Powstanie listopadowe i powstanie styczniowe.doc

(51 KB) Pobierz
Powstanie listopadowe i powstanie styczniowe, kolejnymi etapami w walce o niepodległe państwo polskie

 

Powstanie listopadowe i powstanie styczniowe, kolejnymi etapami w walce o niepodległe państwo polskie.

Niezwykle bolesnymi wydarzeniami w historii naszego kraju były trzy rozbiory, których Polska doświadczyła kolejno w roku 1772, 1793 oraz 1795. W praktyce oznaczały one nie tylko zniknięcie Rzeczpospolitej ze wszystkich ówczesnych map (na kolejne 123 lata), ale także okupację ziem polskich przez trzy obce siły i potrzebę walki o narodową tożsamość, wolność i niepodległość w zaborze austriackim, pruskim i rosyjskim.

 

Stosunkowo szybko (zważywszy na datę trzeciego rozbioru, tj. na rok 1795), bo w roku 1807 odżyły polskie nadzieje na rekonstrukcję własnego państwa. Nadzieje te dał Polakom, nie kto inny, jak sam Napoleon, który wypowiadając w tymże roku wojnę Austrii, nie tylko ją wygrał, ale i powołał do życia twór polityczny zwany Księstwem Warszawskim. Księstwo otrzymało swoją Konstytucję, z zagwarantowanymi w niej: wolnością osobistą, gwarancją własności prywatnej, wolnością wyznania, czy równością wszystkich obywateli wobec prawa. W Konstytucji nie zagwarantowano Księstwu suwerennego bytu. Nie zagwarantowano, gdyż nie było ono państwem suwerennym, a zależnym od Napoleona. W tej postaci Księstwo utrzymało się do roku 1815. Po ostatecznej klęsce wodza i cesarza Francuzów, Napoleona, na mocy postanowień wiedeńskich, Księstwo przekształcono w Królestwo Polskie (o mniejszym od Księstwa Warszawskiego - terytorium). Królestwo w sposób bezpośredni związano z Rosją, a na tronie osadzono reprezentanta domu panującego rosyjskiego, Aleksandra I. Podobnie jak w czasach Księstwa, tak w dobie Królestwa, państwu nadano Konstytucję. Wprowadzała ona następujące rozwiązania i instytucje polityczne: 1) dwuizbowy sejm, 2) praw wyborcze dla większej części społeczeństwa, 3) urzędowy język polski, 4) Polacy jako urzędnicy zasiadający w Radzie Państwa (lub inaczej Radzie Administracyjnej). Niemniej jednak taka forma państwowości nie podobała się Polakom, organizowali więc spiski studenckie czy wojskowe, kółka mające na celu samokształcenie czy rozwój świadomości narodowej. Te z kolei rozbijali Rosjanie. Najbardziej zaawansowaną formą oporu i sprzeciwu było podjęcie przygotowań powstańczych i próba wyzwolenia się spod jarzma okupanta na drodze zbrojnej. Wiele ryzykowano, ale też wiele można było osiągnąć.

Momentem próby tak dla Polaków, jak i dla Rosjan, był wybuch i przebieg powstania listopadowego w latach 1830-1831. Jak wyżej naznaczono, po utworzeniu Królestwa Polskiego, ten nowy twór polityczny otrzymał własną Konstytucję. Niestety nie przewidywała ona szerokiej autonomii dla kraju, jak i wielu swobód politycznych i obywatelskich dla jej mieszkańców. Co więcej, z końcem lat 20-tych administracja carska konsekwentnie i stale, ograniczała i łamała i te niezwykle ograniczone ustawą zasadniczą, swobody i prawa. Odpowiedzią polskiego społeczeństwa na wspomniane akty bezprawia, było przystąpienie do zintensyfikowania działalności konspiracyjnej, a w przyszłości zbrojnej. Szczególnie dużą aktywność wykazał podporucznik warszawskiej Szkoły Podchorążych Piechoty, Piotr Wysocki, formując nielegalną formację o charakterze niepodległościowym, nazwaną Sprzysiężeniem Wysockiego.

Niewątpliwie wybuch powstania w Królestwie, przyspieszyły wydarzenia rewolucyjne rozgrywające się we Francji i Belgii, niepodległościowe w Grecji oraz konflikt pomiędzy Rosją i Turcją.

