spojrzystosc cykl.pdf

(173 KB) Pobierz
947563425.001.png
Ta lektura , podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-
BOLESŁAW LEŚMIAN
Spojrzystość (cykl)
Spojrzystość
Rozełkanych¹ rusałek nagłe sto tysięcy
Wypłynęło na księżyc, by istnieć mniej więcej.
Wodo, wodo — gdzie jesteś? Tu jestem, gdzie płynę!
Pogłaskały powierzchnię, miłując głębinę.
Woda
Ile ciał — tyle smutków… A woda spojrzysta,
By zobaczyć je do cna — ze świateł korzysta.
Wzrok
Światło
Bada światłem, a sprawdza umówionym cieniem,
Falując aż do brzegu podwodnym spojrzeniem.
Ale to — nie spojrzenie! To raczej — spojrzystość,
Co nie może tam dotrzeć, gdzie łka rzeczywistość.
Woda
Ślepym srebrem zaledwo spojrzyścieje w światy.
Srebru śni się, że szumi i polewa kwiaty.
Woda roi², że mgły się za ręce w blask wiodą,
Lecz ciał zlęklych nie widzi. Co począć z tą wodą?
Okna twoje — otwarte. Sny oczu nie strzegą,
A ty na mnie nie patrzysz. Dlaczego, dlaczego?
Oko, Sen
W lesie
Tyle w gęstwinie cisz błądzi i tyle
Słoneczniejących między pniami czasów,
Sielanka
Motyl
Las
Że nasilone barwami motyle
Lecą w znój przyszły — przeczuwanych lasów.
Wierzchami sosen — szum chodzi wysoki
I — przemijając — pozostawia drzewa.
Drzewo, Wiatr
Dość mi pomyśleć — wśnionemu w obłoki —
O jakimś ptaku, by stwierdzić, że śpiewa…
¹rozełkany — zanoszący się szlochem, płaczliwy; śpiewny.
² roić — fantazjować, marzyć.
947563425.002.png 947563425.003.png
 
W drgawym³ powietrzu coraz złotowłosiej
Od snów, co niosą w blask — zmarłe pustkowie, —
A ja pamiętam, że pod lasem — w rowie
Purpurowieje drobny mak — samosiej.
Kwiaty
I właśnie, sycąc cienistą snu zmrużkę
Wspomnianą nagle z lat dawnych doliną,
Chleb, Słońce
Spożywam chleba wonnego całuszkę⁴
Razem ze słońca na niej odrobiną…
Strumień
Mrok się z mrokiem porównał, żałoba — z żałobą.
Coś się chciało zazłocić, lecz zabrakło czasu.
Przestrzeń
Woda
Zbył się⁵ strumień swych brzegów, powstał całym sobą,
Wyprostował się w wieczność i szedł środkiem lasu.
Szedł do krzyża w pustkowiu, gdzie gwiazd swych niepewna
Nieskończoność się krzepi westchnieniami mięty, —
Religia, Chrystus
I pierś swą strumienistą przymartwił do drewna
I zawisł, z dobrowoli⁶ na krzyżu rozklęty.
Poświęcenie, Rozpacz
Po co ci, Senna Falo, na krzyżu noclegi?
Za kogo, Dumna Wodo, chcesz marnieć i ginąć?
Za tych, co już przeżyli dno swoje i brzegi, —
Za tych, co właśnie odtąd nie mają gdzie płynąć.
Zwierzyniec
Flamingo⁷, różowiejąc, smukli⁸ się nad wodą
Skrzydlatego jedwabiu zaciszną urodą.
Przestrzeń
Zwierzęta
Sama dal tak w nim skupia swe znikliwe dzieje,
Że — czy leci, czy stoi — zawsze daleczeje⁹.
Wielbłąd w słońcu zapłowiał¹⁰ stąd o kroków siedem
Jak sprzęt Boży, okryty poniszczonym pledem¹¹.
Świat, co szuka oparcia dla swego zamętu,
Korzysta z pogarbionej ciszy tego sprzętu.
Ślepie, z których się słońce nigdy dość nie wylśni,
Patrzą na mnie z plamiście rozwrzaskanej¹² pilśni¹³,
Strach
Cień
³ drgawy (neol.) — drgający a. skłonny do drgania.
całuszka (reg.) — kromka z końca chleba, przylepka.
zyć się (daw.) — pozbyć się.
z dorowoli (daw.) — z własnej woli, dobrowolnie.
amingo — flaming.
smuklić się (neol.) — stać, będąc wysokim i wysmukłym.
daleczeć — wydawać się dalekim.
¹⁰ płowieć — tracić intensywność barwy pod wpływem działanie światła.
¹¹ pled — koc.
¹² rozwrzaskany — tu: krzyczący kolorami, plamami.
¹³ pilśń — gęsty, zbity materiał z sierści lub wiórów.
Spojrzystość (cykl)
W której mrok się tygrysim gęstwi uścierwieniem¹⁴, —
Ten sam mrok, co w ogrodzie był tylko — brzóz cieniem…
Pies
Pies mój, kwiat oszczekując, łbem się tuli ku mnie, —
By poistnieć w mym świecie trafnie i beztłumnie, —
I oczami po prośbie w twarz mi się człowieczy,
A ja wchodzę — w Mgłę zwierząt i w Tuman wszechrzeczy.
Ćmy
Przychodzą nieustannie z tamtej strony ciszy
Psy, wierzby, nagłe sady, ćmy białe, ćmy szare
Motyl
I próżnię zapełniają, gdzie czasem brak myszy,
By zasklepić czymkolwiek w świat wyziorną szparę.
Przychodzą potłumione zielenią otchłanie
I dziewczęta, co w oczach dźwigają los nieba —
I obłoków nad ziemią srebrne górowanie
I ta wiara, że właśnie tak trzeba, tak trzeba…
Obłok
I przychodzą modlitwy o większą tęsknotę,
Źli bogowie, złe wiosny i mgła zagrobowa,
Bzy bez jutra, bez wczoraj, ćmy czarne, ćmy złote
I ty, co tak się smucisz, gdy piszesz te słowa…
Zwiewność
Natura
Brzęk muchy w pustym dzbanie, co stoi na półce,
Smuga w oczach po znikłej za oknem jaskółce.
Vanitas
Kondycja ludzka,
Przemijanie
Dźwięk
Cień ręki — na murawie… A wszystko — niczyje,
Ledwo się zazieleni — już ufa, że żyje.
A jak dumnie się modrzy¹⁵ u ciszy podnóża!
Jak buńczucznie¹⁶ do boju z mgłą się napurpurza¹⁷!
A jest go tak niewiele, że mniej niż niebiesko…
Nic, prócz tła. Biały obłok z liliową przekreską¹⁸.
Dal świata w ślepiach wróbla. Spotkanie traw z ciałem.
Szmery w studni. Ja — w lesie. Mgłą byłeś? — Bywałem!
Usta twoje — w alei. Świt pod groblą¹⁹ w młynie.
Niebo — w bramie na oścież… Zgon pszczół w koniczynie.
¹⁴ uścierwienie — neol. od rzecz. ścierwo, oznaczającego rozkładające się szczątki zwierzęcia.
¹⁵ modrzyć się (neol.) — niebieszczeć, stawać się a. być modrym, tj. niebieskim.
¹⁶ uńczucznie — hardo, zuchwale.
¹⁷ napurpurzać się (neol.) — stawać się purpurowym, czerwienić się intensywnie.
¹⁸ przekreska — poprzeczna kreska, przekreślenie.
¹⁹ grola — wał ziemny usypany, aby spiętrzać wodę w rzece lub rozdzielać stawy.
Spojrzystość (cykl)
Wstążka zmarłej dziewczyny na znajomej darni²⁰,
Słońce, co chwiejnie skacząc, źdźbli²¹ się w łzach deszczarni²².
Wiara fali w istnienie za drugim nawrotem
I wołanie o wieczność w jaśminach za płotem.
Chód po ziemi człowieka, co na widnokresie²³,
Malejąc, łatwo zwiewną gęstwę ciała niesie
Ciało, Vanitas, Motyl
I w tej gęstwie się modli i gmatwa co chwila
I wyziera²⁴ z tej gęstwy w świat i na motyla.
Wspomnienie
Wspomnienia,
Dzieciństwo, Łzy, Droga
Te ścieżyny, których stopą dziecięcą
Dotykałem… Co z nimi? Gdzie one?
Tak się kręcą, jak łzy się kręcą,
Z oczu w nicość strącone!
Budziła mnie poranku wilgoć świeża,
A słońce malowało mi na ścianie
Słońce, Światło
Złote psy — złote wybrzeża,
Złote skrzypce — złote otchłanie…
Kto dość zaklinająco spogląda
W światło, nawidocznione milczeniem,
Wizja
Musi w końcu zobaczyć słonecznego wielbłąda
I zbójcę słonecznego ze skrzystym spojrzeniem…
Przy śniadaniu patrzyłem w stół jak w pustynię,
Śniąc, że na wielbłądzie jadę… Zbójcą jestem…
Dom
Ojciec
A ojciec, jakby wiedząc, że wielbłąd go wyminie
Czytał dziennik ze spokojem i szelestem…
Karafka naświetlała haem troistej tęczy
Wąs ojca — i gzyms sza — i róg serwety białej,
Osa w firankach pogmatwanie brzęczy,
Jakby same firanki nićmi w słońcu brzęczały…
Podłoga zwierciedliła, lśniąc sennym nabytkiem,
Palmy liść z jaśniejszym nieco spodem,
Rośliny
Ale tak, że mętniał w rozcieńczeniu płytkiem,
Jakby zieleń ktoś rozlał mimochodem…
Fotel, trawiąc ciszę aksamitną,
Ociężale wygodniał i płowiał…
Cukier igrał skrą błękitną,
Bochen chleba — różowiał…
Zegar wytrząsał ze sprężynowych zwojów
Dłużącą się nutę w głąb sali.
Czas, Przemijanie, Klęska
²⁰ darń — gęsto splecione rośliny na powierzchni ziemi.
²¹ dlić się (neol. od rzecz. źdźbło) — pojawiać się w drobnych agmentach, w smużkach, źdźbłach.
²² deszczarnia — studnia z wodą deszczową.
²³ widnokres — widnokrąg, horyzont.
²⁴ wyzierać — wyglądać; spoglądać, wychylając się skądś.
Spojrzystość (cykl)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin