Część 1.txt

(16 KB) Pobierz
KSIĘGA   PODRÓŻY    EWLIJI    CZELEBIEGO
Sen o spotkaniu z Prorokiem
W IMIĘ AŁŁAHA MIŁOSIERNEGO, MIŁOCIWEGO!
Chwała Ałłahowi, który muzułmanów godnociš pokory zaszczycił, a mnie Ziemię więtš zwędrować, miasta zwiedzić i pielgrzymki odbyć dopomógł.
Modlitwa i pozdrowienie dla tego1, co podwaliny pod budowę zamków szariatu oraz pobożnoci położył i te mocno na fundamentach proroctwa osadził, jako też dla potomków jego - dobrych i czystych, najlepszych z ludzi. I podarek z pozdrowień _ szczerych, z modłów ku wysokociom ulatujšcych, czystych i dobrych, dla istoty najznakomitszej i osoby najdoskonalszej, dla tego, co u mihrabu stojšc modlitwš kieruje (bo powiedział: "Módlcie się tak, jak gdybycie na mnie patrzyli"!2), a przewodnikiem jest nieomylnym - dla Mahometa, sporód Arabów najprzedniejszego, na którego czeć Pan Prawdziwy, Król królestwa i wiatów Stworzyciel3, oblicze ziemi na siedzibę potomstwa Adamowego obrócił, wody przyjemnymi uczynił, a ród Adama ponad wszelkie istoty i stworzenia wyniósł.
Wiersz:
Błogosławiony Ten, którego słowo wiat ukształtowało I który co zamylił, to wnet się też stało 4.
Błogosławieństwo i pochwała dla owego cienia Ałłaha na ziemi 5, rzšdu i ładu dwóch kontynentów6, sułtana z sułtanów - sułtana Gazi7 Murada chana Czwartego8 syna sułtana Ahmeda chana8 syna sułtana Mehmeda chana10 syna sułtana Murada chana Trzeciego u syna sułtana Selima chana Drugiego12 syna

sułtana Sulejmana chana 13 syna sułtana Selima chana Pierwszego 14 syna sułtana Bajezida chana Drugiego 15 syna Ojca Zwycięstwa - sułtana Mehmeda chana Drugiego16, nad którymi wszystkimi oby się Ałłah zmiłował!
A gdy się do tych oto zapisek naszych bierzemy, dodajmy jeszcze modlitwę, aby padyszachowi jak Dżem 17 wietnemu, zdobywcy Bagdadu - sułtanowi Gazi Muradowi chanowi Czwartemu 18 - grób jego był przyjemny i by on w zmiłowaniu Ałłaho-wym spoczywał! Oto bowiem w czasie jego sułtanatu w roku 1041 . od hidżry Prorokals, gdymy obeszli byli pieszo i obejrzeli sobie wioski i miasteczka, owe tysišczne ogrody i pełne różanych krzewów gaje podobne do gajów Iremu20, jakie rozcišgajš się wokół Grodu Rozkosznego, czyli wokół strzeżonego przez Boga Konstantynopola21 się znajdujš, zbudziła się w naszej duszy tęsknota za podróżš wielkš i ogromnš.
- Ach! Jakże się tu spod władzy ojca i matki, mistrzów i braci wyzwolić, a stać się wędrowcem? - mylałem sobie.
Co chwila też zanosiłem błaganie do Stworzyciela Pana o zdrowie cielesne i o podróż wspaniałš po tym wiecie, a także o wiarę niezachwianš w minucie ostatniego tchnienia. Przyjaniłem się podówczas serdecznie ze zniechęconymi do wiata derwiszami, cieszšc się zaszczytem obcowania z nimi, a żem przy tym słuchał opowieci ze wszystkich siedmiu klimatów i czterech stron wiata, przeto z całego serca i duszy wędrówek pożšdałem i pragnšłem.
- Ach! Czyliż uda ci się wiat zwiedzić? Pojechać do Ziemi więtej, do Egiptu, do Syrii, do Mekki i Medyny? Otrzeć swe lica o przeczysty ogrójec Pana owego - Chluby Stworzeń? 22 - tak otom mówił sobie wród westchnień i płaczu szalejšc i jęczšc.
Atoli w nocy aszura w miesišcu muharremie roku tysišcznego czterdziestego 23, gdym tak ja - wędrowiec, obieżywiat i włóczęga, ale człek serdeczny, biedaczyna i mizerak, wad pełen podróżnik po wiecie jeżdżšcy i wesołek plemię człowiecze bawišcy, ja, który fałszu nie znam - Ewlija syn derwisza Mehmeda Zillego, chory na duszy i ciele, gdym więc tak błagał Pana Wszechmocnego o pomoc, a potem, wiedziony nadziejš, iż spać będę, przylgnšłem do zroszonego łzami wezgłowia, do poduszki w zakštku domu
udręki mojej w rodzinnym Stambule24 stojšcego, wtedy to z woli Boga oraz dzięki błogosławieństwom z modlitw do Pana płynšcym, dzięki Opatrznoci Boskiej, surom więtego Furkanu25 i wersetom wspaniałego Koranu przyniło mi się między jawš a snem, że znajduję się w meczecie koło przystani Jemisz26, który meczetem Achi Czelebiego jest zwany. (Meczet to stary, zbudowany za pienišdz w godziwy sposób zdobyty, przez co odmawiane tam modlitwy zawsze wysłuchane bywajš.)
I oto nagle rozwarły się podwoje meczetu, a wietliste wnętrze jego wypełniło się po brzegi żołnierzami w pełnym rynsztunku oraz gęstym tłumem ludzi otoczonych promienistš powiatš. Po pierwszych ceremoniach modlitwy porannej wszyscy oni dalej wiedli więte modły. Ja za, nędzny, ukryłem się u stóp minbaru i z zadziwieniem niezmiernym oglšdałem to zgromadzenie ludzi otoczonych powiatš i o pięknych obliczach. Zaraz też, spojrzawszy na człowieka stojšcego koło mnie, odezwałem się:
- Kim jest, o mój sułtanie, wasza szlachetna dostojnoć? Raczcie wyjawić mi swoje znakomite imię.
- Jestem Saad ibn abi Wakkas27 - odrzekł tenże - patron łuczników, jeden z apostołów Proroka.
Wtedy ja ucałowałem czcigodnš rękę jego i zapytałem:
- A kim sš ci, mój sułtanie, którzy w tym zacnym zgromadzeniu osób w jasnoci skšpanych po prawej stronie zasiadajš?
- To duchy proroków - odrzekł. - Tamci wszyscy w rzędzie drugim to duchy więtych i mężów bez skazy. Tu za sš duchy ludzi, którzy czynili dobrze, duchy muhadżirów i ansarów, ubogich wojowników Proroka i tych, co na pustkowiu koło Kerbeli28 za islam polegli, a także duchy szczerych przyjaciół Proroka. Na prawo od mihrabu stoi Pan Abu Bekr i Pan Omar, na lewo od mihrabu - Pan Osman z Panem Alim29, za przed mihrabem - Uwejs el-Karni 30. Mšż czarnolicy, ten pod lewš cianš meczetu, to twój patron - muezzin Proroka Pana, Abisyńczyk Bilal31. Człowiek niskiego wzrostu, który stoi i zgromadzenie to ustawia w szyki, a potem szyki te zwija, to Amr Ijar az-Zamiri32. Żołnierze, którzy cišgnš tu ze sztandarem, a szaty majš krwiš zbrukane, to Pan Hamza33 o sercu prawym i duchy wszystkich tych, co za islam polegli.
Tak  oto  prawił i  pokazywał  mi  wszystkich  zgromadzonych
w meczecie, każdego z osobna. Ja za, gdy oko moje na którym z nich spoczęło, rękę do piersi przykładałem i tak wzrokiem znajomoć z nim zawierałem. Gdym w taki sposób więcej animuszu nabrał, zapytałem:
- A czemu to, mój sułtanie, takie grono zebrało się w tym meczecie?
- Szybcy jak wiatr wojownicy tatarscy z okolic Azowa34, wojsko wyznawców Boga Jedynego - objaniał mi wszystko Saad ibn abi Wakkas, siedzšc koło mnie - znaleli się w opałach, przeto my, którzy pozostajemy pod opiekš Pana Proroka, przybylimy do tego oto Islambołu 35, a stšd idziemy w sukurs chanowi tatarskiemu 36. Zaraz zjawi się tu Pan Prorok z imamem Hasa-nem37, imamem Husejnem38 i dwunastoma imamami39 oraz z dobrš wiadomoć niosšcymi towarzyszami swoimi, jacy sš jeszcze oprócz nas, a gdy odprawi ceremoniał modlitwy porannej, znak ci dać raczy, aby się modlił. Wówczas masz wypowiedzieć głosem jak najbardziej dononym "Ałłah akbar!" 40, a potem pozdrowienie, póniej za zaintonować werset o tronie Ałłahowym41. Z kolei niech powie Bilal "Subhanullah!" 42, a ty powiesz "Elhamdulil-lah!"43, a gdy Bilal powie "Ałłah akbar!", ty powiesz "Amin! Amin!"44, a potem wraz z całym zgromadzeniem w jeden głos zmówimy Tewhid45. Zaczem masz powiedzieć: "Błogosławieni niech będš wszyscy prorocy i posłannicy, a Ałłahowi - Panu wiatów - chwała niech będzie!46" i powstać. Póniej, gdy Pan Prorok koło mihrabu będzie siedział, prędko ucałujesz więtš rękę jego i powiesz: "Szefaat! 47 - O orędownictwo cię proszę, Wysłanniku48 Ałłaha!"
Wtem ujrzałem, jak ode drzwi meczetu uderzył grom wielkiej jasnoci. Cały meczet zalała wiatłoć, a gdy zrobiła się tam jasnoć nad jasnoci, wszyscy ci, co dobrze czynili, tudzież duchy proroków i więtych na nogi powstali. I ukazał się wówczas szczęliwie Pan Posłannik pod zielonš choršgwiš swojš, z zasłonš na twarzy 49, z posochem w ręku i mieczem u boku, z imamem Hasanem po prawicy oraz imamem Husejnem po lewicy swojej. Ze słowami "Bismillah!" wkroczył on swojš więtš prawš nogš do wnętrza rozbłyskujšcego wiatłami meczetu, po czym odsłonił błogosławione, więte oblicze i raczył rzec:
- Pokój z tobš, moja gromado!
- Iz wami pokój, o Posłanniku Ałłaha, o panie zgromadzeń wiernych! - wyrzekli na jego powitanie wszyscy, którzy uczestniczyli w zgromadzeniu owym.
Pan podszedł do mihrabu, gdzie raz i drugi oddał pokłon przepisany ceremoniałem modlitwy porannej. Bojań zdjęła mnie, nędznego, przez ciało moje przebiegły dreszcze, a mimo to przyjrzałem się wszystkim członkom Pana. Wyglšdał Prorok tak, jak został opisany w "Konterfekcie" pióra Chakaniego 50. Na twarzy miał zasłonę z czerwonego szalu. Jego więty turban był z białej wstęgi, owiniętej wokół głowy dwanacie razy. więty płaszcz jego był z wełny wielbłšdziej koloru żółtawego. Na szyi miał chustę z żółtej wełny, a na swoich szczęliwych stopach żółte ciżmy. Za w zawój na szczęliwej głowie jego był wetknięty miswak.
Po pozdrowieniach spojrzał on na mnie, nędznego, którym był na prawo od niego, a klepnšwszy się błogosławionš prawicš po swoim więtym kolanie, zwrócił się do mnie, nędznego, i rzekł:
- Módl się!
Zaraz tedy ja, nędzny, pomny pouczeń Saada syna Wakkasa, modliłem się na melodię si-giah: "O Ałłahu, błogosław panu naszemu, Mahometowi, i pokoleniu Mahometa, a.pokój zelij na niego!" 51 i wołałem: "Ałłah akbar!"
Pan głosem żarliwym zaintonował na melodię si-giah Fatihę więtš, a potem recytował: "I dalimy Dawidowi Salomona, sługę znakomitego" itd. - dziesięć wersetów więtych ze więtej sury "Sad" Ť.
Wszyscy zgromadzeni słuchali, Pan za pełnił służbę imania. Po jego słowach pozdrowienia dla zebranych ja na przemian z Abisyńczykiem Bilalem służyłem jako muezzin. Ja, nędzny, wyrecytowałem werset o tronie Ałłahowym, a Bilal wyrzekł słowa: "Subhanullah!"; ja, nędzny, powiedziałem: "Elhamdulil-lah!", a Bilal: "Ałłah akbar!". Po modlitwie nastšpił Tewhid - tak wspaniały, żem się omal ze snu nie obudził. Wreszcie, tak jak Saad ibn abi Wakkas mię pouczał, zakończyłem tę służbę. Wtedy Pan Wysłannik, u mihrabu stojšc, głosem namiętnym na melodię azl ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin