16.Cullenowie.txt

(12 KB) Pobierz
16. CULLENOWIE

Kiedy trzyma�em j� w swych ramionach, moje szcz�cie nie mia�o granic. Jej ciep�e cia�o, kt�re przylega�o do mojej zimnej sk�ry, niczym p�omie� igraj�cy z lodem, momentami muskaj�cy swymi rozgrzanymi p�omieniami jego lodowat� powierzchni�, wywo�ywa�o we mnie eufori�, wymieszan� z niewyobra�alnym szcz�ciem. Bella by�a przy mnie, pogr��ona we �nie z ufno�ci� wtula�a si� w moje cia�o. Le��c obok niej z u�miechem na twarzy przypomina�em sobie chwil� sp�dzone na polanie, nasz� rozmow�, jej dotyk i ciep�e usta. B�l, kt�ry pali� moje gard�o nie dokucza� mi ju� tak intensywnie. Sp�dzaj�c z ni� tyle czasu, zoboj�tnia�em na jej kwiatowy zapach. Potw�r kryj�cy si� we mnie ucich� na chwil�. Skr�powany t�umi� sw�j niemy b�l, lecz gdy tylko Bella nie�wiadomie wzdycha�a, wywo�uj�c delikatn� cyrkulacj� powietrza, potw�r natychmiast si� buntowa�, wype�niaj�c moje gard�o pal�cym ogniem. Ale dla mnie by� to tylko cichy pomruk i niemal�e nieodczuwalny b�l, zag�uszany przez moje my�li i rytmiczne bicie serca mojej ukochanej, kt�re by�o przepi�kn� muzyk� dla moich uszu. Szcz�cie i mi�o�� wype�nia�y ka�d� kom�rk� mojego cia�a. Potrzeba bycia z ni� by�a wa�niejsza ni� moje pragnienie. By�em z siebie zadowolony. Si�a woli. Pomy�la�em i u�miechn��em si� do siebie. W ci�gu ostatnich minut Bella dwukrotnie wypowiedzia�a moje imi�, potem zapad�a w g��boki sen. �wiadomo�� tego, �e ponownie goszcz� w jej snach by�a wspania�a, moje martwe serce rozrywa�a ogromna rado��. Wiedzia�em, �e spa�a mocno i nie us�ysz� z jej s��w ju� nic wi�cej, dop�ki si� nie obudzi. Od dawna uwielbia�em patrze�, jak �pi, z niecierpliwo�ci� wyczekuj�c momentu, gdy zaczyna m�wi� przez sen. To by�o urocze. Le�a�em jeszcze chwil� spogl�daj�c na ni�, a potem delikatnie odsun��em jej r�ce, kt�re oplata�y moje ramiona. Bezszelestnie wysun��em si� z ��ka i okry�em j� kocem. Rozejrza�em si� po pokoju, zatrzymuj�c sw�j wzrok na biurku, na kt�rym sta� stary komputer. Obok niego le�a�y dwie podniszczone ksi��ki. Podszed�em bli�ej, by si� im przyjrze�. �Duma i uprzedzenie� oraz �Rozwa�na i romantyczna�. By�y to ulubione ksi��ki Belli, kt�re przeczyta�a ju� kilkakrotnie, ale cz�sto powraca�a w wolnych chwilach do swoich ulubionych fragment�w. Przejrza�em obie szybko, zwracaj�c uwag� na zaznaczone przez Bell� fragmenty, a potem spojrza�em w okno. By�o jeszcze ciemno, ale nied�ugo mia� nasta� ranek. Postanowi�em pojecha� do domu. �wiadomo�� tego, �e cho� na moment mam opu�ci� Bell� ku�a moje serce powoduj�c b�l. Ale by�o to konieczne, poniewa� musia�em zmieni� ubranie, by nie wzbudza� niepotrzebnych podejrze� okolicznych s�siad�w. Poca�owa�em Bell� w czo�o i wyszed�em przez okno. Jad�c z ogromn� pr�dko�ci�, tak jak lubi�, szybko dotar�em do domu. Kiedy znalaz�em si� w �rodku na schodach siedzia�a Alice. M�wi�am, �e b�dziesz zaskoczony. Ciesz� si�, �e si� uda�o. Pomy�la�a, rzucaj�c mi radosne spojrzenie � Dobrze, �e mi o tym nie powiedzia�a�, w�tpi� �ebym w to wtedy uwierzy�- odpowiedzia�em, zdaj�c sobie spraw�, �e tak w�a�nie by by�o. Nie dopuszcza�em takich my�li do siebie, a moje najwi�ksze marzenie spe�ni�o si�. Mog�em by� z Bell�, by� z ni� naprawd� blisko. Tak, z pewno�ci� ten fakt mnie zaskoczy�. Wiedzia�am, �e wszystko potoczy si� dobrze, by�e� zdecydowany, wi�c nie grozi�o jej niebezpiecze�stwo. Ale ty nie chcia�e� mi do ko�ca uwierzy�. Pomy�la�a z wyrzutem na twarzy 
- Alice nie by�em pewny, nie przypuszcza�em, �e mam tak� siln� wol�. Wiedzia�em, �e nie chc� jej skrzywdzi�, nie nara�a� na niebezpiecze�stwo z mojej strony, a zarazem tak bardzo potrzebowa�em by� z ni�. Co za ironia losu. - u�miechn��em si� do niej. 
� Na dodatek zak�ady Emmeta i Jaspera, kt�rzy byli pewni, �e nie podo�am temu, co mnie czeka�o, nie dodawa�y mi odwagi.- wspomnia�em, przypominaj�c sobie, jak zak�adali si� o to, jak d�ugo wytrzymam z Bell�. 
- Ironia czy nie, bardzo si� ciesz�, �e da�e� rad�. Nimi si� nie przejmuj. Znasz Ich, po prostu si� nudz�, a ta ca�a sytuacja z tob� i Bell� jest dla nich pewnego rodzaju rozrywk�. Nie�le si� zdziwi�, jak im powiem, �e �aden nie wygra�- fakt, �e ma im to oznajmi�, jak wr�c� z polowania stanowcz� j� rozradowa�. Spojrza�em na moj� m�odsz� siostr�, na kt�rej twarzy malowa� si� teraz podst�pny u�mieszek. Wiedzia�em, �e jest szcz�liwa, cieszy�a si� prawie tak samo, jak ja. Prawie, bo mojego szcz�cia nikt nie m�g� przebi�. 
� Wybacz, ale si� spiesz�- mrukn��em do niej, by jak najszybciej pobiec do pokoju, zmieni� ubranie i wr�ci� do Belli. Popatrzy�a na mnie z wy�szo�ci� i doda�a teatralnym g�osem, gestykuluj�c zawzi�cie, jakby znajdowa�a si� na scenie, na kt�r� patrzy publika 
- Ale� oczywi�cie, jak�ebym �mia�a ci� zatrzymywa�. Pod��aj pr�dko do swej ukochanej, by wraz z ni� uton�� w oceanie szcz�cia- u�miechn�a si� szelmowsko i doda�a 
� Powiem reszcie, �e nied�ugo b�dziemy mieli go�cia.- Zignorowa�em to i w mgnieniu oka znalaz�em si� w swoim pokoju. Ubra�em niebiesk� koszul� i przeczesa�em w�osy. Wr�ci�em do auta i pojecha�em z powrotem do Belli. Kiedy wszed�em do jej pokoju, odczu�em ulg� mog�c zn�w na ni� patrze�. Bella nie zmieni�a swojej pozycji. Le�a�a lekko wygi�ta z jedn� r�k� u�o�on� na g�owie. Nie chcia�em jej obudzi�, staraj�c si� po�o�y� ko�o niej, wi�c usiad�em na bujanym fotelu w k�cie. Wpatrywa�em si� w ni�, dok�adnie badaj�c ka�dy skrawek jej cia�a, by utkwi� w mojej pami�ci. Na zewn�trz s�o�ce powoli budzi�o si� ze snu. Us�ysza�em, jak Charlie wstaje i bierze porann� k�piel, ale spokojnie siedzia�em na swoim miejscu. By�em pewien, �e nie zajrzy do Belli, boj�c si�, �e j� obudzi. Nie przys�uchiwa�em si� jego my�lom ani zachowaniu, wola�em patrze� na Bell� i my�le� tylko o niej. Te dwie czynno�ci pozwoli�y mi si� wy��czy� z otaczaj�cego mnie ze wszystkich stron nawa�u my�li. Charlie wychodz�c z domu pod�adowa� akumulator furgonetki Belli. Chocia� nie�mia�o okazywa� swoje uczucia, wiedzia�em �e jest opieku�czy wobec swojej c�rki. Kiedy zjad� �niadanie, wyszed� z domu i uda� si� do pracy. Ja nadal patrzy�em na Bell�, nie mog�c oderwa� od niej wzroku. M�g�bym siedzie� tak wieczno��, patrz�c jak �pi, nie nudz�c si� nawet przez sekund�. Ale czy potrafi�bym wytrzyma� bez jej ciep�ego dotyku, widoku b�ysku w jej br�zowych oczach, jej zaskakuj�cego mnie zachowania? W�tpi�. Blask s�o�ca zago�ci� w pokoju, o�wietlaj�c go swymi promieniami. Ten przyp�yw �wiat�a spowodowa�, �e oczy Belli powoli si� otwiera�y, zas�oni�a je r�k� i z j�kiem obr�ci�a si� na drugi bok. Patrzy�em na to zafascynowany. Nagle gwa�townie podnios�a si� na ��ku i nasze spojrzenia si� spotka�y. 
� Twoja fryzura przypomina st�g siana, ale i tak mi si� podoba- powiedzia�em, widz�c jej grube, ciemne w�osy, spo�r�d kt�rych ka�dy odstawa� w inn� stron�. 
� Edward! Zosta�e�!- zawo�a�a uradowana. Szybkim krokiem pokona�a dziel�c� nas odleg�o�� i usiad�a na moich kolanach. Zaskoczony jej reakcj� na m�j widok, ale r�wnocze�nie bardzo zadowolony, za�mia�em si� kr�tko. 
� Oczywi�cie, �e zosta�em-. St�skni�em si� za blisko�ci� jej cia�a, wi�c delikatnie g�aska�em j� po plecach. Te niesamowite uczucie, kt�re temu towarzyszy�o ogarn�o moje cia�o, a ja bezw�adny w pe�ni si� mu podda�em. 
� My�la�am, �e to wszystko mi si� tylko �ni�o.- szepn�a mi do ucha. 
� Nie masz tak bogatej wyobra�ni- za�artowa�em, rozbawiony jej s�owami. 
� Charlie!- krzykn�a i rzuci�a si� do drzwi. 
- Wyjecha� godzin� temu. Mog� te� po�wiadczy�, �e wpierw pod��czy� ci na powr�t akumulator. Musz� przyzna�, �e si� rozczarowa�em. Czy naprawd� powstrzyma�aby ci� byle awaria samochodu?- odpar�em, rozbawiony w duchu. Zauwa�y�em, �e si� nad czym� zastanawia. 
� Zazwyczaj nie jeste� rano taka sko�owana- doda�em i wyci�gn��em ramiona, by do mnie wr�ci�a. 
� Ludzkie potrzeby wzywaj� mnie do �azienki- wyzna�a po chwili. 
� Id�, id�. Zaczekam- odpowiedzia�em jej z �obuzerskim u�miechem. M�g�bym czeka� na ni� w niesko�czono��. 
Pobieg�a do �azienki, by po�wi�ci� chwil� na porann� toalet�. Znowu odczu�em t�sknot�, cho� Bella by�a tu� za �cian�. W pewnym momencie pomy�la�em, by do niej p�j�� ale r�wnie pr�dko uzna�em ten pomys� za niestosowny. Po chwili Bella znalaz�a si� z powrotem w pokoju. 
�Witaj- wymrucza�em na powitanie i zdecydowanym ruchem przyci�gn��em j� do siebie. Siedzieli�my tak chwil� w milczeniu, podczas gdy oczy Belli przesuwa�y si� po moim ciele lustruj�c jego wygl�d. 
� A jednak opu�ci�e� posterunek?- zapyta�a oskar�ycielskim tonem. Jak zawsze niezwykle spostrzegawcza. 
� Jak m�g�bym wyj�� rano w tym samym ubraniu, w kt�rym wszed�em wczoraj? Co by s�siedzi pomy�leli?- odpar�em niewinnie. Jak�e zabawna by�a jej reakcja � Spa�a� mocno, niczego nie przegapi�em.- pos�a�em jej �agodny u�miech i doda�em 
-Rozmowna by�a� wcze�niej-. Moje s�owa wywo�a�y kolejn� zabawn� reakcj�, Bella czu�a si� odrobin� za�enowa�a. Domy�li�em si�, �e zastanawia si�, co jej si� �ni�o i c� mog�a mamrota� przez sen, wi�c spojrza�em na ni� z czu�o�ci�. 
� Powiedzia�a�, �e mnie kochasz-. Spu�ci�a wzrok i wyszepta�a 
- To ju� wiesz-. Wprawdzie w moim umy�l� znajdowa�a si� nadzieja, na kt�r� sk�ada� si� fakt, �e Bella mo�e pokocha� takiego potwora, jak ja. Owa nadzieja ze wzgl�du na wydarzenia minionych dni stawa�a si� coraz wyra�niejsza i realna. Jednak dopiero s�owa wypowiedziane z jej ust w pe�ni sprawi�y, �e zast�pi�a j� �wiadomo��. �wiadomo�� jej mi�o�ci do mnie. Tak ,Bella mnie kocha�a, a ja kocha�em j�. 
� Ale zawsze mi�o us�ysze�- wymrucza�em jej do ucha, u�wiadamiaj�c j�, �e te dwa s�owa sprawiaj�, �e zapominam o wszystkim, pr�cz niej, a moje serce i cia�o ogarnia rozkosz. 
� Kocham ci�- odpowiedzia�a, nie�wiadoma tego, �e w�a�nie spe�ni�a moj� cich� pro�b�. 
� Jeste� ca�ym moim �yciem.- Oszo�omiony tymi s�owami siedzia�em, jak zaczarowany, nie potrafi�c si� odezwa�. Chcia�em powiedzie� jej, jak wielk� mi�o�ci� j� darz�, co czuj�, gdy jest przymnie, ale nie umia�em ubra� tego w s�owa. Milcza�em, rozkoszuj�c si� to chwil�. Patrzy�em na ni�, wniebowzi�ty, �e trzymam j� w swoich ramionach. Tak b...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin