Aldiss Brian Kamyczki Poety Tu Fu.txt

(20 KB) Pobierz
Brian Aldiss

Kamyczki Poety Tu Fu

Dwudziestego dnia Pi�tego Miesi�ca Roku V, czy te� Ta-Li, co wed�ug starego 
chrze�cija�skiego kalendarza odpowiada�o majowi A.D. 770, odbywa�em wraz z 
wiekowym poet� Tu Fu podro� w d� rzeki Jangcy. 
Tu Fu by� ju� wtedy a� skurczony ze staro�ci, ale jego s�owa, a tak�e to, co 
potrafi� zawrze� miedzy nimi, nic nie straci�y i nigdy nie strac� ze swej 
�wie�o�ci. Nigdy nie zdarzy�y mi si� spotka� kogo� r�wnie jak on kulturalnego, a 
zarazem zabawnego, co t�umaczy chyba, dlaczego tak d�ugo zatrzyma�em si� w tej 
epoce. Od tamtego czasu zastanawiam si� cz�sto, czy przypadkiem sztuka bycia 
zabawnym, wi���ca si� przecie� nierozerwalnie z konieczno�ci� odseparowania si� 
od w�asnego "ja" i obiektywnego na nie spojrzenia, nie jest jednym z najbardziej 
niedocenianych sk�adnik�w naszej cywilizacji. W wielu epokach by� zabawnym 
znaczy tyle� samo co by� �miesznym. Ludziom rzadko kiedy zdarza si� rozumie�, co 
jest naprawd� istotne, Tu Fu natomiast doskonale to rozumia�. 
Chocia� m�drzec �w by� ju� wtedy chory i przypomina� raczej niewielkie 
zawini�tko z grzechocz�cymi w nim ko��mi, zapragn�� raz jeszcze przed swoj� 
�mierci� odwiedzi� Bia�ego Kr�la. 
Obawiam si�, co prawda, �e pojawienie si� mej wychudzonej osoby w miejscu zwanym 
Bia�ym Kr�lem mo�e da� duchowi Bia�ego Rycerza wystarczaj�cy pow�d dla 
ostatecznego rozprawienia si� ze mn� - wyzna�. 
To prawda, �e bia�y jest w Chinach kolorem �mierci, ale mia�em w�tpliwo�ci, czy 
tego rodzaju s�owno-zdarzeniowy kalambur mo�e zmusi� duchy do dzia�ania. Czy�by 
by�y a� tak wra�liwe na s�owa? 
- A co poza s�owami mo�e stanowi� ich straw�? - zapyta� Tu Fu. - Nie wyobra�am 
sobie duch�w jedz�cych czy pij�cych cokolwiek, chocia� s�yszy si� nawet o takich 
jarz�cych pod drzwiami. S� zmuszone prowadzi� nudne, czysto d u c h o w e �ycie 
- zachichota�. 
By�o to powiedziane tonem przesyconym spirytualizmem, jako �e nieszcz�sny Tu Fu 
musia� jaki� czas temu zrezygnowa� z picia alkoholu. Kiedy zrobi�em na ten temat 
jak�� uwag�, odpowiedzia�: 
- Tak, tak, wiod� n�dzny �ywot na balkonie �ycia i nie wolno mi nawet pi�, bo 
m�g�bym przelecie� przez balustrad�. 
Ale nawet ta jego uwaga nie nosi�a znamion u�alania si� nad w�asnym losem. 
Wsp�czu� wszystkim, kt�rzy starzeli si� i stawali nie przygotowani w obliczu 
�mierci, chocia�, jak sam kiedy� zauwa�y�, "gdyby�my czekali, a� b�dziemy 
gotowi, �wiat udusi�by si� pod kilometrowej grubo�ci warstw� nie 
przygotowanych". Mog�em si� na to tylko u�miechn��. 
Wreszcie dotarli�my do Bia�ego Kr�la. Kiedy ��d� przybi�a do mola, pomog�em 
staruszkowi wyj�� na brzeg. Oto, co chcieli�my tu zobaczy�: ze wzburzonych w�d 
rzeki wy�ania�y si� rz�dy bia�ych g�az�w, wspinaj�c si� na jej strome brzegi; 
ostatnie z nich sta�y dumnie na skraju uprawnego pola. 
Podziwia�em energi�, z jak� poczyna� sobie Tu Fu. Wi�kszo�� podr�nych skupi�a 
si� wok� sprzedawcy napoj�w, kt�ry roz�o�y� sw�j kramik na jednym z kamieni, 
inni wdrapywali si� na wynios�o��, by stamt�d podziwia� pi�kny widok. Stary 
poeta koniecznie chcia� przespacerowa� si� miedzy kamiennymi monolitami. 
- Kiedy przed wielu, bardzo wielu laty odwiedzi�em po raz pierwszy te okolice - 
powiedzia� Tu Fu, gdy przystan�li�my ko�o g�ruj�cego nad nami g�azu - 
zainteresowa�a mnie naturalnie zagadka pochodzenia tych kamieni. Zapyta�em o to 
miejscowego urz�dnika. Powiedzia� mi: "B�g zwany Wielkim �ucznikiem zrzuci� je 
tutaj z nieba - to pierwsze wyja�nienie. Zosta�y ustawione przez pewnego 
pot�nego w�adc� dla uczczenia faktu, �e Jangcy p�ynie w kierunku wschodnim - to 
drugie wyja�nienie. Znalaz�y si� tutaj zupe�nie przypadkowo - to trzecie 
wyja�nienie". Zapyta�em go wi�c, kt�re z tych trzech wyja�nie� on sam uwa�a za 
prawdziwe i oto, jak� otrzyma�em odpowied�: "C�, m�ody kolego, przezorno�� 
nakazuje mi wierzy� we wszystkie trzy i b�d� wierzy� w nie dop�ty, dop�ki nie 
us�ysz� czwartego, bardziej ni� one przekonuj�cego. Czy� mo�na wyobrazi� sobie 
�eby �atwowierno��, roztropno�� i skrajny sceptycyzm mog�y by� ze sob� zgrabniej 
po��czone?" 
Roze�mieli�my si� obaj. 
- Daleko musia� zaj�� ten urz�dnik. 
- Och, z pewno�ci�. Do s�siedniego pokoju na przyk�ad przeni�s� si� jeszcze 
zanim zd��y�em opu�ci� jego biuro. Przez d�ugi czas zastanawia�em si� nad tym, 
co powiedzia� o kr�lu, pragn�cym upami�tni� naturalny przecie� fakt, �e Jangcy 
p�ynie w kierunku wschodnim. Przesta� zaprz�ta� sobie umys� podobnie bzdurnymi 
pomys�ami mog�em jedynie pisz�c wiersz na ten temat. 
Roze�mia�em si�, przypomniawszy sobie te strof� i wyrecytowa�em mu j�: 
I bez wi�zania sup��w na mej szacie 
Pami�tam do dzi�, jak Li mnie ca�owa�a; 
Pr�no�� ma�ych kr�l�w rzekom pomniki stawia�a 
Lecz sami zgin�li w niepami�ci b�ocie. 
- Poezja mo�e sprawia� autentyczn� przyjemno�� - rzek� Tu Fu - je�eli jest tak 
dok�adnie zapami�tana i deklamuje si� j� tak pi�knie, jak ty to uczyni�e�. 
Potrzebowa�e� jednak impulsu, kt�ry sprawi�, �e przypomnia�e� sobie i 
zacytowa�e� te strof�. 
- Mo�esz mi wierzy�, panie, �e uczyni�em to bez oci�gania. Spacerowali�my miedzy 
monolitami obserwuj�c, jak w�ciekle spienione, wzburzone wody Jangcy przeciskaj� 
si� mi�dzy pot�nymi g�azami, by po pokonaniu prze�omu p�yn�� ju� spokojnie w 
stron� oceanu. Tu Fu wyzna�, �e wed�ug niego kamienie te mog� by� pomnikiem 
ustawionym przez Chu-Ko-Lianga dla utrwalenia jego s�ynnego manewru taktycznego, 
kt�ry zapewni� mu zwyci�stwo w wielu bitwach toczonych podczas Wojny Trzech 
Kr�lestw. 
- Czy w chwilach takich jak ta nachodz� ci� mo�e jakie� g��bsze refleksje? - 
zapyta� po pewnym czasie Tu Fu. Uderzy�o mnie wtedy, jak trudno jest spotka� 
kogo�, oboj�tnie - starszego czy m�odszego wiekiem, kto by�by rzeczywi�cie 
zainteresowany naszymi my�lami. 
- Je�eli mia�yby one dotyczy� niewzruszonej twardo�ci kamienia i ci�g�o�ci, 
niepodzielno�ci wody, to z pewno�ci� powinny by� g��bokie. Ja jednak nie mam 
�adnych. 
- No, no - powiedzia� z nagan� w g�osie - rzeka p�ynie dla ciebie za szybko, 
�eby wywo�a� jakie� refleksje. Gdyby to jednak by�a woda stoj�ca... 
- Chocia� woda w rzece p�ynie szybko, to rzeka stoi, rzec by mo�na, w miejscu, 
panie. 
- Wypada�oby mi teraz albo pogratulowa� ci konceptu, albo za�ama� nad tob� r�ce. 
Sp�jrz jednak, prosz�, na te oto kamienie i powiedz mi, co widzisz. Ciekaw 
jestem, czy dostrze�esz to samo, co ja. 
Co� w tonie jego g�osu zasygnalizowa�o mi, �e oczekuje ode mnie czego� wi�cej 
ni� tylko �art�w. Przebieg�em wzrokiem wzd�u� brzegu, usianego materia�em 
skalnym najr�niejszych rozmiar�w - od ziarenek piasku po kamienie wielko�ci 
ludzkiej g�owy: Le�a�y tam, dok�d z racji ich ci�aru zdo�a� je donie�� pr�d 
wody. 
- Przyznam, �e nie widz� niczego niezwyk�ego. Widok wydaje mi si� znajomy, 
chocia� jestem tutaj po raz pierwszy w �yciu. Podobny obraz mo�na ujrze� na 
brzegu ka�dej wzbieraj�cej okresowo rzeki albo na pla�ach nad Morzem ��tym. 
Ze zdziwieniem zauwa�y�em, �e Tu Fu patrzy gdzie� daleko przed siebie, chocia� 
przyzna� mi si� kiedy�, �e wzrok bardzo mu si� ostatnio pogorszy�. Czu�em, �e 
my�li nad czym� intensywnie i przygotowa�em si� do jeszcze bardziej ni� dot�d 
przekonywaj�cego odgrywania roli nieu�wiadomionego, o niczym nie wiedz�cego 
s�uchacza. 
- Tysi�ce ludzi przybywaj� co roku do tego miejsca - powiedzia�. - Podziwiaj� 
olbrzymie kamienie Chu-KO-Lianga, znane powszechnie jako "Osiem Zgrupowa�". Z 
ca�� pewno�ci� to, co wielkie godne jest podziwu, a sam akt podziwiania jest 
bardzo korzystny dla naszego �ycia emocjonalnego, pod warunkiem oczywi�cie, �e 
nie musimy zachwyca� si� czym� przez ca�y rok na okr�g�o. Podobnie jak za 
pierwszym razem, kiedy si� tutaj znalaz�em, podziwia�am co innego ni� wszyscy, a 
mianowicie te oto kamienie, kt�re widzisz na brzegu. 
Powia� lekki wietrzyk i przez moment poczu�em zapach czego� smakowitego, by� 
mo�e przyprawionej imbirem zupy z krab�w, kt�r� w pobli�u miejsca, gdzie 
przycumowano nasz� ��d�, podgrzewa� nad ogniskiem sprzedawca smako�yk�w. 
Rozdra�niony nieco wywo�anym przez ten zapach uczuciem g�odu pomy�la�em, �e 
cz�owiek, nim jeszcze nieodwracalnie zaw�adnie nim staro��, powinien da� troch� 
pou�ywa� swemu biednemu, drogocennemu cia�u, bo przecie� materia zu�ywa si� 
znacznie szybciej od ducha; irytacja moja nasili�a si� jeszcze, bo zdawa�o mi 
si�, �e wiem, co za chwil� powie Tu Fu. Przykro mi by�o pomy�le�, �e podda� si� 
dzia�aniu magii liczb. Jednak jego uwaga zaskoczy�a mnie. 
- Zachwycam si� tymi olbrzymimi g�azami, poniewa� ich pochodzenie nie da si� 
niczym wyt�umaczy�. Powinni�my raczej zachwyca� si� tymi oto zwyczajnymi 
kamieniami, w�a�nie z racji ca�kowitej jasno�ci co do ich pochodzenia. Przejd�my 
si� troch� po nich. 
Razem wi�c rozpocz�li�my w�dr�wk�, najpierw po bardzo niewygodnym 
gruboziarnistym �wirku, bli�ej wody. Potem by� pas czystego piasku, po nim, 
nagle, masa kamyk�w, coraz wi�kszych, wreszcie stosy sporych kamieni, z kt�rymi 
Tu Fu wola� si� ju� nie mierzy�. Obeszli�my je, by znale�� si� na kolejnym pasie 
piasku, s�siaduj�cym z niemal dok�adnie okr�g�ymi kamieniami wielko�ci pi�ci. 
Te na powr�t ust�pi�y miejsca �wirowi. Nasza w�dr�wka by�a w dw�jnas�b 
niewygodna, jako �e linie podzia�u miedzy r�nymi typami pod�o�a bieg�y nie 
tylko r�wnoleg�e do linii brzegowej, ale i w poprzek pla�y, �atwe do zauwa�enia 
dzi�ki pozostawionym przez woda wodorostom i maciupe�kim, bia�ym pancerzykom 
martwych skorupiak�w. Tu Fu radzi� sobie jak m�g�, wspar�szy si� na moim 
ramieniu. - No, b�dzie dosy�, albo nawet troch� wi�cej - wysapa� wreszcie. - Czy 
teraz widzisz ju�, na czym polega niezwyk�o�� tej pla�y? 
Musze przyzna�, �e Wydaje mi si� jak najbardziej zwyczajna - odpar�em, nie daj�c 
po sobie pozna� moich my�li. 
- Zwr�� uwag�, �e kamienie s� pouk�adane na niej jakby wed�ug rozmiar�w. 
- Nic w tym nadzwyczajnego, panie. R�wnie dobrze m�g�by� kaza� mi zachwyca� s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin