Gigantyczne oszustwo.doc

(105 KB) Pobierz

 

STEPHEN BARRETT

Gigantyczne oszustwo

Mimo dużej liczby przeprowadzonych prób porównawczych, brak dowodów na to, że homeopatia jest choć trochę skuteczniejsza od leczenia z zastosowaniem placebo.

 

Preparaty homeopatyczne mają wyjątkowy status na rynku medycznym. Są jedynym rodzajem produktów o pozornym działaniu, sprzedawanym zgodnie z prawem. Wynika to z dwóch okoliczności. Po pierwsze, Federalna Ustawa z 1938 roku dotycząca produktów żywnościowych, lekarstw i kosmetyków została przeforsowana w Kongresie przez senatora, który był równocześnie lekarzem homeopatą. Uznaje ona za lekarstwa wszystkie preparaty zawarte w Homeopatic Pharmacopeia of the United States 1. Po drugie, Agencja ds. Żywności i Leków nie postawiła produktom homeopatycznym takich samych wymogów jak innym lekom. Są one dziś sprzedawane w sklepach ze zdrową żywnością, aptekach, gabinetach lekarskich, poprzez dystrybutorów rozprowadzających je różnymi kanałami, pocztą i za pośrednictwem Internetu.

Podstawowe błędne przekonania

Samuel Hahnemann (1755–1843), niemiecki lekarz, rozpoczął formułowanie podstawowych zasad homeopatii pod koniec XVIII wieku. Był on słusznie zaniepokojony praktyką upuszczania krwi, przystawiania pijawek, wywoływania przeczyszczeń i innymi medycznymi praktykami tego czasu, które czyniły znacznie więcej szkody niż pożytku. Uważając, że celem tych praktyk jest „zrównoważenie »nastrojów« ciała poprzez przeciwstawne skutki”, wymyślił „prawo podobieństw” — twierdzenie, iż symptomy choroby można leczyć podawanymi w bardzo małych dawkach substancjami, które zastosowane w dużych ilościach, powodują symptomy choroby u zdrowych ludzi. Słowo „homeopatia” pochodzi od greckich słów homoios (podobny) oraz pathos (cierpienie lub choroba).

Hahnemann oraz jego wcześni naśladowcy przeprowadzali „doświadczenia”, w których sobie i innym zdrowym ludziom aplikowali zioła, minerały i inne substancje, szczegółowo zapisując swoje obserwacje. Na tej podstawie powstały długie publikacje encyklopedyczne zwane materia medica, pomagające w doborze „odpowiedniego” lekarstwa do symptomów pojawiających się u pacjenta.

Hahnemann stwierdził, że choroby zakłócają naturalne zdolności obronne organizmu oraz że wystarczy jedynie niewielki bodziec do rozpoczęcia procesu samouzdrowienia. Twierdził także, że przewlekłe choroby są objawami ukrytego świerzbu (psora), rodzaju miazmatów lub złego ducha. Początkowo stosował on małe ilości uznanych lekarstw. Później jednak zaczął stosować środki w niezwykle wysokich rozcieńczeniach i wymyślił teorię, że im mniejsza dawka, tym mocniejsze jej działanie — powszechnie znaną pod nazwą „prawa nieskończenie małych wartości”. Przekonanie takie stoi w oczywistej sprzeczności z dowiedzioną przez farmakologów zasadą o wzajemnej zależności między wielkością dawki a reakcją organizmu.

Podstawą umieszczania produktów homeopatycznych w Homeopatic Pharmacopeia nie były naukowo potwierdzone badania, lecz homeopatyczne „dowody” przeprowadzane w XIX i na początku XX wieku. Obecne (dziewiąte) wydanie tej pozycji opisuje ponad tysiąc substancji, które można wykorzystywać do leczenia homeopatycznego. Publikacja nie określa symptomów ani chorób, w których powinno się stosować określone produkty. Decyzję w tej kwestii podejmuje lekarz (lub producent). Fakt, że w świetle prawa substancje wymienione w Homeopatic Pharmacopeia są uważane za „leki”, nie oznacza, iż według prawa lub w opinii Agencji ds. Żywności i Leków są one skuteczne.

Wielu lekarzy zaczęło stosować lekarstwa homeopatyczne, ponieważ były one w rzeczywistości mniej szkodliwe niż te stosowane zgodnie z oficjalną XIX–wieczną medycyną. Na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych było około 14 tysięcy lekarzy homeopatów i 22 szkoły uczące homeopatii. Jednak wraz z rozwojem wiedzy i edukacji medycznej nastąpił gwałtowny upadek homeopatii. Szkoły homeopatyczne zamykano albo zaczynały uczyć bardziej nowoczesnych metod leczenia. Ostatnią z nich zamknięto w latach 20. XX wieku 2

Wielu homeopatów utrzymuje, że niektórzy ludzie są szczególnie wrażliwi na określony lek (swój „lek konstytutywny”) i reagują na niego w przypadku wielu chorób. Taki preparat może być przepisywany zgodnie z „konstytutywnym typem” osoby, w sposób podobny do typologii stosowanej w astrologii. Na przykład uważa się, że „typ Ignatia” 3 jest nerwowy, często płacze i nie lubi dymu papierosowego. Typ „Pulsatilla” 4 to młoda kobieta, blondynka lub jasna szatynka, o niebieskich oczach i delikatnej cerze, delikatna bojaźliwa, romantyczna, emocjonalna, przyjacielska i nieśmiała. Typ „Nux Vomica” 5 jest agresywny, wojowniczy, ambitny i nadmiernie nadpobudliwy. Typ „Sulfur” 6 lubi być niezależny itd. Czy takie opisy brzmią jak racjonalna podstawa diagnozy i leczenia?

Charakter placebo homeopatycznych „lekarstw”

Produkty homeopatyczne są wykonane z minerałów, substancji roślinnych i pochodzących z innych źródeł. Jeśli oryginalna substancja jest rozpuszczalna, miesza się ją z wodą destylowaną i/lub alkoholem w stosunku 1/10 lub 1/100 i mocno potrząsa. Jeśli nie jest rozpuszczalna, mieli się ją dokładnie i miesza w podobnych proporcjach ze sproszkowaną laktozą (cukrem mlecznym). Tak spreparowane lekarstwo jest następnie dalej rozcieńczane, sam zaś proces powtarzany aż do otrzymania wymaganego stężenia. Rozcieńczenia 1/10 są oznaczone rzymską cyfrą X (1X = 1/10, 3X = 1/1000, 6X = 1/1000000). Podobnie, rozcieńczenia 1 do 100 są oznaczone rzymską cyfrą C (1C = 1/100, 3C = 1/1000000 itd.). Dziś rozcieńczenia większości lekarstw homeopatycznych wahają się między 6X a 30X, jednak sprzedaje się także produkty o stopniu rozcieńczenia 30C lub więcej.

Rozcieńczenie 30X oznacza, że oryginalna substancja została rozcieńczona 1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 razy. Zakładając, że centymetr sześcienny wody zawiera 15 kropli, przy powyższym rozcieńczeniu, jedna kropla oryginalnej substancji musiałaby być rozpuszczona w naczyniu 50 razy większym od wielkości Ziemi. Wyobraźmy sobie wpuszczenie do takiego naczynia kropli czerwonego barwnika po to, aby rozszedł się on równomiernie w całym roztworze. Według „prawa znikomych ilości” głoszonego przez homeopatię, każda kropla wody wyjęta z tego naczynia będzie zawierała esencję czerwieni. Robert L. Park, wybitny fizyk i dyrektor naczelny Amerykańskiego Towarzystwa Fizyków zauważył, że ponieważ najmniejszą ilością jakiejś substancji w roztworze jest jedna cząsteczka, roztwór 30C będzie musiał zawierać przynajmniej jedną cząsteczkę oryginalnej substancji rozpuszczonej w minimum 1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 cząsteczek wody. Wymagałoby to naczynia 30 000 000 000 razy większego niż wielkość Ziemi.

Oscillococcinum, roztwór 200C, „przynoszący ulgę w przypadku objawów przeziębienia i grypy”, zawiera jeszcze bardziej niewiarygodne rozcieńczenie. „Aktywny składnik” preparatu jest przygotowywany poprzez przetrzymywanie w inkubatorze przez 40 dni małych ilości wątroby i serca świeżo zabitej kaczki. Uzyskany roztwór jest następnie filtrowany, mrożony, suszony, ponownie nawadniany, wielokrotnie rozcieńczany i wsączany w granulki cukru. Jeśli pojedyncza cząsteczka serca lub wątroby kaczki miałaby być obecna w roztworze, jego stężenie wynosiłoby 1/100200. Liczba ta, mająca 400 zer, jest bez porównania większa niż oszacowana liczba cząsteczek we wszechświecie, która wynosi około 10100, a więc ma jedynie 100 zer. Autorzy magazynu „U.S. News & World Report” z 17 lutego 1997 roku stwierdzają, że do wytworzenia produktu, którego całkowita wartość sprzedaży w 1996 roku wyniosła 20 milionów dolarów, potrzeba tylko jednej kaczki rocznie. Magazyn określił tego pechowego ptaka mianem „kaczki wartej 20 milionów dolarów”.

W rzeczywistości prawa chemii mówią o tym, że istnieje granica rozpuszczania, którego można dokonać bez całkowitej utraty oryginalnej substancji. Ma ona związek z liczbą Avogadro i odpowiada sile działania leków homeopatycznych rozcieńczonych w stosunku 12C lub 24X (1 część rozpuszczona w 1024). Hahnemann uświadomił sobie fakt, że praktycznie nie ma szans, aby choć jedna cząsteczka oryginalnej substancji mogła pozostać po ekstremalnych rozcieńczeniach. Uważał jednak, że gwałtowne wstrząsanie lub proszkowanie na każdym etapie rozcieńczania pozostawia za sobą „duchową” esencję, „niemożliwą do uchwycenia zmysłami”, która leczy poprzez odrodzenie „sił witalnych” organizmu. Współcześni zwolennicy homeopatii zapewniają, że nawet wówczas, gdy ostatnia cząsteczka zniknie, „wspomnienie” substancji pozostaje. Przekonanie to nie ma podstaw. Co więcej, gdyby było prawdziwe, każda substancja napotkana przez cząsteczkę wody mogłaby być naznaczona „esencją”, która w przypadku spożycia mogłaby powodować silne (i nieprzewidywalne) skutki medyczne.

Wielu zwolenników omawianej metody leczenia twierdzi, że produkty homeopatyczne przypominają szczepionki, ponieważ jedne i drugie dostarczają małego bodźca wywołującego reakcję odpornościową. To porównanie jest nieuzasadnione. W przeciwieństwie do leków homeopatycznych ilości aktywnych składników w szczepionkach są znacznie większe i możliwe do określenia. Co więcej, szczepienia ochronne wytwarzają przeciwciała, których stężenie we krwi można zmierzyć. Ponadto, szczepionki stosuje się zapobiegawczo, nie zaś po to, by leczyć objawy.

Stan Polanski, felczer pracujący w publicznej służbie zdrowia w pobliżu Asheville, w Północnej Karolinie, dokonał dodatkowych spostrzeżeń:

Wyobraźmy sobie, ile różnych związków chemicznych musi być obecnych w każdej dawce leku homeopatycznego. Nawet w najbardziej skrupulatnie czystych warunkach unoszący się w powietrzu kurz, który znajduje się w zakładzie produkcyjnym, musi przenosić tysiące różnych cząstek pochodzenia biologicznego. Niektóre z nich pochodzą z lokalnych źródeł (bakterie, wirusy, grzyby, kropelki pochodzące z oddychania, złuszczone komórki skóry, odchody owadów), inne z odległych (pyłki kwiatowe, odrobiny ziemi, produkty spalania). Obecne są także cząstki minerałów pochodzenia ziemskiego lub nawet pozaziemskiego (pył z meteorów). Podobnie „bierne” substancje stosowane do rozcieńczania mają zanieczyszczające je mikrosubstancje.

Proces rozcieńczania/wzmacniania w homeopatii obejmuje stopniowe rozcieńczanie przeprowadzane aż do niewiarygodnych skrajności, wraz ze „wstrząsaniem” pomiędzy każdym rozcieńczeniem. „Wstrząsanie” obejmuje potrząsanie lub uderzanie w pojemnik w określony sposób. Nasuwa się pytanie, dlaczego akurat substancja lecznicza miałaby być aktywna i zadziałać, podczas gdy tysiące (miliony?) innych cząstek chemicznych miałyby pozostać nieaktywne? Twierdzenie, że wyżej wymieniona metoda może prowadzić do wytwarzania lekarstw na poszczególne choroby, jest zupełnie nieprzekonujące.

Dopóki zwolennicy homeopatii nie będą w stanie zaproponować przekonującego (niemagicznego) sposobu „wzmacniania” działania składnika leczniczego — będącego tylko jednym wśród wielu innych — trudno uznać, że są w stanie poprawnie identyfikować aktywne składniki w swych produktach. Należy od razu odrzucić wszelkie badania, które pragną pokazać skuteczność lekarstw homeopatycznych, o ile nie zawierają one listy wszystkich substancji obecnych na każdym etapie procesu rozcieńczania, w stężeniach równych rzekomo aktywnemu składnikowi lub większych od niego wraz z uzasadnieniem odrzucenia każdej z nich jako substancji wątpliwej.

Proces „udowadniania”, na którego podstawie homeopaci decydowali, które lekarstwo odpowiada poszczególnym objawom, nie ma sensu. Dowody obejmowały przyjmowanie, często przez wiele dni, różnych substancji i zapisywanie każdego drgnięcia, kichnięcia, bólu lub swędzenia, które pojawiały się później. Zwolennicy homeopatii uznali za pewnik, że każde zgłoszone wrażenie było spowodowane przez podawaną substancję oraz że niezwykle rozcieńczone dawki tej substancji byłyby odpowiednim lekarstwem dla kogoś z określonymi objawami.

Dr Park przyjął, że należałoby wziąć około dwóch miliardów pigułek, aby w preparacie homeopatycznym o stopniu rozcieńczenia 30X była obecna choćby jedna cząsteczka substancji „leczniczej”. Taka liczba tabletek musiałaby zawierać około tysiąc ton laktozy plus wszelkie zanieczyszczenia, które się w niej znajdują.

Sole komórkowe

Niektórzy producenci leków homeopatycznych sprzedają dwanaście wysoce rozcieńczonych produktów nazywanych „solami komórkowymi” lub „solami tkankowymi”. Uważa się, że są one skuteczne w wypadku wielu chorób, włącznie z zapaleniem wyrostka robaczkowego (z pęknięciem lub bez), łysieniem, głuchotą, bezsennością i robakami. Ich zastosowanie opiera się na przekonaniu, że podstawową przyczyną choroby jest brak określonych minerałów. Jednak wiele z omawianych produktów jest tak bardzo rozcieńczonych, że nie są one w stanie uzupełnić ich braków. Stworzenie tej koncepcji leczenia przypisuje się XIX–wiecznemu lekarzowi o nazwisku W. H. Schuessler.

„Elektrodiagnoza”

Niektórzy lekarze, dentyści i chiropraktycy stosują „elektrodiagnostyczne” urządzenia, aby wybrać odpowiednie lekarstwa homeopatyczne. Lekarze ci twierdzą, że są w stanie określić przyczynę każdej choroby poprzez ustalenie „braku równowagi energetycznej”. Niektórzy uważają także, że wspomniane urządzenia pomagają stwierdzić, czy pacjent ma alergię lub jest uczulony na produkty żywnościowe, witaminy i/lub inne substancje. Metodę diagnostyczną zwaną elektroakupunkturą, elektrodiagnozą lub badaniem elektrodermicznym jako pierwszy zastosował pod koniec lat 50. XX wieku zachodnioniemiecki lekarz dr Reinhold Voll. On też wymyślił prototyp urządzenia, którego kolejne modele znane były pod nazwą Vega, Dermatron, Accupath 1000 i Interro.

Entuzjaści tych urządzeń twierdzą, że mierzą one zakłócenia w przepływie „energii elektromagnetycznej” wzdłuż „południków akupunkturowych” ciała. W rzeczywistości są one wymyślnymi galwanometrami mierzącymi opór elektryczny skóry pacjenta w momencie dotknięcia jej próbnikiem. Każde urządzenie zawiera źródło prądu o niskim napięciu. Jeden przewód z urządzenia biegnie do wykonanego z mosiądzu cylindra pokrytego wilgotną gazą, trzymanego przez pacjenta w jednej ręce. Drugi połączony jest z próbnikiem, którym osoba obsługująca urządzenie dotyka „punktów akupunktury” znajdujących się na stopie pacjenta lub na drugiej ręce. W ten sposób zamykany jest obwód elektryczny i urządzenie rejestruje przepływ prądu. Informacja jest następnie przekazywana do licznika dającego numeryczny odczyt. Wysokość odczytu zależy od stopnia nacisku próbnika na skórę pacjenta. Najnowsze wersje urządzenia, takie jak Interno, wydają sygnał dźwiękowy i umożliwiają odczyt na ekranie komputera. Zastosowane leczenie zależy od zakresu praktyki lekarza i może obejmować akupunkturę, zmianę diety i/lub uzupełnienie witamin, a także leczenie homeopatyczne. Instytucje dopuszczające urządzenia do sprzedaży na rynku zabroniły handlu niektórymi typami urządzeń do elektroakupunktury. Nie podjęły jednak konsekwentnych działań zmierzających do usunięcia ich z rynku.

Nieprzekonujące „badania”

Wiele lekarstw homeopatycznych zawiera niemożliwe do wykrycia ilości aktywnego składnika, dlatego niemożliwe jest stwierdzenie, czy informacja podana na ich opakowaniach określa jego rzeczywistą zawartość. W przeciwieństwie do większości mocnych leków nie udowodniono skuteczności leków homeopatycznych w odniesieniu do danej choroby poprzez wykonanie tzw. double–blind clinical testing 7. W gruncie rzeczy, przygniatająca większość produktów homeopatycznych nigdy nie była sprawdzana.

W 1990 roku artykuł opublikowany w czasopiśmie „Review of Epidemiology” zawierał analizę 40 wybranych losowo prób, w których porównano leczenie homeopatyczne z leczeniem standardowym, podawaniem placebo lub brakiem leczenia. Autorzy artykułu wyciągnęli wniosek, że wszystkie próby oprócz trzech miały poważne wady, jeśli chodzi o sposób ich przeprowadzenia, oraz że tylko jedna z owych trzech prób dała pozytywny wynik. Autorzy stwierdzili, że brak jest dowodów na to, iż leczenie homeopatyczne ma większą wartość niż zastosowanie placebo 8.

W 1994 roku w czasopiśmie „Pediatrics” opublikowano artykuł, z którego wynikało, że leczenie homeopatyczne okazało się skuteczne w stosunku do łagodnych przypadków biegunki wśród nikaraguańskich dzieci 9. Twierdzenie to było oparte na wynikach eksperymentu polegającego na tym, że w określone dni grupa dzieci, która była „leczona” lekami homeopatycznymi, miała mniej płynnych stolców niż grupa dzieci, która dostawała placebo. Jednak Sampson i London zauważyli, że: 1. badanie to było oparte na nierzetelnym i niesprawdzonym programie diagnostycznym i terapeutycznym, 2. brakowało zabezpieczeń przed zmianą składu produktu, 3. wybór leczenia był arbitralny, 4. dane zostały pogrupowane w dziwny sposób i zawierały błędy i niespójności, 5. wyniki miały wątpliwe znaczenie kliniczne, 6. wyniki nie miały znaczenia dla publicznej ochrony zdrowia, ponieważ jedynym sposobem leczenia w przypadku łagodnej biegunki jest przyjmowanie odpowiedniej ilości płynów, aby zapobiec odwodnieniu organizmu lub naprawić jego skutki 10.

W 1995 roku „Prescrire Interna...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin