Cukier.doc

(28 KB) Pobierz
Teatr pozytywny

Teatr PARAGRAF(-2)

 

                                                         CUKIER

 

 

Występują: Żona, mąż, sąsiadka, narrator.

Źdźichu i Eleonora

 

 

              Cudowna żona, wspaniały mąż jednym słowem kochająca się rodzina. Mąż pracuje w biurze załatwia duże interesy a żona w jednym z pobliskich supermarketów. Łączy ich coś naprawdę dużego, ale od pewnego czasu Ździchu zaczął późno wracać z pracy do domu a Eleonora zaczęła mieć dziwne przeczucia...

(Dziewczyna chodzi po scenie z niepokojem, co chwile patrząc na zegarek)

żona- No gdzie on jest nie ma go i nie ma, ale mu dołożę jak przyjdzie.

              Już widzę tą jego minę jak myśli i się wykręca od odpowiedzi o nie tym razem to mu nie ujdzie na sucho jeszcze poczuje, jaką ma wredną żonę.

(mąż puka do drzwi...)

mąż- Witaj kochana żono już wróciłem, mam nadzieję, że się nie gniewasz

żona- Ja? Ależ skąd (ironicznie)

Mąż- To dobrze, bo widzisz wyniknęła dziwna sytuacja i musiałem po prostu zostać dłużej w pracy.

Żona- Ach tak jasne rozumiem. Wczoraj też musiałeś i przed wczoraj też coś cię nagle zatrzymało!?

Mąż-, Bo widzisz kochanie...

Żona- Nie mów do mnie kochanie ty padalcu, ty wredna kłamliwa świnio! Myślisz, że mam ochotę znowu słuchać twoich wymówek? Mam już tego dosyć, słyszysz dosyć!...Gdzie byłeś wczoraj?

Mąż- Przecież ci mówiłem, że Stefanowi.jakaś starsza pani ukradła motor i musiałem go odwieść do domu.

Żona-, Co motor?

Mąż- nie Stefana

Żona- Myślisz, że ci uwierzę, że okradła go jakaś zmotoryzowana staruszka? Jesteś żałosny...KONIEC z nami idę stąd

Mąż- Gdzie do sklepu?

Żona- Nie ofiaro losu odchodzę od ciebie!

Mąż- A kiedy wrócisz?

Żona- Nigdy!

( Osoby stoją w bezruchu)

              I tu zaczyna się mały rodzinny konflikt. Wyczuwamy w tych osobach lekką nutkę złości, goryczy. Ale przecież oni tak naprawdę się kochają, więc zobaczmy czy żona opuści męża...

( pukanie do drzwi osoba wchodzi na scenę...)

Sąsiadka- Przepraszam, że tak wpadłam yyy...

Żona- Jasne, pewnie jeszcze z moim mężem, Ździchu, kto to jest?

Mąż- Nasza sąsiadka

Żona- A cha wiesz ty, co, z nią? żeby to ona jeszcze ładna była

Sąsiadka- wypraszam sobie ja tylko chciałam pożyczyć trochę cukru.

Żona- Tak, tak od cukru się zaczyna a kończy się na deserze!

Sąsiadka- proszę na mnie nie krzyczeć, jeżeli państwo nie mają cukru to nic nie szkodzi.

Żona- szkodzi, szkodzi mnie szkodzi, wie pani jak ja się teraz czuje,

Jak do tego doszło?

Sąsiadka-, Bo ja tak sobie pomyślałam, że coś zmajstruje, ale zapomniałam kupić cukru i...chciałam pożyczyć.

Żona-, Ale jak pani mogła?! I mówi to pani tak naturalnie jak by to nic nie znaczyło

Sąsiadka- wydaje mi się to dosyć normalne

Żona- Normalne to jest absolutnie nie normalne!

Sąsiadka- w takim razie ja już pójdę

Żona- nie, nie to ja sobie pójdę!

(bierze walizki i wychodzi)

Sąsiadka- gdzie ona poszła?

Mąż- pewnie po cukier...

 

              Jak to mówią ludzie przez żołądek do serca. Coś mi się wydaje, że Eleonora już nie wróci...z cukrem.

 

                                               Kurtyna

 

  

Autor: Grzegorz Śmiałek

 

             

 

 

 

 

 

2

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin