce naukowej facet zamiast miecza ma laserowy pistolet lub równie rozwinię technologicznie broń. Oczywiście zamiast faceta może wystąpić kobieta, dziecko, dziewczyna, robot... (niepotrzebne skreślić). Wrogowie nie muszą koniecznie być ludźmi a w niektórych przypadkach nawet nie powinni nimi być. Czytanie fantastyki naukowej, fantasy, horroru oraz rozmaitych ich odmian jest przyjemne, a jeśli nie jest przyjemne należy książ odł i sięgnąć po następną. Jeśli i ona w czytaniu nie dostarczy przyjemności należy zapisać się do bandy półzgów, którym fantastyka nie leży lub do półanalfabetów którym leży fantastyka na wideo, ale czują wstręt do słowa pisanego. Do tego że fantastyka nam się nie podoba nie należy się przyznawać, zwłaszcza miłnikom gatunku, gdyż nierozważne chlapanie ozorem grozi jego postradaniem razem z zębami. Lepiej brać przykład ze mnie, ja nikomu się nie przyznaję, że nie lubię fantasy.

W pewnej chwili czytając dochodzimy do wniosku że tekst jest dobry ale za krótki i co gorsza nie ma dalszego ciągu. Jeśli dodatkowo zaczniemy się zastanawiać, co w danym tekście jest niedopracowane, oznacza to że umysł nasz uległ zwyrodnieniu. Choroba z naukowego punktu widzenia wywołana jest przez niekontrolowany rozrost części odpowiedzialnej za wyobraźnię. Stopniowo pojawiają się dziwne myśli całkowicie nie przystające a nawet znajdujące się w jawnej opozycji do otaczającej nas rzeczywistości. Potem choroba zaczyna się rozszerzać. Myśli stają się coraz bardziej pogmatwane, pojawiają się w najbardziej nieodpowiednich momentach, na przykład podczas lekcji lub wykładów, w pracy, w domu, na randce, w kinie... Za którymś razem po szczególnie ciężkim ataku otumaniony umysł podejmuje decyzję aby rodzące się myśli trochę uporządkować i zapisać.

W zależności od siły choroby zapisanie pomoże na zawsze albo na krócej. W skrajnych przypadkach, np. Jack London, ataki choroby spowodują pisanie trzech tysięcy wyrazów dziennie. Nadmiernie rozbudzony talent literacki doprowadzić może do ciężkich depresji (w przypadku gdy nikt nie zechce czytać tego co napiszemy), a nawet (w przypadku gdy porzucimy pracędząc że uda nam się przeż za honoraria) do śmierci głodowej. Leczenie nadmiernej wyobraźni jest stosunkowo poste: Od sąsiadki miłniczki szczegółów z życia innych ludzi, pożyczamy lub odkupujemy po znacznie obniżonych cenach dużą ilość kolorowych ilustrowanych magazynów. Z braku sąsiadki wygrzebujemy je ze śmietnika, (nie polecam kupowania w kiosku, gdyż kuracja jest dośćuga, a co za tym idzie mogła by nas dodatkowo zrujnować finansowo). Następnie siadamy sobie i zaczynamy je dokładnie studiować. Po mniej więcej setnym zauważymy pierwsze korzystne zmiany. Umysł nasz skoncentruje się na problemach zdrowej części społeczeństwa, tj. rozwiedzionych matek, mężatek popełniających zdrady małżskie, facetów maltretowanych przez teściowe etc. Kuracja będzie znacznie efektywniejsza jeśli połączymy ją z oglądaniem teleturnieji i sympatycznych filmów wieloodcinkowych kręconych na terenie Brazylii i Wenezueli. Po upływie około trzech - czterech miesięcy z ulgą przekonamy się że wyobraźnia nasza została wypalona jak laserem (choć pewnie nie będziemy już wiedzieli co to jest laser), a nadmiernie rozrośnięte części mózgu wyraźnie się skurczą. Wówczas należy zaprzestać kuracji. Dalsze jej kontynuowanie grozi całkowitym zniszczeniem centralnego ośrodka nerwowego! Gdy kuracja nie skutkuje powinniśmy poddać się i przystąpić do pisania.

 

I.              TYTUŁ

 

Istnieją dwie metody pisania opowiadań i dłszych form literackich.

Po pierwsze można wymyślić efektowny tytuł a następnie do gotowego tytułu dopasować odpowiedni pomysł. Drugi sposób polega na napisaniu opowiadania a dopiero na końcu zaopatrzenia go w tytuł. Można też nadać dziełu tytuł roboczy, napisać do niego opowiadanie a następnie zmienić go na inny. Tę metodę stosował np. Janusz A. Zajdel i jak się wydaje jest ona najlepsza.

Opublikowany swojego czasu na łamach Fantastyki artykuł Siedem grzechów głównych polskiej SF surowo piętnował rozpowszechnioną w latach osiemdziesiątych manierę stosowania tytułów jednowyrazowych w rodzaju Kontakt, Inwazja, Test, etc. Ja w swojej pracy przyjąłem zasadę zgoła odmienną. Wedle mojego mniemania tytuł powinien być raczej krotki i dźwięczny, a przy tym wpadający w ucho i ciekawy. Dla przykładu Hiena, Szambo, owica, Tunel Oczywiście można bo by ubrać powyższe rzeczowniki w odpowiednie przymiotniki tworząc tym samym tytuły w rodzaju: Hiena Cmentarna, Szambo Podmoskiewskie, owica Atomowa, Tunel do Australii, jednakże wyjaśniając zbyt wiele już w tytule utworu ryzykujemy że czytelnik przedwcześnie zorientuje się w naszych zamiarach a tym samym pozbawi się dużej części zabawy. Oczywiście niekiedy złone tytuły stają się koniecznością, trudno bowiem jednym słowem streścić myśl zawartą, znowu sięgnę do swoich dokonań, w tytule Święty Mikołaj spotyka Dziadka Mroza. (Opowiadanie to nosiło tytuł roboczy Wigilijna Rozgrywka, fajny, nie?). W ostateczności możemy zastosować jeszcze jedną metodę wymyślenia tytułu. Metoda ta jest średnio etyczna, ale przynieść może ciekawe efekty. Jest to tzw.

Odgrzewanie tytułów. Bierzemy tytuł uznanego dzieła literackiego po czym wymieniamy w nim wszystkie elementy, zachowując konstrukcje gramatyczne oraz liczbę rodzaj i przypadek wyrazów występujących w wersji pierwotnej. Oczywiście zastosowane wyrazy muszą w jakiś sposób odnosić się do naszego utworu, a nie tego z którego tytuł kradniemy.

 

Dla przykładu:

 

Tytuł pierwotny:                            Tytuł po przeróbkach:

Ogniem i Mieczem                            Sierpem i Młotem

Pan Tadeusz                                          Forrest Gump

Baba Jaga                                                        Księżniczka Marsa

Czerwony Kat                                           Zielony Mars

 

Et cetera. Metoda jest jak widać prosta i nie wymaga szczególnego wysiłku umysłowego.

 

II.              Pomysł

 

W opowiadaniu najważniejszy jest pomysł. Po wymyśleniu pomysłu należy go od razu zapisać, aby nie uciekł. Nawet jeśli w chwili obecnej wyda nam się mało ciekawy, to za parę lat, gdy na skutek codziennej ogłupiającej pracy twórczej lotność naszej wyobraźni zaniknie, będzie jak znalazł. Po zapisaniu pomysłu należy dokładnie się nad nim zastanowić. Być może ktoś już wcześniej wpadł na taki sam. (Istnieje teoria naukowa mówiąca, że wszystko co da się wymyślić w Fantastyce Naukowej wymyślił już Stanisław Lem, ale ja osobiście daleki jestem od tak pesymistycznych teorii). Jeśli stwierdzimy, ze pomysł nasz jest całkowicie dziewiczy, należy skonsultować ten zdumiewający fakt ze wszystkimi znajomymi. (za wyjątkiem tych którzy sami piszą, przymierzają się do pisania, lub istnieje podejrzenie, że nasz pomysłby ich natchnąć do pisania.

Tacy znajomi mogą go po prostu ukraść!). Konsultacja taka pozwoli nam sprawdzić, czy na nasz pomysł nie wpadł już wcześniej jakiś inny pisarz, którego utworów nie czytaliśmy. Jeśli pomysł jest autentycznie nowy siadamy do pisania.

W razie całkowitego braku własnych pomysłów możemy postąpić na trzy różne sposoby:

 

Odgrzewanie pomysłów

 

Bierzemy pomysł cudzy a następnie zmieniamy w nim wszystko co się da, tak aby stał się całkowicie nierozpoznawalny, zachowując drobne elementy które sprawiły ze przerabiane dzieło zostało uznane za genialne. Na przykład bierzemy na warsztat Hobbita. ównego bohatera zamieniamy w ufoludka, jego norkę we wnętrze stacji kosmicznej, magiczny pierścień w artefakt staroż...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin