rozdział 7 częśc 2.docx

(18 KB) Pobierz

Rozdział 7 część 2!!!

 

 

- Zapomnij o tym. Nie wiesz nawet jak. – jego głos jest przy tym tak szorstki jak nigdy, staram się nie brać tego osobiście i myślec że to dlatego że jest sfrustrowany sobą a nie mną.

- Wiem że nie wiem jak, ale myślałam że mógłbyś mnie nauczyć, a następnie mogłabym…

Ale nim skończyłam mówić, on wstał z łóżka i stanął przede mną. – Ever, to jest proces. To zajęło mi wiele lat, abym dowiedział się jak tam mam się dostać. Nie można po prostu tak przejść do końca „tej książki bez czytania w środku” kręci głową i opiera się o moje biurka, jego ciało jest sztywne i napięte, a jego wzrok wyraża odmowę.

- A co jeśli przeczytałam książkę w której na początku wiedziałam co się stanie na końcu? – pytam i szeroko się uśmiecham.

Patrzy na mnie twardym wzrokiem, zaciskając usta, ale tylko na chwile, po czym wzdycha i podchodzi do mnie, siada obok i mówi: - Chcesz spróbować?

Kiwam szybko głową.

Patrzy na mnie, z twarzą pełną wątpliwości, i czeka aż poproszę go o coś zupełnie innego. – Dobrze, a teraz usiądź wygodnie tylko nie noga na nodze bo wtedy odcinasz sobie Chi.

- Chi?

- Fantazyjne słowo energii. – uśmiecha się – Jeśli chcesz usiądź w pozycji lotosu a następnie, oczyść umysł.

Ściągam swoje japonki, i wywalam je daleko kładę nogi na wykładzinie dywanowej, i odprężam się, próbuje uspokoić moje podniecenie.

- Zazwyczaj wymaga to długiej serii medytacji, ale tym razem mamy w interesie czas więc, myślę że skupianie się masz już dość zaawansowane. Po prostu będziemy dokopywać się do Summerlandu. W porządku?

Kiwnęłam głową, pragnąc aby rozpocząć.

- Chcę abyś zamknęła oczy i wyobraź sobie lśniące zasłony złociste światło unoszące się przed tobą, mówi, łącząc swe palce z moimi.

Tak więc, obrazuje sobie wielką replikę tego, gdzie byłam wcześniej z Damenem. I to jest takie piękne, takie genialne i widzę coraz więcej światła. A moje serce przepełnia radość chce podnieść rękę w jego kierunku pragnąc się w nim. Moje palce nawiązują kontakt i na chwile zanurzają się w tym, lecz to kurczy się i znika mi z oczu, a ja jestem z powrotem w moim pokoju.

- Nie mogę uwierzyć! Byłam tak blisko! – zwracam się w kierunku Damena – To było tuż, tuż przede mną! Widziałeś to?

- Tak byłaś niezwykle blisko – mówi, mimo iż jego wzrok jest delikatny, to moim zdaniem uśmiech nieco wymuszony.

- Co się stanie jeśli spróbuje jeszcze raz? Co się stanie jeśli zrobimy to razem? – mówię z nadzieją, lecz on gwałtownie odwraca głowę i kręci nią.

- Ever, robimy to razem – szepcze, ocierając czoło z potu i unikając mego wzroku – Obawiam się że nie jestem zbyt dobrym nauczycielem.

- To śmieszne! Jesteś świetnym nauczycielem, masz po prostu gorszy dzień. – Ale kiedy patrzę na niego, rozumiem że nie żartował. Więc zmieniam taktykę sprowadzania winy powrotem na mnie i mówię: - To moja wina. Jestem złą uczennicą. Jestem leniwa, niechlujna i spędzam większość czasu na odciąganiu cię od lekcji, zamiast próbować zrozumieć.

Ściskam jego rękę – Ale muszę skończyć z przeszłością. I jestem teraz bardzo poważna. Więc daj mi jeszcze jedną szanse, zobaczysz.

Patrzy na mnie, ma wątpliwości czy będzie to działać, ale nie chcąc zawieśc mnie, bierze mnie za rękę i oboje próbujemy ponownie, zamykamy oczy. Przywracając w wspomnieniach wspaniały portal, lecz Sabine podchodzi do drzwi, idziesz już po schodach, wybija nas z transu, więc rozdzielamy się i stajemy po przeciwnych stronach pokoju.

- Damen myślałam że twoje auto ciągle chodzi.

Ściąga ona swoją kurtkę, i spokojnie przechodzi przestrzeń od drzwi do mojego biurka. Energicznie potrząsa dłonią Damena i skupia się na butelce leżącej obok kolana Damena – Więc to ty jesteś tym który uzależnił Ever? – spogląda na nas ze zwężonymi oczami i zaciśniętymi ustami. Więcej dowodów nie potrzebuje. Patrzę kątem oka na Damena i panika we mnie narasta gdy zastanawiam się jako on będzie w stanie to wyjaśnić. Ale on po prostu śmieje się i mówi: - Och. większość ludzi nie lubi tego smaku tak po prostu, ale Ever on bardzo smakuje. – potem uśmiecha się w taki sposób w który największy niedowiarek by uwierzył, tak uroczo, jeśli o mnie chodzi to zajęłam się obgryzaniem paznokci. Ale Sabine tylko na niego patrzy zupełnie niewzruszona – Tak bardzo go polubiła, tak bardzo że nawet nie zwraca uwagi na całe tony jedzenia które kupuje, nic nie je.

- To nieprawda! – mówię zirytowana, że znowu rozpoczyna ten temat i to jeszcze przed Damenem. Ale kiedy widzę bluzkę upaćkaną kawą, mój kłopot znika i jestem oburzona – Skąd to masz? – i podchodzę do niej, a ona natomiast oblewa się szkarłatnym rumieńcem, widząc to zamierzam zmienić temat aby całkowicie odwieść ją od tej dyskusji.

Patrzy w duł swojej bluzki, i pociera a nią palcami i robi pauzę (jak to ona) w myśleniu, potem potrząsa głową i wzrusza ramionami kiedy mówi: - Natknęłam się na kogoś – i kiedy tak o tym mówi myśli że jakiś zblazowany gościu się na nią natknął i jest dla mnie to oczywiste iż nie jest pod takim ogromnym wrażeniem jak wydawało się Munozowi.

- Więc, jesteśmy nadal umówione na obiad w sobotę? – pyta

Przełykam z trudem ślinę, Damen telepatycznie mnie przywraca do rzeczywistości więc uśmiecham się w odpowiedzi twierdzącej i  kiwam głową, mimo, iż nie mam pojęcia o czym ona do mnie mówi.

              - Zrobiłam już dla nas rezerwację, na dwudziestą wstrzymuje oddech i patrzę jak on się uśmiecha i kiwa głową. Nawet decyduje się na krok dalej i mówię: - Jakże mogłabym zapomnieć.

Potrząsa ręką Sabine gdy ta zmierza w kierunku drzwi, Damen wysyła mi telepatycznie ciepły uśmiech przy którym me ciało przechodzi fala miłych dreszczy --Przepraszam cię za ten cały obiad – mówię, patrząc na niego– myślałam że będzie tak zajęta i zapomni.

Podchodzi do mnie całuje mnie w policzek, a następnie idzie na łóżko idę za nim, a on mówi – Ona troszczy się o ciebie. Chce się upewnić czy jestem dla ciebie wystarczająco odpowiedni, dobry szczery i nie chce cię skrzywdzić. I choć byłem zbyt blisko raz lub dwa nie pamiętam dokładnie ale zawsze wchodziła w odpowiednim momęcie. – uśmiecha się.

A tak ściślej to mój świętoszkowaty tatuś – mówię i widzę przed oczyma doskonały obraz rodzicielskiego nadzoru.

- możesz być zaskoczona – Damen śmieje się – Zamożny ziemianin był o wiele więcej niż strażnikiem. Ale i tak udało mi się przekraść.

- Może pewnego dnia, pokarzesz mi swoją przeszłość – mówię

- Wisz jak twoje życie wyglądało nim się spotkaliśmy, dom twych rodziców, jak poszli swoją drogą… - Mój głos odmówił posłuszeństwa i nie wydałam z siebie żadnego dźwięku choć chciałam. Widząc błysk w jego oczach, ten ból i wiedząc że on wciąż nie chce o tym mówić. Zawsze mi umyka, odmawia udziału w dalszym rozpamiętywaniu, które tylko mnie bardziej ciekawi.

-Ta kwestia nie jest ważna – mówi głaszcząc blachę swego auta, wszystko byle by na mnie nie patrzeć – Wszystko co się liczy jest tu i teraz.

- Tak ale, Damen – zaczynam chcąc wyjaśnić, że to nie jest tylko głupia ciekawość, tu chodzi o to że chcę po prostu poczuć z nim tą bliskość, więź, że chcę wiedzieć że ma do mnie zaufanie w tych sprawach z przeszłości. Ale gdy patrzę na niego znowu wiem że lepiej nie naciskać.

Może też nadszedł czas, aby przemyśleć to czy ja sama nie mam za mało zaufania do niego.

- Myślałam… - i mówię, a moje palce wędrują po jego koszuli.

Patrzy na mnie, z ręką na swoim kolanie, gotowy do odwrócenia się ode mnie.

- Wiesz dlaczego i nie zrezygnować z tego zaproszenia. – kiwam głową, ściskam usta a mój wzrok skupia się na jego ustach. – Wiesz i zmatować ten film? – dodaje wstrzymując oddech, widząc jak jego piękne czarne oczy oglądają moją twarz.

-Jesteś pewna?

Kiwam głową. Wiem że jestem. Czekaliśmy na ten Momot setki lat, więc dlaczego opóźniać go jeszcze bardziej? – Bardziej niż pewna – mówię spotykając jego spojrzenie.

Uśmiecha się, jego twarz rozświetla się po raz pierwszy przez cały dzień. I jestem z tego tak zadowolona ze wygląda znowu normalnie, ze co całe jego głupie zachowanie gdzieś uleciało. Ja wiem. On zawsze jest zaki silny, seksowny, piękny i niezwyciężony – odporny na słabe Momoty i złe dni. Widząc go takim radosnym wstrząsa to mną bardziej niż należy się przyznać. – Miło mi to zrobić – mówi, przytulając się do mnie i wypełniając moje ramiona dziesiątkami czerwonych tulipanów.  

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin