KSIĘGA III.doc

(144 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

Księga TRZECIA Objawienia Niebieskiego

Św. Brygidy Szwedzkiej

 

 

 

Rozdział 5

 

Rozdział 13

 

Rozdział 19

 

Rozdział 21

 

Rozdział 24

 

Rozdział 27

 

Rozdział 29

 

Rozdział 30

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Słowa Ambrożego do oblubienicy o modlitwie dobrych za lud oraz o tym, jak rządzącym, panom świeckim i Kościołowi w czasie burz ukazana jest pycha i przejście w porcie ku prawdzie; słowa mówiące także o duchowym powołaniu oblubienicy.

Księga Trzecia – Rozdział 5

Jest napisane, że niegdyś przyjaciele Boga, modląc się do Niego, błagali Go, aby otworzył niebo i zstąpił, żeby uwolnić swój lud Izraela. Podobnie w tych czasach przyjaciele Boga modlili się, mówiąc: „O najłaskawszy Boże, widzimy, jak umiera niezliczony lud w niebezpiecznych burzach, ponieważ rządzący są zachłanni, nastawieni zawsze i wyłącznie na rzeczy ziemskie, z których wierzą, że mogą czerpać jeszcze większe zyski. Dlatego prowadzą siebie samych i lud tam, gdzie fale są najbardziej gwałtowne. A ponieważ lud nie zna bezpiecznego portu, bardzo wielu znajduje się w niebezpieczeństwie, gdyż zbyt mało jest tych, co docierają do dobrego portu. Prosimy Cię więc, o Królu wszelkiej chwały, abyś raczył oświetlić port, tak aby lud mógł uniknąć niebezpieczeństw i nie słuchać niegodziwych rządzących, lecz dzięki Twemu błogosławionemu światłu dotarł do dobrego portu”.

Przez tych rządzących rozumiem wszystkich, którzy mają władzę cywilną lub duchową w świecie. Wielu z nich bowiem tak kocha własną wolę, że nie troszczą się o dobro dusz i swoich poddanych, dobrowolnie gmatwając się wśród szalonych burz świata, takich jak pycha, pożądliwość, zepsucie. Te rzeczy później naśladuje biedna wspólnota, sądząc, że idzie słuszną drogą. I tak przepadną oni wraz ze swymi poddanymi, idąc za każdą swoją zachcianką.
Przez port natomiast rozumiem dostęp do prawdy, która obecnie dla wielu jest zaćmiona. Kiedy ktoś mówi, że drogą bezpośrednią do portu niebieskiej ojczyzny jest najświętsza Ewangelia Chrystusa, oni twierdzą, że to nieprawda, i idą raczej za tymi, co popełniają wszelki grzech, nie dając wiary tym, którzy głoszą prawdę ewangeliczną.

Z kolei przez światło, o które proszą Boga Jego przyjaciele, rozumiem takie objawienie, jakie należy uczynić w świecie, aby móc odnowić miłość Boga w sercach ludzi, żeby nie zapominali o Jego sprawiedliwości i nie zaniedbywali jej. Dlatego spodobało się Bogu, przez Jego miłosierdzie i za sprawą modlitw Jego przyjaciół, wezwać ciebie, w Duchu Świętym, byś duchowo zobaczyła, usłyszała i zrozumiała, i abyś to, co zrozumiesz w duchu, z woli Boga objawiła innym.

 

Mowy Matki do córki, w których wyjaśnia Ona słowa Chrystusa i porównuje przykład swego życia do skarbu, Bóstwo do zamku, grzechy do dzikich bestii, cnoty do murów, piękno świata i radość przyjaźni do dwóch fos; także o tym, jak powinien postępować biskup w swej trosce o dusze.

Rozdział 13

Matka Boga przemawia do oblubienicy Syna i tak rzecze: Ów biskup modli się do mnie z miłości i dlatego powinien czynić to, co bardzo leży mi na sercu.
Znam bowiem skarb, którego posiadacz nie będzie nigdy biedny. Kto go ujrzy, nie dozna cierpień ni śmierci. Kto go pragnie, będzie posiadał z radością to, czego chce. Lecz ten skarb jest ukryty w zamku strzeżonym przez cztery bestie. Zamek ten ma mury wysokie, grube i masywne. Poza murami znajdują się dwie szerokie i głębokie fosy. Dlatego zachęcam do przejścia ich jednym krokiem. Niech wespnie się na mury jednym krokiem, niech zabije bestie jednym uderzeniem i tak niech przedstawi mi drogocenną rzecz.

Teraz powiem ci, co oznaczają te rzeczy. Wy nazywacie skarbem coś, co jest rzadko używane i rzadko przenoszone. Tym skarbem są słowa Syna mego i Jego drogocenne przykłady, które dał przed męką i w czasie męki, oraz cudowne rzeczy, jakich dokonał, kiedy wziął ode mnie ciało, oraz co czyni każdego dnia na ołtarzu, kiedy przez słowo Boga chleb staje się ciałem. Skarbem najcenniejszym są wszystkie te rzeczy, teraz tak zaniedbywane i zapomniane, ponieważ bardzo niewielu jest takich, co o nich pamiętają i posługują się nimi dla swego pożytku. To chwalebne ciało Syna Bożego leży w umocnionym zamku, to znaczy w mocy Bóstwa.

Jak bowiem zamek broni przed nieprzyjaciółmi, tak moc Bóstwa Syna mego broni ciało Jego człowieczeństwa, aby żaden nieprzyjaciel nie wyrządził mu szkody.
Czterema bestiami są cztery grzechy, które oddalają wielu od korzystania z dobroci i mocy ciała Chrystusa. Pierwszym jest pycha i przywiązanie do zaszczytów świata. Drugim jest pożądliwość dóbr świata. Trzecim jest wstrętna rozkosz nieumiarkowanego napełniania się pokarmem, bardzo plugawa, kiedy się ją chce usunąć. Czwartym jest gniew, zawiść i niedbałość o własne zbawienie. Te cztery grzechy są kochane przez wielu i z powodu przyjaźni z nimi nazbyt wielu oddala się od Boga. Widzą bowiem i biorą ciało Pana, ale ich dusza jest daleka od Boga, tak jak (dusza) złodziei, którzy chcą ukraść, ale nie mogą z powodu silnych bestii, jakie tam są.

Dlatego powiedziałam, że trzeba pokonać te cztery bestie jednym uderzeniem. Uderzenie to zaś oznacza gorliwość o dusze, dzięki której tenże biskup powinien zwyciężyć grzeszników przez uczynki sprawiedliwości, dokonywane z miłości do Boga, tak aby pokonawszy dzikie bestie wad, grzesznik mógł dotrzeć do drogocennego skarbu. I choć nie może uderzyć wszystkich grzeszników, niech spełnia swoją powinność, jak może, zwłaszcza wobec swoich, nie szczędząc ani małych, ani wielkich, ani sąsiadów, ani krewnych, ani nieprzyjaciół, ani przyjaciół.

Tak uczynił ten angielski święty Tomasz, który wycierpiał wiele mąk dla sprawiedliwości i poniósł okrutną śmierć, ponieważ nie bał się w imię sprawiedliwości godzić w ciała duchownych, aby mniej cierpiała ich dusza. Niech go naśladuje ten biskup, tak, aby słysząc go, rozumieli, że on nienawidzi grzechu w sobie i w innych: a wówczas przez taki cios Bożej gorliwości będzie wysłuchany przed obliczem Boga i aniołów, ponad wszystkimi niebiosami. Wielu się nawróci i poprawi, mówiąc: „On nie nienawidzi nas, lecz nasze grzechy; nawróćmy się zatem, a będziemy przyjaciółmi Boga i jego”.

Trzy mury otaczające zamek to z kolei trzy cnoty. Pierwsza: oderwanie się od przyjemności cielesnych przez wypełnianie woli Bożej. Druga: chcieć raczej cierpieć obelgi i ponieść szkodę za prawdę i sprawiedliwość niż mieć zaszczyty i dobra na świecie, ale wyrzekając się prawdy. Trzecia: nie szczędzić życia, nawet dobrych, dla zbawienia każdego chrześcijanina.

Lecz zobacz teraz, co czyni człowiek. Rzeczywiście wydaje mu się, że wspomniane mury są tak wysokie, iż nie może ich absolutnie przejść. Dlatego serca ludzi nie przystępują wytrwale do tego chwalebnego ciała i ich dusze są dalekie od Boga. Dlatego poleciłam mojemu przyjacielowi, by przeskoczył te mury jednym krokiem. U was mówi się „krok”, kiedy stopy znajdują się w największej odległości między sobą, aby przenieść szybko ciało. Tak też jest z „krokiem” duchowym. Wspomniane mury przechodzi się wówczas, gdy ciało jest na ziemi, a serce w niebie; człowiek bowiem jest w stanie wyrzec się własnej woli, chętnie znosić odrzucenie i prześladowania dla sprawiedliwości, a nawet umrzeć dla czci Boga tylko wtedy, gdy rozważa o rzeczach niebieskich.

Dwie fosy, poza murami, to piękno świata oraz obecność i przyjaźń przyjaciół świata. Wielu w sposób całkowicie wolny wolałoby urządzić się w tych fosach i nigdy nie troszczyć o oglądanie Boga w niebie. Dlatego fosy te są szerokie i głębokie: szerokie, bo wola takich ludzi jest daleka od Boga na długość i na szerokość; są też głębokie, ponieważ wchłonęły wielu w otchłanie piekła. Dlatego te fosy trzeba przekroczyć jednym skokiem. Czymże bowiem jest skok duchowy, jeśli nie oderwaniem serca od próżności i przejściem od rzeczy ziemskich do królestwa niebieskiego?

Oto teraz jest jasne, jak powinno się unicestwić bestie i przekroczyć mury. Obecnie zaś ukażę ci, w jaki sposób ten biskup powinien ofiarować rzecz najcenniejszą, jaka kiedykolwiek istniała. Bóstwo było i jest od wieczności, bez początku, ponieważ nie może być w nim ani początku, ani końca. Człowieczeństwo natomiast było w moim ciele; wzięło ode mnie ciało i krew. Dlatego jest ono rzeczą najcenniejszą, jaka kiedykolwiek była lub jest. Kiedy zatem dusza sprawiedliwego przyjmuje w miłości ciało Boga do siebie i ciało Boga ją napełnia, wówczas jest w niej rzecz najcenniejsza, jaka kiedykolwiek istniała. Istotnie, choć Bóstwo jest w trzech Osobach, bez początku i bez końca, to jednak kiedy Ojciec posłał Syna swego z Bóstwem i Ducha Świętego do mnie, wówczas wziął ode mnie swoje błogosławione ciało.

Teraz zatem ukażę temu biskupowi, jak tę najcenniejszą rzecz należy ofiarować Panu. Gdziekolwiek przyjaciel Boga znajdzie grzesznika, w jego słowach jest odrobina miłości ku Bogu i wielka miłość do świata: dusza jest pozbawiona Boga. Dlatego przyjaciel Boga niech okaże miłość, bolejąc, że dusza odkupiona krwią Stwórcy jest wroga Bogu. I niech współczuje tej biednej duszy, kierując do niej jakby dwa głosy: jednym niech prosi Boga, aby zlitował się nad tą duszą, a drugim niech wskazuje duszy jej niebezpieczeństwo.

Jeśli potem połączy w jedno te dwa głosy, wówczas przedstawi Bogu swymi rękami ową najcenniejszą rzecz. Wielkie jest zaiste moje upodobanie, kiedy ciało Boga, które było we mnie, i dusza przez Boga stworzona łączą się w jedną przyjaźń.
Ja bowiem byłam obecna, kiedy ten znakomity Żołnierz, Syn mój, wychodził z Jerozolimy, aby stoczyć wojnę tak okrutną i straszliwą, że aż napięły się wszystkie Jego nerwy. Jego plecy były posiniaczone i skrwawione. Stopy przeszyte gwoźdźmi, oczy i uszy pełne krwi. Skłonił głowę, kiedy wyzionął ducha. Również serce zostało Mu przeszyte ostrą włócznią. I tak, w największym bólu, ocalił dusze.

Ten, który siedzi teraz na tronie chwały, wyciąga swą rękę do ludzi. Niewielu jednak jest tych, co prezentują mu oblubienicę. Dlatego przyjaciel Boga niech nie skłania się ku życiu i dobrom ziemskim, lecz niech pomaga innym i sobie, przedstawiając ich Synowi mojemu. Powiedzcie zatem temu biskupowi, który prosi mnie jak swą drogą przyjaciółkę, że chcę dać mu moją wiarę i związać go z sobą jednym węzłem.

Istotnie, ciało Boga, które było we mnie, przyjmie jego duszę z wielką miłością, aby – jak Ojciec był we mnie z Synem, który przyjął w sobie moje ciało i moją duszę, i jak również Duch Święty, który jest w Ojcu i w Synu, był wszędzie ze mną – mój sługa był ze mną związany takim samym duchem. Gdy bowiem kocha mękę Boga i ma w sercu swoim najdroższe ciało Jego, wówczas ma Jego osobiste człowieczeństwo zjednoczone wewnętrznie z Bóstwem. Bóg jest w nim, a on w Bogu, tak jak Bóg jest we mnie, a ja jestem w Bogu. Kiedy mój sługa i ja będziemy w ten sposób mieć jednego Boga, wówczas będziemy mieć także jeden węzeł miłości, w Duchu Świętym, który jest z Ojcem i z Synem jednym Bogiem. Dodaj jeszcze: jednym Słowem.

Jeśli ten biskup dochowa danego mi przyrzeczenia, będę mu pomocą w życiu. Na końcu zaś życia chcę mu usłużyć i być obecna, aby ofiarować duszę jego Bogu. Tak wtedy powiem: „Mój Boże, ten służył Ci i był Ci posłuszny, dlatego przedstawiam Tobie jego duszę”.
O córko, o czym myśli człowiek, który gardzi duszą swoją? Czy w swoim niepojętym Bóstwie Bóg Ojciec posłałby kiedykolwiek Syna swego niewinnego, aby cierpiał na ziemi tak ciężkie męki, gdyby nie z powodu tego nadmiaru radości i miłości, które ma wobec dusz i z powodu tej wiecznej chwały, jaką im przygotował?

Notka

To objawienie dotyczy biskupa z Linköping, który został później arcybiskupem.

Dodatek odnoszący się do tegoż biskupa

Biskup, za którego się modlisz, przebywa jakiś czas w czyśćcu. Bądź jednak pewna, że choć miał na ziemi wielu ludzi jemu przeciwnych, wszyscy zostali osądzeni, a on przez swą wiarę i czystość będzie ze mną w chwale.

Skierowane do Chrystusa błaganie oblubienicy, nękanej różnymi i błahymi myślami, których nie potrafi odegnać. Chrystus odpowiada oblubienicy, że jest to dopust Boga. Wielki pożytek z uczuć bólu i lęku w zestawieniu z koroną oraz jak grzech powszedni nie powinien być lekceważony, chyba że nie prowadzi do śmiertelnego.

Rozdział 19

Mówi Syn do oblubienicy: „Córko, dlaczego niepokoisz się i jesteś poirytowana?”.
Ona odpowiada: „Bo ogarniają mnie rozmaite próżne myśli i nie mogę się od nich uwolnić. Zamęt powstaje we mnie, kiedy słyszę o Twoim straszliwym sądzie”.
Odpowiada Syn: „To jest prawdziwa sprawiedliwość. Tak jak wcześniej znajdowałaś upodobanie w uczuciach świata wbrew mojej woli, tak teraz dopuszczam, aby nachodziły cię te myśli wbrew twojej woli. Lękaj się jednak z umiarem i miej mocną ufność we Mnie, twoim Bogu, wiedząc z całą pewnością, że kiedy umysł nie szuka upodobania w grzesznych myślach, lecz stawia im opór, nienawidząc ich, wówczas są one oczyszczeniem i koroną duszy.

Jeśli zaś zauważasz, że znajdujesz upodobanie w jakimś małym grzechu, o którym wiesz, że jest grzechem, i popełniasz go, nie powstrzymując się, lecz licząc na łaskę, i nie czynisz pokuty ani poprawy, wówczas wiedz, że taki grzech może stać się śmiertelny. Dlatego jeśli uświadamiasz sobie, że masz upodobanie w jakimś grzechu, niezależnie jaki by on był, od razu zastanów się, dokąd on prowadzi i okaż skruchę.

Po tym bowiem, jak natura ludzka została osłabiona, z tej słabości często bierze się grzech. Nie ma bowiem człowieka, który by nie popełniał grzechów powszednich. Lecz miłosierny Bóg dał człowiekowi lekarstwo, a mianowicie żal za każdy grzech, nawet ten, z którego się już poprawił, na wypadek gdyby wcześniejsza poprawa okazała się niewystarczająca.

Niczego bowiem Bóg bardziej nie nienawidzi jak świadomości, że się zgrzeszyło i nieprzejmowania się tym albo liczenia na własne zasługi, jakby Bóg miał tolerować twoje grzechy, ponieważ nie może być inaczej czczony, jak tylko przez ciebie, albo jakby pozwalał ci popełnić jakiś grzech, bo już spełniłaś tyle innego dobra. Choćbyś wykonała miliony dobrych uczynków, nie wystarczyłyby one, aby odkupić choć jeden grzech, zważywszy na dobroć i miłość Boga. Lękaj się więc w sposób rozumny, a jeśli nie uda ci się przepędzić tych myśli, przynajmniej zachowaj cierpliwość i staraj się oddziaływać na nie wolą przeciwną. Możesz się bowiem potępić nie tyle z powodu tego, że cię nachodzą, ale że znajdujesz w nich upodobanie.

Choć nie ulegasz myślom, lękaj się popaść w pychę. Kto bowiem stoi na nogach, stoi tak tylko mocą Boga. Dlatego bojaźń jest jak wprowadzenie do nieba. Wielu zaiste wpadło w przepaść własnej śmierci, ponieważ oddalili od siebie bojaźń Bożą i wstydzili się spowiadać przed Bogiem. Dlatego odmówię podniesienia z grzechu tego, kto nie prosi o przebaczenie. Powtarzanie tych samych grzechów sprawia, że to, co było do przebaczenia na mocy żalu jako grzechy powszednie, staje się przez zaniedbanie i pogardę bardzo ciężkie.

Z łatwością zrozumiesz to na przykładzie tej duszy już osądzonej. Na początku popełniła grzech powszedni i możliwy do przebaczenia, ale później powiększyła go przez nawyk, ufając w swoje zasługi i dobre uczynki, nie myśląc o moim sądzie. I tak dusza ta, zwabiona przyzwyczajeniem, do nieuporządkowanego przywiązania, nie poprawiła się ani nie powstrzymała woli grzeszenia, aż nadeszła jej ostatnia godzina i była gotowa na sąd. Kiedy zbliżał się koniec, jeszcze bardziej nędznie zagmatwała sobie sumienie i cierpiała z tego powodu, że musi wkrótce umrzeć, zmuszona oddzielić się od tego niewielkiego dobra ziemskiego, jakie kochała.

Bóg bowiem znosi człowieka do ostatka i czeka, aż grzesznik zechce całkowicie oderwać swoją wolną wolę od przywiązania do grzechu. Lecz kiedy wola się nie poprawia, dusza jest pokonana niemal bezpowrotnie. Diabeł wie, że każdy będzie sądzony zgodnie z sumieniem i wolą. Podejmuje więc wszelkie starania właśnie w tej dziedzinie, aby dusza brała rzeczy lekkomyślnie i oddalała się od właściwej intencji. A Bóg to dopuszcza, gdyż dusza nie chciała czuwać, kiedy powinna.

Nie chciej zaś myśleć i przypuszczać zbyt wiele, kiedy kogoś nazywam przyjacielem lub sługą, tak jak wcześniej nazwałem tego człowieka. Także Judasz został przecież nazwany przyjacielem, a Nabuchodonozor sługą. Lecz jak powiedziałem: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynicie to, co wam przykazuję”, tak teraz mówię: są przyjaciółmi moimi, kiedy mnie naśladują, a nieprzyjaciółmi, kiedy gardzą moimi przykazaniami i prześladują Mnie. Czyż może Dawid nie zgrzeszył zabójstwem po tym, jak powiedziałem o nim, że jest człowiekiem według serca mego?

I czy Salomon nie odstąpił od swej dobroci, choć otrzymał tyle wspaniałych darów i tyle obietnic? Z powodu jego niewdzięczności obietnica spełniła się nie w nim, ale we Mnie, Synu Boga. Dlatego jak w ludzkich kontraktach stawia się w zakończeniu klauzulę, tak Ja dołączam takie oto końcowe zastrzeżenie: jeśli ktoś będzie czynił moją wolę i zostawi swoje dziedzictwo, będzie miał życie wieczne. Kto natomiast słuchać będzie, ale nie wytrwa w uczynkach, będzie jak sługa bezużyteczny i niewdzięczny. Lecz nie powinnaś tracić ufności także wtedy, gdy nazywam kogoś innego nieprzyjacielem, ponieważ gdy tylko nieprzyjaciel zwraca swą wolę ku dobru, natychmiast staje się przyjacielem Boga. Czyż Judasz nie był jednym z Dwunastu, kiedy powiedziałem: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, ponieważ szliście za Mną, a teraz będziecie zasiadać na dwunastu tronach”? Wtedy Judasz chodził za Mną, ale nie będzie siedział z Dwunastoma. Jak wypełniają się zatem słowa Boga?

Odpowiem ci: Bóg, który widzi serca i wolę ludzi, zgodnie z nią ich osądza i nagradza za to, co widzi. Człowiek natomiast osądza na podstawie tego, co widzi twarzą w twarz. Aby więc dobry nie uniósł się pychą, a zły nie zwątpił, Bóg powołuje do apostolatu zarówno dobrych, jak i złych. Każdego dnia wzywa do zaszczytów dobrych i złych, aby każdy, kto za życia spełnia jakiś urząd, chlubił się w życiu wiecznym. Kto zaś ma godność bez ciężaru (obowiązków), niech chlubi się w czasie, będąc przeznaczonym na wieczną śmierć. Ponieważ więc Judasz nie szedł za Mną doskonałym sercem, nie odnosiło się do niego owo „szliście za Mną”, bo on nie wytrwał aż do nagrody. Lecz odnosiło się ono do tych, którzy mieli wytrwać, tak wtedy, jak i później. Zaiste bowiem Pan, przed którego obliczem stoję, mówi niekiedy w czasie teraźniejszym o rzeczach, które dotyczą przyszłości, a o tych, które należy wykonać, jak o już wykonanych; niekiedy łączy także przeszłość i przyszłość, i używa czasu przeszłego w odniesieniu do przyszłości, aby nikt nie śmiał podważyć nieprzeniknionych myśli Trójcy.

Posłuchaj jeszcze jednego zdania: Wielu jest powołanych, lecz mało wybranych. Ten zatem został powołany do biskupstwa, ale nie jest wybrany, ponieważ jest niewdzięczny względem łaski Boga. Dlatego biskup z nazwy, ale ubogi w zasługi, będzie potraktowany jak ci, co zstępują i nie wstępują”.

Dodatek

Syn Boży mówi: Dziwisz się, o córko, że jakiś biskup pięknie umarł, a inny miał przerażającą śmierć, bo spadła mu ściana na głowę i żył jeszcze krótki czas, i to w wielkim cierpieniu. Powiem ci, co mówi Pismo, a nawet Ja sam, że sprawiedliwy, jakąkolwiek śmiercią by umarł, jest sprawiedliwym przed Bogiem, natomiast ludzie świata uważają za sprawiedliwego tego, kto ma piękną śmierć, bez cierpień i wstydu. Bóg tymczasem uważa za sprawiedliwego tego, kto jest doświadczany długą wstrzemięźliwością lub kto cierpiał dla sprawiedliwości, ponieważ przyjaciele Boga w ten sposób doznają prób i będą cierpieć mniejsze męki w przyszłości lub osiągną większą chwałę w niebie.

Piotr i Paweł umarli bowiem dla sprawiedliwości, lecz Piotr umarł śmiercią bardziej gorzką niż Paweł, gdyż więcej kochał ciało niż Paweł oraz dlatego, że otrzymawszy prymat w moim Kościele, musiał upodobnić się do Mnie w bardziej okrutnej śmierci. Paweł natomiast, który bardziej kochał czystość i więcej się natrudził, miał miecz jak znakomity żołnierz, gdyż Ja rozdzielam rzeczy zgodnie z zasługami i wedle miary. Dlatego na sądzie Bożym koroną lub potępieniem nie jest śmierć godna pogardy, lecz intencja i wola ludzi oraz ich sprawa. Tak też jest z tymi dwoma biskupami: jeden faktycznie cierpiał chętnie więcej goryczy i miał śmierć bardziej okrutną; drugi umarł z mniejszymi mękami, ale nie dla chwały, gdyż nie cierpiał chętnie. To dokonało się zgodnie z moją ukrytą sprawiedliwością, ale nie dla nagrody wiecznej, ponieważ w czasie życia nie poprawił swej woli.

 

Słowa Maryi do córki, dotyczące wspaniałości i doskonałości życia świętego Benedykta wraz z paroma przykładami. O tym, jak w obrazie jałowego drzewa ukazana jest dusza bezowocna, w kamieniu pycha umysłu i w krysztale dusza chłodna; trzy iskry, które można zaobserwować w krysztale powstałym z kamienia i drzewa.

Rozdział 21

Mówi Matka Boża:
Powiedziałam ci już, że ciało św. Benedykta było jak worek, który był chłostany i nie przewracał się, ale nie był w stanie utrzymać tego, co miał w środku. Ponadto dusza jego była niemal aniołem, który emanował z siebie wielkie ciepło i płomień. Pokażę ci to za pomocą przykładu. Były to jakby trzy ognie: pierwszy z mirry, przez co emanował łagodny zapach; drugi, zapalony na suchym miejscu, skąd wydobywały się węgle płonące i promieniujące blaskiem; trzeci, zapalony z oliwy, który dawał płomień, światło i ciepło. Przez te trzy ognie rozumiem trzy osoby, a w nich trzy stany w świecie.

Pierwszy był stan tych, którzy rozważając miłość Boga, oddali swoją wolę w ręce drugich, przyjęli ubóstwo i poniżenie zamiast próżności i pychy świata, ukochali czystość w miejsce niewstrzemięźliwości. Ci mieli ogień pochodzący z mirry, ponieważ jak mirra jest gorzka i odpędza wszystkie złe duchy oraz usuwa pragnienie, tak wstrzemięźliwość od tych rzeczy była gorzka dla ciała, niszczyła nasienie nieuporządkowanej pożądliwości i pozbawiała diabła wszelkiej mocy.

Drugi był stan tych, którzy tak sobie myśleli: „Po co kochać będziemy zaszczyty tego świata, skoro nie są one niczym innym, jak powietrzem, które wpada do uszu? I po co kochać będziemy złoto, skoro nie różni się od czerwonej ziemi? Jaki ponadto jest los ciała, jeśli nie zgnilizna i ogień? Na cóż zda się nam pragnąć rzeczy ziemskich, kiedy wszystko to jest próżnością? Dlatego chcemy jedynie żyć i pracować, aby Bóg był uwielbiony w nas i w innych, oraz by przez nasze słowa i nasz przykład rozpalali się dla Boga”. Ci mieli ogień pochodzący z suchej ściółki, ponieważ martwa w nich była miłość świata i każdy z nich wytwarzał węgle płonące sprawiedliwością i jaśniejące Bożym przepowiadaniem.

Trzeci był stan tych, którzy zapaleni miłością do męki Chrystusa, z całego serca pragnęli umrzeć dla Niego. Ci mieli ogień rozpalony oliwą. Jak bowiem oliwa jest sama w sobie tłusta i daje więcej ciepła, kiedy jest zapalona, tak ci byli cali nasączeni Bożą łaską, z której czerpali siłę, aby dawać innym światło Bożej wiedzy, żar gorliwej miłości, moc budującej rozmowy.
Te trzy ognie rozprzestrzeniły się wszędzie. Najpierw rozpalił się ogień eremitów i cenobitów, jak pisze Hieronim. Drugim był ogień wyznawców i doktorów. Trzecim był ogień męczenników, którzy wzgardzili własnym ciałem dla Boga i z Jego pomocą byliby odważyli się nawet na wiele więcej. Do niektórych spośród tych stanów i ogni był posłany święty Benedykt. Złączył on w jedno te trzy ognie, przez co zostali oświeceni niemądrzy, rozpaleni chłodni, a ci, co byli już żarliwi, zapłonęli jeszcze większą żarliwością. Dzięki tym trzem ogniom powstał Zakon Benedykta, który kierował każdego zgodnie z jego własną dyspozycją i zdolnością na drogę zbawienia oraz wiecznego szczęścia. Otóż tak jak z ciała świętego Benedykta tchnęła słodycz Ducha Świętego, przez którą powstało wiele klasztorów, tak z ciała licznych jego braci Duch Święty wyszedł, wskutek czego ogień stał się popiołem, zgasły już płomienie i nie dają ciepła ani światła, lecz tylko dym nieczystości i pożądliwości.

Lecz ku powszechnemu pokrzepieniu Bóg dał mi trzy iskry, przez które rozumiem trzy rzeczy. Pierwsza iskra wzięta jest z kryształu dzięki ciepłu i światłu słońca, które koncentruje się na czymś suchym i powoduje powstanie wielkiego płomienia. Druga jest wydobyta z twardego kamienia. Trzecia z dzikiego drzewa, które rosło ze swymi korzeniami i liśćmi.
Przez kryształ, będący zimnym i kruchym kamieniem, rozumie się tę duszę, która choć zimna w miłości Bożej, niemniej jednak stara się przez wolę i uczucie dążyć do doskonałości, i prosi Boga, aby jej w tym pomógł. Ta wola prowadzi ją do Boga i dusza wysługuje sobie, że wzrastają jej dążenia, dzięki czemu oziębia się zła pokusa, aż Bóg, oświecając swymi promieniami jej serce, tak w niej się ugruntuje, że opróżni ją z wszelkiego próżnego upodobania i nie będzie już chciała żyć dla niczego innego, jak tylko dla czci Boga.

Przez kamień wyobrażona jest pycha. Cóż bowiem bardziej twardego niż pycha umysłu, który pragnie wszelkich pochwał, a mimo to chce, by go uważano za pokornego i by wydawał się pobożną duszą? Któż budzi większe obrzydzenie niż dusza, która w swoich myślach wywyższa się nad wszystkich i nie znosi, by ją ktokolwiek napominał lub pouczał? A jednak wielu tak właśnie pełnych zarozumiałości prosi pokornie Boga, aby z ich serca usunął pychę i ambicję. Dlatego Bóg z pomocą dobrej woli usunie z ich serca przeszkody i słabości, tak aby byli odrywani od rzeczy ziemskich i pobudzani do niebieskich.

W suchym drewnie wyobrażona jest natomiast ta dusza, która karmiona pychą przynosi owoce dla świata, pragnąc posiąść świat i wszystkie jego zaszczyty. Lecz ponieważ lęka się śmierci wiecznej, wyrywa liczne gałęzie grzechu, który z pewnością by popełniła, gdyby nie miała tego lęku. Dlatego Bóg, z powodu tego lęku, zbliża się do duszy i tchnie w nią swą łaskę, aby suche drewno stało się zdolne przynosić owoce.
Przez te trzy iskierki powinien odnowić się Zakon św. Benedykta, dziś tak opustoszały i osłabiony.

 

Odpowiedź Jezusa Chrystusa na modlitwy oblubienicy za niewiernych. O tym, jak Bóg wydobywa cześć z niegodziwości złych, choć nie przez ich cnoty i ich wolę. Dowodzi tego za pomocą przykładu, w którym wyobrażony jest Kościół lub dusza dziewicy, a dziewięć chórów anielskich w dziewięciu braciach dziewicy, Chrystus w królu, trzy stany ludzi w trzech synach króla.

Rozdział 24

Panie mój, Jezu Chryste, proszę cię, aby Twoja wiara rozprzestrzeniła się wśród wszystkich niewiernych, aby dobrzy jeszcze bardziej rozpalili się miłością Twoją, aby źli się poprawili”.
Odpowiedział Syn:
Niepokoisz się, jakby Bóg doznawał mniej czci. Przytoczę ci przykład, dzięki któremu będziesz mogła zrozumieć, że Bóg doznaje czci także przez niegodziwość złych, choć nie za sprawą ich cnoty i woli.

Była kiedyś pewna dziewica: mądra i pobożna, bogata i prawa. Miała dziewięciu braci, z których każdy kochał swoją siostrę jak własne serce, jakby ich serce było w niej. W królestwie zaś, gdzie mieszkała ta dziewica, było postanowione, że kto daje, otrzymuje zaszczyty; kto kradnie, będzie okradziony; kto zadaje gwałt, zostanie ścięty. Król tego królestwa miał trzech synów. Pierwszy z nich kochał dziewicę i ofiarował jej złote trzewiczki, złoty pas, pierścień na palec i koronę na głowę. Drugi zapragnął jej dóbr i okradł ją. Trzeci zapragnął dziewictwa dziewicy, próbując zadać jej gwałt.

Otóż ci trzej synowie króla zostali schwytani przez dziewięciu braci dziewicy i przedstawieni królowi. Powiedzieli bracia: „Twoi synowie zapragnęli naszej siostry. Pierwszy uczcił ją i ukochał z całego swego serca; drugi ją ograbił; trzeci chętnie oddałby życie, gdyby tylko mógł ją zgwałcić. Schwytaliśmy ich, kiedy ich wola była gotowa uczynić te rzeczy”.
Usłyszawszy te słowa, król odpowiedział: „Wszyscy trzej są moimi synami i kocham ich wszystkich jednakowo. Ale nie mogę ani nie chcę postąpić wbrew sprawiedliwości, dlatego osądzę tych synów i sługi. Ty więc, synu mój, który uczciłeś dziewicę honorami, przyjdź, przyjmij cześć i koronę wraz z twoim Ojcem.

Ty natomiast, synu mój, który zapragnąłeś jej dóbr i ukradłeś je, pójdziesz, owszem, do więzienia, aż zwrócisz zabrane rzeczy do ostatniego grosza, gdyż – jak mi doniesiono – wyraziłeś żal i chciałeś naprawić szkodę, ale nie mogłeś tego uczynić, ponieważ zostałeś zaskoczony faktami i nagle zaprowadzony przed sąd. Co się zaś tyczy ciebie, synu mój, który chciałeś za wszelką cenę zgwałcić dziewicę i nie wyraziłeś skruchy, niech twoja kara będzie powiększona o tyle sposobów, ile użyłeś, aby pozbawić ją czci”.
Wszyscy bracia dziewicy odpowiedzieli: „Chwała tobie, o sędzio, za twą sprawiedliwość. Gdyby nie było w tobie cnoty i równości w twej sprawiedliwości oraz miłości w twej równości, nigdy nie byłoby takiego sądu”.

Tą dziewicą jest święty Kościół, pięknie ozdobiony swą wiarą, jaśniejący siedmioma sakramentami, wartościowy w obyczajach z racji cnót, ma ujmujące oblicze, ponieważ wskazuje prawdziwą drogę do wieczności. Ten święty Kościół ma jakby trzech synów, w których wyobrażeni są liczni ludzie. Pierwszy reprezentuje tych, co kochają Boga z całego serca. Drugi reprezentuje tych, którzy pragną rzeczy doczesnych ku własnej czci. Trzeci tych, co przedkładają własną wolę nad Boga. Dziewictwo Kościoła oznacza dusze stworzone samą mocą Boga.

Pierwszy syn zatem ofiaruje złote trzewiczki, kiedy smuci się z powodu zaniedbań i popełnionych grzechów. Szaty przynosi w darze, kiedy zachowuje przykazania, stosuje się na miarę swych możliwości do rad ewangelicznych. Pas daje wówczas, gdy postanawia mocno wytrwać we wstrzemięźliwości i czystości. Zakłada pierścień na palec, kiedy silnie wierzy w to, co poleca mu Kościół katolicki, to znaczy w przyszły sąd i życie wieczne. Kamieniem pierścienia jest nadzieja, to znaczy nie przestaje ufać, że przez pokutę otrzyma przebaczenie wszystkich grzechów, choćby były obrzydliwe.

Wkłada mu koronę na głowę, kiedy ma w sobie prawdziwą miłość: 1) Jak bowiem w koronie na głowie są różne kamienie, tak różne cnoty są w miłości. 2) Głową zaś duszy, czyli Kościoła, jest ciało moje: kto je kocha i czci, ten nazwany jest słusznie synem Bożym.
Kto więc w ten sposób kocha siebie samego i święty Kościół, ma dziewięciu braci, czyli dziewięć chórów aniołów, ponieważ wraz z nimi jest uczestnikiem i towarzyszem w życiu wiecznym. Aniołowie bowiem obejmują wszystkich całkowitą miłością i święty Kościół, jak siebie samych w swoim sercu. Świętym Kościołem wszak nie są kamienie i ściany, lecz dusze sprawiedliwych i dlatego z ich czci i postępu radują się aniołowie, jak z siebie samych.

Drugi brat lub syn oznacza tych, którzy pogardzając Konstytucją świętego Kościoła, żyją ku czci świata i dla miłości ciała. Oni – przyćmiewając piękno cnót – żyją według własnej woli. Lecz potem pod koniec żałują i odstępują od zła popełnionego. Tym potrzebne jest oczyszczenie, aby przez uczynki i modlitwy pojednali się z Kościołem oraz z Bogiem.
Trzeci syn oznacza tych, którzy zgorszywszy duszę, nie przejmują się, że zginą na wieki, byle tylko zaspokoić swoje przyjemności. Dziewięciu braci domaga się sprawiedliwości nad nimi, ponieważ nie chcieli nawrócić się przez pokutę.

Dlatego kiedy Bóg wymierza sprawiedliwość, chwalą Go aniołowie za Jego nieugiętą równość. Kiedy zaś zostaje oddana cześć należna Bogu, radują się z Jego potęgi, przez którą dla swojej czci wykorzystuje nawet niegodziwość złych. Gdy zatem widzisz złych, współczuj im, ale ciesz się wieczną czcią Boga. Bóg bowiem nie chce niczego złego, gdyż jest Stwórcą wszystkich rzeczy i tylko On jest dobry. Lecz jako najbardziej sprawiedliwy sędzia dopuszcza wiele rzeczy, przez które tak na ziemi, jak i w niebie jest czczony za swą równość i tajemniczą dobroć.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin