LEN7.DOC

(120 KB) Pobierz
`tc

Rozdział Xxxi 





Lekarze nie wierzyli własnym oczom, patrzšc na Lenina. 

Gotowi byli myleć, że stał się cud. Ten beznadziejnie chory człowiek, na 
pół sparaliżowany, wpadajšcy w obłęd, nagle się podniósł, wyprostował bary, 
umiechnšł się chytrze i wesoło, jakgdyby mówił: 

- Tylko ja co wiem, ale nikomu tajemnicy swojej nie powierzę! 

Prawie z łóżka przeszedł do sali Rady komisarzy ludowych. 

Był wielki czas po temu! 

Komisarze, oprócz rzucajšcego się po całym froncie Trockiego i ponurego, 
upartego Stalina, potracili głowy. 

"Białe" armje Kołczaka i Denikina odnosiły zwycięstwa nad komunistami. 
Wszystkie obietnice Lenina, rzucone na cały wiat, nie zostały wypełnione. 

Najpierw rozwiała się nadzieja na trwały pokój i zatwierdzenie socjalizmu 
w przecišgu dwuch miesięcy; nie sprawdziła się przepowiednia o zwycięskiej 
rewolucji w Niemczech. Powstanie proletarjatu, które istotnie wybuchnęło w 
Monachjum i Berlinie, runęło. Niemcy, kochajšcy swój kraj i kulturę, 
niezależnie od tego, czy byli to oddani Hohenzollernom imperjalici, czy 
liberali, czy socjalici, kierowani przez Scheidemanna, Adolfa Hitlera i 
Noskego, zdławili komunizm w zarodku. "Spartakusowcy" zostali zwyciężeni, a 
rozwcieczony tłum robotników, żołnierzy i oficerów znęcał się na ulicy nad 
Liebknechtem, Luxemburg i Jogichesem, przewożonymi do więzienia, gdzie 
wodzowie komunizmu zostali zamordowani. 

Niemiecka republika przeszła do obozu najniebezpieczniejszych, bo idejowo 
zorganizowanych wrogów dyktatury proletarjatu. 

Wnet za niš, zrzuciły bolszewickie jarzmo Węgry, Czesi i państwa 
bałkańskie; we Włoszech komunici nie odważyli się nawet na proklamowanie 
powstania, chociaż po większych i mniejszych miastach motłoch uliczny, 
olniony rozmachem rosyjskiej rewolucji, pokrzykiwał wesoło: 

- Viva Lenin! Viva il bolcevismo!! 

Lenin wiedział już o tem podczas swej choroby, czytajšc dzienniki i 
naradzajšc się z kolegami. Przedstawiono mu istotny stan rzeczy raz 
jeszcze, natychmiast po przybyciu jego do sali Rady komisarzy. 

Wszyscy obecni z wyrzutem patrzyli na niego, z zapartym oddechem 
oczekujšc słów dyktatora. Namylał się krótko. Podniósł głowę i mrużšc 
oczy, powiedział: 

- Teraz my sami musimy utwierdzić komunizm w Germanji... Należy bez 
zwłoki rozpoczšć dyplomatyczne stosunki z kapitalistycznemi państwami, 
wyrażajšc naszš szczerš chęć do pokojowego z niemi współżycia... 

- To zdrada idei!... Kompromis!... mierć komunizmu! - krzyknęli Zinowjew 
i Kamieniew, tłukšc pięciami w stół. - Oportunizm zbrodniczy! 

- Musimy żyć z sšsiadami formalnie w dobrych stosunkach - cišgnšł 
spokojnie Lenin, - potrzebujemy od nich towarów, brakujšcych nam, pieniędzy 
i specjalistów dla naprawy naszego zniszczonego przemysłu. Dopucimy 
kapitalistów zagranicznych, aby ożywili handel i ułatwili naszym komisjom 
ekonomicznym i dyplomatycznym wolny wstęp do swoich państw, gdzie będziemy 
szerzyli naszš agitację. Jednoczenie socjalici o zabarwieniu Zimmerwaldu 
i Kienthalu muszš dokonać roboty rozkładowej wewnštrz tych państw. Rosyjski 
proletarjat powinien za wszelkš cenę zakończyć wojnę domowš zwycięstwem i 
odetchnšć trochę. Przez ten czas wzmocnimy nasze placówki w Polsce, 
Niemczech, Czechach i zaczniemy od poczštku... 

- Nie mamy żadnych sił w Niemczech. Tam wszystko zgnietli imperjalici i 
ugodowi towarzysze... - zauważył Cziczerin. 

- Nie dajecie mi skończyć! - wybuchnšł Lenin. - Posiadamy olbrzymiš 
armję, złożonš z kilkuset tysięcy rosyjskich jeńców w Niemczech. Muszš oni 
być zorganizowani i rozlokowani na linji Elby. Towarzysze Busch i Kork 
pisali mi o tem. Jeńcy uderzš. Pójdziemy przez Polskę. Młode, słabe, 
zniszczone państwo nie będzie stawiało oporu... 

Dzierżyński drgnšł i nieruchomy wzrok wbił w Lenina. 

Odezwał się Trockij. Mówił głosem szyderczym: 

- Taki plan wymaga dużo złota... W kraju naszym fabryki stojš, głód, 
epidemje, niezadowolenie rosnš, towarzyszu prezesie Rady komisarzy 
ludowych! Tymczasem jestemy zbuntowanymi nędzarzami... 

Lenin spojrzał na niego pogardliwie. Umiechnšł się i rzekł dobitnie: 

- Mamy brylanty Romanowych, nieprzebrane skarby w Ermitażu i innych 
muzeach. Sprzedać wszystko!... 

Zamiał się cicho. 

- Fabryka papierów państwowych ma rozpoczšć druk pieniędzy 
cudzoziemskich! - rzucił chrapliwym głosem. - Po upływie dwuch miesięcy 
będziemy mieli pół miljona uzbrojonych ludzi na terenie nieprzyjacielskim. 
Pamiętajmy, że otaczajš nas narody, zgnębione wojnš, niezadowolone, 
wyglšdajšce pokoju. Zaczniemy od Czecho-Słowacji i Polski, po nich nastšpi 
kolej na Rumunję i Jugosławję. Po pierwszych powodzeniach przyłšczš się do 
nas Włochy. Dzi dostarczono mi cisłych informacyj, że mimo niepowodzenia, 
niemiecki proletarjat pójdzie pod naszym sztandarem. Czy długo potem zdoła 
przetrwać Francja? Padnie, a z niš runie Anglja! Dla tego planu musimy mieć 
w przygotowaniu wszystko do ostatniego skrawka papieru. Nikt nie wytrzyma 
naszego nacisku zbrojnego od wewnštrz i z zewnštrz!... Nie mamy prawa 
wpadać w rozpacz i zwštpienie, towarzysze! Precz z panikš! Musimy trochę 
odetchnšć, zebrać się z siłami i - do dzieła! 

Pod wpływem wrzšcej energji, spokoju i niegasnšcej ani na chwilę wiary 
Lenina, rozpoczęła się nowa praca. 

Formowano i szkolono olbrzymiš armję, bito fałszywe funty i dolary, 
sprzedawano niemal na ulicach wszystkich stolic wiata brylanty, perły, 
złote serwisy; należšce do korony i kociołów; wywożono zagranicę obrazy, 
rzeby; handlowano staremi ikonami, zabytkami muzealnemi, zbiorami 
księgarskiemi; obdzierano ze wszelkich kosztownoci wištynie; wytężono 
wszystkie siły na zwalczenie rzšdu syberyjskiego, posiadajšcego prawie cały 
"złoty skarb" państwa. 

Lenin mylał o wszystkiem. 

Niewidzialnemi szczelinami sšczył propagandę komunistycznš i pienišdze na 
rewolucję wiatowš; zwoływał narady fachowców, planujšc elektryfikację 
kraju i zaprowadzenie w każdej chacie chłopskiej wiatła elektrycznego; 
ustawiał motory powietrzne dla poruszenia dynamo-maszyn; budował samoloty; 
projektował nowe uniwersytety i szkoły dla wychowania specjalistów o 
psychologji proletarjackiej; podtrzymywał fantastyczne projekty nowych 
fabryk; przyjmował delegacje chłopskie; pisał własnoręcznie kartki z 
pozwoleniem dla wieniaków i robotników na przewiezienie kolejami większej 
iloci towarów i produktów; osobicie sprawdzał, czy jego rozkazy zostały 
wykonane i rozesłane; zasypywał wszystkie dzienniki artykułami; wydawał 
ksišżki i broszury; wygłaszał mowy agitacyjne, usypiajšce podejrzliwoć 
narodu, kojšce cierpienie jego i budzšce nadzieję. 

Kipiał i płonšł cały; wytężał siły w szalonym, niedocignionym popiechu. 

Urzędy nie mogły nadšżyć za nim. Komisarze tracili głowy i opadali ze 
znużenia, popędzani przez osobiste telefoniczne rozkazy i potok drobnych 
kartek dyktatora z coraz to nowemi pomysłami. On za wszystko robił na czas 
i wymagał cisłoci i systematycznoci w wykonaniu zleceń. Pochłaniała go 
myl nad naukowš organizacjš pracy i nad utworzeniem "ligi racjonalnego 
wykorzystania czasu". Komisje łamały sobie głowy nad tem zagadnieniem i 
wyniki swoich badań codziennie referowały dyktatorowi nie ukrywajšc przed 
nim, że wszelkie dowiadczenia sš bardzo utrudnione z powodu demoralizacji, 
panujšcej wród rzesz robotniczych. 

Lenin się pieszył. 

On tylko jeden wiedział o przyczynie popiechu. 

Napadały go chwile odrętwienia i obojętnoci męczšcej i strasznej. Czuł 
wtedy nieznony ciężar w głowie i chłód przenikliwy. Myl z trudem płynęła 
w mózgu, jakgdyby przeciskała się mozolnie przez szczeliny w kamieniu. 

Rozumiał, że pod czaszkš jego dziejš się rzeczy dziwne i nieuniknione. 

Nie miał zwštpienia, iż były to objawy grone. 

Raz jeden tylko, patrzšc na odwiedzajšcych go doktora Kramera i Maksyma 
Gorkiego, w obecnoci Nadziei Konstantynówny rzekł, zmuszajšc się do 
wesołego umiechu: 

- Popamiętajcie moje słowa, że skończę paraliżem!... 

- Potrzebny jest dłuższy odpoczynek - zauważył doktór. 

- Nie mam już ani chwili do stracenia! - odparł Lenin z naciskiem. 

Istotnie nie miał. Obmylił nowy, zawiły plan polityczny. Był gotów w 
szczegółach, musiał więc przystšpić do wykonania. 

Niepokoiło go pewne zjawisko, wywołane hasłami rzuconemi przez niego w 
padzierniku 1917 roku. 

Uroczycie oznajmił, że wszystkie narodowoci, wchodzšce w skład dawnego 
imperjum rosyjskiego, mogš same okrelić swój stosunek polityczny do 
państwa proletarjatu, a nawet oderwać się całkowicie. 

Cała Rosja pokryła się samodzielnemi republikami. Osłabiało to kraj i nie 
pozwalało Radzie komisarzy żšdać od odosobnionych częci żywnoci i ludzi 
dla armji. 

Lenin zaczšł rozkładać te drobne ugrupowania, korzystajšc z panujšcych w 
nich wani idejowych, przyłšczał je do zwišzku sfederowanych republik, 
niepokorne ludy podbijał, walczšc z Kaukazem, kozaczyznš i Ukrainš, 
wreszcie, przekrelił obietnice pierwszego dekretu i zacisnšł "zwolnione" 
przez proletarjat, a podbite niegdy przez carów narody w ręku Kremlu. 

Odwieczna zaborczoć rosyjska, pogarda dla słabszych ludów, obudziła się 
w półmongolskiej, półsłowiańskiej duszy Lenina, wybuchnęła z całš siłš i 
stanowczociš, ponieważ odpowiadała drapieżnemu instynktowi narodu. Nogš 
przycisnšł powalonych i żelaznš rękš zdusił za gardło. Ludy i szczepy 
zostały niewolnikami rzšdu moskiewskiego, przerażonego nasłanemi agentami 
krwawej "czeki" i oddziałami karnemi. 

Odtšd były zmuszone podzielić losy zaborców i razem z nimi dšżyć do 
nieznanego celu, coraz bardziej znikajšcego wród gromadzšcych się dokoła, 
stłoczonych, gronych chmur. 

Zagarnięcie bogatej Ukrainy i Kaukazu dod...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin