6. Przymierze z Francjš czy z Austriš? Francusko-polskie porozumienie manifestowało się w trzech kierunkach: na wschodzie jako polityka przyjaznego sšsiedzkiego kompromisu z państwem osmańskim, na zachodzie jako planowa- ny w sojuszu ze Szwedami atak na brandenburskie Prusy Ksišżę- ce i na południu jako wsparcie dla węgierskich powstańców. Wraz z niepowodzeniem misji dyplomatycznej Gnińskiego i odpręże- niem między Warszawš i Berlinem nieunikniony był również kres marzeń Bethune'a o królewskiej godnoci na Węgrzech. Buonvisi w Wiedniu, a Martelli w Polsce triumfowali nad siłami, które sprzeciwiały się naturalnej wspólnocie interesów między Leopol- dom I i Sobieskim. Mšdry nuncjusz na cesarskim dworze przeko- nał Habsburga o korzyci umiarkowanego postępowania na Wę- grzech i o zaletach sojuszu z Polskš i Moskwš skierowanego prze- ciwko Porcie. Jan III natomiast zdawał sobie doskonale z tego sprawę, że skoro zawiodła dyplomatyczna sztuka gabinetu wer- salskiego, skutki pokoju z Buczacza i Żurawna mogłoby tylko wymazać braterstwo broni z Austriš. Tak więc spełnił najpierw wstępny warunek nawišzania szczerych stosunków z dworem ce- sarskim - zabronił najsurowiej dalszych werbunków wojskowych dla Węgier. Teraz król mógł już 25 kwietnia napisać do Gnińskiego, że meldunki o sporze Sobieskiego z Leopoldom I i Fryderykiem Wil- helmem sš kłamliwe; przeciwnie, polski władca jest z dworem wiedeńskim na najlepszej stopie. Bethune, który przyglšdał się temu nagłemu rozwojowi wydarzeń z bliska, nie był w stanie go zahamować. Niezadowolenie ze skutków jego porad dotyczš- cych Turcji, Prus i Węgier było równie wielkie, jak chęć króla złšczenia się ze Stolicš Apostolskš i z Austriš w celu, dla którego zrealizowania również i sojusz z Francjš był tylko jednym ze Przymierze z Francjš czy z Austriš rodków: zbudowania silnej monarchii rodu Sobieskich. Jan III i Maria Kazimiera przestali nagle traktować z przymrużeniem oka osoby prowadzšce werbunki dla węgierskich powstańców. Jedna z ofiar tego politycznego zwrotu została przyłapana przez ludzi Dymitra Winiowieckiego i skazana na mierć, jak zaleca- ło prawo hetmańskie, czego jeszcze przed paroma miesišcami nikt by się nie spodziewał. Z tego włanie powodu Francuzi się obrazili. Rozpoczęła się era wzajemnych uszczypliwoci, w czasie której wkrótce już nie można było ustalić, kto pierwszy zaczšł. Marysieńka słała listy do Ludwika XIV i do jego brata, Monsieur, aby który z nich wzišł stronę jej ojca w jego niezliczonych procesach i aferach honorowych. Francuski dwór był zbulwersowany bezczelnociš tej pani z domu d'Arquien. Małżonce Sobieskiego, która, jak zresz- tš każdemu, poskarżyła się również Forbinowi na swego szwagra Bethune'a, ów biskup-dyplomata odpowiedział wcale nie z takš skruchš, jakiej Marysieńka oczekiwała: Ludwika XIV i wiat ca- ły oburza bardzo list Jej Wysokoci do Monsieur, Jej interwen- cja u Winiowieckiego, żeby pozbawiono głowy francuskiego wer- bownika, oraz inne niegrzecznoci, które popełniła z gniewu, dla- tego że ojcu Jej odmówiono tytułu ksišżęcego. Maria Kazimiera powinna przede wszystkim naprawić to, co się stało. Bethune, którego wysłano do Polski jako ambasadora tylko po to, by Je; zrobić przyjemnoć, nie jest niczemu winny, i Ludwik XIV nit zrezygnuje z jego usług. Podczas gdy nieporozumienia między dworami w Wersalu i ^ Warszawie stawały się coraz ostrzejsze, nad polsko-austriackin zbliżeniem zawieciło cieplejsze słońce. Jako widomy znak teg< na tajnej konferencji ministrów Leopolda I postanowiono speł- nić probę Sobieskich: zgodzić się na trzymanie do chrztu niedaw- no narodzonego dziecka tej królewskiej pary. "Niechaj będzi' to poczštkiem i fundamentem lepszego zrozumienia się." 15 sierp niš 1678 roku księcia Aleksandra - który przyszedł na wiat v Gdańsku, gdy jego ojciec szykował się do wojny z Brandenburgii - trzymali nad chrzcielnicš przedstawiciele papieża i cesarzowe; Pewien zabawny epizod został wówczas pieczołowicie zanotowa ny przez kilku przesšdnych obserwatorów: otóż nucjusz Martell: spacerujšc po parku w Jaworowie, wpadł do stawu i z trudnos ciš udało się szanownego prałata stamtšd wyłowić. Czyżby rów nież owe ,,liczne dobre porozumienia" miały pójć na dno? 122 Rozdział 6 Gdy obserwowało się opozycjonistów, którzy w Wiedniu, w Berlinie i w Polsce starali się przeszkodzić zgodzie między Ja- nem III i jego zachodnimi sšsiadami, wówczas przyszłoć nie ry- sowała się w nazbyt różowych barwach. Leopold I i Sobieski szcze- rze pragnęli pojednania. U Wielkiego Elektora natomiast zno- wu doszła do głosu stara hohenzollernowska zasada: nie wolno dopucić do tego, by polski władca stał się zbyt silny, należy przeszkodzić stworzeniu absolutum dominium w miejsce republi- ki. Również na wiedeńskim dworze nie brakło Sobieskiemu wro- gów, którzy nie mieli ochoty złożyć broni; były to trzy Eleonory. Te cesarskie damy i Hohenzollern zwišzali się z wewnętrznymi przeciwnikami króla Polski, aby nie mógł zakosztować owoców zwrotu swej polityki. Wrogoć macochy, siostry przyrodniej i małżonki Leopolda I miała z poczštku przyczyny osobiste. Do starego gniewu na szczę- liwego rywala Lotaryńczyka i palatyna dołšczyła się teraz, gdy wdowa po Michale I w lutym 1678 roku polubiła swego podzi- wianego, ubóstwianego Karola, palšca ambicja, by mimo wszy- stko przyozdobić czoło ukochanego koronš Jagiellonów. Pacowie, których plany detronizacyjne dotyczšce Sobieskiego spotkały się z tak małym zrozumieniem u Hoverbecka, trafili wraz z innymi wielkopolskimi i ruskimi magnatami, należšcymi do opozycji, do obozu cesarzowe j-wdowy i księżnej lotaryńskiej. Z poufnej ko- respondencji macochy Leopolda I do czule kochanego przez niš zięcia można zorientować się w przebiegu intrygi skierowane} przeciwko Sobieskim. Można w niej też dostrzec owš zajadłš nienawić, która właciwie obejmowała wszystko, co w jakim tylko stopniu dotyczyło polskiego dworu. Na przykład: księżna Radziwiłłowa, siostra Jana III, będšc przejazdem w Wiedniu, składa najjaniejszym państwu, wraz ze swym małżonkiem, obo- wišzkowš wizytę. Cóż to za wyniosła i zarozumiała kobieta - pisze starsza Eleonora - już od pierwszego wejrzenia ogarnia cię gniew; naturalnie, bo czegóż dobrego można się stamtšd spo- dziewać. A ten Radziwiłł, jakże nieznonie pretensjonalny goć? W dwa tygodnie póniej, 3 lipca, ta sama janie owiecona ko- respondentka opowiada, że ostrożnie podsunęła cesarzowi propo- zycję niezadowolonych Polaków - możemy się domylić, jakš,, jednakże ta przezorna kobieta nawet w swojej korespondencji ro- dzinnej nie będzie się nigdy wyrażała zanadto szczerze i wyranie. - Leopold I miał podobno odrzec z tym swoim zwykłym w ta- kich razach zakłopotaniem, że to doprawdy piękny pomysł, że- Przymierze z Francjš czy z Austriš właciwie nie ma nic przeciwko temu, ale obecnie jest zadowolo- ny ze swych nie najgorszych stosunków z Polskš i nie da sobie odebrać spokoju. Fryderyk Wilhelm, kurfirst, obdarzony był mniej zrównoważo- nym temperamentem. Chociaż unikał każdego, jawnie wrogiego działania wymierzonego przeciwko Sobieskiemu i czynił mu ZE porednictwem Hoverbecka najbardziej nęcšce propozycje, mi- mo to zdecydowanie zajšł przeciwne stanowisko. Pod koniec ma- ja 1678 roku pełnomocnicy Hohenzollerna zawarli z Pacami umo- wę, która zobowišzywała tych ostatnich do zbrojnej interwencj w wypadku przemarszu Szwedów, którego wcišż się obawiano a nawet brała pod uwagę atak na szwedzkie Inflanty. Delega litewskiego hetmana, Marcjan Ogiński, przywiózł potem z Kro lewca bliższe wskazówki i pienišdze, aby pozyskać wojska Wiel kiego Księstwa dla polityki Paców. Tak się dobrze złożyło, że t; skłonna do awanturnictwa armia, jak zwykle, nie została zaspo kojona w swoich żšdaniach żołdowych i że nie została rozpusz. czona z powodu mšdrej przezornoci swego naczelnego dowódcy Tak więc litewscy weterani nie przeszli do francuskich werbo wników, za to byli teraz gotowi za brandenburskie talary broni polskiej niepodległoci przed szwedzkimi atakami. Delegacja litewskiej armii pojawiła się u Jana III pod konie lipca w Jaworowie i groziła konfederacjš. Sobieski wahał się po kim może się spodziewać większego zła, po swoich staryc' wypróbowanych wrogach Pacach czy po ich przeciwnikach Sš piehach. Za pierwszymi, którzy odpowiadali obecnemu kierunkc wi polityki zagranicznej, opowiadała się Maria Kazimiera, z drugimi, frankofilami, przemawiało ich powišzanie z rodem Ra dziwiłłów. Niechęć monarchy do zadawania się z Pacem była si] niejsza niż obiektywne rzeczowe powody. Tak więc Jan III zawal umowę z Sapiehami; ten układ z litewskimi przeciwnikami AL strii i Brandenburgii był drażnišcš lukš w systemie, poza tył jasno i wyranie nakrelonym; nie była to jedyna luka, albowiei chwiejna polityka, którš prowadził Sobieski i inne europejski rzšdy, stała się prawie koniecznociš z powodu zbliżajšcego si pokoju między Habsburgiem i Burbonem. Sojusze rozluniały si' wrogoci zacierały, wszystko stało się płynne i dla każdego by3 korzystne, by nie wyrywać się w żadnym kierunku i nie wišże z nikim ostatecznie. 10 sierpnia 1678 roku Niderlandy i Francja zawarły pokój Nimwegen. Cesarz przygotowywał się, aby uczynić podobni' 124 Rozdział 6 Fryderyk Wilhelm szykował się do nowej zmiany frontu, do po- ' wrotu pod znaki Ludwika XIV. W tym zamieszaniu król polski musiał bardzo uważać, żeby nie zaszkodzić dopiero co rozpoczęte- mu nawišzywaniu kontaktów z niemieckimi sšsiadami i nie po- pać przy tym w konflikt z Francjš. To, co planowała kierujšca się bardziej uczuciem niż rozsšdkiem Maria Kazimiera w swoim . gniewie z powodu nieudzielenia d'Arquienom tytułu ksišżęcego, z powodu B...
ptomaszew1966