Miłosz Czesław - Piasek przydrożny.pdf

(460 KB) Pobierz
PIESEK PRZYDROŻNY
PIESEK PRZYDROŻNY
Czesław Miłosz
PIESEK PRZYDROŻNY
WYDAWNICTWO ZNAK KRAKÓW 1997
Redaktor JERZY ILLG
Projekt okładki i strony tytułowej LECH PRZYBYLSKI
Opracowanie typograficzne SŁAWOMIR ONYSZKO
Na okładce Okolice Wilna. Widok Werek rysował z natury A. Zamett z Wilna,
litografia: Bichebois i V. Adam
Cogito, sum: certum est quia impossibile. Myślę, jestem: to pewne, ponieważ
niemożliwe.
Lew Szestow w ten sposób poprawiał .Cogito ergo sum" Kartezjusza, jak podaje
Benjamin Fondane w swojej książce o rozmowach z Szestowem.
Być może prawda jest z natury taka, że uniemożliwia obcowanie ludzi z ludźmi, w
każdym razie obcowanie za pośrednictwem słowa. Każdy może ją znać dla siebie,
ale po to, żeby wejść w związki z bliźnimi, musi wyrzec się prawdy i przyjąć
jakiekolwiek umowne kłamstwo.
Lew Szestow, Preposlednye stówa, 1911
i Copyright by Czesław Miłosz ISBN 83-7006-726-X
Piesek przydrożny
Wybrałem się na poznawanie mojej ziemi parokonnym wozem, z dużym zapasem poszoru
i blaszanym wiadrem grzechoczącym z tyłu. Wiadro potrzebne, żeby konie napoić.
Poznawałem powiaty pagórków i borków, to znów puszczańskie, w których dym kłębi
się na dachach domostw, jakby się paliło, a to dlatego, że chaty są kurne. Albo
jechałem przez okolice polne i jeziorne. Jakże ciekawie tak posuwać się naprzód
i popuszczać lejc, i czekać, aż powoli zza drzew ukaże się w dole wioska, albo
park i w nim biel dworu. I zaraz obszczekiwał nas piesek, pilny w spełnianiu
swego obowiązku. Był to początek stulecia, teraz jest koniec. Myślałem nie tylko
o ludziach, którzy tam mieszkali, także o pokoleniach piesków im w codziennej
krzątaninie towarzyszących, i raz, nie wiadomo skąd, pewnie we śnie nad ranem,
zjawiła się ta śmieszna i czuła nazwa: "piesek przydrożny".
Ograniczony
Wiedza moja nieduża, rozum krótki. Starałem się jak mogłem, studiowałem,
czytałem mnóstwo książek, i nic. W moim domu książki wylały się z półek, leżą
stosami na meblach, na podłodze, tamują przejście. Nie mogę ich oczywiście
wszystkich przeczytać, a ciągle moje wilcze oczy pożądają nowych tytułów. Ale,
żeby być dokładnym, poczucie własnego ograniczenia nie jest czymś stałym, to
tylko od czasu do czasu pojawia się, błyska, świadomość wąskości naszej
wyobraźni, jakby kości naszej czaszki były za grube i nie pozwalały umysłowi
objąć tego, co jemu powinno być dane. Powinienem wiedzieć wszystko, co dzieje
się teraz, równocześnie, w każdym punkcie ziemi, powinienem móc wnikać w umysły
moich współczesnych i ludzi o kilka pokoleń później, a także tych, którzy żyli
dwa tysiące i osiem tysięcy lat temu. Powinienem, i co z tego.
Oczy
Operator: - Oto widzisz. Pozwoliłem ci na chwilę zobaczyć kwiat nasturcji oczami
motyla i być motylem. Pozwoliłem ci patrzeć na łąkę oczami salamandry. Następnie
dałem ci oczy rozmaitych ludzi, żebyś patrzył na to samo miasto.
- Przyznaję, byłem zbyt pewny siebie. Mało podobieństwa pomiędzy tym, czym dla
mnie były tamte ulice, i tym, czym były dla ludzi chodzących obok mnie, tymi
samymi chodnikami. Gdybym choć był przekonany, że nie istnieje nic prócz
wielkiej ilości indywidualnych, wzajemnie niekomunikowalnych wrażeń i obrazów!
Ale ja szukałem jednej, człowiecze widzianej, wspólnej dla nas wszystkich prawdy
o rzeczach, i dlatego to, co pokazałeś, jest dla mnie tak ciężką próbą i pokusą.
9
Bez kontroli
Nie mógł kontrolować swoich myśli. Te błądziły, gdzie chciały, i kiedy je
obserwował, robiło mu się straszno. Bo nie były to dobre myśli i, sądząc po
nich, siedziało w nim okrucieństwo. Myślał, że świat jest zbyt bolesny i ludzie
zasługują tylko na to, żeby przestać istnieć. Zarazem podejrzewał, że
okrucieństwo jego wyobraźni i jego impuls twórczy są w jakiś sposób złączone.
10
Szukanie
Odczucie, że musi być jakiś układ słów, w który zostałaby schwytana niejako
esencja potworności poznanej w tym stuleciu. I czytanie pamiętników, wspomnień,
reportaży, powieści, wierszy, zawsze z nadzieją i tym samym wynikiem: "To nie
to". Tylko nieśmiało wyłania się myśl, że prawda o losie człowieka na ziemi jest
inna niż ta, której nas uczono. Wzdragamy się przed jej nazwaniem.
li
Nie mój
Całe życie udawać, że mój ten ich świat, I wiedzieć, że hańbiące takie udawanie.
Ale co mogę zrobić? Gdybym wrzasnął I zaczął prorokować, nikt by nie usłyszał
Nie na to ich ekrany, mikrofony. Tacy Jak Ja błądzą ulicami I mówią do siebie.
Śpią na ławkach w parku, W pasażach na asfalcie. Bo więzień za mało, Żeby
pozamykać wszystkich ubogich. Uśmiecham się i milczę. Mnie Już nie dopadną. Do
stołu, z wybranymi zasiadać - to umiem.
12
Sąd
Następstwa naszych uczynków. Najzupełniej nieznane, bo każdy wchodzi w
wielorakie związki z okolicznościami i z uczynkami innych, chociaż jakiś
absolutnie sprawny komputer mógłby to pokazać. Z poprawką konieczną ze względu
na przypadek - bo jak obliczyć następstwa kierunku, w którym potoczyła się kula
bilardowa po zderzeniu z inną? Wolno zresztą utrzymywać, że nic nie dzieje się
przypadkiem. Tak czy owak, znalezienie się przed doskonale skomputeryzowanym
bilansem naszego życia (Sąd Ostateczny) musi zdumieć: więc jestem odpowiedzialny
za tyle zła wyrządzonego wbrew mojej woli? Więc na drugiej szali jest dobro,
którego nie zamierzałem i którego nie byłem świadomy?
13
Anima
Coraz więcej pisał o kobietach. Czyżby znaczyło to, że tłumiona latami jego
onima domaga się, późno, wyzwolenia? Albo, inaczej, że jego podświadomość,
dotychczas wyzwalająca się tylko w wierszach, bierze na siebie rolę łagodnej
lekarki, która najpierw musi go rozebrać z jego zbroi, zanim dotknie jego ciała?
14
Starzy
Widok starych i brzydkich mężczyzn i kobiet, szczególnie tych staruch wlokących
się o kiju. Zostały zdradzone przez swoje ciała, niegdyś piękne i taneczne, ale
wewnątrz każdej pali się lampa świadomości, stąd zdziwienie: " - Więc to jestem
ja? Ależ to nieprawda!"
15
Też lubiłem
Ja też lubiłem kiedyś patrzeć w lustra. Aż sam przekonałem się, co znaczy
odchodzić "Drogą wszelkiego data". I na nic protest. Starzy ludzie już wiedzą,
dlatego cichną.
16
Czy świadomość wystarcza
Kiedyś zdawało mi się, że wystarczy sama świadomość, żeby uniknąć powtórzenia,
to jest takiego samego losu jak los innych śmiertelnych. Cóż za nonsens. A
jednak samo oddzielenie świadomości od ciała, przyznanie jej czarodziejskiej
mocy - że wystarczy wiedzieć, żeby zaczarować - to nie jest takie głupie.
17
Na miejscu Stwórcy
Gdyby dano tobie władzę stworzenia na nowo świata, myślałbyś i myślał, aż
wreszcie doszedłbyś do wniosku, że nie da się wymyślić nic lepszego niż ten,
który istnieje. Siądź w kawiarni i patrz na przechodzących mężczyzn i kobiety.
Zgoda, mogłyby to być istoty o ciele niematerialnym, nie poddanym przemijaniu,
chorobom i śmierci. Ale właśnie nieskończone bogactwo, złożoność,
wielopostaciowość rzeczy ziemskich pochodzi z zawartej w nich sprzeczności.
Umysł nie miałby powabu, gdyby nie to wszystko, co przypomina o jego
zakotwiczeniu w materii: rzeźnie, szpitale, cmentarze, filmy porno. I na odwrót,
fizjologiczne potrzeby przygniatałyby swoją zwierzęcą tępotą, gdyby nie
igrający, polatujący nad nimi umysł. Przewodniczka świadomości, ironia, nie
mogłaby ćwiczyć się w swoim ulubionym zajęciu, podglądaniu ciała. Wygląda na to,
że Stwórca, którego etyczne motywy ludzie nauczyli się podawać w wątpliwość,
kierował się przede wszystkim chęcią, żeby było jak naj ciekawiej i jak
najzabawniej.
18
Uważność
Według książki buddyjskiego mnicha, którą czytam, samą istotą buddyzmu jest
mind/ulness. Chyba można to przetłumaczyć jako uważność (słowo jest już u
Mikołaja Reja) albo bycie uważnym. Znaczy to przyjmować z uwagą, to co jest
teraz, zamiast zwracać się ku temu, co było, albo do tego, co będzie. Zbawienne
dla męczenników sumienia, przeżuwających swoje dawne upadki, zbawienne dla
niespokojnych, wyobrażających sobie ze strachem, co zdarzy się jutro. Oby moje
wiersze pomogły ich czytelnikowi zamieszkać w teraz. I obym jako człowiek został
wyleczony z chorób pamięci.
19
Zamiast
Podziwiał i zazdrościł, ale nikomu z tych, którzy, jak on, oddawali się sztukom.
Po ziemi chodzili obok niego prawdziwie wielcy, siłą litości, współczucia i
miłości, święci bohaterowie. Mieli to, czego brakowało mu najbardziej, i w
którym to braku był podobny do swoich kompanów artystów. Bo sztuka, jak
wiedział, wymaga całkowitego oddania, które niestety jest oddaniem się w niewolę
naszego ego. Znajdując w sobie niemal dziecinny egoizm, pocieszał się myślą, że
nie jest wśród swojej profesji wyjątkiem, ale też wszyscy oni nosili skazę
niepełnego człowieczeństwa.
Jeżeli urodziłem się takim, że daremnie bym próbował oczyszczenia i wyzwolenia -
powiedział - niech przynajmniej moje dzieło okupi moją słabość i pomoże wielbić
w ludziach wspaniałość serca.
20
Tymczasem i na niby
Wstawać rano i iść do pracy, być złączonym z ludźmi uczuciami miłości, przyjaźni
albo sprzeciwu - i cały czas rozumieć, że to wszystko jest tymczasem i na niby.
Bo stała i rzeczywista była w nim nadzieja, tak silna, że samo życie go
niecierpliwiło. Już, zaraz, za minutę, miał schwytać - właśnie, co?
Czarodziejską formułę, w której zawierała się cała prawda o istnieniu. Mył zęby,
a ona była tuż, brał prysznic i prawie ją wymawiał, gdyby nie wszedł do
autobusu, może by mu się objawiła, i tak cały dzień. Kiedy budził się w środku
nocy, czuł, że przedziera się do niej przez cienką zasłonę, ale wtedy, tak
wysilony w swoim dążeniu, zasypiał.
Nie odnosił się przychylnie do swojej przypadłości. Zgadzał się, że powinien być
całym sobą w miejscu i chwili, uważny na bliskich mu ludzi i dbały o to, czego
spodziewają się po nim. Orzekać, że są tymczasowi i na niby, znaczyło ich
krzywdzić, nie umiał się jednak wyrzec myśli, że tak naprawdę na życie z nimi
nie ma czasu.
21
Dlaczego wstyd?
Poezja jest sprawą wstydliwą, ponieważ poczyna się za blisko czynności, które
noszą nazwę intymnych.
Poezji nie da się oddzielić od świadomości własnego ciała. Szybuje ponad nim,
niematerialna, a zarazem uwiązana, i jest powodem do zawstydzenia, ponieważ
udaje przynależność do oddzielnej strefy, ducha.
Wstydziłem się, że jestem poetą, tak jakbym, rozebrany, obnosił publicznie
cielesny defekt. Zazdrościłem ludziom, którzy wierszy nie piszą i których
dlatego zaliczałem do normalnych, w czym zresztą się myliłem, bo na tę nazwę
zasługuje niewielu.
22
Czuć od środka
Następuje w akcie pisania szczególne przekształcenie danych bezpośrednich, by
tak rzec, świadomości jako czucia siebie od środka, na wyobrażenie innych takich
samych osobników, tak samo od środka siebie czujących, dzięki czemu mogę pisać o
nich, nie tylko o sobie.
23
Opiewać bogów i bohaterów
Różnica pomiędzy taką poezją, w której "ja" opowiada o sobie, i tą, która
"opiewa bogów i bohaterów", jest nieduża, ponieważ w obu wypadkach przedmiotem
opisu są stwory zmitologizowane. A jednak...
24
Moi bliźni
"Jesteśmy do siebie tak podobni!" Ten okrzyk otwiera krainę, w której nasz
gatunek ukazuje się jako coś zupełnie innego niż zbiór zamkniętych monad.
"Bracia i siostry! Czułem dreszcz erotyczny myśląc o was wszystkich i o naszym
pokrewieństwie."
25
Wdzięczny
Jestem wdzięczny za to, że kiedyś, dawno, w drewnianym kościółku między dębami
przyjęto mnie do rzymskokatolickiego Kościoła. Jak też za to, że miałem długie
życie i mogłem, wierząc albo nie wierząc, rozmyślać o dwóch tysiącach lat mojej
historii.
Diabelska ta historia, tyleż co niebiańska. Zbudowaliśmy miasta większe niż
Jerozolima, Rzym i Aleksandria. Nasze okręty opłynęły oceany. Nasi teologowie
zmajstrowali sylogizmy. I zaraz zaczęto zmieniać planetę Ziemię. Żebyśmy choć
byli nieświadomi, ale nie. Żadnej niewinności w naszych wyprawach krzyża i
miecza.
26
Wierzyć, nie wierzyć
Byłem człowiekiem głęboko wierzącym. Byłem człowiekiem najzupełniej nie
wierzącym. Sprzeczność tak duża, że nie wiadomo, jak z nią żyć. Nasunęła mi
podejrzenie, że w słowie "wierzyć" kryje się jakaś treść, dotychczas nie
zbadana, może dlatego, że jest to raczej zjawisko należące do życia ludzkiej
wspólnoty niż do psychologii jednostki. Ani język używany przez wspólnoty
religijne, ani język ateistów nie sprzyjały zastanawianiu się nad jego sensem.
Często wydaje mi się, że wyjaśnienie jest tuż-tuż, że niejako unosi się w
powietrzu, i że ledwo znajdzie ujęcie w słowach, mnóstwo ludzi wykrzyknie: "Ależ
tak! To właśnie mój wypadek!"
Bo są tutaj, obok mnie, w kościele, robią znak krzyża, wstają, klękają, a ja
domyślam się, że w ich głowach dzieje się to samo co w mojej, to znaczy bardziej
chcą wierzyć, niż wierzą, albo wierzą chwilami. Pewnie nie u wszystkich odbywa
się to tak samo, ale jak? I pewnie kilkaset lat temu ta treść w głowach była
inna, chociaż już w siedemnastym wieku Pascal notował: "Przeczyć, wierzyć i
całkowicie wątpić jest tym dla człowieka, czym bieg dla konia", a w
dziewiętnastym wieku Emiły Dickinson powie: "Wierzę i nie wierzę sto razy na
godzinę. Przez co wierzenie zachowuje zwinność". (I belieue and disbelieue a
hundred times an how, which keeps believing nimbie}. Być z nimi, w kościele,
jest ważniejsze niż mędrkować na własną miarę
27
- czyż nie tak czuje i myśli większość z nich w kościelnym budynku, dając okazję
do narzekań na religię obrzędową, ale zarazem dokonując aktu pokory?
Może zbliżam się i mówię: "ciepło, ciepło", kiedy nagle mam wizję całego
zgromadzenia nago - istoty zwierzęce obojga płci, z ich włochatościami, seksem,
deformacjami na widoku, łączące się w obrzędzie wysokiej, niecielesnej adoracji
- czy może być coś bardziej niesamowitego?
28
Powinien był?
Ten poeta, wychowany w religii rzymskokatolickiej, powinien był każdym swoim
słowem potwierdzać prawdę wiary Kościoła. Jednakże gdyby nawet chciał, nie
mógłby tego robić, ponieważ poezja jest też strategią. Literatura jego czasów
była agnostyczna, niekiedy ateistyczna, i pisząc wiersze dewocyjne nikogo by nie
nawrócił, jedynie zyskałby miano poety drugorzędnego.
29
Uczynki i Łaska
Zgoda, nadzieja Zbawienia zbladła i jest tak osłabiona, że nie łączą się z nią
żadne obrazy. Dlatego, nawet kiedy powiadasz sobie: "Jeżeli chce zbawić duszę,
powinienem wyrzec się tego, co dla mnie cenne, twórczości, romansu, władzy, czy
innych zaspokojeń ambicji" - bardzo trudno na to się zdobyć. Kiedyś, kiedy
Zbawienie oznaczało palmę w Niebie, a potępienie wieczną mękę w ognistych
czeluściach Piekła, ludzie, zdawałoby się, mieli silniejszy bodziec, żeby
poszukiwać świętości i poskramiać swoje żarłoczne apetyty. Gdzież tam, zabijali,
cudzołożyli, zagrabiali ziemię sąsiada i chciwi byli sławy. Widocznie coś tu nie
tak. Być może fizyczność Raju, obiecanego na przykład w islamie wyznawcom,
którzy padną w walce z niewiernymi, zwiększa zapał bojowy, na ogół jednak życie
doczesne i idea Zbawienia zdają się należeć do dwóch różnych porządków, nie
połączonych ze sobą na zasadzie prostej przeciwstawności.
Niewykluczone, że to właśnie odgadywał Marcin Luter, uzależniając Zbawienie nie
od uczynków, ale od Łaski.
30
Jej herezja
"Spostrzegłam - powiedziała - że nie myślę o Zbawieniu, i że te dwa bieguny.
Nieba i Piekła, są u mnie inne: albo po śmierci nic, co już dobrze, albo kara za
zło we mnie."
31
Szczególna chwila
Szczególna chwila w wielowiekowych dziejach religii! Opatrzność postanowiła, że
stępi się ostrze kazań i teologicznych traktatów, a pozostanie tylko poezja,
jako instrument świadomości człowieka rozmyślającego o rzeczach ostatecznych.
Iluż poetów w maksymie Simone Weił znalazło uzasadnienie swojej pracy:
Zgłoś jeśli naruszono regulamin