Wyzwanie.doc

(33 KB) Pobierz

WYZNANIE

 

 

  Peks debiutował już w naszych "Historiach...", choć debiutantem nie jest; jego teksty spotkać można w różnych gejowskich magazynach. Na pewno jest autorem, który po mistrzowsku opanował sztukę krótkich form literackich. Wstawiam więc to opowiadanie jako "przerywnik" pomiędzy naszymi cotygodniowymi opowiadaniami - ku odprężeniu; ale i ku przemyśleniom...
  Zapraszam.
  yak

 To nie z powodu mojego tchórzostwa (a może właśnie z jego powodu?), mój drogi, postanowiłem w taki a nie inny sposób przekazać Ci tych kilka ważnych i szczerych słów. Chciałbym Ci to wszystko wyszeptać do ucha, lecz wiem, że wcale nie chciałbyś słuchać. Dlatego wykrzyczę to po cichu. Gdy się kocha, nie tak trudno być poetą… Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek będę w stanie przestać o tym mówić. Kiedy los już Cię poniesie daleko, moje myśli jeszcze długo będą się tulić do Twojego ciała. Uwielbiam o Tobie myśleć; dla Ciebie mam nieskończoność. Nie jestem iluzjonistą: ideał nie istnieje. Gdyby jednak istniał, zapewne nosiłby Twoje imię.
  To był przypadek i zaskoczenie. Choć powinienem był wszystko przewidzieć. Nie pierwszy to raz – ani mój, ani Twój. Znalezienie możliwie normalnego geja graniczy z cudem, ale cuda ostatecznie się przydarzają. Jeden czat. Jeden telefon. Spotkanie. W ciemno. I po ciemku ;-) Uśmiech. Pamiętam, że się uśmiechnąłeś. Fredro okazał się szczęśliwy. A ja przecież super-przystojniakiem nie jestem. Ja też się ucieszyłem. Zamówiłem te miniaturowe grzanki (do dziś na samą myśl robię się głodny) i śmiałeś się ze mnie, a po chwili wziąłeś dokładnie to samo. Szkoda, że nie serwują tam takich facetów, jak Ty… Zacząłem ględzić jakieś bzdury, tak bardzo chcąc wywrzeć na Tobie jak najlepsze wrażenie. W zasadzie nie pamiętam zbyt wielu szczegółów, a zwykle przywiązuję do nich cholerną wagę.
  Szczęśliwy, bo znów zapalono mi światełko, wróciłem do siebie, ale pełen wątpliwości, czy spotkam Cię znów. Nie wierzyłem chyba w to, ale Ty odezwałeś się wkrótce. Niedaleko potem miałem tę straszną awanturę z ojcem i uciekłem z domu. To Ty miałeś okazać się moim pocieszeniem. Daj mi, Boże, więcej takich kłótni i pocieszycieli! Spaliśmy razem, ale nic się więcej nie działo. Nie miało prawa. Nazajutrz jednak spojrzałem na Ciebie, później Ty na mnie i postanowiłeś mnie, ot tak, przytulić. Jeszcze długo nie mogłem w to uwierzyć. Dawno już nie było mi tak dobrze, tak bezpiecznie, tak blisko, tak słodko. I tak stałeś się moim cudem.
  Czy te słowa pomogą mi wylać wszystkie łzy? Czy sprawią, że będzie mi lżej? Czy mogą zastąpić Ciebie obok? Nie musisz odpowiadać, lecz w jakiś sposób muszę przecież dać ujście tym kotłującym się we mnie emocjom. Tak, te słowa niczego nie zmienią. A jednak je piszę… Nie zdradziłem Ci nawet, jak i gdzie je zamieszczę. Nie liczę tu na los. No, może podświadomie. O ile łatwiejsze byłoby życie, gdybyśmy to nie my decydowali! A może to właśnie jest urok życia?
  Widzisz, nawet nie potrafię tego porządnie ubrać w słowa. Żaden język nie pomieści mojego bólu. Choć wszyscy wokół życzą mi słońca, z łez klecę te wszystkie zdania.
  Miałem przy Tobie wesołe miasteczko. Przeszedłeś przez moje dni jak tornado i zostawiłeś z niczym. Obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę kochał kogoś, kto nie należy do mnie. W tle jakieś czarnoskóre wokalistki uparcie śpiewają: I will never gonna get my love to somebody else’s lover. Somebody else’s lover…lover... lover...
Hm... spróbuję. Nigdy więcej Cię nie dotknę. Już jutro przestanę o Tobie śnić. To już jutro będzie nowy dzień. Inny ja i nowe sny. Zostanę Ci na zawsze dłużny za wszystko, co dla mnie uczyniłeś, a nade wszystko za to, że pozwoliłeś mi doszczętnie oszaleć, wzbudziłeś we mnie tę falę i odżyłem. Jesteś kochany, bo dałeś się kochać.
  Żałuję, że nigdy nie zdołałem Cię poznać…  
  Zakochałem się w duchu.
                                                                                                       Peks

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin