Relacje prasowe to pierwsza przymiarka do pisania historii. Ta książka zaś stanowi pierwszy pełny opis wiedzy o ukrytym w Biblii przekazie, opisującym wydarzenia, które nastąpiły tysiące lat po jej powstaniu. Być może zatem stanie się ona pierwszym doniesieniem z przyszłości, przymiarką do jej historii.
Jeszcze niedawno o zakodowanej w Biblii wiedzy nie mieliśmy najmniejszego pojęcia. To, co dotychczas udało się odczytać, przypomina fragment układanki o nieskończonej liczbie elementów, z których dysponujemy zaledwie niewielką częścią, setką, kilkoma setkami czy tysiącami, lecz nie więcej. Na podstawie tej garstki elementów usiłujemy odgadnąć, jak powinien wyglądać cały obraz.
Wiemy natomiast z całą pewnością, że Biblia zawiera ukryty przekaz, oraz że przepowiadane w nim tragiczne wypadki kilkakrotnie już, na naszych oczach, sprawdziły się co do joty. Nie ma natomiast żadnego sposobu sprawdzenia, czy spełnią się zawarte w Biblii przepowiednie dotyczące przyszłości.
Starałem się traktować tę sprawę dokładnie tak jak każdą inną, z jaką miałem kiedykolwiek do czynienia – z punktu widzenia badacza relacjonującego obserwowaną przez siebie rzeczywistość. Na szukanie dowodów autentyczności wyników poświęciłem pięć lat. Niczego nie przyjmowałem na wiarę. Każde odkrycie zaszyfrowanej w Biblii informacji sprawdzałem na własnym komputerze, korzystając z dwóch programów – jednym z nich posługiwał się wcześniej izraelski matematyk, właściwy odkrywca szyfru i jego badacz; drugi program został opracowany niezależnie.
Przeprowadziłem też liczne wywiady z naukowcami amerykańskimi i izraelskimi, którzy zajmowali się badaniem kodu. Byłem naocznym świadkiem wielu spośród opisanych w tej książce wydarzeń. Relacje z innych oparte są na wywiadach z osobami, które brały w nich bezpośredni udział, lub potwierdzone publikacjami zamieszczanymi w środkach masowego przekazu.
Szczegółowe przypisy do każdego rozdziału, przypisy do ilustracji i aneks z wynikami doświadczeń potwierdzających istnienie biblijnego kodu zostały umieszczone na końcu książki.
Moim celem było podsumowanie tego, co wiemy o ukrytym przekazie zawartym w Biblii, oraz przedstawienie tej wiedzy w taki sposób, w jaki prowadziłem kronikę kryminalną w „Washington Post” albo w jaki opisywałem relacje z posiedzeń zarządów wielkich firm, gdy pracowałem dla „Wall Street Journal”.
Nie jestem rabinem ani księdzem, ani uczonym w Piśmie. Nie mam żadnych z góry przyjętych przekonań, a jedynym kryterium, które przyjmuję, jest prawdziwość opisywanych faktów.
Książka ta nie jest więc wszystkim, co można w tej sprawie powiedzieć. To tylko pierwsza z relacji.
Pierwszego września 1994 roku przyleciałem do Izraela, do Jerozolimy, gdzie spotkałem się z bliskim przyjacielem premiera Icchaka Rabina, poetą Chaimem Gurim. Wręczyłem mu list, który ten natychmiast przekazał premierowi.
„Izraelski matematyk odkrył zaszyfrowane w Biblii informacje, dotyczące wydarzeń mających nastąpić tysiące lat po powstaniu Pisma Świętego” – pisałem do Rabina.
„Powodem, dla którego zwracam się do Pana, jest to, iż w jedynym miejscu, w którym zapisane jest w pełnym brzmieniu Pańskie nazwisko – Icchak Rabin – krzyżuje się ono ze słowami 'zabójca, który zabił'.
Nie wolno tego lekceważyć, gdyż przepowiednie zabójstwa Anwara Sadata, jak również Johna i Roberta Kennedych także znalazły się w Biblii. W przypadku Sadata nazwisko jego splecione Jest z pełnym nazwiskiem zabójcy, datą, miejscem oraz okolicznościami, w jakich dokonano zamachu.
Obawiam się, że życie Pańskie jest poważnie zagrożone, lecz nieszczęściu być może uda się zapobiec.”
Czwartego listopada 1995 roku tragiczna przepowiednia sprawdziła się. Strzał w tył głowy, oddany przez człowieka święcie wierzącego, że działa pod wpływem Bożych rozkazów, potwierdził to, co zostało zaszyfrowane w Biblii trzy tysiące lat wcześniej. Zamach na Rabina w tragiczny sposób potwierdził istnienie szyfru, przy pomocy którego w Starym Testamencie zapisano wiedzę o zdarzeniach z przyszłości.
Szyfr został odczytany przez doktora Elijahu Ripsa, jednego z największych na świecie specjalistów w dziedzinie teorii grup, działu matematyki o kluczowym znaczeniu dla fizyki kwantowej. Odkrycia te potwierdzili wybitni matematycy z Harvardu, Yale oraz Uniwersytetu Hebrajskiego. Kod został też niezależnie złamany przez głównego specjalistę od łamania szyfrów w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych. Wreszcie, odkrycie przeszło, przy udziale niezależnych ekspertów, trzystopniową procedurę weryfikacyjną, stosowaną przez jedno z wiodących amerykańskich czasopism matematycznych.
Zabójstwo Rabina nie jest bynajmniej jedynym przykładem współczesnych wydarzeń zapisanych w Biblii. Poza zamachami na Sadata i braci Kennedych pojawiają się na jej stronicach przepowiednie setek wydarzeń, które wstrząsnęły światem, od II wojny światowej po aferę Watergate, od Holocaustu po Hiroszimę, lądowanie człowieka na Księżycu czy zderzenie się komety z Jowiszem. Nie można również powiedzieć, by zamach na Rabina był jedynym przypadkiem odczytania informacji, zanim wydarzenie, którego dotyczyła, nastąpiło. Zawczasu wiadomo było na przykład, kiedy nastąpi silna kolizja komety z Jowiszem, a także znana była data wybuchu wojny w Zatoce Perskiej, zanim jeszcze się ona zaczęła.
Nam, ludziom żyjącym w mało uduchowionym świecie współczesnym, trudno przyjąć to wszystko bez cienia podejrzliwości. Sam nie należę do osób wierzących i w każdym innym wypadku pierwszy uznałbym to odkrycie za jeszcze jeden przejaw nastrojów charakterystycznych dla schyłku tysiąclecia.
O tym, że szyfr jest zapisem prawdy o przyszłości, przekonuję się jednak nieustannie od pięciu lat. Wiele tygodni spędziłem z izraelskim matematykiem, doktorem Ripsem. Nauczyłem się hebrajskiego i codziennie, na komputerze, konfrontuję rzeczywistość z szyfrem. Rozmawiałem ze specjalistą z Departamentu Obrony, który na podstawie niezależnych badań potwierdził istnienie w Biblii zaszyfrowanych informacji. Jeździłem też po uniwersytetach, byłem w Harvardzie, Yale i na Uniwersytecie Hebrajskim, gdzie zasięgałem opinii najwybitniejszych matematyków świata. Wszyscy po kolei potwierdzili, że istnieje kod, którym w Biblii zapisane są wydarzenia z przyszłości.
Traktowałem to trochę z przymrużeniem oka, póki nie został zabity Rabin. Przecież sam wśród zaszyfrowanych przepowiedni znalazłem tę o zamachu – wyraźne ostrzeżenie, że Rabin zostanie zamordowany w roku hebrajskim zaczynającym się pod koniec naszego roku 1995. Jakoś nie mogłem uwierzyć, że coś takiego faktycznie się stanie. A gdy się stało, dokładnie wtedy i w taki sposób, jak zostało zapowiedziane, pomyślałem od razu: „O Boże, więc to wszystko prawda”.
Żaden zbieg okoliczności nie wchodzi tu w grę. W jedynym miejscu w Starym Testamencie, gdzie nazwisko „Icchak Rabin” pojawia się w pełnym brzmieniu, krzyżuje się ono ze słowami „zabójca, który zabił”. Zaszyfrowana informacja zawiera ponadto określenie, kiedy to nastąpi (w roku hebrajskim rozpoczynającym się we wrześniu 1995). Premier zginął 4 listopada 1995 roku.
[Rys. 01: Nazwisko „Icchak Rabin” zaszyfrowane jest w Pwt od 2, 33 do 24, 16. Jest to jedyne miejsce w całej Biblii, gdzie pojawia się całe nazwisko Rabina. „Zabójca, który zabił” znajduje się w Pwt 4, 42, samo „zabił” zaś krzyżuje się z nazwiskiem Rabina. Nigdzie indziej w Biblii słowa te nie występują.]
Przyjaciel Rabina, Chaim Guri, powiedział mi, że również i on, gdy tylko padły strzały, przypomniał sobie mój list. „To było jak cios nożem w serce – powiedział Guri. – Wezwałem dowódcę ochrony, generała Baraka, i zacząłem opowiadać, że pewien amerykański dziennikarz wiedział o wszystkim rok wcześniej i że wspominałem o tym premierowi. Ze było to zapisane w Biblii.”
Gdy natrafiłem na informację o przyszłym zamachu na Rabina, przypomniałem sobie pierwsze pytanie, jakie zadał mi mój wydawca: „Co by było, gdyby zawczasu wiedział pan o zamachu grożącym Sadatowi? Czy ostrzegłby go pan i uchronił od śmierci?” W przypadku Rabina chciałem tak zrobić i nie udało się. Przed zamachem nikomu nie udało się odnaleźć nazwiska zabójcy ani też dokładnej daty. W kilka dni po ostrzeżeniu premiera spotkałem się z doktorem Ripsem i z ekspertem z Ministerstwa Obrony, generałem Isaakiem Ben-Israelem. Usilnie szukaliśmy jakichś dokładniejszych danych, ale poza rokiem przewidywanego zamachu, nie odnaleźliśmy żadnych szczegółów. Po zamachu na Rabina natychmiast zostało odnalezione wśród tekstu Biblii nazwisko zabójcy, „Amir”, umieszczone powyżej nazwiska Rabina. Zawsze tam było, choć nikt nie zwrócił na nie uwagi.
[Rys. 02: „Icchak Rabin”, jak wspomnieliśmy wyżej, zapisane jest w Pwt od 2, 33 do Pwt 24, 16. „Zabójca, który zabił” pojawia się w Pwt 4, 42. Nazwisko zabójcy Rabina – „Amir” znajduje się w Lb 35, 11 oraz w zwykłym tekście, w tym samym wersie, gdzie zapisane są słowa „nazwisko zabójcy”]
Słowo „Amir” było zapisane w tym samym miejscu co „Icchak Rabin” oraz „zabójca, który zabił”. Ponadto, przy normalnej lekturze tekstu Biblii, dokładnie w tym samym wersie co zaszyfrowany wyraz „Amir” znajdujemy słowa „nazwisko zabójcy”. Wers ten zawiera również, tym razem ukryty, tekst: „Uderzył, zabił premiera”. Zamachowiec został nawet opisany jako Izraelczyk, który strzeli z bliskiej odległości: „Zabójca, jeden spośród jego ludu, ten, który blisko podszedł”. Jak się okazało, przekaz zawierał także informację dotyczącą czasu i miejsca. „W 5756” – hebrajskim roku zaczynającym się we wrześniu 1995. Liczba ta krzyżowała się zarówno z „Tel Awiw”, jak i z „zamach na Rabina”. Również i w tym miejscu pojawia się słowo „Amir”.
Niestety, przed zamachem znaliśmy tylko rok: „W 5756”, a Rabin zlekceważył nasze ostrzeżenie.
[Rys. 03: „Zamach na Rabina” zaszyfrowany jest od Wj 36, 37 do Kpł 22, 5. Rok, w którym Rabin został zabity, znajduje się w Wj 39, 3-4, krzyżując się zarówno z „zamachem na Rabina”, jak i z miejscem, gdzie miało się to wydarzyć, „Tel Awiw”. Nazwa miasta zaszyfrowana jest od Wj 33, 5 do Kpł 4, 9]
„I tak panu nie uwierzy – powiedział mi Guri, odbierając ode mnie list. – Premier w żadnym wypadku nie jest mistykiem, a co gorsza, głęboko wierzy w przeznaczenie.”
A więc nie wiadomo, czy można było zrobić cokolwiek, by do tragedii nie doszło. Pamiętam tylko, co napisałem w liście do premiera: „Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy wydarzenia, których opis zakodowany jest w Biblii, są predeterminowane, czy też są tylko jedną z dostępnych ewentualności. Przypuszczam jednak, że jest to raczej tylko możliwość – Biblia przepowiada rozmaite rozwiązania sytuacji, od naszego zaś działania zależy, które się ziszczą”.
Nie udało nam się ocalić życia Rabina. Za to nagle, ku własnemu przerażeniu, otrzymałem namacalny dowód, że kod Biblii naprawdę istnieje.
Po raz pierwszy odwiedziłem Izrael pięć lat temu. Nie interesowała mnie wówczas ani Biblia, ani to, czy mogą w niej być zawarte jakieś informacje ważne dla naszej przyszłości. Pojechałem tam, aby spotkać się z dowódcą izraelskiego wywiadu i rozmawiać o przyszłości zbrojeń.
Dowiedziałem się jednak wówczas o istnieniu o wiele bardziej intrygującej zagadki, która kazała mi się cofnąć w wyobraźni o kilka tysiącleci wstecz, konkretnie o 3200 lat, do czasów gdy, jak głosi tradycja, Bóg przemówił do Mojżesza na Górze Synaj. Gdy wychodziłem ze sztabu, zatrzymał mnie młody oficer, którego poznałem już wcześniej, i odezwał się:
– W Jerozolimie jest pewien matematyk, którego koniecznie powinien pan poznać. Przepowiedział dokładną datę wybuchu wojny w Zatoce. Z Biblii.
– Jestem niewierzący – odpowiedziałem.
– Ja też – odparł oficer – ale on odkrył kod, którym w Biblii została zapisana dokładna data. Podał ją nam na kilka tygodni przed wybuchem wojny.
Wydało mi się to bardzo dziwne, wręcz nie do wiary. Z drugiej strony, oficer wywiadu był takim samym świeckim człowiekiem Jak ja, a uczony, który odkrył szyfr, uznawany był niemal za matematycznego geniusza na skalę światową. Postanowiłem więc poznać go.
Eli Rips jest skromnym człowiekiem. Tak bardzo zawsze usuwa się w cień, że nawet własne osiągnięcia uznaje za zasługę innych. Nikt nigdy nie powiedziałby, że taki ktoś jest światowej sławy uczonym. Podczas pierwszego spotkania, w czerwcu roku 1992, w domu Ripsa pod Jerozolimą przekonałem się ostatecznie, że w opowieści o dokonanym przez niego odkryciu nie ma nic z przechwałek.
Rips zdjął z półki ciężki tom i zaczął na głos czytać fragmenty osiemnastowiecznej księgi spisanej przez Eliasza, Gaona z Wilna, mędrca zwanego Geniuszem z Wilna: „Tak już jest, że cokolwiek było, jest i będzie, aż do końca wszystkich czasów, zawarte zostało w Torze, od pierwszego słowa po ostatnie. I to nie tylko w sensie ogólnym, lecz w szczegółach sięgających każdego gatunku i każdego człowieka z osobna, a także w najmniejszych drobiazgach dotyczących wszystkiego, co się wydarzyło w jego życiu od dnia narodzin aż po kres jego życia.”
Wziąłem do ręki Biblię leżącą na biurku uczonego i poprosiłem, by pokazał mi miejsce, gdzie została wspomniana wojna w Zatoce. Lecz zamiast otworzyć Biblię, Rips włączył komputer.
– Kluczem do Biblii jest program komputerowy – wyjaśnił.
Na ekranie pojawiły się znaki hebrajskiego pisma pozaznaczane pięcioma różnymi kolorami i układające się we wzór przypominający krzyżówkę.
Po chwili Rips wręczył mi wydruk. „Husajn”, „scudy” oraz „rosyjskie rakiety” były wyraźnie zapisane w Księdze Rodzaju. Najdłuższa fraza brzmiała: „Husajn wyznaczył dzień”.
[Rys. 04: „Ogień 3 szwat”, która to data odpowiada naszemu 18 stycznia, odnosi się do pierwszego ataku rakietowego i wystrzelenia scudów podczas wojny w Zatoce. Informacja ta zaszyfrowana jest w Rdz 14, 2-12. Nazwisko przywódcy Iraku, „Husajn”, zaszyfrowane jest w Rdz 14, 9-14. Słowa „wojna” i „rakieta”, choć na ilustracji zostały zaznaczone tylko raz, pojawiają się dwa razy, a za drugim razem „rakieta” przecina wyraz „wróg” (s. 20).]
Dokładny tekst zakodowanej informacji brzmi następująco: „Husajn wyznaczył dzień”. Zaszyfrowana jest ona w Rdz 14, 6-17, w tym samym rozdziale Biblii, co „ogień 3 szwat”. Oba zdania są jednak na tyle długie, ze nie zmieściły się na jednym wydruku. Dosłowny przekład pojawiających się słów powinien brzmieć „Husajn zaznaczył dzień”, tak jakby zakreślił kółkiem datę w kalendarzu.
Współczesna pisownia nazwiska „Husajn” powinna normalnie zawierać jeszcze jedną literę, waw, lecz to, co pojawia się w Biblii jest uznawaną, choć nieco odmienną formą, zgodną z pisownią charakterystyczną dla całej Biblii. Zaszyfrowanie tego nazwiska wraz z datą ma wszelkie cechy celowości; atak nastąpił właśnie dnia 3 szwat, jak zostało przepowiedziane.]
– Właśnie w Księdze Rodzaju, w rozdziale 14., opisującym dzieje wojen Abrahama z sąsiednimi królestwami, znaleźliśmy datę: „ogień trzeciego szwat” – powiedział Rips.
Po chwili oderwał wzrok od monitora.
– Ta data w kalendarzu hebrajskim odpowiada naszemu 18 stycznia 1991 roku – wyjaśnił. – To dzień, w którym Irak wystrzelił pierwszego scuda na Izrael.
– Ile dat udało się panu w ten sposób ustalić? – spytałem.
– Tylko tę jedną, na trzy tygodnie przed wybuchem wojny – odparł.
– A któż niby, trzy tysiące lat temu, mógł przypuszczać, że będzie jakaś wojna w Zatoce Perskiej, nie mówiąc już o wystrzeleniu rakiety 18 stycznia?
– Bóg.
Istnienie kodu pozwalającego odczytywać w Biblii więcej, niż wskazywałaby na to jej powszechnie znana treść, zostało odkryte w oryginalnej hebrajskiej wersji Starego Testamentu, w formie takiej, w jakiej niegdyś był on spisany. Księga ta, przekładana później na rozmaite języki, stała się podstawą wszystkich religii świata zachodniego.
Ukryty przekaz Biblii jest całkowicie ekumeniczny, zapisane wiadomości mogą dotyczyć każdego. Odczytać je można jednak wyłącznie po hebrajsku, gdyż właśnie to jest język, w którym Biblia została napisana.
Od Ripsa dowiedziałem się, że na ślad istnienia w Biblii ukrytego tekstu natrafił ponad 50 lat temu pewien rabin z Pragi. Rabi H. M. D. Weissmandel zauważył, iż, biorąc co pięćdziesiąty znak, począwszy od pierwszego znaku Księgi Rodzaju, otrzymujemy słowo „Tora”. Co więcej, ta sama sekwencja przeskakiwania pozwalała odnaleźć słowo „Tora” na początku Księgi Wyjścia, a także Księgi Liczb i Powtórzonego Prawa.
– Usłyszałem o tym przypadkiem, w czasie rozmowy z pewnym rabinem w Jerozolimie – mówił Rips. – Usiłowałem dotrzeć do oryginału tekstu, aż wreszcie w izraelskiej Bibliotece Narodowej udało mi się odnaleźć jedyny chyba zachowany egzemplarz. Rozważania na temat szyfru zajmowały zaledwie kilka stron, ale i tak było to bardzo ciekawe. Działo się to dwanaście lat temu. Najpierw próbowałem po prostu liczyć znaki, jak Weissmandel – ciągnął dalej Rips. – Czy wie pan, że Izaak Newton też poszukiwał w Biblii klucza do szyfru i że uważał to za ważniejsze niż odkrycie prawa powszechnego ciążenia?
Pierwszy uczony nowoczesności, ktoś, kto opisał mechanizmy rządzące działaniem Układu Słonecznego i odkrył siłę grawitacji, był przekonany o istnieniu w Biblii ukrytego zapisu mówiącego o przyszłości. Nauczył się hebrajskiego i pół życia poświęcił na badanie Świętej Księgi. Podobno, jak twierdzi biograf Newtona, John Maynard Keynes, była to jego prawdziwa obsesja. Gdy Keynes został rektorem Uniwersytetu w Cambridge, odkrył pisma zapakowane przez Newtona w 1696 roku, w roku odejścia uczonego na emeryturę. Był tym odkryciem wstrząśnięty. Ponad milion słów – skreślonych ręką Newtona – dotyczyło wcale nie matematyki czy astronomii, lecz ezoterycznej teologii. Pisma najwyraźniej świadczyły o tym, że wielki fizyk wierzył w ukryty na stronicach Biblii zapis będący przepowiednią przyszłych dziejów ludzkości.
Keynes twierdzi, że Newton był pewien, iż Biblia, a wręcz cały Wszechświat, jest „kryptogramem ustalonym przez Wszechmogącego”, i za wszelką cenę chciał „odczytać zagadkę ułożoną przez Boski Umysł – zagadkę mówiącą o wydarzeniach z przeszłości i przyszłości, w boski sposób z góry poznanych”. Newton do ostatnich swych dni poszukiwał w Biblii ukrytego przekazu. A jednak, choć starał się stosować nawet najbardziej wyrafinowane modele matematyczne, wszelkie jego wysiłki, do końca, spełzały na niczym.
Ripsowi natomiast udało się. Odkrycie, którego nie zdołał dokonać Newton, dla Elijahu Ripsa stało się możliwe, dlatego że dysponował on narzędziem, którego siedemnastowieczny fizyk mieć nie mógł – komputerem. Szyfr kryjący informacje w Biblii zamknięty był na swoisty zamek czasowy. Zamek ten nie mógł zostać otwarty, dopóki nie wynaleziono komputera.
– Prawdziwy przełom nastąpił, gdy zastosowałem komputer – wyjaśnił Rips – gdyż wówczas dopiero odnalazłem zaszyfrowane słowa, których pojawienie się na zasadzie losowego przypadku jest statystycznie nieprawdopodobne. Od razu zorientowałem się, że to zupełnie inna jakość. To był najszczęśliwszy okres w moim życiu – dodał Rips, który przeniósł się do Izraela z Rosji ponad dwadzieścia lat temu i do dziś nie pozbył się wymowy na poły rosyjskiej, na poły hebrajskiej. Choć jest człowiekiem bardzo religijnym, a każdą zapisaną przez siebie stronicę opatruje umieszczanymi w prawym górnym rogu dwoma hebrajskimi znakami oznaczającymi podziękowanie kierowane do Boga, drugą świętością jest dla niego bez wątpienia, podobnie jak dla Newtona, matematyka.
Rips opowiedział mi, że stworzył skomplikowany model matematyczny, który, będąc uzupełnieniem programu komputerowego, potwierdził, iż Stary Testament zawiera zaszyfrowane, znaczące informacje. Nie był jednak w stanie dokonać ostatecznego przełomu i przeprowadzić prostego, eleganckiego dowodu, potwierdzającego odkrycie. Los odmienił się, dopiero gdy poznał innego Izraelczyka, Dorona Witztuma.
Witztum jest fizykiem, lecz nie jest związany z żadnym uniwersytetem. W porównaniu z Ripsem jest postacią w świecie nauki całkowicie nieznaną. Jednak to właśnie on uzupełnił model matematyczny Ripsa; ten zaś uważa go za „geniusza na miarę Rutherforda”. Rips wręczył mi egzemplarz opublikowanych wyników przeprowadzonego przez nich badania, zatytułowany Ciągi równoodległych liter w Księdze Genesis. Zamieszczone na pierwszej stronie streszczenie głosiło, że „analiza randomizacyjna wykazała, iż ukryte informacje są wplecione w tekst Księgi Genesis w postaci ciągów równoodległych liter. Efekt jest statystycznie istotny na poziomie 99,998%”.
Siedzieliśmy w pokoju, a ja przeglądałem wyniki badań. Praca Ripsa i jego współpracowników polegała na zestawieniu imion trzydziestu dwóch mędrców, żyjących od czasów biblijnych po współczesność, w celu ustalenia, czy są one, wraz z datami urodzin i śmierci, naprawdę wpisane w pierwszą księgę Starego Testamentu. Jednocześnie tych samych danych badacze poszukiwali w hebrajskim przekładzie Wojny i pokoju oraz w dwóch innych tekstach hebrajskich. W Księdze Rodzaju imiona pojawiały się umieszczone wraz z datami. W Wojnie i pokoju ani w pozostałych tekstach – nie. Prawdopodobieństwo przypadkowego wystąpienia tak zaszyfrowanych informacji wynosi l do 10 milionów.
W drugim, kluczowym badaniu, Rips wziął trzydzieści dwa imiona i sześćdziesiąt cztery daty, a następnie zmieszał je, tworząc 10 milionów rozmaitych kombinacji tak, by 9 999 999 było fałszywych, tylko jedna zaś prawdziwa. Pytanie o te informacje zostało zadane programowi komputerowemu i spośród 10 milionów tylko jeden zestaw został odnaleziony w Biblii.
– Żaden z przypadkowych zestawów nie pojawił się – powiedział Rips. – Wynik był jak jeden na 10 milionów.
O niesłychanym odkryciu dokonanym w Izraelu dowiedział się główny specjalista do łamania szyfrów w tajnej przybudówce amerykańskiego Narodowego Urzędu Bezpieczeństwa, działającej pod Waszyngtonem, i postanowił zająć się tą sprawą. Harold Gans przez całe życie pracował dla wywiadu, łamiąc najbardziej skomplikowane szyfry. Z wykształcenia jest statystykiem, swobodnie mówi po hebrajsku. Co więcej, żywił głębokie przekonanie, że pomysł poszukiwania „drugiego dna” w Biblii jest całkowicie absurdalny.
Był pewien, że udowodni, iż żadnego kodu w Biblii nie ma. Napisał więc swój własny program komputerowy i poszukał tych samych danych, o których izraelscy uczeni twierdzili, że je odnaleźli. O dziwo – informacje rzeczywiście tam były. Daty urodzin i śmierci znanych postaci były zaszyfrowane wraz z imionami i nazwiskami. Gansowi wydało się to nieprawdopodobne.
Spróbował więc poszukać w Biblii zupełnie innych danych, by w ten sposób wytknąć błędy w badaniach prowadzonych przez Ripsa, a może wręcz zdemaskować oszustów.
– Naprawdę wszystko się potwierdzało – opowiada Gans – pomyślałem więc, że w takim razie również i nazwy miejscowości, gdzie urodzili się i zmarli owi ludzie, powinny być zapisane.
Badanie Gansa trwało nieprzerwanie 440 godzin. W tym czasie sprawdził on nie tylko trzydzieści dwie osobistości, których nazwisk poszukiwał Rips podczas ostatniej próby, ale też trzydzieści cztery osoby z wcześniejszej listy. Wszystkie zaś sześćdziesiąt sześć osób skonfrontował ze związanymi z ich życiem datami oraz miejscowościami. Uzyskane wyniki sprawiły, że sam ostatecznie uwierzył.
– Przeszły mnie ciarki – wspomina Gans – bo nie tylko znalazły się tam nazwy miejscowości, lecz na dodatek idealnie pasowały do biografii poszczególnych osób.
Tak oto ekspert Pentagonu od łamania szyfrów, stosując własny program komputerowy, niezależnie uzyskał te same wyniki co badacze izraelscy. Informacje o osobach żyjących wiele setek, a nawet tysięcy lat po napisaniu Biblii pojawiały się w tekście w postaci zaszyfrowanych, lecz szczegółowych danych. Rips potwierdził związek nazwisk z datami, Gans – z miejscami. Trudno było dłużej nie wierzyć w istnienie ukrytego przekazu Biblii.
„Uważamy, iż niniejsza praca stanowi kolejne potwierdzenie rezultatów uzyskanych przez Witztuma, Ripsa i Rosenberga” – napisał Gans w końcowym raporcie z przeprowadzonych badań.
– Oceny prawdopodobieństwa istnienia szyfru pozwalającego odczytać zakodowany w Biblii przekaz – opowiadał później Gans – dokonałem na identycznych zasadach jak w przypadku każdej innej pracy dla Departamentu Obrony. Podszedłem do zagadnienia z całkowitym sceptycyzmem, bytem przekonany, że to jakieś bzdury. Zabrałem się do wykazywania, że szyfr nie istnieje, a skończyło się na potwierdzeniu jego autentyczności.
W Biblii zakodowane zostały informacje dotyczące przeszłości i przyszłości w sposób, który z pewnością nie ma nic wspólnego z losowym pojawianiem się pewnych kombinacji znaków. Podobne zjawisko nie wystąpiło w żadnym innym tekście.
Rips i Witztum przedstawili wyniki swoich badań jednemu z wiodących amerykańskich czasopism matematycznych, „Statistical Science”. Jego redaktor naczelny, Robert Kass, profesor na Uniwersytecie Carnegiego-Mellona, był nastawiony do całej sprawy bardzo sceptycznie. Postanowił jednak przekazać pracę innym specjalistom do recenzji, chociażby dlatego, że procedura polegająca na recenzowaniu badań przez innych naukowców jest standardem w większości poważnych czasopism naukowych. Ku zdziwieniu Kassa, praca Ripsa-Witztuma przeszła tę próbę bez żadnych zastrzeżeń. Pierwszy z niezależnych konsultantów stwierdził, że aparat matematyczny jest najzupełniej prawidłowy. Kass powołał więc drugiego eksperta, który podobnie potwierdził rzetelność matematyczną wywodu Ripsa i Witztuma. Kass zrobił wówczas coś niespotykanego – powołał trzeciego recenzenta.
– Nasi konsultanci byli zdezorientowani – opowiadał Kass. – Na wstępie byli całkowicie przekonani, że nie ma mowy, by Księga Rodzaju zawierała jakiekolwiek informacje mówiące o ludziach żyjących w naszych czasach. Lecz mimo przeprowadzenia dodatkowych sprawdzianów, wyniki wciąż pozostawały takie same.
Wreszcie Kass przesłał do izraelskich uczonych e-mail o następującej treści: „Wasze badania zostały potwierdzone przez trzech niezależnych ekspertów, w związku z czym zamierzamy je opublikować”.
Mimo całego właściwego uczonym sceptycyzmu, nikt w pracy Ripsa i Witztuma nie wykrył żadnego niedociągnięcia czy pomyłki pod względem czysto matematycznym. Żadne z możliwych pytań związanych z przeprowadzonym badaniem nie pozostało bez odpowiedzi. Nikt nie był w stanie obalić tezy o istnieniu w Biblii zaszyfrowanych informacji, dotyczących wydarzeń, które nastąpiły na długo po jej napisaniu.
Biblia zbudowana jest jak olbrzymia krzyżówka. W niej zaś, od początku do końca tekstu, zakodowane są słowa łączące się w ukrytą opowieść.
Z badań Ripsa wynikało, że odczytywanie szyfru polega na przeskakiwaniu co cztery, dwanaście lub pięćdziesiąt znaków; a wyznaczone w ten sposób litery tworzą słowo. Przeskakuje się przez x znaków, bierze się jeden, potem znów przeskakuje się o x znaków, i tak dalej, aż odczytamy ukrytą wiadomość. To jednak jeszcze nie wszystko. Wybieranie znaków równoodległych pionowo lub ukośnie wciąż przynosi nowe odkrycia w postaci nowych słów i całych zdań.
W Biblii kryje się zatem druga Biblia. Jest to nie tylko księga, lecz jednocześnie także program komputerowy. Tekst Biblii pierwotnie wyryty był na kamiennych tablicach, później skopiowany na zwoje pergaminu, wreszcie wydrukowany w postaci książki, na papierowych stronicach. Tajemny zapis czekał jednak na swe ujawnienie aż do momentu przeniesienia Biblii do komputera. Teraz dopiero jesteśmy w stanie odczytywać ją zgodnie z zamysłem jej Twórcy.
Aby odczytać szyfr, Rips usunął wszystkie przerwy pomiędzy znakami, przez co przekształcił tekst w jednolity ciąg 304 805 znaków. Zrobił to, by przywrócić Torze kształt, jaki – zgodnie z tym, co twierdzili wielcy mędrcy i uczeni – był jej pierwotną, oryginalną formą. Tradycja głosi bowiem, że Mojżesz otrzymał od Boga tekst Biblii spisany „bez przerw między słowami”.
W tak zapisanym ciągu znaków komputer poszukiwał nazw miast, słów i zdań, wybierając litery odległe od siebie o stałą liczbę znaków. Program zaczął poszukiwania od pierwszego znaku Tory i poszukiwał znaczących informacji przy wszelkich możliwych długościach skoku – czyli słów utworzonych przez przeskakiwanie co l znak, co 2, 3 i tak aż do kilku tysięcy. Następnie poszukiwania prowadzone były począwszy od 2 znaku Biblii i znów od początku, aż do ostatniej.
Po odnalezieniu jakiegoś sensownego słowa komputer może przejść do poszukiwania wyrazów z nim związanych. Wiele razy okazywało się, że słowa takie występują w jednym miejscu, tak jak nazwisko „Rabin” obok „Amira”, „Tel Awiwu” oraz roku zamachu.
Program ocenia dopasowanie słów w dwóch procedurach. Po pierwsze sprawdza, jak blisko siebie się pojawiają, a następnie, czy długość skoku, przy którym odczytujemy dane słowo, jest najmniejsza z możliwych. Tak postępowano na przykład w przypadku wojny w Zatoce:
– Zaczęliśmy od zapytania komputera o słowa „Saddam Husajn” – wyjaśnia Rips – następnie szukaliśmy słów powiązanych z tym nazwiskiem i sprawdzaliśmy, czy pojawiają się one dostatecznie blisko siebie. W przypadku wojny w Zatoce od-
naleźliśmy słowa „scudy” wraz z „rakiety rosyjskie” oraz datę wybuchu wojny krzyżującą się z nazwiskiem Saddama Husajna. Słowa tworzyły coś na kształt krzyżówki. W ten oto sposób w Biblii znajdują się zaszyfrowane treści – w formie powiązanych ze sobą słów – których odczytanie pozwala wydobyć znaczące informacje. Wraz z „Bili Clinton” pojawiał się wyraz „prezydent”. Z „lądowaniem na Księżycu” – „statek kosmiczny” i „Apollo li”. Z „Hitlerem” słowo „hitlerowcy”, z „Kennedym” zaś – „Dallas”. W kolejnych sprawdzianach okazywało się, że krzyżówki takie pojawiają się wyłącznie w Biblii. Ani w Wojnie i pokoju, ani w żadnym innym równie obszernym tekście, nawet w próbnych tekstach generowanych przez komputer, podobne prawidłowości nie zostały stwierdzone.
Rips utrzymuje, że ilość informacji zawartych w Biblii przekracza nasze najśmielsze oczekiwania. Przy każdej próbie odkrywane są nowe słowa i całe zdania, a krzyżówka rozszerza się wraz z nowymi odgałęzieniami. Słowa wiążące się z tym samym zagadnieniem przecinają się ze sobą prostopadle, ukośnie lub też biegną równolegle, blisko siebie.
Prześledźmy to na przykładzie „Icchaka Rabina”. Nazwisko to pojawia się tylko raz, przy przeskakiwaniu co 4772 znaki.
[Rys. 05: „Icchak Rabin”, jak wspominaliśmy wyżej, pojawia się w Pwt od 2, 33 do 24, 16 (s. 30)]
Komputer podzielił ciąg liter Biblii (304 805 znaków) na 64 kolumny po 4772 znaków w wersie. Wydruk jest fragmentem obejmującym sam środek owej tablicy. Pojawia się tu imię „Icchak Rabin”, tworzące je litery zostały zakreślone kółkiem. Gdyby wyrazy „Icchak Rabin” były wynikiem przeskakiwania co dziesiąty znak, wówczas, zgodnie z naszym programem komputerowym, każdy wers miałby szerokość 10 znaków. Gdyby trzeba było przeskakiwać co 100 znaków, wersy miałyby szerokość 100 znaków. Przy każdej zmianie długości skoku tekst zostaje przeformatowany i mogą powstawać nowe zestawy splecionych ze sobą słów.
Każdy zakodowany wyraz określa sposób, w jaki komputer formatuje całość, a więc ustala pojawienie się kolejnej krzyżówki.
Trzy tysiące lat temu w tekście Biblii zostało zaszyfrowane nazwisko Rabina, które automatycznie wskazuje na związane z nim inne słowa.
Z „Icchak Rabin” krzyżowały się wyrazy „zabójca, który zabił”. Widać to na poniższej ilustracji – znaki tworzące te wyrazy zakreślone zostały kwadratem:
[Rys. 06: „Zabójca, który zabije”, jak wspominaliśmy wyżej, znajduje się w Pwt 4, 42 (s. 31)]
Prawdopodobieństwo pojawienia się nazwiska premiera w pełnym brzmieniu wraz z zaszyfrowaną przepowiednią jego zabójstwa wynosi co najwyżej l do 3000. Matematycy mówią, że już przy l do 100 trudno mówić o przypadku. Najbardziej rygorystyczne z testów przyjmują za wystarczające kryterium prawdopodobieństwo l do 1000.
Choć l września 1994 roku starałem się ostrzec Rabina o niebezpieczeństwie, nazwisko jego zabójcy, „Amir”, zostało odnalezione w miejscu, gdzie pojawiły się słowa „Icchak Rabin” oraz „zabójca zabił”, dopiero po zamachu.
[Rys. 07: „Amir” występuje w Lb 33, 14-15. Jest to trzecie miejsce, gdzie nazwisko to pojawia się w połączeniu z informacją o zamachu (s. 32)]
Nazwisko „Amir” było tam od 3000 lat, czekało tylko, aż ktoś je odnajdzie. Niestety, Biblia nie jest jak szklana kula – nie sposób dostrzec w niej czegokolwiek, dopóki nie wiemy, czego szukamy.
Nie można jednak w żadnym wypadku powiedzieć, by w Biblii ukryte były informacje w stylu przepowiedni Nostradamusa: „Gwiazda wzejdzie na Wschodzie, a wielki król upadnie”, które można odnieść do czegokolwiek, co się wydarzy. Wiedza zawarta w Biblii jest równie precyzyjna jak telewizyjne wiadomości. Nazwiska Rabina i zamachowca, rok, w którym nastąpi zabójstwo – a wszystko, prócz słowa „Amir”, zostało odkryte na długo przed tragicznym wydarzeniem.
Mimo wszystko trudno było mi w to uwierzyć. Spytałem więc Ripsa, czy podobnych, sensownych układów znaków nie można by odnaleźć w jakimkolwiek innym, wystarczająco długim tekście, na przykład w przypadkowym, nonsensownym ciągu znaków, generowanym losowo przez komputer. Być może pojawienie się daty wybuchu wojny w Zatoce, a nawet przepowiednia o zamachu na Rabina to tylko efekt zbiegu okoliczności. Rips wyciągnął z kieszeni monetę i podrzucił ją.
– Jeśli moneta jest prawdziwa, połowę razy będzie spadać reszką do góry, a połowę razy – orłem. Gdybym rzucił nią dwadzieścia razy i za każdym razem wypadłaby reszką, byłoby oczywiste, że ta moneta ma przesunięty środek ciężkości. Jeżeli moneta jest normalna, prawdopodobieństwo wypadnięcia reszki dwadzieścia razy z rzędu wynosi mniej niż jedna milionowa. Biblia – ciągnął Rips – jest jak moneta z przesuniętym środkiem ciężkości. Ma swój kod.
Rips przytoczył wyniki pierwszego badania – poszukiwania imion mędrców w Księdze Rodzaju.
– Prawdopodobieństwo, że coś takiego pojawi się pod wpływem czystego przypadku, czyli że przypadkowo odnaleźlibyśmy imiona 64 osób skrzyżowane z 64 datami ich urodzin, wynosi nie więcej niż l do 10 milionów.
Lecz jeśli Rips ma rację i naprawdę w Biblii odnaleźć można zaszyfrowane informacje, jeśli księga ta rzeczywiście zawiera przepowiednie przyszłości, to nauka w obecnym stanie nie jest jeszcze zdolna w pełni tego wyjaśnić. Trudno się więc dziwić, że niektórzy badacze uznają tę tezę za nieprawdziwą. Jeden z nich, australijski statystyk Avraham Hasofer, zaatakował pomysł szyfru zawartego w Biblii, nim jeszcze Rips opublikował wyniki swych badań, czyli nim zostały przedstawione wszelkie dowody matematyczne.
...
nuentee