5. Dšżenie ku morzu: Bałtyk czy Morze Czarne? Również kiedy wszystko powróciło do codziennoci, różnica w stosunku do rzšdów Winiowieckiego była widoczna. Jakże ża- łosny był poprzedni sejm koronacyjny! Sesja z lutego i marca 1676 roku przebiegła w dawno już nie oglšdanej godnoci i zgo- dzie. Opozycja była zupełnie zbita z tropu. Wprawdzie kłócili się litewscy hetmani, lecz wystarczyło jedno słowo królewskiej pary, by zakończyć te niesnaski. Tylko sprawy brandenbursko- -pruskie wywoływały trochę hałasu. Chociaż Wielki Elektor nie szczędził ani miłych słów Sobies- kiemu, ani pieniędzy dla opozycji - rozdzielono wród posłów ponad 4000 guldenów, przywódca wielkopolskich senatorów, kan- clerz Leszczyński, otrzymał swojš rocznš pensję za kilka lat z góry - dwór podtrzymywał ten wojenny nastrój przeciw Hohenzollernom, aby po zawarciu pokoju z Turkami porwać na- ród do ataku na Królewiec. Jezuita o. Pikarski wybrał do tekstu ^ swego kazania inauguracyjnego nakaz i upomnienie, by ić w la- dy Bolesława Chrobrego. Pomorski wojewoda Bškowski kiero- . wał w sejmie gwałtowne ataki przeciwko ' "temu niewiernemu lennikowi" w Berlinie. Trzech brandenburskich agentów i liczne listy Fryderyka Wilhelma do polskich senatorów nie starczały, by ułagodzić roznieconš przez Francję i dwór atmosferę. Sam prymas Olszowski 30 marca zabrał głos, by przedstawić Wielkie- mu Elektorowi długi rejestr jego grzechów. W Berlinie zaczęto się przygotowywać na najgorsze. Energia polskiego króla i poważanie, ba, nawet zbawcza bo- jażń, którymi się cieszył, wykluczały każdš próbę wywołania wewnętrznej politycznej burdy. Posiadamy jednomylne wiadec- twa dwóch wzajem sobie wrogich, znakomitych zresztš obserwa- Dšżenie ku morzu: Bałtyk czy Morze Czarne torów, wiadczšcych, że Sobieski był pierwszym i jedynym od cz sów Batorego królem, który miał taki prestiż. Złoliwy Balu pisze 7 lutego 1676 roku do Pomponne'a: Polacy nigdy nie ci szyli się sławš mšdrego narodu, lecz teraz zmieni się to na pe^ albowiem "initium sapientiae timor Domini. En ' effet '' -r-* - _ ??i A 'l^-"ft-n/-l^yiT-nTi,c,l7-i T^nyprl^f 11U, Cl-l-k-ł^-ł VV -Ł^-JL-ŁA ,,^^J.W^ %ť... --,.--- -- craignent estrangement le Roy."1 A brandenburski Hoverbe 10 kwietnia: "Tak wielkš bojażń odczuwajš stany przed t; no królem, że nawet autorytet Zygmunta III po 45 latach panów niš nie może się z tym równać." Bez poważnego sprzeciwu przyjęły izby opracowany przez L bieskiego projekt "Bellandi modus et ordo defendendae Rei( blicae temperę belli turcici"2 za podstawę swojej ustawodawc: działalnoci. Jan III w swoim elaboracie wyjaniał, że nal( wystawić armię w liczbie 50 000 żołnierza z Polski i 16 ( z Litwy, zgromadzić zapasy, sprzęt wojenny i pienišdze. Kro stwo musi samo, bez obcej pomocy, rozprawić się z muzułmai mi. Posłusznie uchwalił sejm podatki i stan wojska na 78 l żołnierza, do tego niezbędne pełnomocnictwa, aby zagwaras wać monarsze dyplomatycznš i militarnš swobodę działania. Obecnie król mógł się zwrócić zarówno na wschód, jak i zachód. Przyjaciele Brandenburgii radzili Wielkiemu Elektor' za porednictwem Scultetusa mšdrze ustępować i w ten spo wykluczyć każdy pretekst do napaci na Prusy Ksišżęce, l samym spełnić żšdania, które opat Hacki w połowie marca pi kazał Fryderykowi Wilhelmowi: zaprzestanie napaci na ku rów pocztowych, pomoc w wojnie z Turkami i wolnoć prak1 religijnej dla królewieckich katolików. W Berlinie wyrażono to zgodę. Polski poseł Skoraszewski został tam bardzo upr mię przyjęty w maju. Zarówno zdziwiono się, jak i uciesz' że wiosna przeszła bez rozpoczęcia działań wojennych, A na pod koniec czerwca Hoverbeck mógł zameldować, że Sobi chce nawišzać z kurfirstem bliższe stosunki. W miesišc póz ten ostatni polecił swemu posłowi dbać o przyjań polsk króla. Mšdremu Hoverbeckowi przyszedł do głowy pomysł, c ki któremu mógł utrzymać Jana III w tym korzystnym nast i który równoczenie przekrelał niektóre francuskie rach Polskiemu kanclerzowi Gnińskiemu poddał myl, że Sob: 1 bojażń Pana to poczštek mšdroci. W istocie bowiem nad podziw jš się króla. 2 Sposób walki i porzšdek obronny Rzeczypospolitej podczas wojn: reckiej i" 100 Rozdział 5 mógłby przyjšć porednictwo pokojowe w europejskiej wojnie. Dziwilibymy się i my brakiem wojennych działań na bałtyc- kim wybrzeżu Polski i Brandenburgii, gdyby ródła nie wyja- niały nam przyczyn, które ostudziły owš gorliwoć polskiego mo- narchy wobec Francji, a tym samym również jego zawziętoć na Hohenzollernów. Jak to często bywało, wydarzenia na królew- skich pokojach, sprawy rodzinne, nawet tajemnice alkowy spla- tały się z wielkš politykš. Powiedzmy krótko: Marysieńka sšdzi- ła podczas swego połogu w marcu, że ma powody do zazdroci. Wyprowadzony ostatecznie z równowagi jej uszczypliwociš, po- rywczy Jachniczek dał się ponieć złoci, czego potem zwykle żałował i za co musiał ciężko pokutować. Równoczenie dostojna / familia popadła w sprzeczkę wskutek grubo bramowanych zło- tem afer małżeńskich obu sióstr Marii Kazimiery. Jedna, jeszcze niezamężna, miała polubić polskiego magnata Wielopolskiego. Był on gotów pojšć za żonę bezposażnš pannę, jednakże pod warunkiem przyznania mu godnoci kanclerza. Jan III, który zwykł był spełniać, jak dotšd, każde życzenie swojej Jutrzenki, zwlekał ze zgodš na to polityczne małżeństwo. To powikłanie zostało rozwišzane, albowiem narzeczony tak bardzo się zakochał w swojej pierwotnie wybranej jako narzędzie ambicji małej Francuzce, że zrezygnował z kanclerstwa i posagu, co przyniosło póniej wprawdzie nie pienišdze, których papa d'Arquien nie posiadał, a nawet gdyby je posiadał, nie zechciałby ich dać, lecz dostojeństwo samo przez się. Nie tak romantycznie wyglšdała sytuacja drugiej siostry, któ- ra przybyła z Francji za swoim mężem Bethune. Ta para mał- żonków, którš połšczyła nieco burzliwa namiętnoć, jak to było w zwyczaju rodziny d'Arquien, żšdała z wielkim naciskiem po- sagu w wysokoci 20 000 talarów, jaki swego czasu przyrzekł im ojciec małżonki, jednakże nigdy go nie wypłacił. Ten sympa- tyczny człowiek, którego wiek - wówczas miał 63 lata - nie chronił przed szaleństwami młodoci, ożenił się włanie po raz drugi z pewnš lekkomylnš osóbkš, ale miał jej już dosyć, a ten . niewielki skandal, który rozpętała sprawa rozwodowa, został wy- grany natychmiast w polityce międzynarodowej: Marysieńka nie miała nic lepszego do roboty, jak w najważniejsze kwestie wagi państwowej wtršcać probę do Ludwika XIV, aby rozkazem uwolnił jej ojca od tej ucišżliwej kobiety. D'Arquien ze swej strony zarzucał koronowanš córkę najdziwaczniejszymi pretensja- mi, przy tym stereotypowymi probami o pienišdze: jest stary, Dšżenie ku morzu: Bałtyk czy Morze Czarne ma przecież tak niewiele lat życia przed sobš (los udzielił i jeszcze 31 wiosen1), cierpi wielkš nędzę. Że ten ojciec rod z komedii nie mylał wcale o wypłaceniu posagu, rozumie samo przez się. Traktował on swoje córki, jak pan von Max pfutsch Nestroya, jako kapitał, który musi przynosić odse i kapitał, a nie jako powód do wydatków. Przez tego czcigod go papę, jego żšdania i długi, chwyciły się obie córki, króle i madame de Bethune, w dosłownym sensie tego wyrażenia pieczołowicie ufryzowane włosy. Nie doć było zazdroci Ma sieńki z powodu Bogu ducha winnej dworki, kłótni trzech si( i niewygodnego tecia! Prócz tego miał Sobieski jeszcze d afery na karku. Bethune i Forbin mieli ze sobš na pieńku, c; ciowo z powodu tych wysoko postawionych pań, częciowo z powodu ostatniej, najbardziej zakrawajšcej na burleskę s^ wy, która królowi zakłócała spokój: z powodu farsy o Brisaci Historia tej intrygi wymaga właciwie osobnej ksišżki, s należałaby, bez wštpienia, do najbardziej zajmujšcych chronić scandaleuses. Jan III pozostawił po sobie, jak już przelotnie 2 żylimy tu wspomnieć; pewnej francuskiej żonie urzędnika ; pamištkę swego pobytu w Paryżu anno 1646/1647 chłopac który (czy z powodu Hotel de Brisac, w którym Sobieski mi kał?) przybrał nazwisko Brisacier. Gdy wiadomoć o wyb' króla dotarła do Francji, zapragnšł ów bękart wycišgnšć kórz z chwały tego, co go spłodził. Wprawdzie wierny Jachnic zanim popadł w miłosne kajdany swojej Marysieńki, posła] prawo i lewo liczne dosyć potomstwo, o które się potem troszczył, ale z tym młodym Francuzem sprawa była nie prosta, jak z "owocami miłoci" ruskich i polskich chłopek też żon i córek drobnej szlachty. Monsieur Brisacier, wów trzydziestolatek, miał urzšd dworski przy królowej Francji, dzo skromny, lecz taki, który otwierał mu dostęp do małż Ludwika XIV; był jej prywatnym sekretarzem. (Czy mu w pomogły wpływy Sobieskiego, na przykład w salonie Longi le'ów, nie wiadomo). Ten ambitny młodzieniec wymylił powieć, by - wykorzystujšc legendarny strach Sobiesl. przed scenami zazdroci jego małżonki - dojć do wysokici: szczytów. Groził Janowi III, że zwróci się bezporednio do I Kazimiery, jeli król nie spełni wszystkich prób natural syna, mianowicie nie wypłaci mu znacznej sumy pieniędzy 1 A nawet więcej! - (przyp. red.). 102 Rozdział 5 wyprosi u Ludwika XIV własnoręcznym pismem parostwa i ty- tułu księcia, których posiadacz byłby wskazany przez Sobieskie- go (i nazywał się, oczywicie, Brisacier). W jaki sposób została wplštana w zwykłe okolicznoci tej sprawy osoba francuskiej królowej, tego nie można się dowiedzieć dokładnie. W każdym razie póniej twierdzono, że ona włanie prosiła Jana III o to, by ujšł się za Brisacierem w tak serdeczny sposób. Prawdopo- dobnie jednak Brisacier wmieszał władczynię w swoje plany bez jej wiedzy. Lecz Marysieńka znalazła się na tropie tej tajemni- czej sprawy, kiedy...
ptomaszew1966