Plan powstańców zakładał w pierwszej kolejności uderzenie na księcia Konstantego. Zamierzano doprowadzić do zamachu na jego życie w belwederskiej rezydencji. W tym samym czasie pozostałe formacje wojskowe, miały wkroczyć do koszar, zająć je i rozbroić znajdujących się w nich żołnierzy rosyjskich.

W momencie krytycznym, założeń powstańczych nie dopełniono. Nie powiódł się zamach na życie Konstantego, podobnie nie zaskoczono także skoszarowanych rosyjskich wojsk. Z kolei, podopieczni Piotra Wysockiego udali się na Stare Miasto, próbując pozyskać do powstania mieszkańców stolicy. Działania te okazały się sukcesem jedynie w połowie. Dlaczego? Otóż do powstańców przyłączali się jedynie rzemieślnicy, stołeczna biedota. Po części także wojskowi, z udziałem których opanowano Arsenał.

Przez całą noc oraz przez cały kolejny dzień zwolennicy powstania, mieszczanie i część żołnierzy, szturmowali stolicę. W konsekwencji, oddziały pozostający przy księciu Konstantym, przemieściły się do Wierzbna. Niestety stała się rzecz niepożądana i dowództwo nad powstańczym zrywem, objęli nastawieni prorosyjsko - arystokraci. Konsekwencją takiego obrotu zdarzeń były starania Rady Administracyjnej (działającej z ramienia niejakiego Ksawerego Druckiego-Lubeckiego) o dialog z Konstantym, jak również rozbrajanie mieszkańców Warszawy, zaangażowanych w działalność powstańczą. 1 grudnia 1830 roku, z inicjatywy przeciwników obozu prorosyjskiego porozumienia, powołano do życia Towarzystwo Patriotyczne. Jako priorytetowy cel, stawiało ono potrzebę ponownego wszczęcia działań militarnych przeciwko rosyjskiemu okupantowi. Z ramienia Towarzystwa utworzono także Rząd Tymczasowy, na czele którego stanął Adam Czartoryski. Kolejne niepokojące wydarzenia dały o sobie znać dnia 5 grudnia. Wówczas to przywództwo powstania powierzono Józefowi Chłopickiemu. Z jego inicjatywy zablokowano dalszą działalność Towarzystwa Patriotycznego, jak również przystąpiono do dialogu z Petersburgiem w sprawie wygaszenia powstania listopadowego. Stanowisko strony rosyjskiej w sprawie, było zaskakująco kategoryczne. Car domagał się bowiem, bezwarunkowej kapitulacji, która ułatwiłaby mu dalsze zmniejszanie autonomii kraju, oraz represjonowanie ludności polskiej. W tych warunkach Chłopicki podał się do dymisji. Z kolei w dniu 25 stycznia 1831 roku Sejm uchwalił detronizację Mikołaja I (oraz całej dynastii Romanowów) z tronu Królestwa Polskiego.

W tych okolicznościach car postanowił skierować przeciwko powstańcom, liczącą sobie ponad 115 000 żołnierzy armię. Na jej czele stanął Iwan Dybicz. 5 lutego wojska Dybicza stanęły u wrót Królestwa. Z czasem zmarłego na cholerę generała Dybicza, zastąpił, generał Iwan Paskiewicz. To z jego inicjatywy, wojska rosyjskie znalazły się dnia 6 września 1831 roku, na przedmieściach Warszawy. Już nocą z 7 na 8 września, stolica kapitulowała.

Tak w skrócie przedstawia się przebieg listopadowego zrywu. Powstanie było jednym z największych tego typu przedsięwzięć w dziejach Europy, w XVIII wieku. Polacy walczyli z wielkim oddaniem i determinacją. Mieli przeciw sobie znacznie bardziej liczne siły nieprzyjaciela, a mimo to nie poddawali się, i nie ustępowali. Interes kraju, niepodległość i samodzielność były priorytetami, w imię których warto było przelewać krew.

Niemniej jednak cena jaką przyszło zapłacić Polakom, za niesubordynację i nie poddawanie się rosyjskim represjom, była wysoka. Po wygaszeniu powstańczych ognisk, decyzją cara zniesiono Konstytucję roku 1815, rozwiązano polskie wojsko, sejm, nadzór nad administracją powierzono urzędnikom rosyjskim, zniesiono Uniwersytet Warszawski i przystąpiono do rusyfikacji szkolnictwa. W roku 1832 z inicjatywy władz rosyjskich, nadano Królestwu, tzw. Statut Organiczny. Zastąpił on dotychczasową ustawę zasadniczą, oraz kolejny raz zmniejszył zakres praw autonomicznych Królestwa.

Jeśli chodzi o przywódców lub czynnych działaczy powstania listopadowego, to udali się oni na emigracje, poza granice Królestwa. Zasięg tej emigracji okazał się być na tyle duży, że w historii określono ją mianem Wielkiej Emigracji.

 

Kolejnym wielkim powstaniem narodowym, które wzniecono w XIX wieku, było powstanie styczniowe. Wszystko ponownie zaczęło się od działalności tajnych, nielegalnych oraz konspiracyjnych ugrupowań młodzieżowych. Ich przedstawiciele inicjowali uliczne manifestacje czy demonstracje, upamiętniając ważne daty i wydarzenia z historii Polski, jak i przypominając, że pamięć o nich nie zgasła w narodzie. Taka polityka nie podobała się administracji rosyjskiej. Stąd podejmowano szereg działań mających na celu ich ukrócenie. Nierzadko przelewano niewinną krew.

W powstaniu styczniowym szczególną rolę odegrały dwa ugrupowania polityczno-przywódcze; tzw. biali i czerwoni. Czerwonych reprezentował Komitet Miejski na czele z I. Chmieleńskim oraz A. Korzeniowskim, następnie zaś Centralny Komitet Narodowy, w składzie: S. Bobrowski, J. Dąbrowski, A. Giller, Z. Padlewski. Obóz czerwonych, mający charakter radykalny i demokratyczny, opowiadał się za potrzebą wzniecenia powstania oraz za reformami społecznymi. Na czele białych stała Delegacja Miejska (L. Kronenberg), a później Dyrekcja Krajowa. Zwolennicy tego obozu opowiadali się za wstrzymaniem się od działań rewolucyjno-powstańczych, propagowali: 1) ideę pracy u podstaw (pracy organicznej), 2) prawne, legalne środki działania na rzecz polskości.

Przystąpienie do powstania w terminie wcześniejszym od przewidywanego, spowodowała branka, czyli zarządzenie rosyjskiej administracji o poborze Polaków do służby wojskowej. Przewidując, iż Polacy sposobią się do walki, i chcąc rozbić ugrupowanie czerwonych, Rosjanie zdecydowali się na wspomnianą brankę. Powstanie wybuchło dnia 22 stycznia 1863 roku. W tym samym dniu Centralny Komitet Narodowy, przekształcił się w Tymczasowy Rząd Narodowy. Rząd z kolei, wydał manifest do narodu, w którym wzywał go do konfrontacji zbrojnej z okupantem rosyjskim. Rząd nie tylko wzywał, ale i obiecywał. Obiecywał zniwelowanie różnic stanowych w społeczeństwie, oraz uwłaszczenie chłopów.

Z punktu widzenia wojskowego, sytuacja podczas powstania styczniowego, przypominała, tę z powstania listopadowego. W nocy z 22 na 23 stycznia przeciwko liczącej sobie blisko 100 000 żołnierzy armii rosyjskiej, do boju stanęło około 6 000 Polaków. Powstańcy uderzyli na wojska rosyjskie w trzech strategicznych punktach. Niemniej jednak atak ten okazał się nie tylko mało skuteczny, ale także zmusił przeciwnika do koncentrowania wojsk w dużych ośrodkach miejskich. Ze 180 mniejszych miast i miejscowości, Rosjanie przemieścili się do 42 większych. Teoretycznie takie przegrupowanie mogło pomóc samym powstańcom, uzyskali bowiem większą możliwość manewru na prowincjach. Przeszkodą jednak, pozostawała dysproporcja w liczbie wojsk obu stron. Nie mogąc sobie pozwolić na walkę w otwartym polu, Polacy atakowali z pozycji partyzanckich. Na marginesie, podczas powstania doszło do następujących, większych starć: A. Kurowskiego (dnia 17 lutego 1863 roku), pod Miechowem; M. Langiewicza (24 lutego 1863 roku) pod Małogoszczą oraz (17-18 marca 1863 roku) pod Chrobrzem i Grochowiskami; M. Heidenreicha (8 sierpnia 1863 roku) pod Żyrzynem oraz K. Kality (17 stycznia 1864 roku) pod Lubienią i Iłżą. Sprowadzając powstanie styczniowe do statystyk, można powiedzieć, że w szeregach wojskowych walczyło blisko 200 000 ochotników, podczas gdy przeprowadzono około 1 200 starć i potyczek.

W toku trwania powstania, bardzo reprezentatywną okazała się dyktatura, sprawowana w dniach od 10 do 19 marca 1863 roku, przez Mariana Langiewicza. Najbardziej prężnie powstanie działało latem 1863, kiedy to przewagę polityczną nad zrywem przejęli biali. Elementem charakterystycznym polityki sprawowanej przez wspomniany obóz, było poleganie i liczenie na pomoc państw zachodnich, w organizacji i przebiegu powstańczego zrywu. Niestety Polacy pomocy na którą tak bardzo liczyli, nie otrzymali. Francja, Anglia czy Austria, ograniczyły się bowiem do skierowania do Rosji memoriałów dyplomatycznych, z żądaniami zapewnienia Królestwu autonomii politycznej i obywatelskiej. Oczywiście strona rosyjska noty zignorowała, a państwa zachodnie ponownych działań w interesie narodu polskiego, nie podjęły.

Partyzantka powstańcza była dla Rosjan sporym problem. Dlatego też administracja rosyjska postanowiła uporać się z niewygodną sytuacją, stosując wobec Polaków terror, pacyfikacje i odpowiedzialność zbiorową. Okropności zwłaszcza jednego człowieka zapisały w pamięci potomnych. Człowiekiem tym był gubernator Litwy, M. N. Murawiew, zwany także Wieszatielem.

W styczniu 1865 roku, zlikwidowano, pozbawiając życia, ostatniego naczelnika Warszawy - Aleksandra Waszkowskiego.

Powstanie styczniowe było pewnego rodzaju fenomenem. Po pierwsze, trwało niezwykle długo. Po drugie, zasilali go przedstawiciele wielu europejskich krajów, z Rosji A.D. Trusow, z Ukrainy - A. Potebnia, z Włoch - F. Nullo. Bierni wobec niedoli Polaków nie pozostawali także Francuzi, Niemcy, czy Słowacy. Do przywódców zrywu styczniowego zaliczyć należy: M. Borelowskiego, D. Czachowskiego, J. Hauke-Bosaka, A. Kurowskiego, M. Langiewicza, Z. Sierakowskiego, czy W. Wróblewskiego. Szacuje się, że w powstaniu śmierć poniosło blisko 30 000 osób, drugie tyle (a dokładniej około 38 000) zesłano na Sybir. Polacy klęskę powstania bardzo przeżyli. W społeczeństwie zapanowała apatia i przygnębienie. Wiara w beznadziejność położenia Królestwa i jego obywateli była powszechna. Tych nastrojów nie polepszały także kolejne decyzje rosyjskiego caratu (dalsze ograniczenie autonomii państewka, ale nade wszystko dokonanie zmiany nazwy z Królestwa Polskiego, na Kraj Prywiślański).

W ciągu jednego stulecia, Polacy aż dwukrotnie zdecydowali się na wielkie zrywy narodowe. Przegrali, ale tylko teoretycznie, praktycznie wciąż pozostawali gotowi do stawienia czoła nieprzyjacielowi. Choć żyli w ciągłym strachu, choć byli represjonowani, nękani i szykanowani, choć pozbawiono ich państwa, Polacy trwali w miłości do wszystkiego co polskie i narodowe, wciąż byli bowiem patriotami. Wciąż mieli odwagę wierzyć, że jeszcze wywalczą wolne i nieskrępowane państwo, państwo z silną armią i odpowiednim potencjałem gospodarczym. Wciąż wierzyli, że odrodzi się jeszcze Polska niepodległa i suwerenna. Być może marzenia Polaków, żyjących w XIX wieku, wcześniej by się urzeczywistniły, gdyby pomogły im elity polityczne państw zachodnich. Może gdyby o wolną Polskę walczono równie zaciekle, co o wolną Grecję, los Polaków szybciej by się odmienił. Nie ulega wątpliwości, że gdyby naród polski dysponował w XIX wieku, równie silnymi co wola walki, odwaga, czy oddanie, narzędziami do prowadzenia konfrontacji zbrojnej, upragnioną niepodległość wywalczył by wcześniej. Ale to dzięki woli walki, odwadze czy oddaniu, w polskim narodzie w dobie zaborów, przetrwał duch narodowy, a tym samym patriotyzm i duma z tego kim jesteśmy. Obyśmy i my dzisiaj o tym nie zapominali.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin