Okoń po dziadkowemu.txt

(4 KB) Pobierz


Okoń po dziadkowemu 	Drukuj 	E-mail
Metody gruntowe
Spławik * technika
Napisał(-a) Kamil Szymczak *Mekamil*   
dnia 17.05.2007

Najpierw może wyjanię znaczenie tytułu. Otóż dla mnie okoń jest rybš wyłšcznie spinningowš. Teraz, bo kiedy, gdy o spinningu jeszcze nie miałem najmniejszego pojęcia, a pewnie nawet nie wiedziałem, co znaczy to mieszne słowo, stosowałem ten sposób jako metodę na "pewnego okonia". Dzi takie łowienie kojarzy mi się z dziadkami licznie zasiedlajšcymi brzegi wszelkich oczek wodnych, łowišcymi przedpotopowymi wędkami z topornymi zestawami.

Jaki sprzęt do tej metody? To zależy od indywidualnych upodobań i charakterystyki łowiska. Mnie najlepiej łowi się krótkim kijkiem (2,1-2,4 m), dzięki któremu mogę wykonywać precyzyjne rzuty w trudnych warunkach brzegowych. Albo też batem (5-6 m), który umożliwia mi precyzyjne wstawienie zestawu w łowisko, a także póniejszš grę przynętš (potrzšsanie, przesuwanie, podnoszenie, puszczanie).

Za żyłkę głównš służy mi najczęciej osiemnastka, rzadko łowię grubiej, albo cieniej. Do tego przypon o dwa oczka cieńszy i haczyk oscylujšcy w okolicach rozmiaru 2-4. Obcišżenie staram się montować jednopunktowo, najlepiej też w jednym kawałku. Gdy okonie brać nie chcš, a brań innych ryb nie mogę w tempo zacišć, dodaję rucinę sygnalizacyjnš w połowie długoci przyponu. Zawsze mam też przy sobie przypony z małymi haczykami (rozmiar 12-14) w razie, gdyby żadne okonie nie miały cienia ochoty na jedzenie, a ja miałbym jednak ochotę cokolwiek złowić.

Co do spławika to najlepszy do tej metody jest przelotowy. Jego waga musi umożliwić nam łatwe rzuty, a kształt dobrš widocznoć. Branie okonia wyglšda najczęciej w ten sposób, że spławik po prostu znika pod wodš. Antenka powinna być na tyle gruba i dobrze widoczna, abymy ten moment mogli uchwycić nawet "kštem oka".

Stosuję spławiki swojej produkcji, zrobione z łodyg pałki wodnej o wadze od 2 do 4 gram, albo też z różnych plastikowych rurek o podobnej wypornoci. Montujšc zestaw, zawieszam je na agrafce z krętlikiem. Aha, warto zamontować dwa stopery. Jeden normalnie  nad spławikiem, drugi pod nim, ale nie bezporednio. Ten drugi, dodatkowy ma tylko blokować krętlik przed opieraniem się na obcišżeniu. Ciężko mi wytłumaczyć, dlaczego to jest takie istotne, w każdym razie taki zabieg daje kilka korzyci. Rzuty sš łatwiejsze i celniejsze, a także niwelujemy możliwoć plštania się zestawu. Ponadto spławik po zarzuceniu natychmiast się ustawia, co jest bardzo ważne przy szybkich braniach z opadu.

Sama technika łowienia jest wręcz banalna. Jedyne, co musimy zrobić to namierzyć potencjalne stanowiska okoni, albo penetrować systematycznie cały obszar, w którym możemy spodziewać się pasiaka. Potem podrzucamy zestaw na wybrane miejsce i czekamy chwilkę. 2-3 minuty, jak jestemy bardziej leniwi (tudzież cierpliwi) to 5 minut i kolejne przerzucenie. Jeli okoń tam jest to na pewno połakomi się na ochoczo ruszajšcš się dżdżownicę, która figluje mu w zasięgu wzroku. Jeżeli łowisko nie jest zbyt zaronięte, zamiast przerzucania możemy po prostu co kilka minut podcišgać zestaw do siebie po ok. pół metra. Taki sposób jest najlepszy, po obłowieniu stanowiska lekko zaadaptowanym spinningowym wachlarzem przenosimy się na następne stanowisko.

Czasem możemy też kombinować z przegruntowywaniem zestawu. Ja najczęciej zawieszałem przynętę 10-30 cm nad dnem, ale parokrotnie zdarzyło mi się też kłać robaka na dnie wraz z całym przyponem tak by obcišżenie prawie opierało się o dno. Raz, czy dwa musiałem łowić spod powierzchni, kiedy to okonie stały zaraz pod nawodnymi lićmi rdestnic.

Jeli chodzi o przynęty to dobrze spisujš się wszelkiego rodzaju "robale" znalezione nad brzegiem i w wodzie (oczywicie mogš być też sklepowe). Sam najchętniej stosuję czerwone robaki lub inne piercienice. A propos piercienic, kilkukrotnie próbowałem skusić co na pijawki. Raz tylko złowiłem małego linka - okonie chyba za nimi nie przepadajš. Dobre efekty daje też pęczek "białych" upchany na haczyku. Ruchliwociš nie ustępujš dendrobenom, jednak sš często wysysane przez drobnicę, co jest ich zdecydowanym minusem.

Najprzyjemniej łowi mi się tš metodš pónš jesieniš, gdy wody zaczynajš się klarować i roliny obumierać. Wtedy samo wpatrywanie się w delikatnie bujajšcy się spławiczek na czystej wodzie jest po prostu przyjemnociš.

Bardzo często trafia się przyłów, który dopóki nie ma zębów nie jest w żaden sposób problematyczny. Tam gdzie zazwyczaj łowię najczęstszym przyłowem sš karasie, liny i spore płotki. Niestety dendrobeny sš też chętnie zasysane przez sumiki i szczupaki. O ile te pierwsze, przy szybkim zdecydowanym holu nie dawały rady przetrzeć żyłki, o tyle szczupłe zazwyczaj ucinały jš zaraz po zacięciu.

Na podsumowanie dodam, że warto jest czasem spróbować dobrać się do jakiej ryby przy pomocy innej metody. Okoń jako ryba wyjštkowo nieprzewidywalna i kapryna na takie próby podejcia w inny sposób wyjštkowo zasługuje. Zapraszam, więc do wypróbowania tej metody.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin