Nominiusz - Karolina Sykulska.pdf

(320 KB) Pobierz
107843088 UNPDF
107843088.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
Karolina Sykulska
Nominiusz
(parodia powieści historycznej – księgi wtóre)
107843088.002.png
Gerejówna
(introdukcja)
szparami w strzelającym z zimna drewnie do
izb, z przykrywającego ziemię śniegu uczy-
nił twardą, lodowatą skorupę. Nieskoro było uwierzyć,
że tak ponura sceneria przyozdobiła Wigilię Narodzenia
Pańskiego roku tysiąc sześćset trzydziestego siódmego.
Owego dnia podpisany został akt kapitulacji wieńczący
nieudane powstanie kozackie Pawła Pawluka. Roznie-
sione przez wojska Mikołaja Potockiego pod Kumejka-
mi niespełna tydzień wstecz i zmiażdżone w oblężeniu
Czerkas przy wsparciu chorągwi wojewody podolskie-
go Stanisława Potockiego i jednego z pułków hetmana
wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego. Poka-
zała Rzeczpospolita O b o j g a Narodów czerni, jak karze
buntowników – i jak gardzi swymi kozackimi dziećmi.
A podpisujący w imieniu Kozaków akt kapitulacji pisarz
wojska zaporoskiego, niejaki Bohdan Zenobi Chmielni-
cki, obaczył, jak nie prowadzić powstania. Historia zasię
miała pokazać, że uczniem był wcale pojętnym...
W ową Wigilię jednak, w najbogatszym i najmoż-
niejszym dworze postawionym na rubieżach Rzeczy-
pospolitej, na stepach ciągnących się ku Dzikim Polom,
ku chańskiemu Krymowi, jeśli nawet wiedziano o ka-
M róz skuł step, wdzierał się z diabelskim wyciem
pitulacji (niektóre wieści potrafi ły rozejść się bystrzej,
niż zasychał inkaust lub stygły działa po bitwach), nie
zawracano sobie nią głowy. Znaczny bowiem dramat
przeżywano, mącący umysł i zmysły, i nikt nie myślał
o polityce.
Dwór ów stanowił rodową siedzibę Bielińskich herbu
Bielina. Zacny to był ród, wywodzący się jeszcze z grun-
waldzkich rycerzy, którym sam król Władysław Jagiełło
herb nadawał, z ruskich kniaziów Rurykowiczów i skoli-
gacony z chanem krymskim, Mehmedem Gerejem.
Krewna onego chana leżała teraz zdjęta bólami poro-
dowymi w ozdobnym alkierzu, bogatszym niźli alkierze
w stepowych stanicach. Nie dziwota, że dziedzic na tak
świetnie los mu zgotowany się pchał. Ale pchał bez par-
donu, nie bacząc, jak noworodkom przychodzić na świat
przystoi – więc, jako rzekła akuszerka, zaklinował się
i Bożej dziedziny powitać obyczajnie nie mógł. Matka
nieboga krwawiła, poty na nią wystąpiły, puchła coraz
bardziej, wreszcie w malignie bredzić poczęła. Z godzi-
ny na godzinę krzyczała coraz rozpaczliwiej, po czym ci-
chła, jakby zawstydzona, że tak radosnemu wydarzeniu,
jakim jest powicie dziecięcia, nie może podołać.
Jej małżonek, znany i szanowany poseł na Krym,
szlachcic wielmożny i wierny Rzeczypospolitej pa-
triota, lubo szanujący inne nacje i zgodę między nimi
siejący, odchodził od zmysłów. Miłował okrutnie swo-
ją krymską księżniczkę, jak czule nazywał poślubioną
sobie niewiastę, dusza w nim więc jęczała na myśl, że
może ją utracić. A śmierć czaiła się w kącie, czarniej-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin