Maksym Gorki
Na dnie
OSOBY
Michał Iwanow Kostylew- właściciel domu noclegowego, lat 54.
Wasilisa Karnown. - jego żona, lat 26.
Natasza - jej siostra, lat 20
Miedwiediew - ich wuj, policjant, lat 50
Andrzej Mitrycz-Kleszcz- ślusarz, lat 40
Anna - jego żona, lat 30.
Waśka Piepieł lat 28
Nastia — dziewczyna, lat 24
Kwaszenia – sprzedawczyni pierożków, lat około 40
Satin – lat około 40
Aktor - lat około 40
Baron — lat 33.
Łuka — wędrowiec, lat 60
Aloszka — szewc, lat 20.
Krzywa Szyjka - tragarz
Tatar - tragarz
Kilku bezimiennych milczących włóczęgów.
AKT PIERWSZY
Piwnica przypominająca jaskinię. Sufit — masywne, murowane, zakopcone sklepienie z odpadającym tynkiem. Światło pada od strony widzów i z góry, z kwadratowego okna po prawej stronie. W prawym rogu — izba Piepieła, odgrodzona cienkim przepierzeniem. Przy drzwiach tej izby — prycza Bubnowa. W lewym rogu wielki ruski piec, po lewej stronie muru — drzwi do kuchni, w której mieszkają Kwasznia, Baron i Nastia. Między piecem a drzwiami — szerokie łóżko zasłonięte brudną perkalową zasłoną. Wszędzie wzdłuż ścian — prycze. Na pierwszym planie pod lewą ścianą — pniak, a na nim umocowane imadło i kowadełko, obok drugi, mniejszy pniak. Na nim przed kowadłem siedzi Kleszcz, dopasowując klucze do starych kłódek. U jego stóp dwa duże pęki starych kluczy nawleczonych na kółka z drutu, pognieciony blaszany samowar, młotek, pilniki. Pośrodku duży stół, dwie ławy, stołek — wszystko niemalowane i brudne. Koło stołu, przy samowarze, krząta się Kwasznia. Baron gryzie razowy chleb, Nastia, na taborecie, oparta łokciami o stół, czyta obszarpaną książkę. Na łóżku za zasłoną pokostuje Anna. B u b n o w siedząc na pryczy trzyma między kolanami formę czapniczą i przymierza na niej stare, rozprute spodnie kombinując, jak należy kroić. Obok podarte tekturowe pudełko na kapelusze, a w nim daszki do czapek, podarta cerata, szmaty. Satin, który dopiero co się zbudził, leży na pryczy i przeciągając się postękuje. Na piecu, niewidoczny dla widzów, wierci się i kaszle Aktor.
< 11 >
Baron
Co dalej?
Kwasznia
Nie, mój drogi, na to mnie nie nabierzesz. Pokosztowałam już tej słodyczy... Więcej za skarby świata za mąż nie pójdę!
Bubnow
do Satina
Czego kwiczysz?
Satin głośno ziewa.
Chciałbyś, żebym ja, od nikogo niezależna, wolna kobieta, pierwszemu lepszemu wpisała się do paszportu, oddała się w pańszczyznę chłopu? Nie! Choćby za księcia amerykańskiego — nie pójdę za mąż.
Kleszcz
Kłamiesz!
Co?
Wyjdziesz za Abramka...
wyrywa z rąk Nasti książkę, czyta tytuł „Tragedia miłości”
Śmieje się
< 12 >
Nastia wyciąga rękę
Dawaj... oddaj! No, nie rób kawałów!
Baron patrzy na nią wymachując książką.
do Kleszcza
Ty, rudy capie! Sam kłamiesz! Jak śmiesz tak bezczelnie do mnie mówić?
uderza Nastię książką po głowie
Głupia jesteś, Nastia.
Nastia
odbiera mu książkę
Dawaj!
KIeszcz
Wielka mi pani... A za Abramka wyjdziesz, tylko czekasz na to.
K w a s z n i a
A jakże! Jeszcze czego!... Właśnie! Sam zajeździłeś żonę prawie że na śmierć.
Milcz, stara suko! Pilnuj swego nosa.
A-a! Nie lubisz prawdy.
Zaczęło się! Nastia, ty dokąd?
Nastia z opuszczoną głową
Odczep się!
Anna
wysuwa głowę zza zasłony
Zaczął się dzień! Na litość boską, nie krzyczcie, nie kłóćcie się...
Już skrzeczy!
I tak co dnia... Dajcie choć umrzeć spokojnie!
Śmierć się krzyku nie zlęknie.
podchodzi do Anny
Jak tyś mogła, kobieto, wyżyć z takim łotrem?
Daj spokój... zostaw.
Oj, ty... cierpiętnico... Jak tam twoje płuca, nie lepiej ci?
Kwasznia! Czas na targ!...
Już idę! (do Anny) Może chcesz gorących pierożków?...
Nie, nie trzeba... Dziękuję. Na co mi jedzenie?...
Skosztuj! Gorące, ulży ci. Zostawię tu w garnuszku... Zechcesz, to zjesz! Chodźmy, jaśnie panie, (do Kleszcza) Diable wcielony!...
wychodzi do kuchni
Anna kaszląc
O Boże!
z lekka trąca Nastię w kark
Głupia, rzuć to...
mamrocze
Wynoś się. Przecież ja ci nie przeszkadzam...
Baron pogwizdując wychodzi za Kwasznią.
Satin
siada na pryczy
Kto bił mnie wczoraj?
Nie wszystko ci jedno?
Przypuśćmy, że tak... Ale za co bili?
Grałeś w karty?
Grałem.
Za to właśnie bili.
Łajdaki...
Aktor
wysuwa głowę zza pieca
Jeszcze kiedyś zatłuką cię na śmierć...
Dureń jesteś.
Dlaczego?
Dlatego, że nie można zabić dwa razy.
po chwili milczenia
Nie rozumiem... Dlaczego nie można?
Złaź no lepiej z pieca i posprzątaj... Co się tak cackasz?
Nie twoja sprawa...
Jak przyjdzie Wasilisa, to ci pokaże, czyja.
Do diabla z Wasilisą!... Dzisiaj kolej na Barona. Ej, Baron!
wychodzi z kuchni
Nie mam czasu na sprzątanie. Idę na targ z Kwasznią.
Co to mnie obchodzi... A idźźe sobie nawet na katorgę... Na ciebie kolej zamiatać. Nie będę robił za innych...
A niech cię diabli! Nastusia zamiecie. Ej, ty „tragiczna miłość"! Obudź się!
zabiera Nasti książkę
podnosi się
Czego chcesz ode mnie? Oddaj zaraz! Bezczelny! I to w dodatku jaśnie pan.
oddaje książkę
Nastia! Zamieć za mnie, dobrze?
Proszę! Jeszcze czego!...
w drzwiach od kuchni, do Barona
Chodź! Niech sami sprzątną. A ty, Aktor, zrób, kiedy cię proszą. Nie oberwiesz się!
Dlaczego zawsze ja... Nie rozumiem...
wynosi na nosidłach kosze; w nich garnki przykryte szmatami
Przyciężko dzisiaj.
I czy warto było rodzić się baronem?...
do Aktora
Pamiętaj, zamieć!
przepuszcza Barona i wychodzi za nim do sieni
schodzi z pieca
Kurz mi szkodzi, (z godnością) Mój organizm jest zatruty alkoholem...
zamyśla się, siedząc na pryczy
Organizm... organon...
Andrieju Mitryczu...
Czego?
Tam Kwasznia zostawiła dla mnie pierożki... Weź sobie, zjedz.
Kleczcz
podchodzi do niej
A ty nie chcesz?
Nie chcę, na co mi jedzenie? Ty pracujesz. Tobie trzeba...
Boisz się? Nie bój się... Może jeszcze...
Weź, zjedz sobie! Oj, ciężko. Pewnie już niedługo...
idąc
To nic... Może jeszcze wyzdrowiejesz... Bywa tak!...
głośno, jakby nagle zbudzony
Wczoraj w ...
Numb1606