DZIENDOBRY SZALONA_MONIKA POZDRAWIA MILEJ LEKTURY Tren I" Wszytki p�acze, wszytki �zy Heraklitowe I lamenty, i skargi Symonidowe, Wszytki troski na �wiecie, wszytki wzdychania I �ale, i frasunki, i r�k �amania, Wszytki a wszytki za raz w dom si� m�j no�cie, A mnie p�aka� mej wdzi�cznej dziewki pomo�cie, Z kt�r� mi� niepobo�na �mier� rozdzieli�a I wszytkich moich pociech nagle zbawi�a. Tak wi�c smok, upatrzywszy gniazdko kryjome, S�owiczki liche zbiera, a swe �akome Gard�o pasie; tymczasem matka szczebiece Uboga, a na zb�jc� coraz si� miece, Pr�zno ! bo i na sarn� okrutnik zmierza, A ta nieboga ledwe umyka pierza. "Pr�zno p�aka�" - podobno drudzy rzeczecie. Tren XI" Fraszka cnota ! - powiedzia� Brutus pora�ony... Fraszka, kto si� przypatrzy, fraszka z ka�dej strony! Kogo kiedy pobo�no�� jego ratowa�a? Kogo dobro� przypadku z�ego uchowa�a? Nieznajomy wr�g jaki� miesza ludzkie rzeczy Nie maj�c ani dobrych, ani z�ych na pieczy. K�dy jego duch wienie, �aden nie ul�e; Praw-li, krzyw-li, bez braku ka�dego dosi�e. A my rozumy swoje przedsi� uda� chcemy: Hardzi miedzy prostaki, �e nic nie umiemy, Wspinamy si� do nieba, bo�e tajemnice Upatruj�c; ale wzrok �miertelnej �rzenice T�py na to! Sny lekkie, sny p�oche nas bawi�, Kt�re si� nam podobno nigdy nie wyjawi�... �a�o�ci! co mi czynisz? Owa ju� oboje Mam straci�: i pociech�, i baczenie swoje? "Tren XII" �aden ojciec podobno barziej nie mi�owa� Dzieci�cia, �aden barziej nad mi� nie �a�owa�. A te� ledwe si� kiedy dzieci� urodzi�o. Co by �aski rodzic�w swych tak godne by�o. Och�do�ne, pos�uszne, karne, niepieszczone, �piewa�, m�wi�, rymowa� jako co uczone; Ka�dego uk�on trafi�; wyrazi� postaw�, Obyczaje panie�skie umie� i zabaw�; Roztropne, obyczajne, ludzkie, nierzewniwe, Dobrowolne, uk�adne, skromne i wstydliwe. Nigdy ona po ranu karmie nie wspomnia�a, A� pierwej Bogu swoje moditwy odda�a. Nie posz�a spa�, a� pierwej matk� pozdrowi�a I zdrowie rodzic�w swych Bogu poruczy�a. Zaw�dy przeciwko ojcu wszytki przeby� progi, Zaw�dy si� uradowa� i przywita� z drogi, Ka�dej roboty pom�c, do ka�dej pos�ugi Uprzedzi� by�o wszytki rodzic�w swych s�ugi. A to w tak ma�ym wieku sobie poczyna�a, �e wi�cej nad trzydzie�ci miesi�cy nie mia�a. Tak wiele cn�t jej m�odo�� i takich dzielno�ci Nie mog�a znie��; upad�a od swej�e bujno�ci, �niwa nie doczekawszy! K�osie m�j jedyny, Jeszcze� mi si� by� nie zsta�, a ja, twej godziny Nie czekaj�c; znowu ci� w smutn� ziemi� siej�! Ale pospo�u z tob� grzeb� i nadziej�: Bo ju� nigdy nie wznidziesz ani przed mojema Wiekom wiecznie zakwitniesz smutnymi oczema. Tren XIII" Moja wdzi�czna Orszulo, bodaj ty mnie by�a Albo nie umiera�a lub si� nie rodzi�a! Ma�e pociechy p�ac� wielkim �alem swoim Za tym nieodpowiednym po�egnaniem twoim. Omyli�a� mi� jako nocny sen znikomy, Kt�ry wielko�ci� z�ota cieszy smys� �akomy, Potym nagle uciecze, a temu na jawi Z onych skarb�w jeno ch�� a ��dz� zostawi. Take� ty mnie, Orszulo droga, uczyni�a Wielkie� nadzieje w moim sercu roznieci�a, Potyme� mi�, smutnego, nagle odbie�a�a I wszytki moje z sob� pociechy zabra�a. Wzi�a� mi, zgo�a m�wi�c, dusze po�owic�; Ostatek przy mnie zosta� na wieczn� tesknic�. Tu mi kamie�, murarze, ciosany po��cie, A na nim t� nieszcz�sn� pami�tk� wydr�cie: "Orszula Kochanowska tu le�y, kochanie Ojcowe albo raczej p�acz i narzekanie. Opake� to, niebaczna �mierci, udzia�a�a Nie ja� onej, ale mnie ona p�aka� mia�a." Tren XIV" Gdzie te wrota nieszcz�sne, kt�rymi przed laty Puszcza� si� w ziemi� Orfeus szukaj�c swej straty? �ebych ja te� t�� �cie�k� swej namilszej c�ry Poszed� szuka� i on br�d m�g� przeby�, przez kt�ry Srogi jaki� przewo�nik wozi blade cienie I w lasy nieweso�e cyprysowe �enie. A ty mi� nie zostawaj, wdzi�czna lutni moja, Ale ze mn� pospo�u p�d� a� do pokoja Surowego Plutona! Owa go to �zami, To tymi �a�osnymi zmi�kczywa pie�niami, �e mi moj� namilsz� dziewk� jeszcze wr�ci, A ten nieu�mierzony we mnie �al ukr�ci. Zgin�� ci mu nie mo�e, tu� si� wszytkim zosta�, Niech si� tylko niedosz�ej jagodzie da dosta�. Gdzie by te� tak kamienne ten b�g serce nosi�, �eby tam smutny cz�owiek ju� nic nie uprosi�! C� temu rzec? Wi�c tam�e ju� za jedn� drog� Zosta�, a z dusz� za raz zewlec trosk� srog�. "Tren XV" Erato z�otow�osa i ty, wdzi�czna lutni, Sk�d pociech� w swych troskach bior� ludzie smutni! Uspok�jcie na chwil� strapion� my�l uroj�, P�ki jeszcze kamienny w polu s�up nie stoj�, Lej�c ledwie nie krwawy p�acz przez marm�r �ywy, �alu ci�kiego pami�� i znak nieszcz�liwy. Myl� si�? czyli, patrz�c na ludzkie przygody, Skromniej cz�owiek uwa�a i swe w�asne szkody? Nieszczesna matko (jesli przyczyta� mo�emy , Nieszcz�ciu, co prze g�upi sw�j rozum cierpiemy), Gdzie teraz twych siedm' syn�w i dziewek tak wiele? Gdzie pociecha? gdzie rado�� i twoje wesele? Widz� czterna�cie mogi�, a ty, nieszcz�liwa I podobno tak d�ugo nad wol� sw� �ywa, Ob�apiasz zimne groby, w kt�rych - ach, niebogo - Sk�ad�a� dziateczki swoje zagubione srogo! Takie wi�c kwiaty le�� kos� podsieczone Albo deszczem gwa�townym na ziemi� z�o�one. W kt�r� nadziej� �ywiesz? Czego czekasz wi�cej? Czemu �mierci� �a�o�ci nie zbywasz co pr�cej? A wasze pr�dkie strza�y albo �uk co czyni Niepochybny, o Febe i m�ciwa bogini? Albo z gniewu, bo winna, albo wi�c z lito�ci Dokonajcie, prze Boga, jej biednej staro�ci! Nowa pomsta, nowa ka�� hard� my�l potka�a Dziatek p�acz�c Niobe sama skamienia�a I stoi na Sypilu marmor nieprzetrwany, Jednak i pod kamieniem �ywi� skryte rany. Jej bowiem �zy serdeczne ska�� przenikaj� I prze�roczystym z g�ry strumieniem spadaj�, Sk�d �wierz i ptastwo pije; a ta w wiecznym p�cie Tkwi w rogu ska�y wiatrom szalonym na wstr�cie. Ten gr�b nie jest na martwym, ten martwy nie w grobie Ale sam�e jest martwym, sam�e grobem sobie. Tren XVI" Nieszcz�ciu kwoli a swojej �a�o�ci, Kt�ra mi� pravaie przejmuje do ko�ci, Lutni� i wdzi�czny rym porzuci� musz�. Ledwe nie dusz�. �yw-em? Czy mi� sen ob�udny frasuje? Kt�ry ko�cianym oknem wylatuje, A ludzkie my�li tym i owym bawi, Co b��d na jawi. O b��dzie ludzki! O szalone dumy! Jako to �acno pisa� si� z rozumy, Kiedy po woli �wiat mamy, a g�owa Cz�owieku zdrowa. W dostatku b�d�c, ub�stwo chwalemy, W rozkoszy - �a�o�� lekce szacujemy, A p�ki we�ny sk�pej prz�dce zstaje, �mier� nam za jaje. Lecz kiedy n�dza albo �al przypadnie, Ali �y� nie tak, jako m�wi�, snadnie, A �mier� dopiero wtenczas nam nale�y, Gdy ju� k'nam bie�y. Przecz z p�aczem idziesz, Arpinie wymowny, Z mi�ej ojczyzny? Wszak nie Rzym budowny, Ale �wiat wszytek miastem jest m�dremu Widzeniu twemu. Czemu tak barzo c�rki swej �a�ujesz? Wszak si� ty tylko sromoty wiarujesz; Insze wszelakie u ciebie przygody Ledwe nie gody! �mier� - m�wisz - straszna tylko niezbo�nemu. Przecz�e si� tobie umrze�, cnotliwemu, Nie chcia�o, kiedy� prze dotkliw� mow� Mia� poda� g�ow�? Wywiod�e� wszytkim, nie wywiod�e� sobie; �acniej rzec, widz�, ni� czyni� i tobie, Pi�ro anielskie, dusz� to� w przygodzie, Co i mnie bodzie. Czlowiek nie kamie�, a jako si� stawi Fortuna, takich my�li nas nabawi. Przekl�te szcz�cie! Czy� sna� gorzej duszy, Kto rany ruszy? Czasie, po��dnej ojcze niepami�ci! W co ani rozum, ani trafi� �wi�ci, Zg�j smutne serce, a ten �al surowy Wybij mi z g�owy! Tren XVII" Pa�ska r�ka mi� dotkn�a, Wszytk� mi rado�� odj�ta: Ledwe w sobie czuj� dusz� I t� podobno da� musz�. Lubo wstaj�c gore ja�nie, Lubo padn�c slo�ce ga�nie, Mnie jednako serce boli, A nigdy si� nie utoli. Oczu nigdy nie osusz� - I tak wiecznie p�aka� musz�! Musz� p�aka�! - O m�j Bo�e, Kto si� przed Tob� skry� mo�e? Pr�zno morzem nie p�ywamy, Pr�zno w bitwach nie bywamy: Ugodzi nieszcz�cie wsz�dzie, Cho� podobie�stwa nie b�dzie. Wiod�em sw�j �ywot tak skromnie, �e ledwe kto wiedzia� o mnie, A zazdro�� i z�e przygody Nie mia�y mia�y mi w co da� szkody. Lecz Pan, kt�ry gdzie tkn��, widzi, A z przestrogi ludzkiej szydzi, Zada� mi raz tym znaczniejszy, Czym-em ju� by� bezpieczniejszy. A rozum, kt�ry w swobodzie Umia� m�wi� o przygodzie, Dzi� ledwe sam wie o sobie: Tak mi� podpar� w mej chorobie. Czasem by si� chcia� poprawi�, A mnie ci�kiej troski zbawi�, Ale gdy si�dzie na wadze, �alu ruszy� nie ma w�adze. Pr�zne to ludzkie wywody, �eby szkod� nie zwa� szkody; A kto si� w nieszcz�ciu �mieje, Ja bych tak rzek�, �e szaleje. Kto za� na p�acz lekko�� wk�ada, S�ysz� dobrze, co powiada; Lecz si� tym �al nie hamuje, Owszem, wi�tszy przyst�puje. Bo, maj�c zranion� dusz�, Rad i nierad p�aka� musz�, Co sna� nie cze��, to ku szkodzie I zel�ywo�� serce bodzie. Lekarstwo to, prze B�g �ywy, Ci�kie na umys� troskliwy! Kto przyjaciel zdrowia mego, Wynajdzi co wolniejszego! A ja zatym �zy niech lej�, Bom straci� wszytk� nadziej�, By mi� rozum mia� ratowa�; B�g sam mocen to hamowa�. "Tren XVIII" My, niepos�uszne, Panie, dzieci Twoje, W szcz�liwe czasy swoje Rzadko Ci� wspominamy, Tylko rozkoszy zwyk�ych u�ywamy. Nie baczym, �e to z Twej �aski nam p�ynie, A tak�e pr�dko minie, Kiedy po nas wdzi�czno�ci Nie uznasz, Panie, za Twe �yczliwo�ci. Miej nas na wodzy, niech nas nie rozpycha Doczesna rozkosz licha! Niechaj na Ci� pomniemy Przynamniej w ka�ni, gdy w �asce nie chcemy. Ale ojcowskim nas karz obyczajem, Bo� przed Twym gniewem stajem Tak, jako �nieg niszczeje, Kiedy mu s�o�ce niebieskie dogrzeje. Zgubisz nas pr�dko, wiekuisty Panie, Jesli nad nami stanie Twa ci�ka boska r�ka; Sama nie�aska jest nam srog...
mozica03