1. Miejsce akcji:
akt 1 wnętrze domu sowy( sowa siedzi na krześle, w oknie widoczne słońce i fragment drzewa),
akt 2 leśna polana( polanka między drzewami, widoczne śmieci: papiery, butelki, puszki itp.)
akt 3 scena z neutralną dekoracją
2. Osoby: Narrator 1, Narrator 2, Sowa, Doktor Dolittle, Szpak, Wiewiórka, Dzięcioł, Sarna, Niedźwiedź, Zając, Słowik.
AKT I
NARRATOR 1 (w tle słychać śpiew leśnych ptaków).
Posłuchajcie opowieści, co się wydarzyła w lesie.
Raz do zwierząt doszły straszne wieści,
takie, że aż skóra cierpnie, w głowie się nie mieści.
Lecz zacznijmy od początku, a było to tak:
Po poradę wpadł do sowy zadyszany szpak.
SZPAK (wbiega trzepocąc skrzydłami )
Sowo droga, sowo miła,
już mi braknie siły!
Znów w tym roku, w wielkim sadzie
drzewa mniej rodziły!
Jak tak będzie dalej,
ja i moja żona
oraz troje moich dzieci
z głodu chyba skona!
WIEWIÓRKA
Sowo ratuj, sowo pomóż,
bo już nie mam siły!
Chcę gromadzić znów zapasy,
ale śmieci je zakryły!
Leżą wszędzie: w krzakach, w trawie,
a nawet na drzewach...
Może lepiej o tym właśnie
piosenkę zaśpiewam?!
( śpiewa na melodię Czerwone korale )
Czerwone korale, czerwonej jarzębiny
dzisiaj ich nie ma wcale,
bo śmieci skryły je, skryły je!
Czerwone korale, powiedzcie z czyjej winy
dzisiaj ich nie ma wcale!
Kto winien temu jest, temu jest!
SARNA (trzęsąc się ze strachu)
Ratuj, ratuj mądra sowo!
Biegnę tutaj prosto z lasu
przerażona, zatrwożona
Tyle tam hałasu!
Pełno dzieci biega po nim,
ryczą jakieś skrzynki,
lecz spokoju, ciszy,
nie ma ani odrobinki!
A najgorsze jest w tym wszystkim,
że w tym bałaganie
gdzieś przepadły moje dzieci...
Darmo czekam na nie.
Widać hałas je wypłoszył...
Co ja biedna zrobię
gdy nie znajdę dziś sarenek?!
Trudno wyobrazić sobie.
NIEDZWIEDZ (powoli, z wyraźnym niezadowoleniem)
Właśnie, właśnie, mnie hałasy
także ze snu obudziły,
lecz nie dzieci warkotały
ale jakieś wielkie piły.
Zaraz potem piękne drzewa
łamały się jak zapałki...
Ptak już na nich nie zaśpiewa!
Pójdą do rozpałki...
Sroka coś tam wspominała
i skowronek śpiewał,
że to ludzie tak bezmyślnie
wycinają drzewa.
NARRATOR 1
Gdy zwierzęta przerażone sowie się skarżyły,
wleciał dzięcioł,
którego już opuszczały siły.
DZIĘCIOŁ ( wlatuje przestraszony, zmęczony i krzyczy)
Chroń się, ratuj się kto może!
Uciekajcie! W nogi!
SOWA
Co się dzieje? Mówże jasno!
Spokojnie mój drogi!
DZIĘCIOŁ
Jak spokojny być ja mogę,
gdy widziałem takie rzeczy,
że na głowie pióra stają?!
A wszystkiemu winne dzieci!
Jak to dzieci? Co ty pleciesz?
Przecież to istoty miłe?!
Może miłe, ale nie te,
co po lesie dziś chodziły!
Najpierw kwiatki pozrywały,
które później wyrzuciły.
Potem na mym ulubionym drzewie
jakieś znaki nożem ryły!
O gałęziach już nie wspomnę,
Co je wszystkie połamały...
No i mech, ach... (wzdycha)
Co z mchem było?
W siebie nim rzucały,
wyrywając całe kępy,
niszcząc grzyby, runo całe...
las zniszczyły ( z drwiną) te dzieciny małe.
WIEWIÓRKA ( chwytając się za głowę)
Rety, co on opowiada?
Trzeba jakoś temu zaradzić
Problem to nie lada.
Na te słowa zając wpada osłupiały,
przerażony, zagubiony, trzęsący się cały.
ZAJĄC ( zasapany)
Koniec z nami! Biada! Biada!
Uciekajcie z lasu!
O nic mnie już nie pytajcie,
szkoda na to czasu!
( wszystkie zwierzęta wybiegają w popłochu)
AKT II
Przestraszone zwierzęta zająca posłuchały
uciekając z lasu, na polanę się udały.
Jak las ratować zaczęto rozmowy
pod przewodnictwem mądrej sowy.
Zając rozpoczął wyjaśnienia.
ZAJĄC ( już spokojniejszy, jednak żywo gestykulujący)
Pragnę wyjaśnić w kilku słowach,
co mnie skłoniło do ucieczki;
więc drodzy państwo: pożar! pożar!
A powstał z małej buteleczki
rzuconej w krzaki przez chuligana.
Od małej iskierki płonąć zaczęły
trawy, krzewy i drzewa,
i coraz większe połacie lasu...
Już każdy ptak o tym śpiewa.
SŁOWIK ( na melodię Słodycze )
To była malutka butelka,
od słońca powstała iskierka
i śmieci się od niej zajęły, płonęły.
Ogień szybko się rozprzestrzenił,
spłonęło tak wiele zieleni...
Bezmyślność kochani koledzy, niewiedza!
Co robić, by lasy ratować?
Nie umie wymyślić ma głowa!
{Powiedzcie, proszę mi,
Co zrobić można, by
pożarów uniknąć w lesie tym?} bis
SOWA ( wyraźnie przerażona)
Straszne wieści przynosicie!
Zagrożone nasze życie!
Musimy szybko znaleźć przyczynę,
co zmienia nasze lasy w ruinę.
Z mych obserwacji jasno wynika,
że tu wszystkiemu winny jest człowiek.
On się pojawia w lesie i znika,
i bardzo często pstro on ma w głowie.
NIEDZWIEDZ
Popieram w pełni wiewiórki zdanie.
To człowiek las nam dewastuje.
Lecz jak zatrzymać to działanie?
Pomysłu zupełnie mi brakuje!
Faktycznie, nie jest to rzecz prosta,
ale od czego moja głowa?
Umiem tej trudnej sprawie sprostać!
Oświadczam wam to jakem sowa!
Jest człowiek, doktor Jan Dolittle.
On nas i lasy uratuje!
NARRATOR 2
Słysząc to, list szybko napisały
i pocztą lotniczą go wysłały.
Po dwóch tygodniach znów narada,
bo przybył gość oczekiwany,
więc powitać go wypada.
DOKTOR DOLITTLE ( ubrany w garnitur, ma muszkę, cylinder, wąsiki, na nosie okulary; śpiewa na melodię Lornetka )
Witajcie kochani,
tak licznie zebrani!
Miło, że wezwaliście mnie
tu do siebie.
Czy ktoś zachorował?
Czy też tylko boli głowa?
Ja z poradą szybko mknę!
Jakem doktor.
Dolittle nazywają mnie.
Zwierzęta u mnie leczą się .
Znam mowę zwierząt, o tym każdy wie!
Co mogę dziś poradzić wam?
Pigułki może jakieś dam?
Ja wszystkich uratuję, to nie kłam!
SOWA ( podając rękę doktorowi)
Serdecznie witamy
i pomocy się domagamy!
DOKTOR DOLITTLE
Chętnie w kłopocie wam pomogę.
Jednak znać problem muszę cały.
Po to przebyłem długą drogę,
by już zwierzęta nie cierpiały.
( zasiada ze zwierzętami )
SOWA ( zwracając się do doktora)
Niestety, to problem dość złożony,
bo przekonać trzeba człowieka,
że las nie może być zniszczony,
że dłużej już nie wolno czekać!
Że las to dom dla zwierząt wielu
uświadom im to przyjacielu!
Lasy to płuca są naszej ziemi,
którymi wszyscy oddychamy.
Jeśli on zginie, wszyscy zginiemy...
Nie niszczmy już więc siebie sami.
Zgadzam się z wami i pragnę pomóc.
W tej sytuacji mam propozycję:
zapiszcie zaraz na listkach
do wszystkich ludzi mądrą petycję.
Ja, przetłumaczę wasz język sprawnie
na mowę ludzką, a potem wszędzie
petycja odczytana będzie.
( zwierzęta zachwycone bija brawo doktorowi)
AKT III
Zasiadły, zatem zwierzęta zebrane na polanie,
na liściach pisały za zdaniem zdanie.
Doktor przetłumaczył tekst cały
aby wszyscy go poznali.
WSZYSCY
My, wszystkie zwierzęta z leśnej polany,
z takim apelem się do was zwracamy:
S C E N A R I U S Z
INSCENIZACJI EKOLOGICZNEJ
NA RATUNEK LASOM
przedstawionej przez dzieci z oddziału przedszkolnego przy Szkole Podstawowej w Orle na
I GMINNYM FESTIWALU ZESPOŁÓW TEATRALNYCH PINOKIO
pod hasłem
Z baśnią do Unii Europejskiej
OTO DZIŚ BEZ WZGLĘ DU NA TO, GDZIE
BĘDZIECIE,
NIE ZOSTAWIAJCIE ŻADNYCH ŚMIECI!
GAŁĄZKA, NAWET MAŁA, BROŃ BOŻE,
ZŁAMANA PRZEZ WAS BYĆ NIE MOŻE.
SARNA
KWIATKI WĄCHAMY I PODZIWIAMY,
JEDNAK ICH NIGDY NIE ZRYWAMY.
ZERWANE WIĘDNĄ W MIG, NIE MA SIŁY,
A CHODZI O TO, BY LAS ZDOBIŁY.
POŻAR Z ISKIERKI, JAK WIEŚĆ NIESIE,
WIĘC NIE ROZPALAJ OGNIA W LESIE!
ZWIERZĄT NIE KRZYWDZCIE, TO ISTOTY
ŻYWE,
A NA DODATEK BARDZO WRAŻLIWE.
SŁOWIK
ZAŚ HAŁAS, ZMORA NASZYCH CZASÓW,
CO NIE OMIJA NAWET LASÓW,
NIECH BĘDZIE WAM ZAWSZE OBCY
ZAPAMIĘTAJCIE DZIEWCZĘTA I CHŁOPCY!
Kończąc petycję, wszystkim życzymy,
by panowała wokół zgoda,
żeby w kłopotach, osamotnieniu
ktoś Wam swą rękę zawsze podał.
Takie są oto zwierząt życzenia.
Myślę, że niezbyt wygórowane.
Weźcie je sobie do serca,
a cały świat lepszy się stanie.
Literatura:
Praca zbiorowa pod red. Iwony Fechner-Sędzickiej: Scenariusze szkolnych uroczystości cz. II, wyd AKER, Toruń.
ABC sześciolatka słuchamy, śpiewamy w przedszkolu i w szkole. Kaseta magnetofonowa z nagraniem odgłosu ptaków.
bciepielewska