Demoniczna Russian Vodka.doc

(57 KB) Pobierz

Demoniczna Russian Vodka

                                    -czyli najłatwiej zwalić na alkohol...*

 

 

     Ten wieczór nie różnił się zbytnio od wcześniejszych, przynajmniej nie początkowo. Stałam za barem nalewając piwo miejscowym alkoholikom i ludziom, którzy przyszli odprężyć się po pracy, a Dymitr siedział przy stoliku i czekał, aż skończy się moja zmiana. Ostatnio dość często się o to kłóciliśmy ale on w przypływie rycerskości postawił sobie za punkt honoru przychodzenie po mnie i pilnowanie żebym nie robiła głupot.

     Teraz siedział przy stoliku z dwoma facetami, którzy wydawali się być jego starego znajomymi. Znałam rosyjski na tyle, żeby wiedzieć, ze rozmawiali o mnie – i no cóż nie byłam jakoś szczególnie uradowana tym faktem bo mówili o mnie jak o krwistym kawałku mięsa, nie jak o kobiecie. Po kolejnej kolejce wódki, mój humor jeszcze bardziej się pogorszył. Do stolika dosiadło się metr siedemdziesiąt blond seksapilu. Wielkie oczy, jeszcze większy biust, zero mózgu, cała czwórka wyglądała na mocno zaprzyjaźnionych. Zaczynałam mieć tego po dziurki w nosie. Chciałam przeskoczyć przez bar, zdzielić po łbie tlenioną flondre, którą przystawiała się do mojego faceta, a jego samego zaciągnąć za kudły do domu. 

    Oddychaj Rose, pamiętaj o samokontroli, przecież nie chcesz wylecieć z pierwszej w życiu pracy tylko dlatego, że pobiłaś gościa – powiedziałam sobie w duchu. To nie było łatwe, ale starałam się udawać, ze ich tam niema. Zajęłam się wycieraniem kufli i serwowaniem wódki, tudzież drinków. Wystarczyło spuścić z nich oczy na chwilę.  Kiedy spojrzałam na stoli, przy którym wcześniej siedzieli okazało się, ze cało towarzystwo zniknęło, a właściwie zmieniło miejsce – co dostrzegłam po chwili. Faktem, który wprawił mnie w osłupienie było to, że Dymitr stał na scenie i najwyraźniej, miał zamiar śpiewać.** Stałam z otwartymi ustami, dopóki jeden z klientów nie zaczął domagać się kolejnego piwa.

Dymitr, który śpiewa? Ok, sam ten pomysł brzmiał niedorzecznie,a  co dopiero wprowadzanie go w życie. Nie żeby On nie potrafił śpiewać, po prostu przez cały czas naszej znajomości, słyszałam jak śpiewa może ze dwa razy. A teraz stał na scenie, w barze pełnym ludzi. Piekło zamarzło czy jak? Miał mocny, głęboki głos. Nigdy wcześniej nie słyszałam tej piosenki ale brzmiała nieźle, mimo że rozumiałam co trzecie słowo. Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam, że nie tylko ja mam problem z zamknięciem ust. Miałam wrażenie, że wszystkie obecne w barze kobiety po wyjściu założą mu fanklub albo sektę, a przewodniczącą zapewne zostanie blondyna, którą coraz mniej lubiłam. Siedziała pod samą sceną i niemal śliniła się patrząc na mojego, podkreślam mojego faceta. A on jak gdyby nigdy nic posyłał rozanielonym wyznawczynią uśmiechy.

     Musiałam się zająć klientami, faceci nie byli zbyt szczęśliwi, że ich towarzyszki nagle zaczęły wzdychać do przystojniaka na scenie, co zaowocowało mnóstwem kolejek wódki i kufli piwa, potrzebnych by ukoić zranione ego męskiej części publiczności.  Nawet nie zauważyłam jak przestał śpiewać. Kiedy spojrzałam w stronę ich stolika okazało się, że Dymitr tam niema, cóż tlenionej zdziry też nie było. Jakoś mnie to nie zaskoczyło. Skończyłam nalewanie piwa na dziś i niewiele myśląc przeskoczyłam przez ladę korzystając z okazji, że właśnie przyszedł Vlad, mój zmiennik.

 

·183       Gdzie tak pędzisz Rose?

·183         

Rzucił, zawiązując firmowy fartuch.

 

·183       Muszę kogoś zabić.

·183         

Kiedy odchodziłam  towarzyszył mi jego śmiech. Dosiadłam się do stolika, przy którym wcześniej siedział Dymitr.

 

·183       Panowie,

·183         

Skinęła głową. Moje pojawienie się zdziwiło ich na tyle, by zaniemówili na chwilę.

 

·183        Rose, skończyłaś już zmianę?

 

Zapytał zielonooki blondyn, który pierwszy odzyskał głos.

 

·183        Taaa, tak się właśnie składa

 

Powiedziałam

 

·183        I chciałabym wiedzieć gdzie podziewa się Dymitr?

·183        On, ym, hm. A może się z nami napijesz?

 

Biorąc pod uwagę ile wypili ich bełkot nie zdziwiłby nikogo. Kolega blondyna podął mi pełen kieliszek.

 

·183        Rose, skoro skończyłaś na dziś, to nie możesz nam odmówić.

 

Fakt, już wcześniej proponowali mi wódkę ale wykręciłam się tekstem ”w pracy nie piję”, teraz nie miałam wyjścia.

 

·183        Tylko jednego,

 

Zapowiedziałam z góry.

Po czterech czy pięciu kieliszkach postanowiłam się w końcu dowiedzieć, gdzie jest mój facet. Rozmowa szła dość opornie.

 

·183        Ok, mam dość, ostatni raz się pytam łajzy-

Dla podkreślenia moich słów złapałam za kołnierz wymiętej koszuli siedzącego obok mężczyznę.

 

·183        Gdzie jest Dymitr?

·183        Dymitr?

·183        Tak Dymitr. Mój Dymitr, ten który śpiewał jakąś butelkę wódki temu? Coś wam to mówi?!

·183        Aaa, ten Dymitr. To trzeba było tak od razu.

 

Puściłam jego kołnierzyk, przewracając oczami.

 

·183        No więc, Viera poprosiła go, o sprawdzenie czegoś w silniku... i oni to teraz sprawdzają.

 

Wstałam mało nie wywracając krzesła i chwiejnie ruszyłam w stronę wyjścia.

     Parking znajdował się na tyłach klubu. Nie było tam jakoś dużo samochodów bo co bardziej zapobiegliwi przyszli pieszo lub przyjechali z kimś – trochę ciężko się prowadzi mając syndrom agresywnego podłoża. Było już dość ciemno ale z moim wzrokiem nie potrzebowałam oświetlenia by ich zobaczyć. Opierali się o samochód, chociaż bardziej adekwatne byłoby wgniatali na nim karoserie. Patrzenie jak się całują o dziwo przyniosło gniew, nie smutek. Widać na żal czas przyjdzie później.

   Pokonałam parking w kilku krokach, bez zbędnego hałasu.

 

·183        Mkh, Sorry że przeszkadzam.

 

Mruknęłam stając tuż obok nich. Oderwali się od siebie jak na komendę.

 

·183        Rose...

 

Nie spodziewał się mnie tu zobaczyć. Zanim moje myśli się skrystalizowały, moja pięść już zderzyła się z nosem tlenionej ździry. To był błąd, powinnam najpierw zdzielić jego. Próbowałam to naprawić ale zdążył się uchylić.

    Chciałam mu skopać ten śliczny tyłek ale nie było sensu atakować go teraz, nawet pijany walczył lepiej niż ja. Odwróciłam się i ruszyłam z powrotem w kierunku baru, Dymitr próbował mnie zatrzymać,a le tym razem to aj wykonałam unik. Ostatecznie został na parkingu by pomóc się pozbierać zakrwawionej blondi, która przeklinała mnie na wszelkie możliwe sposoby za złamanie jej  wartego Bóg wie ile nosa***.

    Minęłam budynek, tak szybko jak tylko mogłam nie zaczynając biec. Na moje szczęście właśnie podjechała taksówka- ktoś będzie musiał sobie poczekać na inną. Wpakowałam się na tylne siedzenie, podałam adres zdziwionemu kierowcy i usilnie starałam się o niczym nie myśleć. W szyby zaczęły uderzać wściekle krople deszczu – zdaje się że pogoda odzwierciedlała mój nastrój. Gdy tylko dojechaliśmy, zapłaciłam i nie zwracając uwagi an deszcz pobiegłam do domu. Trzaskanie drzwiami w moim wykonaniu już nikogo nie dziwiło.

·183        To wy?

 

Usłyszałam z kuchni głos Oleny.

 

·183        Tylko ja.

 

Rzuciłam wbiegając po schodach. „Łup” kolejne trzaśnięcie. Stałam w ciemnym pokoju drżąc z zimna i bezradności. Nie wiem ile czasu minęło zanim w końcu zdecydowałam się zapalić światło. Pstryknęłam włącznik i pokój zalał złotawy blask. Starałam się nie myśleć, całkowicie się wyłączyć. Zaczęłam szukać swojej torby podróżnej. Zamierzałam spakować swoje rzeczy i wynieść się  stąd jak najdalej. Byle dalej od niego...  łzy zapiekły mnie pod powiekami. Miałaś nie myśleć, mruknęłam do siebie pod nosem niezdolna, zatrzymać napływające wspomnienia.

    Usłyszałam znajome kroki na schodach. No pięknie, widać stanie i nic nie robienie zajęło mi więcej czasu niż się spodziewałam. Zaczęłam z uporem maniaka szukać tej cholernej torby, nie przestałam nawet gdy Dymitr stanął w drzwiach.

 

·183        Złamałaś jej nos.

 

Powiedział zamykając drzwi. O dziwo w jego głosie nie było nagany, raczej coś jakby... duma. Był dumny, że pokiereszowałam twarz lasce, z którą się całował? Ok, chyba wódka mi nie służy.

 

·183        Co ty właściwie robisz?

 

Zapytał lekkim tonem, gdy wreszcie znalazła te cholerną torbę i mało brakowało bym odtańczyła taniec dzikiej satysfakcji.

     Poczułam jak podchodzi do mnie i automatycznie zaatakowałam, prawie zdążył się uchylić, ale moja pięść trafiała go w ramię. Kolejny zamach, ale tym razem zanim się obejrzałam stałam przyparta do ściany. Dymitr jedną ręką ściskał moje nadgarstki trzymając je w górze, na jego twarzy igrał uśmiech. Szarpnęłam się i próbowałam go kopnąć, ale jedyne co dzięki temu osiągnęłam to, że przysunął się jeszcze bliżej i zablokował mi nogi

    Przesunął dłonią odgarniając niesforne kosmyki włosów, które zasłaniały mi twarz. Jego usta znalazły się na mojej szyi, całował przesuwając się w górę od miejsca, e którym bije puls do linii moje szczęki. 

   Pociemniało mi w oczach. Nie wie m tylko czy to przez alkohol, czy dlatego ze uderzyłam głową w ścianę.

   Jego usta znalazły moje, pocałunek był gorący i głęboki. No dobra nie oszukujmy się, nie  mam prawa dziwić się tamtej dziewczynie, że tak ochoczo się do niego dobierała skoro ja nadal mam problem z utrzymaniem nóg razem gdy jest blisko.

 

·183        Zabieraj te brudne łapy palancie

 

Warknęłam, starając się ratować resztki honoru.

   Stałam przyparta do ściany, trzymana w żelaznym uścisku jego ciała i czułam jak jego dłoń wsuwa się pod moją bluzkę i zaczyna pieścić moje piersi. Boże miałam ochotę się na niego rzucić, traciłam resztki szacunku do samej siebie. Ale nawet po tym co widziałam nie potrafiłam się mu oprzeć.

   Jego usta uniemożliwiały mi jakikolwiek dalsze protesty, aż do chwili gdy oderwał się od nich, by złapać oddech. Jego dłoń wysunęła się spod mojej koszulki jednym mocnym szarpnięciem zdarł ja ze mnie.

 

·183        Cholerny badziew made in China

 

Mruknęłam obserwując jak moja bluzka ląduje na podłodze. Jego gardłowy śmiech sprawił, że po kręgosłupie przebiegły mi dreszcze. Wciąż trzymając mnie w stalowym uścisku wrócił do pozbywania się moich ubrań.

 

·183        Przestań do ciężkiej cholery, przestań.

Krzyknęłam. Byłam rozdarta, powinnam mu skopać tyłek, a chciałam tylko, żeby rzucił mnie na łóżko i posuwał do póki nie stracę przytomności. To pragnienie było tak silne, że przestałam się stawiać. Wyczuł mają kapitulacje i puścił moje nadgarstki, teraz gdy miał obie ręce wolne, rozbieranie mnie szło mu o wiele szybciej.

    Nasze ubrania piętrzyły się na podłodze, jego ramiona owinęły się wokół mnie i chwile potem zostałam rzucona na łóżko, jego zwykła delikatność gdzieś wyparowała. Nachylił się nade mną i znów mnie pocałował, pieszczota stawała się coraz głębsza, czułam że nie tylko ja byłam już gotowa. Rozsunął kolanem moje uda i wbił się we mnie wyrywając z moich ust dziki jęk. Wiłam się pod jego dotykiem. Ustami objął mój sutek i zaczął ssać wywołując kolejne jęki, poruszał się we mnie spychając na krawędź. Moje ciało płonęło, każde pchnięcie wydawało się ogłupiać moje zakończenia nerwowe. Krzyknęłam głośno, gdy orgazm rozlał się po moim ciele, chwilę później moje wewnętrzne skurcze sprawiły, że eksplodował chwilę później.

     Z trudem łapałam powietrze. Dymitr leżał obok i wodził palcami po moim brzuchu. Zostawiłam mu na ciele kilka czerwonych śladów, przynajmniej tyle skoro nie udało mi się go walnąć. Ta myśl mnie otrzeźwiła. Zsunęłam się z łóżka i zaczęłam zbierać swoje ubrania – albo to co z nich zostało.

 

·183        Wybierasz się dokądś?

 

Zapytał. Gdy się odwróciłam okazało się, że stoi tuż za mną.

 

·183        Byle dalej od ciebie.

 

Moja urażona duma dawała o sobie znać. W odpowiedzi posłał mi łobuzerski uśmiech, i rzucił ubrania, które trzymałam z powrotem na podłogę, po czym złapał mnie za ręce.

 

·183        Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Najpierw wymieniasz ślinę z tą lalką barbie dla dużych chłopców a teraz...

 

Brakowało mi słów.

 

·183        Teraz robisz to wszystko i myślisz, że tak po prostu przejdę nad tym do porządku dziennego?

·183        Puszczaj mnie palancie!

·183         

Szarpnęłam rękami ale nic to nie dało.

 

·183        Puszczaj!

 

Dymitr obrócił mnie tyłem do siebie i unieruchomił moje ręce, tak żebym nie mogła go atakować.

Czułam jego oddech na szyi.

 

·183        Ta lalka barbie jak ją nazywasz, kiedyś była moją ekh... narzeczoną.

 

Myśl, że Dymitr miał kiedyś narzeczoną wstrząsnęła mną, fakt że była nią ta tandetna blondynka tym bardziej nie poprawiała mi nastroju, ale postanowiłam że pomartwię się o to później.

 

·183        Myślisz, że to cokolwiek tłumaczy?

 

Mruknęłam obezwładniona bardziej jego bliskością niż siłą. Dziś do jego zwykłego zapachu dołączyła woń alkoholu, dymu papierosowego i piżmowa**** woń pożądania.

 

·183        Co mnie obchodzi kim ona była! Całowałeś się z nią!

·183        Roza,

·183         

Szepnął , lekko szczypiąc ustami mój kark.

 

·183        To nie tak jak ci się wydaje. To miał być przyjacielski pocałunek ale.. ekh oboje byliśmy pijani i wyszło jak wyszło.

·183         

„Wyszło jak wyszło” co on sobie w ogóle wyobrażał?

 

·183        Co ty sobie myślisz?

 

Wrzasnęłam.

 

·183        Puszczaj!

 

Jego uścisk zacieśnił się.

 

·183        Myślę, że jeszcze z tobą nie skończyłem.

 

Powiedział, zadowolony z siebie.

·183        I, że jeszcze trochę cię po przepraszam w ten sposób.

 

Wymruczał i pocałował mnie tak, że poczułam to w całym ciele od cebulek włosów po palce u stóp, co definitywnie ucięło wszelkie protesty z mojej strony.

 

 

 

 

 

·183         

*   tytuł, totalne zero pomysłu było „demoniczna russian vodka” to dzieło szazi

 

**   Co śpiewał Dymitr? Pytanie to nurtuje wszystkich i przydałoby się audiotele xD

ja osobiście jestem za tym : http://www.youtube.com/watch?v=oQEjwKs_hpg&feature=related

ale szaz robi konkurencje i proponuje : http://www.youtube.com/watch?v=hO0gKKpQv_U

wytrwałe zawsze mogą posłuchać jak Ben śpiewa po angielsku i uruchomić wyobraźnie no nie?!

:   http://www.youtube.com/watch?v=R6hLfRspctY

 

***   Operacja plastyczna nosa waha się od 5 tyś zł (5000 PLN jest warte 1658.76 USD.) do 8 tyś (8000 PLN jest warte 2654.02 USD.);  Wartość średnia 1 USD z 2010-08-03 to 3.0143 zł.

 

****   Piżmo : http://pl.wikipedia.org/wiki/Pi%C5%BCmo    -> chodziło mi raczej o ten zmysłowy aromat xD

 

 

Podziękowania : Dla wszystkich dziewczyn które zarzucały mnie pomysłami, korzystając z mojego kryzysu weny. Śpiewający Dymitr to pomysł ginger, żeby nie było na mnie xD

 

Wszystkich rozczarowanych przepraszam ale chyba się wypalam bo idzie mi coraz gorzej ;/
 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin