Fakty i Mity 32.2009.pdf

(10370 KB) Pobierz
140698280 UNPDF
Cały majątek przelał do dwóch nowych, prywatnych firm
SPÓŁKI RYDZYKA
 Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 32 (492) 13 SIERPNIA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
Socjalizm się skończył. Ale nie dla niektórych państwowych urzędników. Wożą za darmo
swoje cztery litery po całym kraju, śpią w luksusowych apartamentach, jedzą rarytasy.
Wszystko za nasze pieniądze. Są tylko dwa warunki tego rozpasania: hotel musi być
na Jasnej Górze, a pielgrzymka – nazywać się szkoleniem.
 Str. 6, 7
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 32 (492) 7 – 13 VIII 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
„Trzeźwym powinno się być przez cały rok, a sierpień to czas,
w którym zwracamy większą uwagę na problem nadużywania
alkoholu” – powiedział duszpasterz osób uzależnionych od
alkoholu, ksiądz Andrzej Kieliszek (!). No i kto jeszcze twier-
dzi, że Panbócek (w osobie biskupa) nie ma poczucia humo-
ru? A biskup? Zapytany, co będzie robił jutro podczas dusz-
pasterskiej wizytacji, odpowie zgodnie z prawdą: „Zajrzę do
kieliszka”. I tylko jak rozumieć hasła abstynentów, którzy za-
krzykną zgodnym chórem „Precz z kieliszkiem!”?
Sakralizatorzy
Co to jest: idzie, śpiewa i sra po krzakach? Stary dowcip, to
pielgrzymka – ktoś odpowie. A nie, bo to... 150 pielgrzymek!
Tyle ich jest obecnie w drodze na Jasną Górę. Jedni trady-
cyjnie idą, drudzy biegną, jeszcze inni jadą konno. Ale ilość
nie czyni jakości. Liczba pątników zmniejszyła się w ciągu
ostatnich 10 lat o 40 procent.
mizować. Nawet bardzo trudno. Polemika z jego poglą-
dami przypomina dyskusję z krową na rowie. Ciekawe, czy
w głowie Kaczki tli się nadzieja na reelekcję i czy to ona
popycha go do coraz to nowych „inicjatyw”. Ot, choćby ta-
kich jak ustanowienie nowego święta państwowego w rocz-
nicę pogromu warszawskiego 1944.
Jak wspomniałem, trudno mnie – chudemu pachołkowi
– wyrażać inne poglądy niż Najwyższy Autorytet. No to od-
niosę się do Niego merytorycznie. Otóż w uzasadnieniu
projektu ustawy w sprawie święta 1 sierpnia Kaczyński za-
warł tak wielkie kłamstwa i głupoty, że istnieje duże praw-
dopodobieństwo, iż napisał je sam. Na przykład takie oto
zdanie: „Powstanie warszawskie wieńczyło w naj-
bardziej bohaterski sposób wysiłek zbroj-
ny i polityczny Polskiego Państwa Pod-
ziemnego, które było wyjątkowym zja-
wiskiem w całej okupowanej Europie”.
No cóż, piękne to było „uwieńcze-
nie” – 200 tysięcy trupów... I kolej-
ne pudło, gdyż drugim „wyjątkowym
zjawiskiem” było podziemne państwo
marszałka Tity w Jugosławii. A i we
Francji by się mogli obrazić. Gdyby się
nazywali Kaczyńscy. I jeszcze jedno zda-
nie: „Cel militarny, jakim było zadanie
śmiertelnego ciosu niemieckiemu okupan-
towi, łączył się z celem politycznym, jakim
było stworzenie wolnej, demokratycznej i nowo-
czesnej Polski, zanim zostanie narzucona nowa,
sowiecka niewola”. To miły gest w stronę prezy-
denta Putina. Zwłaszcza teraz, kiedy swoją obec-
ność w Polsce 1 września uzależnił od braku an-
tyrosyjskich sygnałów z polskiej strony. On sam
z kolei dał sygnał, że jeśli przyjedzie, to chciałby
dać początek nowemu, pozytywnemu otwarciu
w stosunkach obydwu państw. Mógł siedzieć ci-
cho. Wtedy Kaczor nie miałby kolejnej okazji, że-
by podskoczyć i kopnąć go w łydkę. Jakże mądrze
i dyplomatycznie uzasadnił nowe święto narodowe,
kierując do Rosjan i Europy przesłanie: Państwo pol-
skie będzie odtąd czcić rocznicę wydarzenia, które
było wymierzone przeciw Rosji. W ogóle to wszyst-
ko trzeba wymierzyć przeciwko Rosji. Niedawno
L.K. chwalił unię polsko-litewską jako „symbol
przymierza narodów Europy Centralnej przeciw Rosji”.
Ale wróćmy do kłamstw w tekście uzasadnienia. Czy-
tamy: „Mieszkańcy Warszawy zjednoczyli się wokół wspól-
nego celu, tworząc jedyne w swoim rodzaju społeczeństwo
obywatelskie”. Stary Kaczyński, który ponoć walczył w po-
wstaniu, musiał o nim bajki synusiom przed snem opowia-
dać. Albo tak walczył, jak ja... Liczne pamiętniki i relacje
warszawiaków wskazują, że ludność cywilna zajęta była
walką; i owszem – o przeżycie, o żarcie i wodę. Na po-
wstańców leciały joby i złorzeczenia. Jaki cel ma inicjaty-
wa prezydenta poza szkodzeniem stosunkom polsko-rosyj-
skim? Chodzi o nowe podziały, a przy okazji o ugranie pa-
ru punktów u pospólstwa. Kto śmie krytykować pomysł
uczczenia pamięci powstańców, tego będzie można na-
zwać zdrajcą. Ci zaś, którzy w obawie przed takim odium
przyklasną prezydentowi, potwierdzą jego... autorytet. Za-
grywki w tym stylu do perfekcji opanowała cała hierarchia
Kościoła z papieżami na czele. Weźmy szerzony w polskim
Krk kult misjonarzy, którzy zginęli za katolicką wiarę na
wschodzie, m.in. od kozackich szabli. Niech który spróbuje
coś na nich pisnąć! Choćby to, że misjonarze owi często
nawracali ogniem i mieczem, a ich ulubionym zajęciem by-
ło palenie cerkwi. Może to więc kozacy bronili swojej wia-
ry, a święci byli najeźdźcami? Jeśli prawda w RParafialnej
jest niewygodna, trzeba ją dopasować lub przemilczeć.
Przykładem jest sakralizacja powstania. Świętości prze-
cież się nie krytykuje, a poza tym na ich tle Kaczyńscy do-
brze się prezentują swojemu bogoojczyźnianemu elektora-
towi. Tymczasem krytyczna debata na temat zasadności po-
wstania toczy się od 65 lat. Emigracyjni historycy – profe-
sorowie Ciechanowski i Zawodny – uznali decyzję o jego
wybuchu za zbrodnię ludobójstwa. Środowiska polskich kom-
batantów na emigracji domagały się osądzenia przywódców
powstania. Polityczna poprawność, jaka zapanowała
w kraju po 1998 roku, nie pozwala jednak na publiczne
eksponowanie takich opinii. W mediach brylują historycy
IPN z jedyną słuszną, prawą i sprawiedliwą wykładnią dzie-
jów: powstanie było słuszne, a winnym masakry jest Sta-
lin. Nieważne, że tylko idioci mogli przypuszczać, iż ten
tyran wesprze projekt wymierzony w jego interesy. Na
szczęście propaganda „moralnego zwycięstwa”
w postaci totalnej klęski cieszy się coraz mniej-
szą popularnością (w sondażu z 2003 roku
29 procent licealistów i studentów określi-
ło decyzję o wybuchu powstania jako zbrod-
nię). Tamę temu ma po-
stawić sakralizacja.
Niestety, tylko
nieliczne komentarze
krajowe, a głównie za-
graniczne, ośmielają się
wyrażać zdziwienie, że:
1. Dla Polaków głupie bo-
haterstwo jest ważniejsze od
morza krwi (słynna odpowiedź
szefa sztabu Komendy Głównej AK
gen. Pełczyńskiego na pytanie, co
się stanie, jak Rosjanie wstrzymają
ofensywę: „Najwyżej Niemcy nas
wyrżną”); 2. Można podejmować
decyzje strategiczne, nie dyspo-
nując odpowiednimi siłami
i sprzętem, przedkładając wła-
sną dumę nad życie tysięcy
(gen. Komorowski – popro-
szony przez sztabowców
o wysłanie w II połowie
sierpnia ’44 apelu do Sta-
lina o pomoc – oświadczył,
że nie będzie czynić gestów
poddańczych) i nie mając dostępu do informacji (szef
Warszawskiego Okręgu AK płk Chruściel podjął decyzję,
opierając się na plotkach, iż na rogatkach stolicy ktoś wi-
dział dwa radzieckie czołgi. Podobne rozeznanie miał A. Kwa-
śniewski, wydając zgodę na nasz udział w wojnie irackiej);
3. Nie trzeba mieć wiedzy ani doświadczenia, aby zajmo-
wać wysokie stanowiska w administracji lub w armii (patrz:
ocena gen. Bora-Komorowskiego sporządzona przez J.N. Je-
ziorańskiego przed powstaniem: „Pchał go na stanowiska
dziwny polski system selekcji, zapewniający szanse temu,
który nikomu nie wadził”).
Nie da się nie zauważyć, iż powstanie, choć było mili-
tarnie wymierzone w III Rzeszę, przyniosło jej sporo korzy-
ści. Odsunęło na parę miesięcy rozpoczęcie drugiego eta-
pu ofensywy radzieckiej i pozwoliło przegrupować siły. Nie
mówiąc już o łupach wojennych, które ze zrujnowanej sto-
licy udało się im wywieźć przed zagładą miasta.
Powstanie warszawskie nie musiało wybuchnąć. Gen.
Bór-Komorowski powinien latem 1944 r. rozwiązać AK. Dzię-
ki temu Polska zachowałaby swoje elity i prawdopodobnie
nie musiałaby odbudowywać Warszawy.
Czy Polacy – zamiast świętować klęski – nie powinni
być dumni z owoców pracy własnych rąk i rozumów?
Szkoda, że ówczesnym i dzisiejszym sakralizatorom nie pa-
suje to do koncepcji politycznych.
Uwaga, biznesmeni! Tych z pełnymi portfelami, za to ze sko-
łatanymi głowami i duszami zapraszają do swych cel liczne
klasztory – na wypoczynek, wyciszenie i doładowanie akumu-
latorów. Jedźcie. Na przykład do benedyktynów z Tyńca lub
franciszkanów z Pińczowa. W końcu lepsza cela w Tyńcu niż
we Wronkach.
„Żołnierze nadal będą uczestniczyć w uroczystościach patrio-
tyczno-religijnych” – oświadczył minister obrony Klich, roz-
wiewając tym samym spekulacje głupich mediów, że w armii
postawi się tamę kleropatriotyzmowi. Jasne. Na pytanie: „Co
żołnierz ma w mundurze?” nadal pada tradycyjna odpowiedź:
„Żołnierz w mundurze ma... się modlić”.
W łódzkich szkołach (jako pierwszych w Polsce) od nowego
roku szkolnego prowadzone będą zajęcia zniechęcające mło-
dzież do seksu przedmałżeńskiego. Przedmiot wykładać ma-
ją głównie zakonnice. Mamy nadzieję, że zniechęci to mało-
latów nie tylko do grzesznego seksu, ale i do grzeszników ob-
łudników żyjących w celibacie.
„Express Licheński” – tak nazywa się nowa, uruchomiona przez
PKS Warszawa linia na trasie Warszawa–Licheń. Koszt po-
dróży – 40 złotych. Wyjazd z Warszawy Zachodniej o 6 rano.
Powrót wieczorem. W programie zwiedzanie bazyliki + dar-
mowy egzemplarz „Naszego Dziennika”. Po pilotażowym
„Expressie Licheńskim” PKS zamierza uruchomić podobne li-
nie do wielu innych sanktuariów. A przy okazji zmieni też pew-
nie nazwę na KKS (Kościelna Komunikacja Samochodowa)...
Równouprawnienie nie zawsze odnosi się do kobiet i mężczyzn.
Czasem do kobiet i zwierząt. W Limanowej mąż od lat zmu-
szał żonę do chodzenia w zaprzęgu i orania pola. Nawet wów-
czas, gdy ta była w ciąży. Gdy „pan domu” był niezadowolony
z pracy, polewał kobietę nieczystościami. Sekundował mu w tym
ksiądz, który straszył, że jak niewiasta się komuś poskarży, to
zamknie ją w zakładzie psychiatrycznym. Na portalu, który po-
dał tę informację, ktoś skomentował: „Uważacie, że to nienor-
malne, by kobieta ciągnęła pług? Nienormalne byłoby wtedy,
gdyby pchała”. Podpis: „katolik”. Wszystko jasne?
Watykańska Kongregacja ds. Duchowieństwa pracująca pod
czujnym okiem papieża opublikuje wkrótce dokument na te-
mat tzw. dzieci grzechu – czyli potomków księży. Ten wsty-
dliwy dotąd, ale jakże powszechny problem ma ujrzeć w koń-
cu światło dzienne. Dzieci kapłanów uzyskają podobno wszel-
kie prawa, w tym do nazwiska ojca i do spadku. Patrzcie pań-
stwo, a biedak papież Aleksander VI Borgia mający dzieci
z własną córką tego nie doczekał!
Benedykt XVI podpisał profesjonalny kontrakt płytowy. 30
listopada na płycie CD mają ukazać sie śpiewy papy, m.in.
kolędy. Staruszek ma śpiewać po włosku, portugalsku, fran-
cusku, niemiecku i po łacinie. A po polsku? Dobrze, że nie...
Choć z drugiej strony... może nową jakość nabrałyby słowa
„Psibziezieli do Betlejem psiastezie”.
Po dwóch latach debat Włoska Agencja ds. Leków (AIFA)
zalegalizowała pigułkę aborcyjną (wczesnoporonną) RU486.
Kobiety będą ją mogły stosować do 49 dnia ciąży. W odpo-
wiedzi arcybiskup Rino Fisichella, prezes Papieskiej Akade-
mii Życia, oświadczył, że na osoby korzystające z RU auto-
matycznie nałożona zostanie ekskomunika. I tak, po latach,
Napoleon, który wypowiedział słynne zdanie, że „całe Wło-
chy są przeklęte”, okazał się wizjonerem.
Troje Francuzów zgorszonych nagością aniołów eksponowa-
nych w katedrze w Montauban zakryło ich intymne części cia-
ła gazetami. Obrońcy moralności zostali natychmiast areszto-
wani. Mój Boże, jak to w ciemnych pogańskich krajach prze-
śladuje się chrześcijan...
ZA TYDZIEŃ KOLEJNA ODSŁONA ROMANSU
UWAGA! UWAGA!
BISKUPA KAROLA WOJTYŁY.
JONASZ
Z tak wielkim autorytetem jak prezydent RP trudno pole-
Nr 32 (492) 7 – 13 VIII 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
Rydzyka są już tak dobrze
znane opinii publicznej
i rozpoznawalne, że impe-
ratorowi coraz trudniej wykręcić za
ich pośrednictwem jakiś nowy prze-
kręt. Radio Maryja, TV Trwam,
„Nasz Dziennik”, fundacje Lux Ve-
ritatis i Nasza Przyszłość... – ledwie
któreś się zmoczy, to zaraz biorą ta-
tę na języki, że zdeprawował potom-
stwo, a zdarzają się nawet pasjonaci
składający donosy prokuraturze. Cóż
począć w tak nieznośnej sytuacji, sko-
ro człowieka wciąż swędzą ręce i nie
tylko? O. Rydzyk począł... dwie ko-
lejne córki. Oddał je na wychowanie
(1982–1993) pieściła na posadzie bar-
dzo ważnego dyrektora ds. finanso-
wych Przedsiębiorstwa Spedycji Kra-
jowej? Okazuje się, że ich serdeczna
znajomość trwa od dawien dawna...
Jak pamiętamy, o. Rydzyk został
multimilionerem w efekcie udane-
go skoku na świadectwa udziałowe
Narodowych Funduszy Inwestycyj-
nych, zbierane przez Radio Maryja
na „ratowanie Stoczni Gdańskiej”,
która nie dostała później z owej ak-
cji nawet złotówki. Cząstkę (około
5 mln zł) wyłudzonych w ten spo-
sób pieniędzy o. Król – występując
jako osoba prywatna – zainwestował
jesienią 2000 r. w akcje giełdowej
telefonii komórkowej „wRodzinie”,
CenterNet zobowiązał się, że „w ter-
minie do 27 czerwca 2009 r. podpi-
sze kolejne dwie umowy z podmio-
tami wskazanymi przez fundację Lux
Veritatis, dedykowanymi do bezpo-
średniej współpracy”.
I kogóż to o. Tadeusz wskazał?
Oczywiście swoją ukochaną Bonum!
Niech się teraz dziecko uczy na więk-
szych pieniądzach (ok. 150 mln zł
w latach 2009–2013), skoro absolut-
nie niczego nie ryzykuje. Okazuje się
bowiem, że umowa nie przewiduje
dla niego żadnych kar, a „jako zabez-
pieczenie ewentualnych roszczeń Bo-
num, wynikających z niewykonania
~ „działalnością firm central-
nych i holdingów, z wyłączeniem
finansowych”;
~ „doradztwem w prowadzeniu
działalności gospodarczej i zarzą-
dzaniu”;
~ „pozostałą działalnością,
wspomagając usługi finansowe”.
Co ciekawe: do interesu dopusz-
czono tym razem człowieka z ze-
wnątrz, w osobie adwokata Wal-
demara Leona Kosińskiego , po-
zwalając mu objąć w spółce udział
o wartości 500 zł, przekładający się
na jeden głos podczas obrad Zgro-
madzenia Wspólników (Bonum za-
chowała dla siebie 99 głosów).
~ wynajmuje Geotermii (w oso-
bie o. Króla) „lokal użytkowy na
parterze budynku w Toruniu przy ul.
Starotoruńskiej 3 o pow. 20 mkw.” ,
żądając za to 300 zł miesięcznie
plus VAT!;
~ mało tego: bojąc się, żeby Geo-
termia nie zakapowała dziadkowi,
kazała jej podpisać cyrograf, że „ni-
niejsza umowa nie może być ujaw-
niana osobom trzecim i objęta jest ta-
jemnicą handlową u każdej ze Stron” .
Geotermii niespecjalnie dobrze
wiodło się też w interesach, bowiem
w 2008 r. jej przychód z działalno-
ści gospodarczej wyniósł 14,36 zł,
a w ostatecznym bilansie zysków i strat
skaleczyła Rodzinę na 1900 zł.
„Spółka nie rozpoczęła faktycz-
nej działalności. Prace podjęte doty-
czyły opracowania strategii działania
na lata 2009–2013” – czytamy
w sprawozdaniu z 24 czerwca 2009
roku podpisanym przez prezesa za-
rządu o. Jana Króla.
Jakże fascynująca to zbieżność
z harmonogramem wydatkowania
150 mln zł przez CenterNet na „usłu-
gi komercyjne dla społeczności sku-
pionej wokół Radia Maryja, TV
Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Spo-
łecznej i Medialnej, »Naszego Dzien-
nika« oraz fundacji Nasza Przy-
szłość”, zapisane we wzmiankowa-
nej wyżej umowie z 13 czerwca...
Sytuacja na dzisiaj jest taka, że:
~ o. Rydzyk jest prezesem,
a o. Król członkiem dwuosobowego
Córki ojca Rydzyka
Dziesiątki tysięcy naiwnych, którzy odejmują sobie
od ust, żeby wspomóc „zbożne dzieła” ojca dyrektora,
składają się na posag dla jego potomstwa...
swojemu wspólnikowi i głównemu
księgowemu imperium – o. Janowi
Królowi (na zdj. – z o. Rydzykiem).
Obie panienki są wyjątkowo zdolne.
Popatrzmy, jak szybko się uczą...
9 września 2005 r. na polecenie
o. Rydzyka jego księgowy wyjął
z kasy imperium 50 tys. zł, wdział
maskujący cywilny uniform i zaniósł
do sądu radosną nowinę o narodzi-
nach spółki Bonum – z siedzibą
przy ul. Jaktorowskiej 3/5 w War-
szawie. Przedkładając akta rejestro-
we, o. Król zadeklarował, że:
~ tylko on jest szczęśliwym tatu-
siem, czyli jedynym udziałowcem i pre-
zesem jednoosobowego Zarządu;
~ dziecię będzie się zajmowało
m.in. „przygotowywaniem i dostarcza-
niem żywności dla odbiorców zewnętrz-
nych (katering)”, „prowadzeniem sto-
łówek”, oraz „sprzedażą detaliczną ar-
tykułów używanych i toaletowych”.
Bonum miała wychowywać się
przy Jaktorowskiej incognito. O. Król
wynajął na 2 lata lokal od znanego
„FiM” przedsiębiorstwa zajmujące-
go się „utrzymaniem ciągłości pro-
dukcji oraz ruchu maszyn”, ale już
w listopadzie rozwiązał umowę naj-
mu i zgłosił sądowi, że jego pocie-
cha zamieszka teraz przy ul. Ogro-
dowej 59A, gdzie mieści się luksu-
sowa rezydencja Lux Veritatis. Pod-
jął też wówczas inne ważne decyzje
dotyczące dalszej kariery Bonum:
~ żeby mogła oficjalnie kontak-
tować się ze swoim prawdziwym
ojcem dyrektorem, otworzył „od-
dział spółki” w Toruniu przy ul. Sta-
rotoruńskiej 3, czyli w recepcji aka-
demika Rydzykowej Wyższej Szko-
ły Kultury Społecznej i Medialnej;
~ wybrał jej mamę zastępczą,
ustanawiając pełnomocnika (tzw.
prokurent samoistny) w osobie Li-
dii Kochanowicz-Mańk .
Skąd o. Król wytrzasnął panią Li-
dię, którą komuna przez 11 lat
spółki Espebepe, obejmując łącz-
nie prawie 34 proc. udziałów (22,79
proc. osobiście oraz 11,20 proc. za
pośrednictwem swojego pełnomoc-
nika Aleksandra R. ) i stając się jej
największym akcjonariuszem.
Działająca wówczas w fundacji
Nasza Przyszłość Kochanowicz–Mańk
(obecnie w warszawskiej centrali Lux
Veritatis) wykupiła sobie w Espebe-
pe 5,49 proc. udziałów. W lipcu 2001
roku została członkiem rady nad-
zorczej tej dogorywającej już spółki.
Gdy Espebepe ogłosiło wkrótce upa-
dłość, „stoczniowe” łupy szlag trafił,
a o. Król miał jeszcze ból głowy z za-
stawionymi w banku wekslami na
4 mln 392 tys. zł. Redemptorystom
udało się je szczęśliwie wykupić
w styczniu 2002 r. za jedyne 2 mln
zł, dzięki uprzejmemu pośrednictwu
spółki Polkombi, w której – dziwnym
trafem – Kochanowicz-Mańk była dy-
rektorem generalnym.
No i któż lepiej niż ona nada-
wał się do karmienia Bonum, sko-
ro ojciec dyrektor oraz jego księ-
gowy nie mogli nadstawiać własnej
piersi, żeby istnienie nowego dziec-
ka mnichów (ślubujących „głosze-
nie Ewangelii wśród ludzi ubogich
i najbardziej zaniedbanych religij-
nie”) przedwcześnie się nie rypło?
Bonum klepała biedę. Przez ca-
ły 2006 r. zarobiła na czysto rap-
tem 9324 zł, a również w latach na-
stępnych nie przekraczała minimum
socjalnego. Dopiero przed kilku-
nastoma dniami wyszło na jaw, że
o. Rydzyk rezerwował dla niej rolę
kury mającej mu znosić złote jajka...
Gdy 13 czerwca spółka Center-
Net S.A., która należy do grupy ka-
pitałowej Romana Karkosika (je-
den z najbogatszych Polaków, z ma-
jątkiem szacowanym na ok. 1,1 mld
dolarów), podpisała z Lux Veritatis
umowę o współpracy we wprowa-
dzaniu na rynek nowego operatora
Co było...
lub nienależytego wykonania zobowią-
zań” , właściciel CenterNetu wysta-
wił kontrahentowi 10 weksli własnych
„in blanco” na kwotę 0,5 mln zł każ-
dy. Innymi słowy: nawet jeśli interes
z telefonami nie wypali, córcia da ta-
cie w prezencie 5 mln zł.
Pamiętając wszakże, że jest ona
formalnie wyłączną własnością o. Kró-
la, byłoby bardzo śmiesznie, gdyby ten
np. zwariował i wyjechał na Bahamy...
Choć Bonum nie
miała jeszcze żadnego ła-
sego na jej wdzięki ama-
tora, a tym bardziej po-
sagu, 20 czerwca 2008 r.
(dwa miesiące przed roz-
poczęciem przez o. Ry-
dzyka poszukiwań gorą-
cej wody) wysupłała
skądś 50 tys. zł i powiła
własną spółkę córkę
o nazwie Geotermia To-
ruń, z siedzibą w znanym
nam już akademiku przy
ul. Starotoruńskiej 3. Kto
jest ojcem? No cóż, choć
wszystkie ślady wiodą
do o. Tadeusza , umów-
my się, że to nie on, bo-
wiem w konsekwencji
musielibyśmy oskarżyć go o rzeczy
straszne... Pozostaje natomiast udo-
kumentowanym fakt, że do notariu-
sza znowu zgłosił się o. Król, który
został prezesem jednoosobowego za-
rządu Geotermii, deklarując, że fir-
ma zajmować się będzie:
...a nie jest...
...pisze się w rejestr!
zarządu Lux Veritatis,
czyli wszystkie karty i pie-
niądze całkowicie nieza-
leżnej od władz kościel-
nych fundacji znajdują się
tylko w ich rękach;
~ o. Król jest wyłącz-
nym i jak najbardziej pry-
watnym właścicielem Bo-
num, będącej 99-procen-
towym udziałowcem rów-
nie prywatnej Geotermii,
czyli wszystkie karty i pie-
niądze znajdują się tylko
w jego rękach;
~ dziesiątki tysięcy
naiwnych słuchaczy Radia Maryja
odejmujących sobie od ust, żeby
wspomóc rozgłośnię i jej zbożne dzie-
ła, wciąż myślą, że kasa pozostaje
w zbożnych fundacjach i Kościele.
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. MaHus
„Wnuczka” o. Rydzyka nie mia-
ła szczęśliwego dzieciństwa, bo mat-
ka stosowała bardzo zimny wychów.
Przyjrzyjmy się np. „Umowie naj-
mu z 20 czerwca 2008 r.”, mocą któ-
rej Bonum (reprezentowana przez
prokurenta Kochanowicz-Mańk):
S tarsze dzieci o. Tadeusza
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 32 (492) 7 – 13 VIII 2009 r.
POLKA POTRAFI
Zmolestowana na maksa
Prowincjałki
Panią Annę Szemerluk z Łodzi, która cier-
pi na owrzodzenie żylakowe prawej nogi,
spotkały dodatkowe „atrakcje”. Lekarz ze szpitala im. Kopernika chciał nogę
NATYCHMIAST amputować. Z kolei doktor ze szpitala im. Pirogowa stwier-
dził, że taki wrzód to pryszcz i nogę można wyleczyć opatrunkami... w domu.
Podobno w obu szpitalach personel poczynił zakłady – albo wyleczenie, albo
pawulon i kostnica. Jeśli przegra łapiduch z Kopernika, radzimy mu zaciągnąć
się do armii. I na front, panie, na front!
Powiało grozą! Superkatolicka
„Fronda” ostrzegła przed „skro-
baczą bandą zwyrodnialców”, któ-
ra przystąpiła do... fizycznej eli-
minacji bogobojnych rodaków!
Jak wiadomo, Bozia – z sobie tyl-
ko znanych powodów – lubi doświad-
czać tych, których najbardziej miłuje.
Teraz oberwało się najświętszej wśród
świeckich niewiast – Joannie Najfeld .
Urocza 27-letnia publicystka – ulu-
bienica księży, rozmaitych „Niedziel”,
„Naszych Dzienników” i nabożnego
radyjka – żadną dewotą nie jest. Do
matury, jak sama wyznaje, nie była
związana z kościelnymi organizacja-
mi, a temat aborcji i kondomów ma-
ło ją obchodził. Maryjne oświecenie
przyszło, kiedy to zachciało jej się
studiować anglistykę, kierunek wy-
bitnie feministyczny. Tam to nasza
bohaterka posłyszała, że Szekspir
był gejem, Kościół krzyw-
dzi kobiety i tym podob-
ne bezeceństwa.
„Urabiali nas ide-
ologicznie. Czułam się
zmolestowana na maksa,
ale nie miałam odwagi,
żeby zabrać głos” – wspo-
mina. Od diabelskiej agi-
tacji Joanna odpoczywa-
ła w kościele. I mo-
dliła się: „Panie
Boże, daj mi siłę, żebym kiedyś wsta-
ła i coś powiedziała. No i rzeczywi-
ście, wkrótce zaczęłam coś na zaję-
ciach przebąkiwać”.
To przebąkiwanie zaprowadziło
ją w szeregi dewocyjnych manifesta-
cji, marszów życia aż do... programu
„Warto rozmawiać”. Joannę wypatrzył
sam Pospieszalski , który ubolewał,
że w jego programie „po stronie kon-
serwatystów siedzi zwykle jeden sta-
ry ksiądz z łupieżem na sutannie”.
Katolickie nośniki informacji
zgodnym chórem twierdzą, że pan-
na Najfeld okazała się biczem bo-
żym na feministki, gejów, zwolenni-
ków aborcji i tym podobnych, któ-
rzy nie mogą zdzierżyć, że przyga-
duje im nie jakieś moherowe bab-
sko, ale sympatyczna dziewczyna,
niestara i niebrzydka, która na do-
datek mówi tak sensownie!
Rzeczowe wypowiedzi, z któ-
rych zasłynęła Joasia, to m.in.:
głośny sprzeciw wobec „liza-
nia rowów”, wyrażony w roz-
mowie z twórcą homoseksu-
alnego portalu internetowe-
go, czy zakwestionowanie
celowości szkolnej eduka-
cji seksualnej, która pro-
wadzić ma do... zwięk-
szenia liczby ciąż i cho-
rób wenerycznych
wśród młodych, zwieńczone ludową
mądrością: „Ludzie od lat się roz-
mnażają i nie mają problemu, żeby
pokazać dzieciom co od czego”.
Beztroskie głoszenie słowa bo-
żego trwałoby dłużej, gdyby nie za-
łożycielka Federacji na rzecz Kobiet
i Planowania Rodziny. Wanda No-
wicka , kiedy usłyszała, że jest na „li-
ście płac biznesu aborcyjnego” oraz
producentów środków antykoncep-
cyjnych, wytoczyła Najfeld proces
o zniewagę.
Właśnie odbyła się pierwsza roz-
prawa. Kolejna – w październiku.
Joasia, wspierana przez wszystko
co kościelne, walczy! Założyła nawet
stronę internetową (mamproces.pl),
na której zachęca wszystkich, aby pi-
sać do gazet o lewicowej propagan-
dzie i powiązaniach kobiecych orga-
nizacji z przemysłem aborcyjnym.
Ksiądz Dariusz Oko z Uniwersyte-
tu Papieskiego im. Jana Pawła II za-
apelował: „Jest jedną z najbardziej
mądrych, wiernych, odważnych ko-
biet w polskim Kościele. Jest jak
współczesna Judyta. Trzeba ją bro-
nić, podobnie jak kiedyś ks. Popie-
łuszkę . Ona niejako walczy też w na-
szym zastępstwie, w imieniu Kościo-
ła. Dlatego dobrze by było, gdyby każ-
dy pomógł jej najlepiej, jak potrafi”.
JUSTYNA CIEŚLAK
Strażaka Karolka znali wszyscy mieszkań-
cy Księżostanów. I nic dziwnego, że zna-
li, bo postać to była nietuzinkowa – wysoki na metr, ubrany w niebieską ko-
szulę i takiż kapelusz oraz ciemnozielone spodnie, spod których wystawał
pokaźnych rozmiarów penis. Strażak Karolek, wyrzeźbiony przez Kazimierza
Tokarskiego, wzbudzał zachwyt, ale i kontrowersje. Pewnej nocy zniknął. Nie
wiadomo, czy Karolka ukradli jego miłośnicy, czy raczej obrońcy moralności.
Chciał zapewnić komfort swoim świniom
pewien mieszkaniec Ełku. W tym celu
wraz z czterema kolegami ukradł z jednej z ulic miasta 400 sztuk kostki bru-
kowej. Twierdzi, że chciał nią wyłożyć... podłogę w chlewiku. Nie zdążył,
bo trefny towar wyniuchały jakieś śledcze „świnie”.
Rynek zalała seria zeszytów szkolnych
z trupimi czaszkami oraz egzystencjalną
sentencją „It’s a good day to die” („To dobry dzień, by umrzeć”). Rodzice są
oburzeni. Przedstawiciele wydawnictwa tłumaczą, że to światowe trendy.
Pewien rowerzysta sterroryzował kasjer-
ki pistoletem (jak się później okazało
– hukowym) i zarekwirował gotówkę z kasy katowickiego SKOK-u. Kiedy już
z łupem dosiadł swojego jednośladu, wjechał wprost pod koła samochodu.
Do kierowcy, który pospieszył ofierze z pomocą, strzelił. Po czym zwiał.
Osiem kur zastrzelił z broni pneumatycz-
nej 17-latek z Czaplinka. Wiatrówkę za-
kupił przez internet, a na kurach sąsiada testował jej możliwości.
Opracowali: WZ, RK
nii na temat współpracy tamtejszych konser-
watystów z PiS-em, pozwala lepiej zrozumieć, jak
bardzo śmierdzący jest chlew, do którego wepchnę-
ła Polskę prawica w ciągu ostatnich 8 lat.
Tak to już jakoś jest, że jeżeli żyjemy w cuchnącym
pomieszczeniu, to z czasem przestajemy czuć odór, któ-
ry początkowo tak bardzo nam przeszkadzał. Jest to na-
turalny mechanizm, który sprawia, że akceptujemy coś,
co było trudne do przyjęcia,
aby móc jakoś w miarę nor-
malnie żyć, aby nie oszaleć od
intensywności bodźców zwy-
kle trudnych do zniesienia. Ale
za to przystosowanie płacimy
pewną cenę – spada stopień
naszej wrażliwości, stajemy się obojętni na coś, co do
niedawna dotykało nas do żywego. Wreszcie bywa, że je-
steśmy w stanie uznać np. przywołany na początku smród
za coś normalnego, ba, może nawet przyjemnego...
Odkąd na gruzach AWS powstały trzy prawicowe,
konkurujące ze sobą partie: LPR, PO i PiS, odtąd za-
czął się do nas wlewać poszerzający się strumień poli-
tycznej gnojówki. Nie chcę przez to powiedzieć, że wcze-
śniej Polska była perfumerią, ale rywalizacja o względy
Kościoła oraz granie na najniższych instynktach, wyszu-
kiwanie wrogów i polowanie na kozły ofiarne przybra-
ło na sile właśnie po roku 2000. Walka na argumenty
powoli wygasała, a nasilała się brutalizacja życia publicz-
nego, nakręcało demonizowanie „czerwonych” i „peda-
łów”, wyszukiwanie szpiegów i zdrajców, wymachiwanie
szubienicą, straszenie lustracją. Wielu z nas czuło wstręt
do tego wszystkiego i czuje go nadal, ale w końcu jakoś
przyzwyczailiśmy się. Przywykliśmy, aby nie zwariować.
Już nas niemal nie dziwi, że szefem TVP jest były (?)
faszysta, a człowiek o podobnych poglądach i przeszło-
ści był głównym doradcą prezydenta i PiS.
Bardzo pouczające jest studium chlewa, w jaki za-
mieniono nasz kraj, przeprowadzone z zewnątrz. Bry-
tyjczycy sami co prawda niejedno u siebie widzieli 25
lat temu, w czasie rządów konserwatywnej sekciarki Mar-
garet Thatcher , ale o jej idiotycznych wypowiedziach
i organizowanych wówczas nagonkach (na związkowców,
lewicę, homoseksualistów) zdołali już zapomnieć. Tym
bardziej że obecnie Partia Konserwatywna stara się przy-
bierać na Wyspach bardziej ludzkie oblicze. Jej lider kil-
kakrotnie przepraszał różne
grupy społeczne za ekscesy
i wypaczenia czasów thatche-
ryzmu. Przejęcie przez Mi-
chała Kamińskiego władzy
nad konserwatystami w Par-
lamencie Europejskim wywo-
łało nad Tamizą burzę, której odgłosy tylko w nikłym
stopniu docierają do Polski. Konserwatyści przygotowy-
wali się powoli do przejęcia władzy za kilka miesięcy,
a sojusz z byłbym faszystą Kamińskim wstrząsnął brytyj-
ską sceną polityczną. Nie jest wykluczone, że bratanie się
z PiS-em będzie początkiem upadku konserwatystów.
Co kilka dni Brytyjczycy z niedowierzaniem słyszą,
że eurodeputowany i jeden z najbardziej wpływowych
polityków polskiej opozycji pozostawał pod urokiem
seryjnego zabójcy Pinocheta , brał udział w torpedo-
waniu upamiętnienia ofiar zbrodni w Jedwabnem, ma
zwyczaj nazywać niektórych swoich współobywateli mia-
nem „pedałów” i w końcu – że był zwykłym neofaszy-
stowskim bojówkarzem. BBC zrobiła nawet Kamińskie-
mu psikusa i puściła jego napastliwy bulgot o „peda-
łach” sprzed kilku lat razem z ostatnią wypowiedzią,
kiedy to mówił, że „zawsze darzył szacunkiem osoby
homoseksualne”. Efekt był taki jak na angielskiej ko-
medii: jakby BBC spuściła Kamińskiemu spodnie na
oczach wielomilionowej widowni. Facet wyszedł na skoń-
czonego kłamcę i idiotę. ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Zaprotestowałem, jeśli o to chodzi, żeby 15 sierpnia odbył się koncert Madon-
ny, znaczy nie zaprotestowałem, zapytałem o powody, dlaczego ktoś jest tak
bezmyślny, bo wykluczam prowokację ze strony władz miasta, że ustala, czy
wydaje zezwolenie na akurat 15 sierpnia, kiedy przed jest 14 sierpnia, a po 15
jest 16 sierpnia i nikomu by z głowy korona ani korona cierniowa nie spadła,
gdyby to było nie akurat tego dnia.
(Janusz Kochanowski, RPO)
Rzadko kiedy można także spotkać pozytywne przykłady idące od przełożo-
nych. W Kościele polskim jest wielu księży, niektórym biskupom nie robi róż-
nicy, czy będzie pięciu więcej, czy pięciu mniej.
(ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski)
Głównym problemem Hiszpanii są jej biskupi. Mam zresztą za złe hiszpań-
skiej partii socjalistycznej to, że nie reaguje wystarczająco energicznie na agre-
sywny język hierarchów Kościoła. Partia boi się biskupów.
(Pedro Almodovar, najsłynniejszy reżyser europejski)
Nie da się utrzymać wzbraniania kobietom dostępu do funkcji kapłańskich,
bo nie ma w Biblii przekonujących argumentów, aby kobiety nie mogły jej
sprawować.
Chlewem i solą
(ks. prof. Alfons Skowronek, katolicki duchowny
i teolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego)
To zjełczałe tematy i paplanina.
(abp Sławoj Leszek Głódź o powyższej wypowiedzi profesora Skowronka)
Jeżeli 100 osób podejmie współżycie z chorą osobą, pokładając ufność
w gumce, to 40 z nich zginie. („Miłujcie się”, dwumiesięcznik katolicki)
Jestem za karą śmierci. Przestępca powinien mieć nauczkę na przyszłość.
(Britney Spears)
Wybrali: RK, AC, OH, JC
NOGA WTE, NOGA WEWTE
PORWANIE
ŚWINIA TEŻ CZŁOWIEK
SAMOBÓJCZE TRENDY
SKOK NA SKOK
RUCHOMY CEL
D yskusja, jaka wywiązała się w Wielkiej Bryta-
Nr 32 (492) 7 – 13 VIII 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
KURIALNE MANEWRY
HOMO KWAKRZY
jako człowieka świętego i bohate-
ra, sprzeciwiającego się nazizmo-
wi i chroniącego Żydów. Cóż, kli-
sza filmowa, podobnie jak papier,
wszystko przyjmie. MaK
Poznańska kuria arcybiskupia
zapowiedziała, że odda miastu szko-
łę, w której mieści się VIII LO,
a o którą toczył się spór Kościoła
z uczniami („FiM” 13/2009). Ten
pozornie wielkoduszny gest wynika
z porozumienia zawartego z zarzą-
dem Poznania, na mocy którego...
miasto da Kościołowi inne nieru-
chomości w zamian za szkołę. Idzie-
my o zakład, że kuria nie da się
skrzywdzić przy tej zamianie i wyj-
dzie na tym lepiej niż na zarządza-
niu budynkiem szkoły. MaK
Działo się to dzień po dniu, zawsze
o godzinie 21! Katedra, jako jeden
z największych skarbów miasta Ło-
dzi (pod jej posadzką leżą dziesiąt-
ki trupów), otrzymała niedawno su-
pernowoczesne czujniki, połączone
bezpośrednio z siedzibą strażaków.
Są one tak „genialne”, że reagują
zarówno na dym, jak i na kurz. My
uważamy, że są jeszcze lepsze, a księ-
ża powinni ich używać podczas ostat-
niego namaszczenia. RK
alkoholu. Ale dlaczego katolik ma
nie pić akurat w sierpniu? Ano dla-
tego, że sierpień „zapisał się w na-
szej historii jako czas zwycięstw w wal-
ce o wolność »naszą i waszą«” i jest
miesiącem aż czterech rocznic na-
rodowych: „cudu nas Wisłą”, „63 dni
wolnej Warszawy”, „jasnogórskich
ślubów narodu” oraz „zrywu »Soli-
darności«”– wyjaśnia na stronie Kru-
cjaty Wyzwolenia Człowieka ks. Piotr
Kulbacki. Czyżby naprawdę wierzył
on, że bohaterowie wspomnianych
sierpniowych „zwycięstw” byli abs-
tynentami?
Kwakrzy (Religijne Towarzy-
stwo Przyjaciół) podczas doroczne-
go spotkania w Yorku ustalili, że
małżeństwa osób tej samej płci po-
winny być tak samo ważne jak zwią-
zek kobiety i mężczyzny. Kwakrzy
wystąpili do brytyjskiego rządu z od-
powiednią petycją. Towarzystwo
Przyjaciół to wyznanie chrześcijań-
skie powstałe w XVII wieku. Jako
jeden z pierwszych Kościołów już
kilkaset lat temu potępiło niewol-
nictwo, segregację rasową i dyskry-
minację kobiet.
INTERESY KOŚCIOŁA
PPr
Niemiecki bank katolicki Pax-
-Bank wycofuje się z inwestycji w broń
i tytoń. Nagle uznano, że jest to nie-
zgodne z wymogami etycznymi.
Swoje konta w kolońskim ban-
ku mają parafie i instytucje kościel-
ne. Podejrzane biznesy banku są
imponujące. Dokonano np. ogrom-
nej inwestycji w laboratoria farma-
ceutyczne Wyeth Pharma w USA,
które produkują m.in. środki anty-
koncepcyjne.
Pax Bank – jak sam się rekla-
muje – jest bankiem „dla Kościoła
i Caritas. Wykluczona jest inwesty-
cja kapitału naruszająca zasady
chrześcijańskie” .
ŻYWIĄ I BRONIĄ...
PTASIA GÓRA
AK
CHADECY Z GEJAMI
Wierni z parafii pw. św. Józefa
Rzemieślnika w Nowej Soli bronią
księdza, który, według policji, nie
udzielił pomocy rowerzyście, po tym
jak potrącił go samochodem. We-
dług parafian, policja musi kłamać.
Dodatkowo ofiarą napastliwych
wiernych padła... strażniczka miej-
ska, która była świadkiem zajścia
i wszystko szczegółowo opisała w no-
tatce służbowej. „Ona kręci, pewnie
ma coś do księży, ale to nie znaczy,
że ma się w ten sposób odgryzać!”
– oburzają się. Skąd to wiedzą? „Bo
ksiądz twierdzi, że jest niewinny,
a kto jak kto, ale kapłan na pewno
nie kłamie” – oświadczyli członko-
wie naprędce zawiązanego komite-
tu obrony plebana. Obawiamy się,
że siła tego argumentu będzie dla
sądu nie do odparcia. PPr
WYMÓDL SOBIE
PODWYŻKĘ
Specjalna delegacja rządzącej
w Holandii Chrześcijańskiej Demo-
kracji wzięła udział w wielkiej para-
dzie gejowskiej w Amsterdamie. By-
ła tam „Święta Barka”, na której pły-
nęli (bo parada odbywa się na okrę-
tach rzecznych) przedstawiciele róż-
nych środowisk chrześcijańskich
wspierający prawa gejów i lesbijek,
w tym właśnie sojusznicy PO i PSL
w Parlamencie Europejskim. Poseł
Stefan Niesiołowski potępił ho-
lenderskich chrześcijan, twierdząc,
że robią oni „parodię z Kościoła
i Ewangelii” i sugerował, że najwy-
raźniej tamtejsi chadecy „nie cho-
dzili na lekcje religii”. MaK
W związku z kryzysem zwolnili
cię z pracy lub szef zaciekle odma-
wia podwyżki? No to, zamiast na-
rzekać, trzeba wziąć sprawy w swo-
je ręce i samemu sobie pomyślność
wymodlić! To propozycja warszaw-
skiej prałatury Opus Dei. Skutecz-
nym środkiem na wszelkie kłopoty
z pracą ma być podobno codzien-
ne odmawianie nowenny o pracę do
św. Josemarii – orędownika osób szu-
kających pracy i dręczonych obawa-
mi utraty swego obecnego miejsca za-
trudnienia. Świętego Josemarię pro-
sić należy o wstawiennictwo w zna-
lezieniu lub utrzymaniu pracy, uzy-
skaniu lepszego wynagrodzenia czy
poprawie warunków zatrudnienia.
Niestety, ponieważ prałatura Opus
Dei usilnie prosi wszystkie osoby,
które otrzymają łaski za pośrednic-
twem św. Josemarii Escrivy , o po-
wiadomienie o tym fakcie, należy
wnioskować, że nowenna wciąż prze-
chodzi „fazę testów”. AK
PPr
WINO
DLA PIELGRZYMA
Przed nami apogeum pielgrzym-
kowe! Na Jasnej Górze zameldują
się (w mniejszej liczbie niż w latach
poprzednich) pątnicy ze wszystkich
polskich diecezji. Dołączą do nich
turyści rowerowi, konni, na wrotkach,
w kapeluszach góralskich oraz wdzian-
kach łowickich, kurpiowskich i, przede
wszystkim, moherowych. Honorowe
trybuny klasztoru będą jak zwykle
okupowane przez wójtów, starostów,
burmistrzów i posłów. Jeśli chodzi
o tych ostatnich, to przed szereg
oczywiście wystąpią Kaczki, które na
Jasnej Górze czują się jak ryba... to
znaczy jak kaczka w wodzie. A mo-
że kaczki przyciąga tam zgrana kom-
pania? Bo tak się składa, że to or-
nitologiczne sanktuarium jest. I choć
ostatnio do krainy wiecznych łowów
polecieli paulini: Skowronek , Si-
korski czy Jaskóła , a do cywila
zbiegł o. Kowalik , to wśród zakon-
ników nadal są: o. Ptak , Gołębiow-
ski , Sroka , Kogut , Golub (to po
ukraińsku) oraz ptaszysko w wersji
prenatalnej, czyli o. Pisanko . A tak
w ogóle, to w Częstochowie... nie-
złe jaja są.
Uczestników pielgrzymki na Ja-
sną Górę obowiązuje całkowity za-
kaz spożywania napojów z zawarto-
ścią alkoholu. Tymczasem pielgrzy-
mom zmierzającym do Santiago de
Compostela nie tylko nikt tego nie
zabrania, ale wręcz zachęca się ich
do delektowania się winem. Na do-
datek niekiedy całkiem za darmo.
Jedną z takich pielgrzymkowych
atrakcji „drogi św. Jakuba” jest fon-
tanna wina znajdująca się przed ko-
ściołem i klasztorem cysterskim
w Irache (654 km do Santiago). Fon-
tanna ma dwa krany: jeden z winem,
a drugi z wodą. Umieszczono na niej
inskrypcję: „Pielgrzymie, jeśli pragniesz
dotrzeć do Santiago w pełni sił wital-
nych, wypij to wspaniałe wino i wznieś
toast na szczęście” .
FABRYKA SNÓW
Włoski producent Silvio Sar-
di przygotowuje hagiograficzny film
fabularny poświęcony Piusowi XII .
Katolicka superprodukcja sławiąca
papieża, sojusznika Hitlera , ma
przyciągnąć gwiazdy Hollywood.
Zebrano już ponoć 30 mln dola-
rów na produkcję, a twórcy chcą
jeszcze pozyskać drugie tyle. Film
ma pokazać papieża Paccellego
RÓŻAŃCEM
W PODSTAWKĘ
Polska wersja katolicyzmu to zja-
wisko nieprzewidywalne. Wydawało
się, że bohater ubiegłorocznego skan-
dalu – ks. Krzysztof Podstawka ,
który namawiał czternastoletnią
dziewczynkę, by nie usuwała ciąży
– stanie się idolem moherowej czę-
ści społeczeństwa. Tymczasem „słyn-
ny” kapłan, który niedawno otrzymał
nominację na proboszcza w Czernie-
jewie, nie został wpuszczony na ple-
banię przez... miejscowych wiernych.
Odmawiali oni różaniec i śpiewali po-
bożne pieśni po to, by klecha trzy-
mał się od nich jak najdalej. Powód?
Poszła fama, że ksiądz narobił dłu-
gów, które postanowił spłacić kosz-
tem swojej nowej parafii. Abp Ży-
ciński udowodnił, że diecezję trak-
tuje jak prywatne ranczo i już zapo-
wiedział, iż nie zmieni swojej decy-
zji i innego proboszcza nie da. Sku-
tek będzie więc taki, że ks. Podstaw-
ka będzie jeździł do Czerniejewa nie
tylko po, ale i na... raty. o.P.
AK
BRAK SKALI
o.P.
15 maja 2009 r., „Gazeta Po-
morska”: „(...) w badaniach socjo-
logicznych nadal ponad 90 proc. Po-
laków określa się jako katolicy” .
25 marca 2008 r. – Dziennik.pl.
donosi: Dorota Rabczewska (Do-
da) „dała się poznać jako osoba cie-
pła, rodzinna i... rozmodlona. Z ca-
łą rodziną wybrała się do kościo-
ła”, będąc na krótkim wypoczynku
w swoim rodzinnym Ciechanowie.
28 lipca 2009 r. – portal Pude-
lek za „Super Expressem” cytuje
słowa Dody skierowane do mło-
dzieży: „Jak będziecie się dymać na
plaży, to się zabezpieczajcie”.
1 kwietnia 2008 r. portal Plo-
tek.pl przytacza dokument Mensa
Polska, który stwierdza: „Pani Do-
rota Rabczewska (...) uzyskała wy-
nik testu inteligencji 156 IQ w ska-
li Cattela, którą to wartość uzysku-
je 1 procent populacji...” .
Jak uważacie – czy słynna pio-
senkarka mieści się bardziej w 90 pro-
centach, czy w jednym? A może jest
po prostu Polką katoliczką? o.P.
ABSTYNENCJA
PATRIOTYCZNA
Polscy biskupi od lat nakazują
swoim owieczkom zachowanie abs-
tynencji od alkoholu w sierpniu. Post
nie dotyczy procentów zawartych
w lekach (więc kurować można się
do woli np. nalewkami), tortach oraz
winie mszalnym. Trzeba jedynie pa-
miętać, by zrobić stosowne zakupy
zawczasu, ponieważ post sierpniowy
obejmuje również zakaz kupowania
DUCHY W KATEDRZE
W archikatedrze łódzkiej straszy
(Bozia?). Albo się kurzy. W każdym
razie nie pali się, bo to sprawdziły
już dwa razy całe zastępy straży po-
żarnej, które na sygnale przyjecha-
ły bronić watykańskiego majątku.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin