00:00:47:W lecie 1976 roku, zdarzył się|dzień podobny do innych. 00:00:51:Byłem wtedy piętnastoletnim chłopcem,| i wraz z najlepszym kumplem Dickie Heath'em, 00:00:55: ukradlimy włanie|z parkingu przy sklepie samochód. 00:00:59:I nie majšc nic lepszego do roboty| włamalimy się do domu przy Foksal Lane 00:01:04:Gdy Dickie, buszował na piętrze,|w poszukiwaniu kosztownoci 00:01:08:ja zajšłem się salonem. 00:01:10:Tam to, upychajšc w kieszeniach |złote pióro i srebrnš cukierniczkę 00:01:14:natknšłem się na ksišżkę, która |kompletnie i nieodwracalnie zmieniła moje życie. 00:01:19:Tego Ranka "Chris o poranku" |daruje sobie pogodę, sytuację na drogach 00:01:24: i lokalne wiadomoci, by poczytać|"Dzieła zebrane Walta Whitmana". 00:01:29:(...) 00:01:51:Pusta, sprawdziłem. 00:01:52:Co robisz w mojej sypialni, Ed? 00:01:55:Nie masz w zwyczaju pukać|zanim wejdziesz do kogo o 6.29 rano? 00:01:58:Indianie nie pukajš,|to niegrzeczne. 00:02:00:A co, do cholery,|robiš indianie? 00:02:03:Korzystajš z klucza. 00:02:04:Klucza? 00:02:05:Masz klucz do mojej sypialni? 00:02:07:Do drzwi w moim|domu też pasuje. 00:02:10:Wiele osób ma taki sam klucz. 00:02:12:Nie trzeba się martwić,| że się zatrzanie. 00:02:16:Chciałem umówić się|na wizytę. 00:02:18:Wizytę? Lekarskš wizytę? 00:02:22:Nie ma sprawy, skorzystaj z klucza|wejd do gabinetu i wpisz się do ksišżki. 00:02:26:A czekaj, zapomniałem,|nie mam ksišżki, 00:02:28:Marilyn w nie nie wierzy. 00:02:30:Napisz po prostu|swoje imię na cianie. 00:02:33:Nie chodzi o mnie|tylko o mojego wuja. 00:02:36:Co z nim? 00:02:37:Jest chory. 00:02:39:No nie! 00:02:41:Moja ubikacja jest popsuta. 00:02:44:Wiem, mówiłe mi. 00:02:45:Właciwie, to nie do końca tak,|ona nigdy nie działała, więc 00:02:48:może to, niedziałanie|to jej naturalny stan. 00:02:51:Co z niš nie tak? 00:02:53:Co z niš? Nie wiem, skšd mam|wiedzieć co się popsuło? 00:02:57:Może przez zdrowy rozsšdek? No wiesz,|jeste doktorem, jeste mšdry 00:03:01:a toalety to prymityw. 00:03:03:Wiesz co, mylę, że to, co się |z niš dzieje to skomplikowany problem. 00:03:06:Nie mówimy o zwykłym problemie z toaletš|uwierz mi, z niš jest co naprawdę, 00:03:09:naprawdę nie tak. 00:03:13:Próbowałe jš naprawić? 00:03:14:Tak, osłuchałem jš stetoskopem|i sprawdziłem cinienie. 00:03:18:I proszę cię po raz trzeci.|Nie mogę żyć bez toalety! 00:03:22:Holing spędził najlepsze lata swojego|życia bez toalety, prawda, Holing? 00:03:26:W dziczy.|Nie zabrałem przenonego kibelka. 00:03:30:Posłuchaj... 00:03:32:Nie jestem wielbicielem natury, ok? 00:03:34:Miałem w szkole medycznej kumpla,|który przystał do obrońców pokoju w RPA i... 00:03:38:nawet on miał toaletę. 00:03:39:To straszne, co się dzieje w RPA. 00:03:41:To jeden z powodów| dlaczego przestałem je zabijać. 00:03:45:Zawsze możesz skorzystać| z mojego kibelka. 00:03:52:Wiele miesięcy póniej,|podczas odsiadki w poprawczaku 00:03:56:czytajšc ponownie wiersze, |które obudziły we mnie artystę 00:03:59:olepiła mnie wciekła pięć mego |nadzorcy, który poinformował mnie, że 00:04:03:homo-erotyczne, nienormalne| i pornograficzne wynurzenia Walta Whitmana sš 00:04:07:nie do przyjęcia i nie będzie |dla nich przyzwolenia 00:04:10:w zakładzie, którego celem| jest reformowanie zdeprawowanych. 00:04:14:To, że Whitman, ten misiasty olbrzym,| odczuwał radoć z obcowania z mężczyznami 00:04:18:było wtedy dla mnie| niezwykłš niespodziankš. 00:04:21:I sprawił, że zmieniłem podejcie do homoseksualistów,| którymi wczeniej pogardzałem. 00:04:27:Wuju, co robisz? 00:04:30:Podsłuchuję ptaki. 00:04:34:Włanie trwa migracja. 00:04:38:Muszš się na gwałt dobrać w pary| ale jako nikt nie narzeka. 00:04:43:Nie dostałe mojej wiadomoci|o wizycie lekarskiej? 00:04:47:Możliwe, że pani Anku |mówiła co tam o czym tam... 00:04:52:ale widziałem, że jeli to co| naprawdę ważnego to namierzysz mnie. 00:04:58:W samš porę by pomóc|mi w zbieraniu kory. 00:05:02:Ale... jeli nie wyruszymy| od razu, to się spónimy. 00:05:06:A doktor Fleischman |jest raczej drobiazgowy. 00:05:11:Tylko te dwie czerwone wierzby. 00:05:14:Potem możemy wejć na wzgórze|i nazbierać trochę jagód. 00:05:17:Zanim wyżrš je niedwiedzie. 00:05:22:Nie pójdziesz. 00:05:24:Jak mógłbym? 00:05:26:Z moim rozkładem dnia? 00:05:28:Nie mam na to czasu. 00:05:30:To nie potrwa długo. 00:05:33:Wuju... 00:05:34:Dzisiaj i tak już nic z tego... 00:05:36:A jutro, obiecałem przynieć Juli Chigliak|czerwonej wierzby, na jej migrenę. 00:05:43:Nie chce brać aspiryny. 00:05:46:Mimo, że wie, że to to samo. 00:05:49:Julia Chigliak może jeden dzień poczekać. 00:05:51:Jej to powiedz. 00:05:57:Może ona powinna pójć|do doktora Fleischmana. 00:06:02:Czeć Ed. 00:06:04:Czuj się jak w domu. Mogę ci|zrobić kawę, może masaż stóp? 00:06:08:Nie, dzięki. Może póniej. 00:06:11:Wuj nie przyjdzie. 00:06:13:Twój wuj... 00:06:15:A, no tak, czemu?|Nie lubi lekarzy? 00:06:18:- Nie ufa im.|- Dlaczego? 00:06:20:Sam jest lekarzem. 00:06:23:-Poważnie? Jakim? (which)| -Szamanem (witch) 00:06:25:-Jakim jakim?| - Jakim co? 00:06:26:-Jakim lekarzem? (Which doctor?)|/Szamanem? (witch doctor)/ |- Dokładnie. 00:06:30:Twój wuj jest szamanem? 00:06:32:Bardziej uzdrowicielem. 00:06:35:Poważnie? 00:06:37:Chciałbym kiedy zobaczyć jego sztukę. 00:06:39:Ostatnio mniej praktykuje,|mylę, że jest chory. 00:06:42:Na co? 00:06:44:Jest zmęczony...|Ciotka mówi, że ma krew w moczu. 00:06:46:W porzšdku, chciałbym |go zobaczyć, przyprowad go. 00:06:49:Nie przyjdzie. Sšdzi, że| to zepsułoby mu opinię. 00:06:54:Posłuchaj, krew w moczu|może oznaczać co bardzo poważnego. 00:06:57:Wiem, ale... wiesz... |Musi dbać o reputację. 00:07:00:Tak, ale, chyba powinienem się z nim|zobaczyć najszybciej jak to możliwe. 00:07:04:Ciotka zaprasza cię na|obiad, jutro wieczorem. 00:07:07:Obiad? 00:07:09:Tak, w ten sposób będziesz mógł|się z nim spotkać i zobaczyć. 00:07:12:Czy twój wuj, wie, że to robisz? 00:07:14:Nie. 00:07:18:[Chris czyta Whitmana] 00:07:23:Zabieraj tyłek z mojego krzesła Stevens! 00:07:26:Maurice. 00:07:27:Powiedziałem, zabieraj dupsko|z mojego radia! 00:07:33:Doceniam to, że wystroiła się|do naprawienia toalety. 00:07:36:Wychodzimy dzisiaj z Rickiem. 00:07:38:Przyszłam tylko dlatego, bo wiem|co z ciebie za upierdliwa zrzęda. 00:07:44:W Nowym Jorku sš chyba toalety? 00:07:46:Próbowałem naprawić, ale nie jesem|zbyt dobry w tego typu rzeczach, 00:07:49:nigdy mi to nie szło. 00:07:51:Naprawdę? 00:07:56:No i popatrz. 00:07:59:Posłuchaj, przepraszam jeli moja niekompetencja| nie pasuje do twoich wyobrażeń o zaradnoci Alaskańczyków. 00:08:04:Może zadzwonisz do Anchorage,|powiedzieć im, że się nie nadaję, 00:08:07:to może mnie przeniosš w jakie inne...|- To o to ci chodzi Fleischman. 00:08:11:Mylisz, że jeli będziesz narzekał|wystarczajšco długo, to zrobi nam się 00:08:14:ciebie żal i będziesz mógł|wrócić do Nowego Jorku? 00:08:17:Posłuchaj O'Connel...|- Czemu jeste taki dumny z własnej bezradnoci? 00:08:20:Nie naprawiam toalet,|więc jestem bezradny? 00:08:22:Jeste od tego uzależniony. 00:08:24:Chcesz porozmawiać o bezradnoci?|Kto tak bardzo potrzebował lekarza, 00:08:27:że musiał sobie go kupić? 00:08:29:Nie wydaje ci się to szczytem bezradnoci? 00:08:31:Uzależniony,|ćpun bezradnoci. 00:08:33:Miłej zabawy. 00:08:34:Powiedz Rickowi, że może|wpać kiedy chce 00:08:36:na zszywanie dziur w stopach, |które mu zrobisz tymi obcasami. 00:08:39:Beznadziejnie bezradny. 00:08:42:Przejmuję ster. Maurice Minnifield|nie wykręca się od odpowiedzialnoci. 00:08:46:A to, co wyszło z tšd|wczoraj, to hańba. 00:08:52:To czy Walt Withman zasłużył |na miejsce między wielkimi czy też nie 00:08:56:oceniš sępy i mole ksišżkowe. 00:09:00:Ale radiostacja Minnifield'a|nie będzie żadnš ze stron, 00:09:05:tego sporu. 00:09:08:To jest Cicely, Alaska,|a nie San Francisco. 00:09:13:Po tym wstępie... 00:09:16:...muzyczka z Broadway'owego|przedstawienia, "Pocałuj mnie Kate" 00:09:20:Muzykę i słowa napisał Cole Porter| który dożył setki. 00:09:25:To z pewnociš wprawi| was w dobry nastrój. 00:09:46:Ale lodówa! 00:09:54:No wietnie, po prostu... 00:10:04:- W samš porę na niadanie.|- Już jadłem, dzięki. 00:10:10:- Co słychać?|- W porzšdku. 00:10:16:Jak tam głowa? 00:10:18:Wcišż jeszcze miętko. 00:10:21:Pewny jeste, że wycišgnšłe|całe szkło z mojego czoła? 00:10:24:Tak mi się wydaje. To była całkiem solidna| szyba, ta przez którš Maurice cię wyrzucił. 00:10:28:mieszne, jako dzieciak zawsze|chciałem co rozbić. 00:10:31:Maurice, ma twardš głowę. 00:10:34:Szkoda, że cię wyrzucił. 00:10:36:Mam więcej czasu, żeby|popracować nad mojš sztukš. 00:10:39:Widzę, że pracujesz w metalu. 00:10:41:Lubię nadawać mu |kształt, polerować, spawać. 00:10:45:Interesujšce. 00:10:46:Nad ciałem też pracujesz? 00:10:48:Tym zajmowałem się w pierdlu. 00:10:50:Co takiego. 00:10:51:Mylę, że wszystko będzie w porzšdku. 00:10:55:Pewnie jeste złota ršczka, co? 00:10:58:Nie, obawiam się, że nie.|Masz jakie problemy? 00:11:01:No właciwie... mój prysznic... 00:11:05:- Jest...|- Ledwo cieknie? 00:11:09:Może to kwestia cinienia wody. 00:11:12:Tak, brzmi prawdopodobnie. 00:11:15:A jak twój prysznic? 00:11:18:Nie mam. 00:11:20:Nie masz prysznica?|A wannę? 00:11:22:Nie, też nie. 00:11:24:To gdzie się kšpiesz? W zlewie? 00:11:27:Nie, w jeziorze. 00:11:29:W jeziorze? Tym jeziorze? 00:11:31:A co w zimie?|Nie zamarza? 00:11:33:Nie, właciwie to nie.|To znaczy, przez parę miesięcy 00:11:36:jest doć gruby lód, ale w marcu|już łatwo się można przebić. 00:11:40:Powiniene pogadać z Maggie, |jest najlepszym hydraulikiem w Cicely 00:11:44:Czeć. 00:11:45:Joel, poznaj Mindy,| Mindy, Joel. 00:11:48:- Zostaniesz na niadanie?|- Tak, zostań. 00:11:50:Nie, mu...
HumaRojo