TALIZMAN.DOC

(28 KB) Pobierz
TALIZMAN

TALIZMAN

     Byli sobie pewnego razu królewicz i królewna, którzy przeżywali jeszcze miodowe miesiące. Czuli się bezgranicznie szczęśliwi, niepokoiła ich tylko jedna myśl; czy zawsze będą tacy szczęśliwi jak obecnie. Dlatego pragnęli mieć talizman, który by potrafił zabezpieczyć ich przed niesnaskami w małżeństwie. Często słyszeli o człowieku, który mieszkał w lesie i był poważany przez wszystkich za swoją mądrość: potrafił dać dobrą radę w każdym nieszczęściu i w każdej biedzie. Królewicz i królewna udali się, więc do niego i opowiedzieli, co im leżało na sercu. Wysłuchawszy ich, mądry człowiek powiedział:
     - Podróżujcie po wszystkich krajach świata i gdy spotkacie zgodne małżeństwo, poproście, aby wam dali mały skrawek bielizny, jaką mają na sobie, i noście go zawsze przy sobie. To jest najlepszy sposób.
     Królewicz z królewną wsiedli na konie i odjechali. Wkrótce posłyszeli o pewnym rycerzu, który podobno miał wieść szczęśliwy żywot ze swą małżonką. Udali się, więc na zamek i zapytali ich sami, czy rzeczywiście byli tak radzi ze swego małżeństwa, jak głosiła fama.
     - Tak jest - brzmiała odpowiedź. - Tylko jednego nam brak: nie mamy dzieci.
     Tu, więc nie można było znaleźć talizmanu i królewicz z królewną musieli pojechać dalej, aby znaleźć w pełni zadowolone małżeństwo.
     Przybyli do miasta, w którym - jak słyszeli - mieszkał uczony człowiek żyjący ze swą żoną w największej harmonii i zadowoleniu. Poszli do niego i zapytali podobnie jak poprzednio, czy istotnie jest tak szczęśliwy w swym małżeństwie, jak to ludzie opowiadają.
     - Tak, jestem szczęśliwy - odpowiedział mąż - moja żona i ja żyjemy z sobą doskonale, ale mamy za dużo dzieci, sprawiają nam one wiele zmartwień i kłopotów.
     A więc i tu nie można było znaleźć talizmanu i królewicz z królewną pojechali dalej po kraju, wypytując się wszędzie o zadowolone małżeństwa, ale nikt się nie zgłaszał.
     Pewnego dnia, gdy jechali konno przez pola i łąki - zauważyli niedaleko od drogi pastucha, który radośnie przygrywał na fujarce. W tej samej chwili podeszła do niego kobieta z dzieckiem na ręku, prowadząc małego chłopczyka. Gdy pastuch ją zobaczył, wyszedł jej naprzeciw, przywitał się z nią serdecznie i wziął od matki małe dziecko, całował je i pieścił. Pies pastucha podszedł do chłopca, lizał jego małą rączkę, szczekał i skakał z radości. Tymczasem kobieta postawiła garnczek, który przyniosła, i powiedziała:
     - Siadaj, stary, i jedz.
     Mąż usiadł i zabrał się do jedzenia, ale pierwszy kęs dał małemu dziecku, drugi podzielił między chłopca i psa. Królewicz i królewna wiedzieli i słyszeli to wszystko. Podeszli teraz bliżej i przemówili do nich:
     - Wy jesteście chyba szczęśliwym i zadowolonym małżeństwem?
     Jesteśmy istotnie szczęśliwym małżeństwem - odpowiedział mąż.
     - Dzięki Bogu! Żaden królewicz i królewna nie mogliby być szczęśliwsi od nas.
     - W takim razie, posłuchajcie - powiedział królewicz - zróbcie nam przysługę, której nie pożałujecie. Dajcie nam mały skrawek koszuli, którą macie na sobie.
     Na te słowa pasterz i jego żona spojrzeli dziwnie po sobie; wreszcie mężczyzna powiedział:
     - Bóg świadkiem, że z przyjemnością dalibyśmy wam nie tylko skrawek, ale nawet całą koszulę, gdybyśmy ją mieli, ale nie posiadamy na sobie ani jednej nitki.
     I tak nic nie załatwiwszy królewicz z królewną musieli pojechać dalej. Znudziła im się wreszcie ta długa, bezcelowa włóczęga i wracali do domu. Kiedy przejeżdżali koło chatki mądrego człowieka, czynili mu wymówki, że dał im taką złą radę. Opowiedzieli mu wszystkie swoje przygody w podróży.
     Wtedy ten mądry człowiek uśmiechnął się i powiedział:
     - Czy rzeczywiście jechaliście na próżno? Czy nie przyjeżdżacie do domu bogatsi w doświadczenie?
     - Owszem - odpowiedział królewicz - przekonałem się, że zadowolenie jest rzadkim dobrem na tej ziemi.
     - A ja się nauczyłam - powiedziała królewna - że po to, by być zadowolonym, nie trzeba nic - tylko właśnie być zadowolonym.
     Wtedy królewicz podał królewnie rękę, spojrzeli na siebie z niewymowną miłością, a mądry człowiek pobłogosławił ich i rzekł:
     - Znaleźliście prawdziwy talizman w waszym sercu. Strzeżcie go wiecznie, a nigdy duch niezadowolenia nie będzie miał nad wami władzy.

Hans Christian Andersen.

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin