HALLOWEEN.pdf

(74 KB) Pobierz
377366198 UNPDF
HALLOWEEN - cz. 1 UKRYTA INWAZJA POGAŃSTWA
Przypomina mi się pewna scena ze znanego amerykańskiego filmu "Meet Me in St. Louis"
("Spotkamy się w St. Louis"), nakręconego w 1944 roku przez Vincenta Minelliego, z udziałem.
m.in. niezapomnianej Judy Garland. Wieczór w typowym amerykańskim domu, za oknami już
dawno zmrok, a tu dwie małe dziewczynki - młodsze siostry Estery (w tej roli Judy Garland),
Agnes (Joan Caroll) i Tootsie (Margaret O'Brien) - przebierają się za szkaradne duchy i szykują do
wyjścia z domu, by dołączyć do innych dzieci, które już bawią się na ulicy. Jest 31 października -
Halloween. Na ulicy płonie wielkie ognisko, do którego dzieciaki dorzucają różne łatwopalne stare
graty. Każde z dzieci przebrane. Ich zadaniem jest płatać figle nie lubianym dorosłym. Tootsie
postanawia wykazać się odwagą i spłatać figla państwu Braukoff, najbardziej znienawidzonym
przez dzieci sąsiadom. Atmosfera tej sceny jest bardzo mroczna, lecz pokazuje wesołą,
"nieszkodliwą" zabawę amerykańskich dzieci. Jeszcze łagodniejszy obraz tej irlandzko-
amerykańskiej tradycji pokazują nam inne filmy. Wesoła zabawa, niemal karnawał, atmosfera
niesamowitości, "zabawnie straszne" stroje. Amerykańska propaganda w takiej formie
zareklamowała nam Halloween i w takiej formie go przejmujemy, nie interesując się wcale
tradycjami, z jakich wywodzi się to święto, nie pytając o znaczenie symboli i praktyk związanych z
Halloween. A "święto" to tylko z pozoru jest zabawne i radosne, w rzeczywistości zaś ma charakter
mroczny, okultystyczny - wręcz satanistyczny, można powiedzieć. Oczywiście większość naszego
społeczeństwa się z tego śmieje, zaprzeczają temu także niekiedy tzw. "autorytety". Wskazuje się
też czasem na powiązanie nazwy tego "święta" z katolicką uroczystością Wszystkich Świętych
(słowo "Halloween" jest zbitką kilku słów - "All hallow's eve") Aby się o tym przekonać musimy
wpierw sięgnąć głęboko do historii - do czasów i wierzeń celtyckich z początków naszej ery. Święto
ku czci... pogańskiego bożka! Początków "święta" Halloween" musimy szukać nie w Stanach
Zjednoczonych, jak się dość powszechnie sądzi, ale w Europie - w Irlandii, Szkocji i na innych
obszarach Starego Kontynentu, gdzie ok. V w. p.n.e. dotarli ekspansywni Celtowie, podbijając
ziemie i przynosząc swoją kulturę, wierzenia i obrzędy (jako ciekawostkę warto podać, że dotarli
oni także na tereny dzisiejszej Polski południowej). Ich religia była bardzo interesująca - w swoim
trzonie był to kult natury: rzek, świętych drzew, ognia... Poszczególne plemiona miały ponadto
przeróżne swoje lokalne bóstwa. Było jednak dwóch "bogów" wspólnych dla wszystkich Celtów.
Muck Olla był "bogiem" słońca. Kult słoneczny wśród Celtów był bardzo ważny, jak niemal w
każdej religii pierwotnej. To zupełnie naturalne - zdawano sobie bowiem sprawę z tego, że słońce
umożliwi życie, że bez niego nie było by życia, więc utożsamiano je z tym co dobre i z samym
życiem. Ale Celtowie znali także drugiego "boga" (a raczej demona, demiurga), będącego
całkowitym przeciwieństwem Muck Olla. Bogiem tym był Samhein, który był panem świata
zmarłych, bogiem śmierci - jego znakiem na nieboskłonie był księżyc. Noc odpowiadająca w
naszym kalendarzu nocy z 31 października na 1 listopada była jednym z najważniejszych świąt w
obrzędowości celtyckiej. 31 października, wraz z zachodem słońca kończył się stary rok, a 1
listopada wraz z porankiem zaczynał się nowy. Do tego czasu należało zakończyć wszelkie prace
rolnicze, spędzić bydło i ubić zwierzęta przeznaczone na zimowe zapasy (lub ich nadwyżkę, której
nie można było trzymać przez zimę), oddać wszystkie należności. Bardzo istotny był jednak inny
fakt. Ponieważ wierzono, że stary rok kończy się o zmroku, a nowy powstaje wraz ze świtem, to
tych kilka nocnych godzin - w przekonaniu Celtów - nie należało ani do starego, ani też do nowego
roku. Można je określić nieco może abstrakcyjnie jako "czas poza czasem", lub "czas bez czasu".
Wierzono, że tej nocy Samhain jest wyjątkowo silny, a dobry bóg-słońce Muck Olla słabnie i jest
pokonany przez Samhaina. Ta noc była nocą zwycięstwa Samhaina. Ta noc dla Celtów była
naprawdę okropna - wierzyli bowiem, że w tym okresie zanika "granica" oddzielająca świat żywych
od świata umarłych (zaświatów), co umożliwiało przeniknięcie duchów zmarłych i demonów do
świata ludzi żywych.. Celtowie, jak wyznawcy niemal każdej religii pierwotnej na świecie, byli
bardzo zabobonni. Wierzyli, że te istoty spoza świata żywych mogą wyrządzić wielkie szkody, do
pozbawienia życia włącznie. Uważano, że Samhein, wysyła w tą noc duchy złych ludzi zmarłych w
ciągu minionego roku, aby wędrując po świecie odpokutowali oni za swe zbrodnie i występki.
Zmarli przybywali pod postacią zwierząt - tym bardziej prymitywnych, im gorszym człowiekiem za
życia był dany zmarły. Aby uchronić się przed duchami Celtowie przebierali się w skóry ubitych
wcześniej zwierząt w przekonaniu, że duchy, napotkawszy ich, wezmą ich za inną zjawę i nie
uczynią im nic złego. Równocześnie z przybyszami z zaświatów po wszystkich zakątkach kraju
wędrowali druidzi (byli oni kapłanami, mędrcami, wróżbitami, a także medykami), którzy
zachodzili do domostw, domagając się bądź to poczęstunku, bądź to ofiary (według części źródeł
nierzadko jako ofiarę składano dziewicę, która miała zostać zabita podczas religijnych rytuałów).
Jeśli zyskali to, czego oczekiwali pozostawiali na progu wydrążoną rzepę z płonąca wewnątrz
świecą (według niektórych źródeł wykonaną z ludzkiego tłuszczu). Miał być to znak dla duchów, że
mieszkańcy tego domu czczą Samheina i są pod jego opieką. W przekonaniach celtyckich miało to
wpłynąć na duchy, by takie domostwo omijały. Jeśli natomiast nie otrzymali gościny lub ofiary
pozostawiali znak dla duchów, które mogły przyjść i szkodzić w domostwie, a nawet zabić kogoś
spośród jego mieszkańców. można więc powiedzieć, że druidzi stosowali pewną formę szantażu.
Druidzi palili też na szczytach wzgórz i w "świętych gajach" (miejscach kultu) wielkie ognie, by
odstraszyć złe duchy i demony. Równocześnie wierzono, że ognie te przydają mocy Muck Olli i że
mogą pomóc mu wyrwać się z mocy Samheina, by następnego dnia wstało słońce. W tym samym
celu, by wzmocnić bogo-słońce, także niekiedy o świcie składano ofiary z ludzi, których palono
żywcem - byli to głównie więźniowie lub niewolnicy (praktyka ta została zakazana dopiero przez
Rzymian)..Halloween po amerykańsku i po "pola-amerykańsku" Do Ameryki Halloween trafiło w
XIX wieku za sprawą około miliona irlandzkich emigrantów, których bieda i niewola pod
okrutnymi rządami Anglików zmusiły do opuszczenia kraju i szukaniu chleba po drugiej stronie
Atlantyku. tam dawny zwyczaj przeobraził się stopniowo do obecnie znanej formy i rozkwitł. Dziś
Halloween to przede wszystkim gigantyczni biznes, przynoszący wielomiliardowe zyski.
Amerykanów w tym okresie ogarnia istne szaleństwo zakupowo - imprezowe. W każdym sklepie
pełno jest halloweenowych "gadżetów" - upiornych masek, szkaradnych kostiumów, itd. Halloween
to już nie tylko dzieci biegające od domu do domu - to także wielkie przyjęcia kostiumowe.
Imprezom często towarzyszą praktyki typowo okultystyczne, jak wróżenie, czy też wywoływanie
duchów." Halloween to jedno z bardziej lubianych przeze mnie i nasze dzieci świąt rodzinnych.
Wiele osób dziwi się, gdy mówię, że Halloween to święta rodzinne, ale one naprawdę takie są.
Halloween bardzo jednoczy rodzinę. W Ameryce rodzice angażują się w przygotowania do zabawy,
później razem z dziećmi odwiedzają domy. Jest przy tym mnóstwo śmiechu i zabawy. To jest nasz
wspólnie spędzony czas." - uważa Sandra Nicholson - Amerykanka prowadząca od 5 lat
przedszkole językowe w Warszawie (cytat za "Miasto Dzieci"). Tak sądzą Amerykanie i taką wizję
tego święta lansują na świecie - promując Halloween jako nieszkodliwą zabawę. Za chwilę
postaram się pokazać, że jest to z gruntu fałszywy obraz tego święta. Do naszego kraju moda na
Halloween zawitała stosunkowo późno, bo dopiero pod koniec lat 90-tych. Duża w tym "zasługa"
pracujących w Polsce amerykańskich pedagogów. Przywieźli oni to "święto" ze sobą jako element
własnej kultury (czy raczej pop-kultury amerykańskiego narodu, który w istocie składa się z niemal
wszystkich narodowości świata, a jego kultura jest mieszanką kultur tych, którzy ten naród
utworzyli), często promując je najpierw w swych miejscach pracy ( Np. szkołach). "Tutaj w
Warszawie urządzamy Halloween na moim osiedlu. Poprzebierane śmiesznie dzieci chodzą do
zaprzyjaźnionych rodzin od drzwi do drzwi wołając: "Trick-or-treating", co oznacza figiel
(sztuczka) lub uczta (poczęstunek). "Przestraszeni" ludzie otwierający drzwi dają dzieciom
słodycze. (...) Spójrzmy teraz na współczesne Halloween. Wprawdzie palenie wielkiego ognia, jak
w scenie ze wzmiankowanego już filmu to rzadkość, ale... Czy Na naszym osiedlu mieszka dużo
cudzoziemców, są również Polacy. W październiku zbieramy cukierki na osiedlu, w Szkole
Amerykańskiej i w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych. Ja mam listę domów, które chcą
uczestniczyć w zabawie i właśnie te domy w dniu Halloween odwiedzamy. Nie wszyscy wiedzą, na
czym Halloween polega, ale ci, którzy bawią się z nami, naprawdę to lubią. Bywa i tak, że rodzice
przebierają się na tę okazję. W tamtym roku bardzo starannie przystroiliśmy nasz dom - zielone
głowy, przerażające twarze... i większość dzieci nie chciała do nas wejść! Ale najczęściej domy
wyglądają po prostu śmiesznie." - mówi Sandra Nicholson." Święto" to zaczęło się u nas w miarę
szybko rozpowszechniać, choć w innej formie, niż w Stanach Zjednoczonych. Głównie
organizowane są różnego rodzaju imprezy rozrywkowe. Z pewnością do rosnącej popularności
Halloween przyczyniła się panująca u nas dziwna moda na amerykańskość, dotykająca wielu
dziedzin życia. Halloween to nie zabawa, a ponura rzeczywistość! Mówi się, że "święto" Halloween
nie ma już nic wspólnego z pogańskimi obrzędami sprzed wieków. Czy aby na pewno? Spójrzmy
na dzieci chodzące w Ameryce od domu do domu i krzyczące "trick or treat" nie są jak owi druidzi?
Samo "trick or treat" pochodzi od druidów. Druidzi dawali wybór: ofiara lub "figle" duchów. Dzieci
tak samo: datek lub figle (choć spłatane prze nich samych). Bardzo istotnym symbolem Halloweenu
jest charakterystyczna latarnia wykonywana z wydrążonej dyni tak, by przypominała głowę ludzką
- tzw. Jack-O'Latern. Nawiązuje ona bezpośrednio do wydrążonych rzep roznoszonych przez
druidów i ma z grubsza biorąc takie samo znaczenie. Dość powszechne jest przekonanie, że Jack-
O'latern chroni dom przed złymi duchami. A stroje, w które przebierają się dzieci? Czyż nie czynią
tego dokładnie z tych samych pobudek, co dawni Celtowie - by upodobnić się do duchów (i
wszelkich innych modnych obecnie straszydeł)? Czy nie powtarza się więc dokładnie tych samych
obrzędów, udając tylko, że one nic nie znaczą? Dla milionów ludzi na całym świecie Halloween
kojarzy się wyłącznie z zabawą. Dla wielu jednak jest to święto o charakterze bardzo poważnym. W
różnych źródłach można znaleźć informacje, że obchodzą je różne grupy neopogańskie, wspólnoty
ludzi praktykujących okultyzm, oraz przede wszystkim sataniści.
HALLOWEEN - cz. 2
Chrześcijański punkt widzenia Jakie jest chrześcijańskie spojrzenie na kwestię Halloweenu?
Przyjrzyjmy się jemu na podstawie wypowiedzi kilku osób, w tym duchownych różnych wyznań.
Dr Alfred J. Palla, ceniony polski teolog adwentystyczny, na stałe zamieszkały w USA, pisze: "Czy
jako chrześcijanie powinniśmy brać w tym udział i pozwalać swoim dzieciom przebierać się w
duchy, czarownice, diabły? Nie, gdyż ta ciemna strona Święta Zmarłych nie ma żadnego wsparcia
w Biblii, przeciwnie zadedykowana jest diabłu, który krył się za celtyckim bogiem śmierci
Samhainem, dlatego dzień ten jest jednym z najważniejszych świąt obchodzonych przez czarownice
i satanistów. Nie jest mądrą rzeczą wystawiać dzieci na wpływ okultyzmu, gdyż okultyzm to nie
słodycze, ani przyjemność, lecz trucizna i śmierć. Kto cieszy się z tego, że rodzice kupują czy szyją
dzieciom kostiumy czarownic, duchów, diabłów? Czy nie diabeł? Oczywiście dla dzieci żyjących w
krajach takich jak USA, to wszystko jest tylko zabawą i okazją, aby nazbierać za darmo słodyczy,
ale dla królestwa ciemności jest to wielka promocja. (...). Bóg zakazuje nam imitować zło. Jeśli
pozwolimy, aby nasze dzieci ubierały się jak czarownice czy Harry Potter, a my sami przystrajamy
dom w duchy i kościotrupy, to czy nie naśladujemy tych, którzy w tym dniu służą diabłu? Czy
chrześcijanie mają coś wspólnego z czarownicami, duchami, demonami? Nie, gdyż te rzeczy
pochodzą od diabła." "Duch Samhain kiedyś rozumiany jako duch pustkowia i duch mocy dzisiaj
określany jest jako coś gorszego: duch zły. Kościół określa bogów, boginie i inne duchowe byty
tradycyjnych religii i wierzeń jako diabelskie zwiedzenie. Duchowe siły, które ludzie doświadczali,
to realne manifestacje diabła, króla kłamstwa, który oszukiwał ludzi i prowadził do czczenia
bożków. Tak więc możemy powiedzieć, że Halloween i jego tradycja ze wszystkimi praktykami z
włączaniem w to duchów, ludzkich szkieletów - symboli śmierci, karykatur diabła i różnych złych
bytów to nic innego jak odprawianie czarów" - pisze Ryszard Wołkiewicz ("Halloween, święto
zmarłych, dzień zaduszny - Inwazja mocy ciemności?").Także o. Piotr Mędrak w artykule
"Halloween - święto duchów" podkreśla: "Uczestnicząc w obrzędach przebierańców nieświadomie
czy też dla zabawy bierzemy udział w praktykach poświęconych szatanowi. Ci którzy miłują Pana
Boga, powinni trzymać się z dala od takich obrzędów i nie godzić się na żadne kompromisy. W
dniu Halloween chrześcijanie powinni gromadzić się i szerzyć wśród współwyznawców wiedzę o
groźbach jakie niesie pogaństwo i modlić się wspólnie o pokonanie sił ciemności, a przede
wszystkim dziękować naszemu Ojcu Niebieskiemu za zwycięstwo nad śmiercią, piekłem i
szatanem. "Chrześcijaństwa nie można łączyć z zabawą halloweenową, bowiem kultu Boga Jahwe
nie można łączyć z innymi kultami, a branie udziału w halloweenowych "zabawach" jest w
rzeczywistości uczestnictwem w kulcie Samhaina. Choć wygląda to tak niewinnie, jest kultem
demona. Mówią nam: "To bzdura. Halloween to tylko zabawa!" Nie słuchajmy jednak ludzi, a
szukajmy tego, co chce nam powiedzieć Bóg. A Bóg zakazuje nam czczenia innych bóstw
(bałwochwalstwa), praktyk okultystycznych, wywoływania duchów... My może widzimy w
Halloween niewinną zabawę. Ale czy tak samo postrzega to Bóg? a co jeśli pewnego dnia przyjdzie
nam zdać przed Nim sprawę z naszego uczestnictwa w takich "niewinnych" zabawach? Czytajmy
Biblię. W Biblii wiele można znaleźć słów Pana co myśli o takich "zabawach", jakie towarzyszą
temu "świętu". warto pamiętać słowa z Apokalipsy: "A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych,
zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelkich kłamców - udział w jeziorze
gorejącym ogniem i siarką" (21, 8). Podejrzane obrzędy lub wierność Bogu - wybór należy do
ciebie!
autor: Barbara Klaczyńska 2008-10-31
http://www.realnanadzieja.pl/?d=forum_pojedyncze_dyskusja&id_watku=23
Zgłoś jeśli naruszono regulamin