MIESZKO NIE BYŁ PIERWSZY.doc

(43 KB) Pobierz
MIESZKO NIE BYŁ PIERWSZY

MIESZKO NIE BYŁ PIERWSZY

 

Wiadomości przekazane przez średniowiecznych kronikarzy zdają się niedwuznacznie sugerować, że o historii Polski nie zadecydowali ludzie, lecz wpłynęły na nią myszy. To one zagryzły bowiem księcia Popiela, położyły kres dynastii Popielidów i umożliwiły synowi rataja Piasta objęcie władzy. Ta fantastyczna z pozoru relacja dźwięczy jednak echem prawdziwych i dramatycznych wydarzeń sprzed kilku stuleci, które przekazała ludowa tradycja.

Istnienie księcia plemiennego o przezwisku Popiel nie powinno bowiem podlegać żadnej dyskusji. Przydomek ten zachował się w wielu nazwach miejscowych o charakterze dzierżawczym, a w trzynastowiecznych dokumentach pomorskich spotykamy rycerza, którego także zwano Popielem. Świadczy to o tym, iż przezwisko to było niegdyś stosunkowo popularne i najprawdopodobniej brało swój początek od jasnych, popielatych włosów. W historii wielu książąt zwano Czarnymi, Białymi i Łysymi, więc równie dobrze mógł także znaleźć się między nimi książę Popielaty.

Kronikarz Gall umieszcza go w Gnieźnie, podczas gdy autor Kroniki Wielkopolskiej - w sąsiedniej Kruszwicy. Mimo iż miejscowości te dzieli od siebie zaledwie pięćdziesiąt kilometrów, przyjęcie określonej lokalizacji zmienia diametralnie sens kronikarskiej relacji. Gniezno było bowiem grodem Polan, z których wywodziła się późniejsza dynastia piastowska, Kruszwica zaś należała do Goplan, którzy tworzyli odrębny związek plemienny. W pierwszym wypadku detronizacja Popiela miałaby zatem charakter przewrotu pałacowego i mogłaby nasuwać podejrzenia dynastycznego uzurpatorstwa Piastów, w drugim byłaby natomiast naturalnym wynikiem polańskiej ekspansji na swoich sąsiadów. Wydaje się, iż zawierzyć trzeba w tym miejscu Gallowi, ponieważ wymyślona przez niego historia o myszach służyć miała legitymizacji piastowskiej władzy.

Myszy były w niej narzędziem w ręku Boga, który Siemowita "księciem Polski ustanowił, a Popiela wraz z jego potomstwem doszczętnie wytracił z królestwa". W relacji tej, oprócz interwencji boskiej, zachowały się jednak szczątkowe wzmianki o poczynaniach ludzi, gdyż "Popiela z królestwa wypędzono". Nie uczynił tego z pewnością Bóg, lecz najprawdopodobniej Siemowit, przez Boga "księciem Polski ustanowiony".

Wygnany władca schronił się w drewnianej wieży na wyspie, ale "opuszczony przez wszystkich z powodu smrodu wytępionej masy zabójczych stworzeń, wyzionął ducha śmiercią najhaniebniejszą, bo przez myszy pożarty".

W bezpośrednim sąsiedztwie Gniezna znajduje się Ostrów Lednicki i to on prawdopodobnie stał się ostatnim schronieniem wypędzonego księcia. Nie bez powodu zapewne jedna z wsi leżących nad jeziorem nosi nazwę Myszki.

W relacji Galla śmierć Popiela nie znajduje wszakże pełnego uzasadnienia. Był to bowiem według niego władca przystępny, który "nie uważał sobie za ujmę wejść do chaty swojego wieśniaka". Należało zatem wymyślić jego zbrodnie, które do tego stopnia winny rozsierdzić Boga, że nasłał na niego krwiożercze myszy. Zadania tego podjęli się Wincenty Kadłubek i autor Kroniki Wielkopolskiej. Pisali oni, że otruł on swoich braci i za ten właśnie czyn ukarany został haniebną śmiercią. I dopiero w tym ujęciu "mysia historia" uzyskuje swoje właściwe przesłanie.

Wykorzystanie myszy jako boskiego narzędzia ma jednakże rodowód znacznie późniejszy i zachodnioeuropejską proweniencję. Wspominają o nich bowiem dopiero w X wieku Roczniki kwedlinburskie, a za nimi Thietmar, Annalista Saxo oraz autorzy Kroniki klasztoru w Ebershein i Gesta regnum Anglorum. To za ich pośrednictwem historia ta trafiła do Polski, gdzie wykorzystał ją w swojej relacji kronikarz Gall.

Po wyniszczeniu przez "myszy" dynastii Popielidów opróżniony tron polański zajął już legalnie Siemowit, syn Piasta i wnuk Chościska.

Piast i Chościsko to bez wątpienia przydomki, podczas gdy Siemowit występuje już pod imieniem własnym, które przydaje jego postaci autentyczności. Przezwisko Piast wywodzić należy od prasłowiańskiej piszty, czyli pożywienia, i oznaczało ono zapewne rolnika, żywiciela. Jego odpowiedniki istnieją także w innych kulturach. Wystarczy tu odwołać się do walijskiego Pascenta, który był fundatorem królewskiego rodu Powys. Analogie posiada także Chościsko, oznaczający człowieka o długich włosach. Protoplasta walijskiego rodu Gwrtherynów, Gloyw, nosił przydomek Gvalltir, czyli "człowiek o spadającej czuprynie", a legendarnego władcę Danii Haddingusa zwano także Haddingjarem, czyli "długowłosym". Długie włosy w społeczeństwach plemiennych nosili przede wszystkim czarownicy i nie można wykluczyć, iż Siemowit był wnukiem polańskiego wieszczbiarza. Tłumaczyłoby to jego wyjątkową pozycję społeczną.

O rządach Siemowita wiemy stosunkowo niewiele. Znacznie dokładniej kronikarze opisali bowiem jego postrzyżyny niż późniejsze sprawowanie władzy. Dowiadujemy się tylko, że "osiągnąwszy godność książęcą, młodość swą spędził nie na niedorzecznych rozrywkach, lecz oddając się pracy i służbie rycerskiej, zdobył sobie rozgłos zacności i zaszczytną sławę oraz granice swego księstwa rozszerzył dalej niż ktokolwiek przed nim". Możemy domyślać się, o jakie zdobycze terytorialne tu chodzi. Scalił on prawdopodobnie w swym ręku dziedzictwo Polan i Goplan, władając ziemią pomiędzy Odrą, Notecią, Wisłą i Wartą.

Po śmierci księcia "na jego miejscu zasiadł syn Leszek, który czynami rycerskimi dorównał ojcu w dzielności i odwadze". Leszkowi czy też Lestkowi przypisać chyba należy podbicie małopolskiego plemienia Wiślan, gdyż pojawia się on także w legendach podkrakowskich, przytoczonych przez Wincentego Kadłubka.

Mistrz Wincenty za protoplastę Wiślan uważa wprawdzie Kraka, którego imię z pewnością od Krakowa wywodzi, ale jest to postać mityczna, wspólna również innym narodom słowiańskim. Kronikarz Kosmas Kroka wymienia także w Czechach.

O mityczności Kraka świadczyć może jego walka z wawelskim smokiem oraz fakt, że władzę po nim przejęła córka imieniem Wanda. Sprawowanie władzy przez kobietę w patriarchalnym społeczeństwie słowiańskim było jeszcze mniej prawdopodobne niż istnienie smoka, tym bardziej zresztą, że nosiła ona dziwaczne imię, którym żadna polska kobieta nie posługiwała się aż do XVIII wieku. Imię to Kadłubek wywiódł od rzeki Vandalus, którą z Wisłą naiwnie utożsamiał.

Wanda, jako osoba zmyślona, zmarła oczywiście bezpotomnie i "długo po niej bez króla kraj pozostawał bezsilny".

Wtedy jednak pojawił się Lestko, książę na tyle potężny, że Kadłubkowi potroił się w oczach. Pierwszy Lestko miał pokonać Aleksandra Wielkiego, drugi sprytnym fortelem zagarnąć tron książęcy, a trzeci walczyć z Juliuszem Cezarem i pojąć jego córkę za żonę.

Odrzucić należy oczywiście niedorzeczne wyznaczniki historyczne, ale istnienie Lestka przyjąć należy za fakt nie podlegający dyskusji. Przemawiają za tym zbieżność imion występujących w Wielkopolsce i Małopolsce oraz przekonanie Małopolan, że Leszek był człowiekiem z zewnątrz, spoza wiślańskiej dynastii. Do niego też prawdopodobnie odnosi się wzmianka w Żywocie św. Metodego: "Bardzo silny pogański książę, siedzący w Wiślech, urągał chrześcijanom i wyrządzał im szkody. Posławszy więc do niego Metody rzekł: Dobrze byłoby, abyś się ochrzcił synu dobrowolnie na własnej ziemi, wówczas nie będziesz wzięty w niewolę i pod przymusem ochrzczony na cudzej ziemi. Tak też się stało".

Jak wynika ze słów hagiografa, książę władający ziemią Wiślan dostał się do niewoli wielkomorawskiej i przyjął chrześcijaństwo w obrządku bizantyjskim. Stało się to jeszcze za życia Metodego, czyli przed rokiem 885.

Faktu tego nie można oczywiście utożsamiać z chrztem całej Polski, niemniej już w IX stuleciu Piastowie dostali się w obręb kultury chrześcijańskiej. Idąc dalej, zaryzykować można twierdzenie, iż ochrzczony Lestko pojął za żonę księżniczkę wielkomorawską, gdyż imię Świętopełk, które nosić będzie później jeden z synów Mieszka I, ma wyraźnie morawski charakter, nawiązujący zapewne do tradycji prababki.

Morawianie władali ziemią Wiślan około dwudziestu pięciu lat i Lestko z ziemi tej płacił im prawdopodobnie trybut. Powstać wtedy mogło w Krakowie biskupstwo bizantyjskie, gdyż katalog biskupów krakowskich wymienia imiona Prohora i Prokulfa, którzy rezydować mieli pod Wawelem w X stuleciu.

Państwo Wielkomorawskie upadło w 906 roku na skutek najazdu Węgrów. Kronikarz Kosmas wspomina, iż do jego upadku przyczynili się także Polacy. Nie wiadomo oczywiście, czy Polakami władał wtedy jeszcze Lestko, czy też już jego syn Siemomysł, który "pamięć rodziców potroił potomstwem i dostojnością".

Wiemy na pewno, iż urodziło się mu co najmniej czworo dzieci: trzech synów: Mieszko, Czcibor i jeden nie znany z imienia oraz córka Adelajda. Imię córki, obce tradycji słowiańskiej, sugeruje, iż żona Siemomysła pochodziła z krajów zachodnich, ponieważ Adelajdy występowały najczęściej w Akwitanii, Saksonii, Burgundii. Nie sposób oczywiście przypuszczać, iż chrześcijańska księżniczka mogła poślubić poganina, należy zatem przyjąć, że Siemomysła, ze względu na chrzest ojca, traktowano widocznie jako chrześcijanina, bez względu na obrządek jego wyznania.

Na związki książęcej żony z Zachodem naprowadza także imię pierworodnego syna. Określenie "Mieszko" było bowiem jedynie przydomkiem, który od niedźwiedzia brał swój początek i który potem zupełnie niesłusznie z Mieczysławem utożsamiono. Kronikarz Gall pisał zresztą wyraźnie, że "Mieszko najpierw innym nazwany był imieniem", ale imienia tego nigdzie nie wymienił. Znajdujemy je natomiast w dokumencie pochodzącym z lat dziewięćdziesiątych X wieku, zwanym Dagome iudex, na mocy którego książę Polski oddaje swe państwo pod opiekę papieża Jana XV.

Zachowany regest tego dokumentu podaje, że Dagome, jego żona Ota i ich synowie nadają świętemu Piotrowi w całości swe państwo zwane Schinesghe. Pod imieniem Dagome (lub Dagone) kryje się z pewnością Mieszko, Ota to jego druga żona, a Schinesghe - to ziemia gnieźnieńska. Imię Dago, Dagobert, Dagus lub Dagan jest proweniencji frankońskiej, normańskiej lub niemieckiej. Dagobertem zwano władcę z dynastii Merowingów, który walczył ze Słowianami, Dagan był biskupem irlandzkim, Daganus arcybiskupem magdeburskim, a Dagam biskupem szkockim. Nie można zatem wykluczyć, iż pod wpływem tradycji, którą wniosła matka, Mieszkowi nadano imię Dagobert.

Książę Siemomysł zmarł prawdopodobnie w 959 roku i władzę po nim przejął syn pierworodny. Gall pisał, że był on przez siedem lat ślepy, ale ślepota ta miała oczywiście charakter alegoryczny, podobnie jak ślepota księcia Rusi Włodzimierza, którego pouczono, że po przyjęciu chrztu wzrok swój odzyska. Zważywszy, iż chrzest w obrządku zachodnim Mieszko przyjął w 966 roku, należy przypuszczać, iż pierwsze siedem lat samodzielnej władzy upłynęło mu w pogańskiej ślepocie. Miał wtedy podobno kilka żon, które jednakże odprawił, gdy poślubił siostrę Bolesława czeskiego - Dobrawę. Był już wtedy człowiekiem co najmniej czterdziestoletnim, ale i oblubienica do młódek także nie należała. Z fragmentarycznych przekazów kronikarskich można wnioskować, iż była ona wdową i miała syna z pierwszego małżeństwa. Kronikarz Kosmas pisał o niej, że "była nad miarę bezwstydna, kiedy poślubiła księcia polskiego będąc już kobietą podeszłego wieku, zdjęła ze swej głowy czepek i nałożyła panieński wianek, co było wielkim głupstwem tej kobiety".

Dobrawa urodziła Mieszkowi Bolesława i córkę Świętosławę. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, iż Bolesław urodził się jeszcze przed oficjalnym ślubem. Jego napis nagrobny wzmiankował bowiem, że "z ojca pogana był zrodzon", a Thietmar informował, że Dobrawa "umyślnie postępowała jakiś czas zdrożnie, aby później móc działać dobrze".

Księżniczka czeska zmarła w 977 roku. W dwa lata później Mieszko zaślubił Odę, córkę margrabiego Dytryka, i doczekał się z jej strony trzech synów: Mieszka, Lamberta i Świętopełka. W imieniu drugiej żony i jej potomstwa wystawił później dokument zwany Dagome iudex. Nie wymieniał w nim pierworodnego Bolesława, ponieważ był on prawdopodobnie w tym czasie samodzielnym władcą ziemi małopolskiej.

Mieszko zmarł w 992 roku, "pozostawiając swoje państwo do podziału między kilku książąt". Pierworodny Bolesław zdołał jednak "z lisią chytrością złączyć je potem w jedną całość, wypędziwszy macochę i braci" - relacjonował kronikarz Thietmar.

Wraz ze śmiercią Mieszka, który - jak się okazuje - nie był wcale Mieszkiem ani też pierwszym chrześcijańskim władcą Polski, skończyły się kronikarskie legendy, a prehistoria zamieniła się w historię.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin