PSYCHOLOGICZNE PODSTAWY REWALIDACJI
OCIEMNIAŁYCH
TOWARZYSTWO NAUKOWE
KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
-----------------------------------79-----------------------------------
ZOFIA SĘKOWSKA
PSYCHOLOGICZNE PODSTAWY
REWALIDACJI OCIEMNIAŁYCH
LUBLIN 1965
Okładkę projektował
Krzysztof Kurzątkowski
ZAKŁADY DLA NIEWIDOMYCH
w LASKACH
05-080 !zabel!n k/Warszawy
BIBLIOTEKA TYFLOLOGICZNA
S&ą
WYDAWNICTWO
TOWARZYSTWA NAUKOWEGO KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
Wydanie I. Nakład 1000 + 20 egzemplarzy. Arkuszy wydawniczych 10. Arkuszy
drukarskich 9,75. Papier druk. sat. kl. III, g. 70, 70 X 100. Oddano do składu 3 marca
1965 r. Podpisano do druku 20 sierpnia 1965 r. Druk ukończono we wrześniu 1965 r.
Zam. 105 17. III. 1965 r. — W-027 — Cena zł 40.—
Krakowskie Zakłady Graficzne, Zakład Nr 1. Kraków, ul. Kazimierza wielkiego 95
WSTĘP
Tematem tej pracy jest analiza przeżyć człowieka, który utracił wzrok,
wykrycie możliwości jego adaptacji psychicznej i społecznej oraz wska-
zanie dróg przezwyciężania ujemnych skutków ślepoty. Cel książki to
pogłębienie stosunku do zadań, które spełnia akcja rewałidacyjna inwa-
lidów ociemniałych.
Akcję tę, tj. pomoc środowiska zewnętrznego udzielaną ociemniałym
celem uzdolnienia ich do pracy i odpowiedniego zatrudnienia 1, będziemy
więc rozpatrywać wszechstronnie, nie tylko z punktu widzenia aktualnych
warunków i potrzeb ekonomicznych, ale również ze stanowiska psycho-
logii wychowawczej i społecznej. Aspekt psychologiczny rewalidacji nie
pozwala ograniczyć jej tylko do produktywizacji zawodowej, lecz jest
punktem wyjścia do humanizacji i pedagogizacji stosunku do inwalidów.
Zjawisko rewalidacji ociemniałych, jego rozległość, a niejednokrotnie
zawiłość występuje w charakterystycznej i dotychczas w naszym kraju
nie spotykanej formie na tle rzeczywistości współczesnej. Aktualność
problematyki rewalidacji wynika stąd, że większość ociemniałych to
ofiary bezpośrednie i pośrednie II wojny światowej, to ociemniali żoł-
nierze lub ludzie poranieni odłamkami pocisków, czy wreszcie dzieci,
które wskutek manipulacji znalezionymi niewypałami utraciły wzrok.
Podejmując badania dotyczące problematyki psychologicznej i peda-
gogicznej rewalidacji ociemniałych, wykrywamy przemiany w ich za-
chowaniu się i sytuacji społecznej, spowodowane utratą wzroku, oraz
zmierzamy do wskazania dróg maksymalnej adaptacji psychologicznej
i społecznej ludzi pozbawionych wzroku. Należy rozpatrywać te sprawy
na tle środowiska, w którym ociemniali żyją, na tle ustawowo uregulo-
wanej i praktycznie realizowanej akcji rewalidacyjnej.
Szczegółowy opis terenu badań i sposobu ich przeprowadzania za-
mieszczony jest w rozdziale specjalnie temu poświęconym. W ramach
1 A. H u 1 e k, Podstawowe wiadomości z zakresu produktywizacji (rehabilitacji)
zawodowej inwalidów, Warszawa 1957, s. 10; M. S w i ę c i c k i, Ekonomika pracy,
Warszawa 1954, s. 216.
6
rozważań wstępnych przedstawię tylko ogólne wskazania metodologiczne,
które przyjęto w niniejszej pracy.
Badania prowadzone były metodą intensywną, to znaczy ograniczono
ilość badanych wypadków na rzecz pogłębienia ich analizy. To założenie
metodologiczne wydaje się słuszne ze względu na charakter pracy.
Rewalidacja jest bowiem złożonym procesem psychicznym i społecznym,
a badania naukowe mają tu odsłaniać różnorodne sytuacje warunkujące
rozwój, drogi życiowe i losy ludzi, odbijanie się obiektywnych sytuacji
w świadomości badanych, rodzaj i charakter towarzyszących im prze-
żyć itp.
Ten różnorodny materiał wymaga następnie przejrzystej i wyraźnej
klasyfikacji, usystematyzowania zezwalającego na przedstawienie typo-
wych sytuacji i ich prawidłowości. Do tego zmierzam w toku pracy.
Zasadniczy punkt wyjścia moich badań to kontakt osobisty i obserwacja
uczestnicząca, dająca długotrwały i wszechstronny wgląd w życie psy-
chiczne i społeczne ociemniałych. Umożliwia to zrozumienie ich potrzeb,
unormowanie stosunku do nich i właściwą koncepcję zadań i przebiegu
procesu rewalidacji.
Literatura naukowa wykorzystana przy pisaniu tej pracy obejmuje
polskie i zagraniczne publikacje psychologiczne oraz społeczne, dotyczące
niewidomych.
Należy zaznaczyć, że o ile psychologia niewidomych może poszczycić
się pewnym dorobkiem, to psychologia ociemniałych po raz pierwszy
jest w mojej pracy wyodrębniona, ogniskując przy tym swoją proble-
matykę wokół ludzi dorosłych. Ze względu na to, iż większość ociemnia-
łych (90%) traci wzrok po 20 roku życia, psychologia rewalidacji osób
dorosłych wyrasta z rzeczywistych i palących potrzeb społecznych.
Opracowana jest tu ona na podstawie badań własnych i w oświetleniu
literatury tyflologicznej, która uwzględnia w ostatnim dziesięcioleciu
konieczność zaangażowania psychologii teoretycznej i stosowanej do
dzieła rewalidacji inwalidów.
Pragnę na tym miejscu złożyć podziękowanie prof. dr Marii Grzego-
rzewskiej, twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej i dyrektorowi Pań-
stwowego Instytutu Pedagogiki Specjalnej, za cenne wskazówki i pomoc
przy pisaniu tej pracy oraz drowi Aleksandrowi Hulkowi, przewodniczą-
cemu Sekcji Rewalidacji Inwalidów UNESCO, za życzliwą zachętę do
jej kontynuowania.
Rozdziali •: .. : \ •)
REWALIDACJA OCIEMNIAŁYCH :
RYS HISTORYCZNY KSZTAŁCENIA OCIEMNIAŁYCH
Los ociemniałych do wieku XVIII i wystąpienia Valentin Haiiy był
tragiczny i beznadziejny. Być pozbawionym wzroku znaczyło to samo,
co oczekiwać na śmierć w męce, najczęściej w nędzy, a zawsze w poni-
żeniu. Wykluczało wszelką możliwość przystosowania się do zadań życia
człowieka niewidomego, wszelką skuteczność kształcenia go i wyuczenia
zawodu.
Po raz pierwszy dopiero Denis Diderot (1749) na przykładach z życia
wykazał możność kształcenia i przygotowania do życia w społeczeństwie
ludzi niewidomych1, lecz początkowo nie pociągnęło to za sobą na-
stępstw praktycznych. Przełom, stawiający sprawę niewidomych na
nowej, humanitarnej drodze, zainaugurował Francuz, Valentin Haiiy,
który przy końcu XVIII w. (1784) założył pierwszą szkołę dla niewido-
mych w Paryżu. Posługiwano się przy tym zwykłym alfabetem wy-
pukłym, dostępnym dotykowi niewidomych2. Inicjatywa Haiiy pobu-
dziła i inne kraje, tak że w ciągu XIX wieku szkoły dla niewidomych
powstały w wielu państwach cywilizowanych.
Wkrótce jednak stało się oczywiste, że sama szkoła dla niewidomych
jest tylko cząstkowym i niekompletnym rozwiązaniem sprawy i że po-
winny ją uzupełniać instytucje, dostarczające niewidomym książek i po-
mocy szkolnych, zapewniające wyszkolonemu niewidomemu możność
zastosowania nabytych umiejętności przez zorganizowanie warsztatów
pracy, wyrobienie rynków zbytu oraz stanowisk dla osób zdolnych do
pracy umysłowej.
1 D. Diderotj Lettre sur les Aveugles, London 1749.
2 V. Haiiy, Essai sur l'education des AveUgles, Paris 1786.
8
Potrzeby te dostrzegł wybitny francuski niewidomy i tyflofil, Maurice
de la Sizeranne 3. W drugiej połowie XIX wieku rozpoczął on działalność
mającą na celu zapewnienie' niewidomym różnorodnej pomocy, która
nie leżała w zamierzeniach zakładów kształcenia. W r. 1883 założył
w Paryżu instytucję pod nazwą Association Valentin Haiiy pour le Bien
des Aveugles, obejmującą całokształt pracy dla niewidomych. Główną
zasługą Maurice de la Sizeranne było to, że powołał elitę odpowiednio
przygotowanych niewidomych do współpracy, a nawet do kierownictwa
instytucji dla niewidomych. Był to prawdziwy przewrót w samej kon-
cepcji pomocy niewidomym, było to w pewnym znaczeniu ich wyzwo-
lenie, gdyż dotąd traktowani byli oni w tych instytucjach wyłącznie
jako podopieczni. Sizeranne uniknął jednocześnie i drugiej krańcowości,
polegającej na traktowaniu niewidomych jako elementu zupełnie samo-
wystarczalnego i nie potrzebującego pomocy widzących. Koncepcja
Maurice de la Sizeranne polegała na wprowadzeniu racjonalnej i harmo-
nijnej współpracy między niewidomymi a widzącymi. Podobne insty-
tucje powstawały jednocześnie na całym świecie, zależnie od lokalnych
potrzeb i możliwości.
Trzecim momentem przełomowym w dziejach kształcenia niewido-
mych było wystąpienie Ludwika Braille'a4. Braille stworzył prosty,
a jednocześnie doskonały system pisma punktowego, który przetrwał
do dziś bez żadnych zmian. Alfabet Braille'a nie od razu zyskał popu-
larność. Początkowo nawet w Instytucie Paryskim nie był uznany. Przez
długie lata uczniowie tego instytutu posługiwali się nim po kryjomu.
Trzeba było 25 lat wysiłków Braille'a, wówczas już pedagoga, i jego
przyjaciół, aby jego system uznany został przez władze oświatowe.
Pierwsza książka przepisana ręcznie systemem Braille'a wyszła w 1829 r.
Wprawdzie sześciopunkt Braille'a sam przez się nie rozwiązywał pro-
blemu niewidomych, lecz był kluczem otwierającym bramy zamykające
dostęp do świata książek, świata nauki i sztuki. Był to moment przeło-
mowy w dziejach kształcenia niewidomych.
W Polsce pierwszą szkołą dla niewidomych był oddział otworzony
w r. 1842 przez ks. Szczygielskiego przy powstałym już dawniej, a istnie-
jącym do dnia dzisiejszego Instytucie dla Głuchoniemych w Warszawie 5.
We Lwowie pod zaborem austriackim założono w roku 1845, począt-
kowo dla 12 niewidomych, prywatną szkołę, tzw. Zakład Ciemnych.
3 M. de la S u z e r a n n e, Niewidomy o niewidomych (tłum. z franc), Warszawa,
(brw.).
4 P. H e n r i, La Vie et l'oeuvre de Louis Braille, Paris 1952.
5 Ks. T. G1 e m m a, Z dziejów miłosierdzia chrześcijańskiego w Polsce, Kra-
ków 1947.
9
W prowincji poznańskiej, w Bydgoszczy^ powstała w 1872 r. szkoła
w specjalnie na ten cel wybudowanym gmachu.
W r. 1926 ociemniała lekarka dr Maria Strzemińska założyła w Wilnie
Towarzystwo Kuratorium nad Ociemniałymi, zajmujące się wychowaniem
niewidomych dzieci oraz przygotowaniem do pracy zawodowej dorosłych
niewidomych. Staraniem tegoż Towarzystwa stworzono w Wilnie w la-
tach 1928—1929 Państwową Szkołę Specjalną dla Dzieci Niewidomych;
W roku 1944 Niemcy ustępujący z Wilna pod naporem wojsk radzieckich
podpalili budynek Zakładu i rozstrzelali wszystkich wychowanków i pra-
cowników. W ten sposób po 15 latach istnienia placówka kształcenia
niewidomych w Wilnie przestała istnieć.
W r. 1910 Róża Czacka (później matka Elżbieta, franciszkanka) za-
łożyła w Warszawie Ośrodek Szkolenia Niewidomych. Z powodu wy-
buchu I wojny światowej Ośrodek ten miał ograniczone pole działania.
Dopiero po unormowaniu się stosunków powojennych został przeniesiony
do Lasek, gdzie mając odpowiedni teren i fachowy personel, znalazł
normalne warunki rozwojowe.
Zakład dla ociemniałych w Laskach oprócz pracy wychowawczej
i dydaktycznej prowadził od r. 1918 działalność eksperymentalną o dużej
wartości społeczno-naukowej. Do roku 1963 objął on swoimi wpływami
650 niewidomych. Założycielka Towarzystwa powołała zakon żeński
(SS. Franciszkanki Służebnice Krzyża) celem zapewnienia Zakładowi
stałego, ideowego i bezinteresownego personelu. Formami działalności
były tu szkoły wraz z internatami, zakłady opieki zamkniętej dla do-
rosłych, patronat i jego agendy jako forma opieki otwartej. „Celem zakła-
dów Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi było kształcenie i wycho-
wywanie zastępu dzielnych niewidomych, którzy powinni stać się pio-
nierami sprawy i służyć innym niewidomym swoją pracą i przykładem,
pomagając towarzyszom niedoli i sami znajdując radość w użytecznej
pracy'"8. Szkoła stawiała sobie ambitne zadania, aby „doprowadzić nie-
widomych do przeciętnie wyższego poziomu umysłowego i kulturalnego
niż ten, który by mogli osiągnąć w szkole powszechnej dla widzących".
Uważano to za konieczne z dwóch powodów: aby przyzwyczaiwszy umysł
niewidomego do poważnej pracy i drobnych zainteresowań odsunąć od
niego apatię, nudę i zniechęcenie, oraz aby uzbroić go lepiej w walce
o byt i dać mu przewagę pod względem duchowym i kulturalnym nad
tymi, którym zwykle musi ustępować pod względem zaradności fi-
zycznej 7.
6 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi, Laski,
1938, s. 36.
7 Tamże, s. 32.
10
Szkoła dla niewidomych w Laskach istnieje także obecnie i stoi na
wysokim poziomie8. Poza nią istnieją szkoły podstawowe dla dzieci
niewidomych w Bydgoszczy, Wrocławiu, Krakowie i w Owińskach pod
Poznaniem. Dostępne dane liczbowe wskazują, że w szkołach dla niewi-
domych w roku szkolnym 1939 było 390 uczniów. Obecnie w szkołach
podstawowych dla niewidomych uczy się ok. 700 uczniów, szacunkowo
zaś liczba niewidomych dzieci wynosi 1300. W szkołach podstawowych
dla dorosłych uczy się ponad 100 osób, w szkołach średnich 121 osób,
w wyższych uczelniach 39 osób.
USTALENIE POJĘĆ SPECYFICZNYCH
Zdawałoby się, że określenie pojęcia ślepoty jest bardzo proste.
W istocie jednak sprawa komplikuje się, gdyż nie budzący w zasadzie
zastrzeżeń termin „ślepota medyczna" nie jest jednoznaczny z takimi
pojęciami, jak „społecznie niewidomy", „praktycznie niewidomy", albo
nawet „zawodowo niewidomy". Problematyczność wielu rozstrzygnięć
spowodowana jest koniecznością uwzględnienia praktycznej użyteczności
wzroku lub jego szczątków. Prawie na wszystkich kongresach niewido-
mych, jak i na wielu fachowych naradach okulistów radzi się nad właści-
wym określeniem pojęcia ślepoty. Do dnia dzisiejszego jednak nie usta-
lono w skali międzynarodowej jednolitego i zadowalającego pojęcia.
„Ślepota medyczna", określana również jako „ślepota czarna", zachodzi
w ściśle naukowym znaczeniu wtedy, gdy brak jest nawet poczucia
światła. W tym stadium człowiek przeżywa najgłębsze psychiczne i prak-
tyczne skutki ślepoty. Zachowanie nawet słabego poczucia światła jest
pewnym ułatwieniem i złagodzeniem losu człowieka dotkniętego ślepotą.
Wielką wartość stanowi dla niego rozróżnianie dnia i nocy, silnego
światła i cieni, zauważenie źródła światła, np. lampy czy jasnego dnia,
a może jeszcze błyszczących, barwnych reflektorów. Odczułby on bardzo
boleśnie stratę nawet tak nikłego reagowania na światło. Strach przed
całkowitą ślepotą u takich niewidomych jest bardzo duży, choć w tym
wypadku nie może być mowy o „widzeniu", tzn. dostrzeganiu przed-
miotów. Ponieważ jednak takie słabe reagowanie na światło ma wartość
wyłącznie subiektywną, psychologiczną, nie przeszkadza ono do uznania
takiego niewidomego za „medycznie niewidomego".
Ze wszystkich ludzi ujętych statystycznie jako „niewidomi" można
tylko 30—40% uznać według doświadczeń lekarskich za „medycznie
niewidomych". Pozostałych 60—70% uważa się za „społecznie" lub „prak-
8 W. Dolański, Nasze szkolnictwo i jego zadania, Warszawa 1955.
11
tycznie niewidomych". Chodzi tu o tak wielkie ograniczenie wzroku, że
zachowane jego szczątki są praktycznie bezużyteczne.
Określenie słabości wzroku i uwzględnienie dalszych jego uszkodzeń,
jak ograniczenie pola widzenia, jest w różnych krajach różnie ustalane,
np. w Niemczech 1/25. Oznacza to, że człowiek ograniczony w widzeniu
może przy pomocy optycznych środków pomocniczych rozpoznać z od-
ległości 1 m to, co normalne oko widzi z odległości 25 m. W Anglii
przyjmuje się 3/60 normalnej ostrości widzenia, tzn. widoczność z 3 m
odległości taka, jaką normalnie widzący człowiek posiada z odległości
60 m. Światowa Rada Opieki nad Niewidomymi przy ONZ w wyniku
posiedzenia w 1954 r. rozszerzyła to ograniczenie nawet do 1/10. Mówiąc
po prostu znaczy to, że jako niewidomi mają być rejestrowani ludzie,
którzy z odległości 1 m widzą to, co normalne oko widzi z odległości
10 m. Te bardzo znaczne odchylenia w określeniu pojęcia ślepoty gmat-
wają i zamazują obraz faktycznej liczebności ślepoty w poszczególnych
krajach, a więc i w świecie. Faktycznie przy takim ograniczeniu obejmuje
się pojęciem ślepoty również „jeszcze widzących niewidomych". Takie
pojęcie zawiera niemożliwą do przyjęcia sprzeczność. Pojęcie ślepoty
nie zezwala na objęcie nim zachowanej jeszcze obiektywnie zdolności
widzenia nawet wtedy, gdy ona jest tak znikoma, że staje się praktycznie
bezużyteczna. Przy pomocy wzroku 1/25 można bez trudności policzyć
palce na 1—2 m odległości, a na ciemnym tle nawet przy pomocy 1/60.
Tak ograniczona możność widzenia nie wystarcza jednak do czytania
i pisania czy wykonywania zawodu. W wielu czynnościach codziennego
życia osoby te są uzależnione także od obcej pomocy, muszą posługiwać
się pismem punktowym i uczęszczać do szkoły dla niewidomych. Stoją
one poniekąd na progu ślepoty. Ale oko ich, choć w silnym ograniczeniu,
może się jeszcze zachwycać barwami i formami. Co ta reszta wzroku
znaczy dla człowieka, przekonać się można tylko wtedy, gdy się ją straci.
Pełne tragicznej treści słowo „niewidomy" traci sens, jeśli obejmiemy
nim posiadających jeszcze obiektywne możliwości widzenia. Dlatego
rzeczą niedopuszczalną jest słowne czy pojęciowe zamazywanie okre-
ślenia „niewidomy". Trzeba stosować je oszczędnie.
Pogląd taki zwyciężył w Niemczech i z języka ustawowego usunięto
tak niejasne pojęcia, jak „społecznie niewidomy" czy „praktycznie nie-
widomy", wprowadzając na ich miejsce określenie jasne i jedynie
właściwe: „w wysokim stopniu słabo widzący". W wypadku „wysokiego
stopnia słabego widzenia" chodzi o te osoby, które ze względu na silne
ograniczenie widzenia muszą być gospodarczo i społecznie zrównane w pra-
wach z niewidomymi. Takie ujęcie jest jednoznaczne i uniemożliwia
wszelkie zamazywanie pojęcia „niewidomy". Należałoby sobie życzyć,
12
żeby takie określenie pojęcia ślepoty zwyciężyło na całym świecie i zo-
stało uznane jako wiążące w ustawodawstwie międzynarodowym. Ujęcie
takie w żadnym wypadku nie oznacza lekceważenia sytuacji „w wysokim
stopniu słabo widzących". Ich problemy w praktycznym życiu pokrywają
się z problemami niewidomych, są oni pod względem społeczno-gospo-
darczym nierozerwalnie związani ze sprawą niewidomych. Ale to nie
narusza w żadnym wypadku konieczności rozróżnienia „niewidomych"
i „w wysokim stopniu słabo widzących".
Można by sądzić, że każdy zdrowo myślący człowiek będzie unikał
nazywania go niewidomym. Ale im bardziej państwo i społeczeństwo
w ustawodawstwie będą łagodzić skutki tego kalectwa, tym bardziej
wzrośnie niebezpieczeństwo, że słabo widzący będą usiłowali wedrzeć
się do grona niewidomych i zrównanych z nimi w „wysokim stopniu
słabo widzących" celem korzystania z ich przywilejów. Nie możemy
w naszych rozważaniach pominąć tego nadużywania ślepoty.
Przy określaniu obiektywnej siły wzroku okulista jest zdany w dużej
mierze na subiektywne dane pacjenta, kontrolując je dopiero swoją
metodą badania. Z wyżej podanych powodów wypowiedzi pewnych
pacjentów mają wątpliwą wartość. Lekarz musi mieć duże doświadczenie,
w którym obok wiedzy fachowej pożądana jest również znajomość psy-
chiki człowieka. W niektórych wypadkach konieczna jest dłuższa obser-
wacja pacjenta. Na podstawie prostej konsultacji i w ramach godzin
przyjęć lekarskich częściowa ślepota rzadko może być oceniana bez-
błędnie, zwłaszcza wtedy, gdy pacjent chce być uznany za niewidomego
lub zrównany z nim w prawach.
Systematycznie od czasu do czasu ponawiane badania różnicy między
niewidomymi bądź też „w wysokim stopniu słabo widzącymi" a słabo
widzącymi leżą zarówno w interesie społeczeństwa, jak i w interesie
społeczno-prawnego położenia faktycznie niewidomych.
Według Schoefflera „niewidomym jest człowiek, który nie widzi nic";
„w wysokim stopniu słabo widzący" to ten, który posiada nie więcej
jak 1/25 normalnej ostrości wzroku w lepszym oku przy użyciu jak naj-
lepszych środków pomocniczych1. Na takie ujęcie problemu zgadzają
się zarówno najbardziej kompetentne koła niewidomych, jak i najwy-
bitniejsi oftalmologowie. Takie ujęcie problemu jest również zgodne
z zasadami praktycznego zaopatrzenia niewidomych.
Tylko te dwie wymienione grupy zarówno z medycznego, jak i spo-
łecznego punktu widzenia tworzą problem niewidomych. Niestety — do-
tychczas brakuje jednolitego, oficjalnego dla całego świata określenia
1 M. Schoeffler, Der Blinde im Leben des Volk.es, Lipsk—Jena 1956, s. 29.
13
ślepoty, przeznaczonego do użytku szkolnictwa dla dzieci niewidomych,
do celów pomocy społecznej, rewalidacji itp.
Odbywszy wędrówkę przez różne instancje międzynarodowe, jak
Komisja Społeczna i Rada Gospodarczo-Społeczna Organizacji Narodów
Zjednoczonych, Konferencja Światowych Organizacji dla Spraw Osób
Upośledzonych, Techniczna Grupa Robocza Narodów Zjednoczonych dla
Rehabilitacji Upośledzonych, przyjęta została rezolucja, którą rozesłano
przez Sekretariat ONZ do ministerstw spraw zagranicznych państw
wchodzących w skład ONZ. W Polsce rezolucja ta została uznana przez
Radę Naukową przy Ministerstwie Zdrowia za „miarodajną dla wszyst-
kich czynników urzędowych i społecznych, zajmujących się zwalczaniem
ślepoty i opieką nad niewidomymi".
W tłumaczeniu polskim definicja ta ma następujące brzmienie: „Za
ślepotę uznaje się: a) zupełny brak wzroku, b) ostrość wzroku nie prze-
kraczającą 3/60 lub 10/200 (Snellen) w lepszym oku przy zastosowaniu
szkieł wyrównujących wadę wzroku. Niestety, i to „określenie między-
narodowe" nie przyjęło się praktycznie ani w Polsce, ani w innych kra-
jach, czego dowodem u nas jest stosowanie przez lekarzy procentowego
określania stopnia utraty wzroku.
...
beata7922