Jagoda.doc

(47 KB) Pobierz

Jagoda

 

Jagoda przyszła do klasy III D po feriach zimowych. Pani wprowadziła dziewczynkę do klasy i przedstawiła dzieciom:
- To jest Jagoda - powiedziała. - Wasza nowa koleżanka. Mam nadzieje, że się nią zaopiekujecie i będziecie mili - potem wskazała wolne miejsce obok Agnieszki. - Możesz tutaj siedzieć Jagódko.
Dzieci przyglądały się Jagodzie z zaciekawieniem. Wyglądała trochę inaczej niż wszyscy. Była przygarbiona i lewe ramie miała znacznie wyżej niż prawe. Jej palce u dłoni sprawiały wrażenie powyginanych i sztywnych, ale zręcznie trzymała w nich długopis.
- Ale ci się koleżanka trafiła! - powiedziała na przerwie Sylwia. - Jakaś taka koślawa!
- Nie wszyscy muszą być prości - Agnieszka wzruszyła ramionami. - Mam nadzieję, że będzie fajna.
Okazało się, że Jagoda była nadzwyczaj sympatyczna. Dużo się śmiała, na przerwach mówiła bez przerwy, a po lekcjach z wielką cierpliwością tłumaczyła Agnieszce czym się różni czasownik w czasie przyszłym prostym od czasownika w czasie przyszłym złożonym.
- Będę gotować obiad - wyjaśniała. - To forma złożona, ponieważ składa się z dwóch wyrazów; będę piekła ciasto, będę śpiewała, będę się uczyła, będę czytała - podawała przykłady, jeden za drugim. Aby była forma prosta musisz to ująć w jednym słowie - uśmiechnęła się.
- Nic z tego nie rozumiem - Agnieszka pokręciła ze smutkiem głową. - Tego się nie da ująć w jednym słowie. - Pójdę już lepiej do domu.
- Właśnie użyłaś formy prostej! - wykrzyknęła Jagoda.
- Jak to? - zdziwiła się Agnieszka.
- Powiedziałaś p ó j d ę do domu! Mogłaś powiedzieć przecież: Zaraz będę iść do domu!
- Rozumiem! - ucieszyła Agnieszka. - W końcu zrozumiałam. To wcale nie takie trudne! Dzięki - zwróciła się do koleżanki.
- Poczekaj - powiedziała Jagoda, widząc, że Agnieszka zakłada kurtkę. - Idę w twoją stronę, więc chyba możemy pójść razem?
- Jasne - odparła Agnieszka.
Dziewczynki szły powoli, wdychając powietrze, które mimo trwającej wciąż zimy było coraz cieplejsze i całkiem łagodne. Machały workami na kapcie i wciąż ćwiczyły zadane przez Panią zadanie.
- Będę śpiewać - powiedziała Jagoda.
- Zaśpiewam - odpowiadała Agnieszka.
- Będę czytać.
- Przeczytam.
- Będę się kąpać.
- Wykąpie się.
- Będę się z Tobą przyjaźnić - powiedziała Jagoda spoglądając dyskretnie na Agnieszkę.
- Zaprzyjaźnię się z Tobą - rzekła dziewczynka. - Naprawdę się z Tobą zaprzyjaźnię - dodała. - Jesteś fajna i lubię Cię.
- I nie zdradzisz żadnych moich tajemnic?
- Nigdy nie zdradzę! - powiedziała poważnie Agnieszka.
Dziewczynki pożegnały się i Agnieszka obserwowała, jak Jagoda oddala się w kierunku skrzyżowania. Chodziła także inaczej, niż wszystkie dzieci. Wyglądało to tak, jakby szła bokiem, ciągnąc za sobą prawą nogę. Zwracała na siebie uwagę przechodniów, którzy przyglądali jej się, myśląc, że tego nie widzi.
Jagoda i Agnieszka spędzały ze sobą dużo czasu. Bawiły się raz w jednym, a raz w drugim domu. Mamusia Agnieszki bardzo polubiła Jagodę.
- To bardzo mądra dziewczynka - opowiadała tatusiowi. - Pięknie śpiewa. Jest bardzo utalentowana.
- Nigdy w życiu nie słyszałam, żeby Jagoda śpiewała - wtrąciła się Agnieszka. - Skąd wiesz, jak ona śpiewa?
- Słyszałam i widziałam na kasecie wideo, gdy byłam u jej mamusi w sprawie zebrania klasowego.
Agnieszka poczuła się urażona. Bez przerwy myślała o tym, że Jagoda jest jej przyjaciółką, więc powinna jej powiedzieć. Obiecały sobie, ze nie wygadają nikomu swoich sekretów.
- Czyżby Jagoda nie miała do mnie zaufania? - myślała Agnieszka. - Dlaczego mi nic nie powiedziała? Ja powierzyłam jej wszystkie swoje tajemnice. A ona o sobie nie powiedziała prawie nic. Nawet nie wiem, dlaczego jest taka krzywa i odróżnia się od innych dzieci.
O czym myślisz? - zapytała mamusia.
- O niczym! - odburknęła Agnieszka i odeszła nadąsana do swojego pokoju.
****
Na drugi dzień w szkole Agnieszka nie odezwała się do Jagody, ani słowem. Dopiero na długiej przerwie powiedziała:
- Mówiłaś, że jesteś moją przyjaciółką!
- Bo jestem - odpowiedziała Jagoda.
- Gdybyś była naprawdę moją przyjaciółką, to powiedziałabyś mi już dawno, dlaczego wyglądasz tak dziwnie i o tym, że ładnie śpiewasz.
- Skąd o tym wiesz? - zmieszała się Jagoda.
- Moja mama opowiadała tatusiowi, że masz bardzo dużo dyplomów za występy na różnych festiwalach dla dzieci. Dowiedziała się od twojej mamy.
- Wszystko ci wyjaśnię po lekcjach - rzekła Jagoda. - Miałam swoje powody, żeby Ci o tym nie mówić. Chciałam to zrobić, ale później - dodała.
Rozległ się dzwonek na lekcje. Jagoda ze smutną miną skierowała swoje kroki w stronę klasy. Biegnący Adaś potrącił ją w przejściu i krzyknął:
- Ty, koślawa! Czego przejście tarasujesz?!
Dziewczynka zaczerwieniła się, a jej niebieskie oczy napełniły się łzami. Rozpoczęła się lekcja i nagle wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Jagoda spadła z krzesła na podłogę i dostała dziwnych drgawek. Pani poprosiła wszystkie dzieci o opuszczenie klasy. Po kwadransie wyszła i powiedziała:
- Nic takiego się nie stało. Wasza koleżanka może od czasu do czasu mieć takie drgawki. Powinnam was uprzedzić - dodała - ale Jagoda prosiła, aby tego na razie nie robić. Jest już wszystko dobrze.
Potem do klasy przyszła jeszcze Pani pedagog i tłumaczyła dzieciom, co w takiej sytuacji należy zrobić. Właściwie to mówiła, że mają nic nie robić, tylko poczekać, aż drgawki miną.
- Czasem ktoś z was ma czkawkę, albo komuś leci krew z nosa - powiedziała. - Po jakimś czasie krew przestaje lecieć, czkawka mija i wszystko jest jak dawniej. Tak samo jest z waszą koleżanką.
Gdy Pani pedagog wyszła, w klasie rozległa się wrzawa.
- Akurat! - krzyczał Adaś. - To wcale nie jest normalne!
- Nikt w tej klasie nie jest taki koślawy! - wtórował mu Jacek.
- Jagoda nie powinna chodzić do naszej szkoły! - wołała mała Kasia.
- A takie drgawki to mogą być zaraźliwe! - dorzucił Krzysiek. - Potem wszyscy będziemy krzywi! Ja tam wole trzymać się od niej z daleka! I niech mnie nie dotyka!
- Może Agnieszka już się zaraziła - powiedział Grześ.
- Ja bym na twoim miejscu poszła do lekarza - zwróciła się do Agnieszki Monika. - I więcej bym z nią nie usiadła w tej samej ławce.
Dzieci przekrzykiwały się jedno przez drugie. Niektóre mówiły, że można się tym zarazić. Inne, że nie można. Nagle do uszu dzieci dobiegł trzask zamykanych drzwi.
- To była Jagoda - powiedziała cicho Ewa, siedząca najbliżej drzwi. - Ona wszystko słyszała.
W klasie zapanowała cisza. Agnieszka wybiegła z sali, potem przez długi korytarz i zdyszana zatrzymała się na boisku szkolnym.
- Jagoda! - krzyknęła. - Jagoda! Poczekaj!
Dziewczynka nawet się nie obejrzała za siebie. Szła szybciej niż zwykle, ciągnąc za sobą prawa nogę. Jej buzia tonęła we łzach, w serduszko wkradł się potworny smutek i czuła się tak bardzo samotna, jakby była jedyna na calutkim świecie. Agnieszka wróciła do klasy.
****

Mamusia słuchała z wielkim zainteresowaniem opowieści Agnieszki o tym co wydarzyło się w szkole.
- Dzieci skrzywdziły bardzo Jagodę - powiedziała po chwili. - Nie wolno oceniać nikogo po wyglądzie, po tym jak chodzi, jak się porusza i po tym co mu się przytrafia, ale po tym, jaki jest
- Dla mnie Jagoda była zawsze bardzo miła i dobra - powiedziała Agnieszka. - Szkoda tylko, że nie powiedziała mi nigdy wszystkiego o sobie.
- A po co miała ci o tym mówić? - zapytała nagle mamusia?
- Jak to po co?! - oburzyła się dziewczynka. - Przecież jesteśmy przyjaciółkami.
- No właśnie - rzekła mama. - A dlaczego się z Jagódką przyjaźnisz? Dlatego, że jest trochę inna?
- Nie - odparła Agnieszka. - Dlatego, że ją lubię.
- I właśnie o to chodziło Jagodzie! - mama mówiła bardzo stanowczo. - Nie chciała aby ktokolwiek przyjaźnił się z nią z litości. To jest normalna, fajna dziewczynka i chce aby dzieci lubiły ją za to, jaka jest.
- To co ja mam teraz zrobić? - zmartwiła się Agnieszka.
- To co robiłaś do tej pory - odparła mama. - Przyjaźnić się z Jagodą nadal, za to jaka jest dla Ciebie!
- Ale najpierw musicie sobie pewne sprawy powyjaśniać - dorzucił tatuś i ukrył twarz w gazecie. Agnieszka wiedziała o tym.
****

Kilka dni później, stanęła przed drzwiami mieszkania przyjaciółki. Mamusia Jagody, bardzo się na jej widok ucieszyła.
- Wejdź proszę - powiedziała.
Agnieszka zobaczyła koleżankę siedzącą na tapczanie i czytającą książkę.
- Przyszłam Cię przeprosić - rzekła. - Chcę nadal z tobą siedzieć w jednej ławce i chcę, abyśmy się nadal przyjaźniły - dodała.
- Nie boisz się, że się zarazisz? - zapytała Jagódka.
- Nie - roześmiała się dziewczynka.
- Chodź - Jagoda kiwnęła ręką. - Usiądź, wytłumaczę ci dlaczego nie powiedziałam ci całej prawdy.
- Nie musisz - Agnieszka objęła ramieniem koleżankę. - Mamusia mi to wyjaśniła. Powiedziała też, że w przyjaźni każdy ma prawo do własnych sekretów i że od niego zależy o czym chce powiedzieć, a o czym nie. Dziewczynki przytuliły się mocno do siebie i poczuły, jak bardzo są sobie bliskie. Jagódka znów nie była samotna.
- Wrócisz do szkoły? - zapytała Agnieszka.
- Tak - odparła Jagoda. - Ale nie jutro! Jutro mam występ i zapraszam Cię na niego - to mówiąc Jagódka podała koleżance zaproszenie z pięknie wypisanym imieniem i nazwiskiem Agnieszki. - Tylko nie mów o tym nikomu w klasie - uśmiechnęła się. - Niech mnie najpierw polubią za to jaka jestem, a nie za to, że ładnie śpiewam!
Agnieszka roześmiała się.
- Przecież obiecałam, że nie zdradzę żadnego Twojego sekretu, ale ten też się pewnie prędzej, czy później wyda.
Dziewczynki rozpoczęły wojnę na poduszki.
- Nie wyda się! - wołała Jagoda.
- A właśnie, że się wyda!
- Nie wyda!
- Wyda!
Było bardzo wesoło!
*****
Agnieszka siedziała w dużej sali wraz z mamusią i tatusiem. Była odświętnie ubrana. Patrzyła na scenę, udekorowaną dużą ilością białych kwiatów. Bardzo się denerwowała! Nie miała pojęcia, że Jagódka jest taka dzielna i odważna. Śpiewać przed taką ilością osób, na ogromnych rozmiarów scenie i jeszcze te reflektory świecące pewnie prosto w oczy. Gdy jednak zobaczyła Jagódkę powoli wychodzącą na scenę i ciągnącą swoją prawą nogę za resztą ciała, poczuła dumę. Jej przyjaciółka wyglądała olśniewająco i nikomu na sali, nie przeszkadzało, że jedno ramie ma wyżej od drugiego. Ukłoniła się nisko i dookoła rozległy się brawa i okrzyki:
- "Ja - go - da! Ja - go - da! Ja - go - da!
- Tutaj ją wszyscy znają i bardzo podziwiają za jej talent - szepnęła mamusia do Agnieszki, a dziewczynka poczuła jeszcze większą dumę, że może przyjaźnić się z tak wyjątkową dziewczynką.
Brawa ucichły, Jagoda wzięła mikrofon do ręki, odszukała wzrokiem Agnieszkę, ciepło się do niej uśmiechnęła i powiedziała:
- Te piosenkę dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce i koleżance ze szkolnej ławki; Agnieszce!
Światła lekko przygasły, a salę wypełniły delikatne dźwięki muzyki. W harmonii z melodią popłynęły słowa i splotły się w aksamitną całość.
"Ona lubiła mnie za to,
że kocham zimę i lato!
Nie ważne talenty i ułomności,
Ani wszelkie słabości!
Taką , jaką jestem mnie lubiła,
I dlatego moje serce zdobyła"
Agnieszce spłynęła po policzku łza. Była to malutka łezka szczęścia.
KONIEC

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin