WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny
( Tom I )
Nie ma rzeczy bardziej zwykłej i naturalnej niż to, że ludzie, którzy mają roszczenie, iż odkryli jakąś rzecz nową w świecie filozofii i nauk, sugerują innym, by chwalili ich własne systemy, osławiając jednocześnie wszystkie te, które powstały wcześniej. Gdyby ci ludzie zadowalali się ubolewaniem nad tą ignorancją, która jeszcze wciąż ciąży na nas w ogromnej większości ważnych spraw, jakie mogą zjawić się przed trybunałem rozumu ludzkiego, to znalazło by się niewielu ludzi znających się na naukach, którzy by łatwo się z nimi nie zgodzili. Człowiekowi o wyrobionym sądzie i dużej wiedzy łatwo jest spostrzec, że słabe są podstawy nawet tych systemów, które zdobyły największy kredyt i posunęły najdalej swe roszczenia do rozumowania ścisłego i głębokiego. Zasady przyjęte na wiarę, konsekwencje kulawo z nich wyprowadzone, brak spójności między częściami systemu i brak oczywistości w całokształcie — oto rzeczy, które można spotkać na każdym kroku w systemach filozofów najbardziej wybitnych; i, jak się zdaje, te rzeczy ściągnęły niełaskę na samą filozofię.
I nie trzeba nawet tak głębokiej wiedzy, ażeby odkryć, jak niedoskonały jest stan obecny nauk; nawet pospól-stwo, które jest poza drzwiami, może wywnioskować z ha-iasu i szumu, jaki słyszy, że nie wszystko idzie dobrze
Traktat o naturze ludzkiej t. I
Wstęp
po tej stronie drzwi. Nie ma rzeczy, która nie byłaby przedmiotem debat i co do której ludzie uczeni nie mieliby przeciwnych poglądów. Najbardziej nawet potoczne zagadnienie nie unika naszych sporów, co zaś do problemów najbardziej doniosłych, to nie jesteśmy w stanie dać jakiegoś pewnego rozstrzygnięcia. Dysputy mnożą się, jak gdyby wszystko było niepewne, a są prowadzone tak gorąco, jak gdyby wszystko było pewne. W całym tym rozgwarze nie rozum zdobywa poklask, lecz wymowa; i nikt nie musi tu tracić nadziei, że zdobędzie prozeli-tów dla najbardziej dziwacznej koncepcji, jeśli posiada w dostatecznej mierze sztukę przedstawiania jej w barwach korzystnych. Zwycięstwo osiągają tu nie ludzie w zbroi, którzy operują piką i mieczem, lecz trębacze, dobosze i muzykanci wojskowi.
Stąd w moim mniemaniu powstaje potoczne uprzedzenie do wszelkich rozumowań metafizycznych, nawet pośród tych ludzi, którzy podają się za szkolarzy i którzy mają słuszny sąd o wartości każdego innego działu piśmiennictwa. Przez rozumowania metafizyczne rozumieją oni nie wywody każdej poszczególnej gałęzi nauki, lecz argumentację wszelkiego rodzaju, która tak czy inaczej jest zawiła i wymaga pewnej uwagi, by ją można było zrozumieć. Tak często marnowaliśmy naszą pracę w takich poszukiwaniach, iż zazwyczaj odrzucamy takie wywody bez wahania i decydujemy, że jeżeli zawsze musimy być ofiarą błędów i złudzeń, to przynajmniej winny one być naturalne i zajmujące. I rzeczywiście też tylko najbardziej zdecydowany sceptycyzm, połączony z dużym stopniem gnuśności, może usprawiedliwić ten wstręt do metafizyki. Gdyby bowiem prawda w ogóle znajdowała się w zasięgu ludzkiej pojętności, to z pewnością musiałaby leżeć bardzo głęboko i być zawiła; i mieć nadzieję,
że dotrzemy do niej bez trudu, podczas gdy największe geniusze nie osiągały jej przy największych mozołach, to z pewnością trzeba uważać za dużą próżność i zarozumiałość. Nie roszczę sobie żadnych pretensji do takiego przywileju w tej filozofii, którą mam właśnie rozwinąć; i uważałbym, że przemawiałoby to silnie przeciw niej, gdyby była tak bardzo łatwa i oczywista.
Jest rzeczą oczywistą, że wszystkie nauki pozostają w pewnym stosunku, bardziej lub mniej wyraźnym, do natury ludzkiej; i że choćby która z nich nie wiedzieć jak wydawała się oddalona od tej natury, to przecież wszystkie one powracają do niej na tej czy innej drodze. Nawet matematyka, filozofia naturalna i religia naturalna w pewnej mierze zależą, od nauki o człowieku; są one bowiem przedmiotem ludzkiego poznania i są przedmiotem jiądów, które tworzy człowiek dzięki swym siłom i władzom. Nie podobna orzec, jakie zmiany i udoskonalenia moglibyśmy poczynić w tych naukach, gdybyśmy gruntownie znali zakres i moc rozumu ludzkiego i gdybyśmy mogli wyjaśnić naturę tych idei, którymi się posługujemy oraz naturę tych operacji, których dokonujemy w naszych rozumowanich. Na te udoskonalenia jeszcze bardziej należy pokładać nadzieję w religii naturalnej, jako że nie zadowala się ona tym, iż nas poucza o naturze sił wyższych, lecz sięga swoim wzrokiem dalej, do postawy, jaką te siły zajmują w stosunku do nas i do naszych obowiązków względem tych sił; wobec czego my nie tylko jesteśmy istotami, które rozumują, lecz również jednym z przedmiotów, których dotyczy nasze rozumowanie.
Jeżeli więc nauki: matematyka, filozofia naturalna i religia naturalna, pozostają w takiej zależności od wiedzy o człowieku, to czegóż można oczekiwać w innych nau-
kach, których związek z naturą ludzką jest bardziej ścisły i intymny? Jedynym celem logiki jest wyjaśnić zasady i operacje naszej władzy rozumowania i naturę naszych idei; nauka o moralności i estetyka rozważają nasze upodobania i uczucia; polityka zaś rozważa ludzi jako połączonych w społeczność i zależnych wzajemnie od siebie. Te cztery nauki, a mianowicie: logika, etyka, estetyka i polityka, obejmują niemal wszystkie rzeczy, jakie znać może być ważne dla nas dla jakiegokolwiek powodu i jakie mogą prowadzić do ulepszenia lub służyć ku ozdobie umysłu ludzkiego.
Otóż tutaj jedynym środkiem, który, jak możemy się spodziewać, da nam pomyślne wyniki w naszych dociekaniach filozoficznych, jest porzucić uprzykrzoną metodę maruderstwa, której dotychczas trzymaliśmy się, i zamiast brać tu i tam jakiś zamek czy wioskę nad granicą, iść wprost ku stolicy czy ośrodkowi tych nauk, ku samej naturze ludzkiej; a gdy już zdobędziemy nad nią władzę, wszędzie gdzie indziej możemy mieć nadzieję na łatwe zwycięstwo. Stąd możemy rozszerzyć nasze zdobycze na wszystkie te nauki, które w bardziej ścisłej mierze zajmują się życiem ludzkim; a następnie możemy przejść spokojnie do bardziej dokładnego badania tych nauk, których przedmiotem są rzeczy, budzące samą tylko ciekawość. Nie ma zagadnienia doniosłego, którego rozstrzygnięcie nie należałoby do nauki o człowieku; i nie ma takiego, które można by rozstrzygnąć pewnie, nim zapoznamy się z tą nauką. Stawiając więc sobie za cel wyjaśnienie zasad natury ludzkiej, w rzeczywistości projektujemy pełny system nauk, budowany na podstawie niemal całkowicie nowej, na jedynej, na której te nauki mogą się oprzeć pewnie.
I podobnie jak nauka o człowieku jest jedyną solidną podstawą dla innych nauk, tak również jedyną solidną podstawą, jaką możemy dać tej nauce o człowieku, musi być doświadczenie i obserwacja. Nie jest to myśl zadziwiająca, że zastosowanie filozofii opartej na doświadczeniu do spraw moralnych winno przyjść później, po zagadnieniach przyrodniczych, i to w odstępie większym, niż całe stulecie. Znajdujemy bowiem faktycznie, że mniej więcej taki właśnie odstęp czasu dzielił początki tych nauk; licząc czas od Talesa do Sokratesa odstęp ten jest mniej więcej równy temu, jaki dzieli Franciszka Bacona i późniejszych filozofów w Anglii *, którzy zaczęli opierać naukę o człowieku na nowej podstawie i którzy przyciągnęli uwagę publiczności i pobudzili jej ciekawość. Choć prawdą jest, że inne narody mogą współzawodniczyć z nami w poezji, a przewyższać nas w pewnych innych sztukach przyjemnych, to przecież postępy w myśleniu i filozofii mogą się dokonywać tylko w kraju tolerancji i wolności.
I nie powinniśmy myśleć, że ten późniejszy postęp w nauce o człowieku da mniejszy zaszczyt naszemu rodzinnemu krajowi niż wcześniejszy postęp w filozofii naturalnej, lecz winniśmy raczej uważać go za większy tytuł do sławy z tej racji, że większe jest znaczenie tej nauki i że konieczną jest rzeczą poddać ją takiej reformie. Dla mnie wydaje się rzeczą oczywistą, że wobec tego, iż równie jest nam nieznana natura umysłu jak rzeczy fizycznych, przeto musi być równie niemożliwe wytworzyć sobie jakieś pojęcie o siłach i cechach umysłu inaczej niż na podstawie starannego i ścisłego badania faktów oraz obser-
* Locke, Shaftesbury, Mandeville, Hutcheson i Butler etc.
Wst(p
wacji tych swoistych oddziaływań umysłu i ich skutków, gdy znajduje się on w różnych okolicznościach i sytuacjach. I chociaż winniśmy starać się, aby uczynić wszystkie nasze zasady możliwie jak najbardziej powszechnymi, posuwając naszą obserwację faktów do najdalszych granic i wyjaśniając wszelkie skutki za pomocą najprostszych i najbardziej nielicznych przyczyn, to przecież jest pewne, że nie możemy wyjść poza doświadczenie; i wszelką hipotezę, która ma roszczenie, że odkrywa ostatecznie pierwotne własności natury ludzkiej, należy od razu odrzucić jako chimeryczną i pełną zarozumiałości.
Nie myślę, iżby filozof, który by poważnie przyłożył się do tego, by wyjaśnić ostateczne zasady duszy, okazał się wielkim mistrzem w samej tej nauce o naturze ludzkiej, którą chce wyjaśnić, czy też wielkim znawcą tego, co w naturalny sposób zaspokaja umysł człowieka; nie ma bowiem rzeczy bardziej pewnej niż to, iż zawiedzenie nadziei ma niemal ten sam skutek, co jej zaspokojenie, i że skoro tylko przekonamy się, iż nie podobna zaspokoić jakiegoś pragnienia, znika samo to pragnienie. Gdy widzimy, że dotarliśmy do najdalszych granic rozumu ludzkiego, zatrzymujemy się na tym zadowoleni, choć przeświadczeni jesteśmy zupełnie o naszej zasadniczej ignorancji i choć widzimy, że nie potrafimy uzasadnić naszych najbardziej ogólnych i najbardziej subtelnych zasad inaczej niż przez to, iż nasze doświadczenie mówi nam o ich realności. Tak właśnie wyjaśnia sobie rzeczy przeciętny człowiek: nie potrzeba więc było przygotowawczego badania, by odkryć, że jest to zjawisko najbardziej swoiste i najbardziej niezwykłe. To, że nie można już dalej się posunąć, wystarcza dla czytelnika; podobnie pisarzowi może dać bardziej subtelne zadowolenie to, że przyzna się z własnej woli do swej ignorancji
i że wykaże roztropność, unikając tego błędu, w który popadło tak wielu ludzi, narzucając światu swoje domysły i hipotezy jako najbardziej pewne zasady. Gdy można osiągnąć takie wzajemne zadowolenie między mistrzem a uczniem, to nie wiem doprawdy, czego więcej możemy żądać od naszej filozofii.
Lecz gdyby ktoś uważał, że ta niemożliwość wyjaśnienia ostatecznych zasad jest pewnym brakiem w nauce o człowieku, to ośmielę się twierdzić, że jest to brak, który wspólny jest tej nauce i wszystkim innym oraz wszystkim sztukom, jakie praktykujemy, czy to będą te, które uprawia się w szkołach filozoficznych, czy też te, które się praktykuje w warsztatach najskromniejszych rzemieślników. Żadna z nich nie może wyjść poza doświadczenie ani ustalić jakichś zasad, które by nie były oparte na tym autorytecie. Filozofia moralna ma tę niekorzystną właściwość, której nie znajdujemy w filozofii naturalnej, że zbierając swoje obserwacje faktów nie może czynić tego celowo, z premedytacją, wedle takiej metody, iżby rozstrzygać ostatecznie każdą trudność, jaka może powstać. Gdy mam wątpliwości co do tego, jaki wpływ w pewnej sytuacji wywrze jedno ciało na inne, to muszę tylko postawić te ciała w takiej sytuacji i obserwować, co z tego wyniknie. Lecz gdybym próbował w ten sam sposób wyjaśniać wszelkie wątpliwości filozofii moralnej, stawiając się w taką samą sytuację, jaką rozważam, to rzecz jasna, taka refleksja i premedytacja naruszyłaby działanie tych naturalnych czynników we mnie samym, tak iż musiało by się stać niemożliwe, iżbym wyprowadził jakąś słuszną konkluzję z tego zjawiska. Musimy więc zbierać w tej nauce nasze obserwacje faktów, przypatrując się uważnie ludzkiemu życiu, i brać je tak, jak one się ukazują w zwykłym toku zdarzeń, patrzeć na zachowanie ludzi
KSIĘGA I. O ROZUMIE
w towarzystwie, w interesach i w rozrywkach. Gdy obserwacje tego rodzaju rozumnie zbierzemy i porównamy, to możemy mieć nadzieję, iż oprzemy na nich naukę, która nie będzie niższa co do stopnia pewności, a będzie znacznie wyższa co do swej użyteczności w stosunku do wszelkiej innej nauki, wchodzącej w zasięg rozumu ludzkiego.
CZĘŚĆ I
O IDEACH, ICH POCHODZENIU, ICH SKŁADZIE,
ZWIĄZKACH MIĘDZY NIMI, O ABSTRAKCJI, I O INNYCH RZECZACH
Rozdział I
O pochodzeniu naszych idei
Wszelkie percepcje w umyśle ludzkim dzielą się na dwa odrębne rodzaje, które nazywać będę impresjami i ideami. Różnica między nimi polega na stopniu siły i żywości, z jaką narzucają się umysłowi i torują sobie drogę do naszej myśli lub świadomości. Te percepcje, które wchodzą do świadomości z największą siłą i natarczywością, możemy nazywać impresjami', przez tę nazwę rozumiem wszelkie nasze doznania zmysłowe, uczucia i emocje, jak zjawiają się one po raz pierwszy w naszej duszy. Przez idee ...
akas