Maskarada rozdział 32.doc

(36 KB) Pobierz

Rozdział 32

 

 

 

 

      Po opanowywaniu podstawowej zasady z glomu, Schuyler wyruszyła do drugiej zasady: propozycja. Drugie założenie było umiejętnością sadzenia nasienia pomysłu w innym umyśle.

-To jest jak popychamy Czerwonokrwistych by dążyli do perfekcji, sztuka, i piękno,- dziadek wyjawił jej. - korzystamy z propozycji. To jest użyteczne narzędzie. Większość ludzi nie lubi myśleć, że ich pomysły nie są ich więc sugerujemy im zamiast. Jeśli nie, ludzie nie mieliby nigdy Nowego Ładu, zasiłku, albo równego Lincoln Centrum.-

       Suggestia była jeszcze bardziej skomplikowana niż telepatia. Lawrence wyjaśnił że jeden musiał robić to nieznacznie, więc człowiek nie miałby wrażenia, że byli manipulowani.

- reklama podprogowa została wymyślona przez jednego z naszego rodzaju, oczywiście, gdy jednak Czerwonokrwiści odkryli to, natychmiast zabronili jego wykorzystania. Litości. –

 

    Poprzednia noc, Lawrence poprosił ją by sugerowała coś Andersonowi. Po kilku godzinach Schuyler próbując aby nie tylko znaleźć sygnał docelowy, ale aby wysyłać coś do tego Andersono nagle wstał i powiedział, że ma ochotę na filiżankę herbaty, i nie zrobił nikogo jeszcze by chciał jeden? Gdy wyszedł, Lawrence spojrzał na swoją wnuczkę.

-To był ty, prawda?-

Schuyler kiwnęła głową. To wzięło prawie wszystko z jej siły by wysłać jedną prostą prośbę.

-Dobrze. Jutro przejdziemy od popołudniowych delikatności do więcej ważnych kwestii. –

 

     Następnego dnia w szkole, wysiłek, który zabrało wykonanie propozycji dał się we znaki Schuyler. Ponieważ chodziła w dół tylnych przedpokojów po trzecim korytarzu, nagle zaczęła czuć się zamroczona. Zemdlała i byłaby runęłapo tylnych schodach,ale Jack Force złapał tam ją.

 

   -Czekaj,- powiedział.-Wszystko w pożądku?-

Schuyler otworzyła oczy. Jack patrzał na nią, zainteresowany.

-Właśnie przegrałam moje ponoszone koszty... I zasłabłam. -

   Dziewczyny na schodach za nią wymieniły znaczące uśmiechy. Zasłabnięcie zdarzało się regularnie w szkole, oznaczała widomą oznakę anoreksji. Oczywiście Schuyler Van Alen cierpiała na zaburzenia odżywiania. Każdy mógł powiedzieć, że jest zbyt chuda.

-Niech zabiorę cię do domu- Jack powiedział, podnosząc ją .

-Nie — Oliver — mój Kanał — on może … i naprawdę, to jest nieistotne, sprawiedliwe pracowałam też mocno nad glomem,- powiedziała, do połowy majacząco.

-Sądzę, że Oliver obecnie przedstawia angielską lekcję- Jack powiedział. – Ale mogę zadzwonić do niego, jeśli chcesz.?- Schuyler potrząsnęła swoją głową. Nie, nie wypadało prosić Olliego by opuścił kiepską lekcję właśnie, ponieważ czuła się chora. -C'mon, niech wyślę cię do taksówki i zaprowadzę do domu bezpiecznie.

 

   Lawrence wpisywał swoje notatki gdy Hattie zapukała do drzwi. -Panna Schuyler wróci, sir. Najwyraźniej urządziła wydarzenie w szkole.-

    Podeszedł w dół schodów gdy zobavczył, jak Jack Force trzymała Schuyler w swoich ramionach. Jack wyjaśnił że Schuyler zasnęła w taksówce w drodze do domu. – Ja jestem Jack Force, a propos,- powiedział jako wprowadzenie.

-Tak, tak. Wiem kim jesteś. Właśnie połuż ją na kanapie, jestes dobrym chłopakiem,

-Lawrence poinstruował, prowadząc Jacka do pokoju dziennego. Jack położył

     Schuyler łagodnie na velvetupholstered dywanie, i Lawrence przykryłkocem z afganistanu. Skóra Schuyler była tak blada że była aż przezroczysta, i jej ciemne rzęsy były mokre w przeciwięstwu do jej policzków. Wciągała w płuca żołnierza armii nieregularnej, torturowane gwałtowne wdechy. Lawrence położył chłodną rękę na jej gorącym czole i poprosił Hattie by przyniosła termometr. -ona spala- powiedział w pełnym napięcie głosie.

 

   -Zasłabła w szkole- Jack wyjaśnił. -wyglądała na senną w taksówce a następnie powiedziała, że czuje się śpiąca, i … dobrze … możesz widzieć.-

Lawrence zmarszył brwi.

-Pracowała dalej nad glomem, powiedziała.- Jack popatrzał ostro na Lawrence z kąta jego oka. -Tak, ćwiczyliśmy.- Lawrence kiwnął głową. Usiadł obok swojej wnuczki i łagodnie włożyć termometr między jej spieczonymi wargami.

-Jesteś sprzecznym z zasadami Komitetu,- Jack zauważył.

-Nie przypominam sobie kiedykolwiek, jak troszczyłeś się bardzo o zasady, Abbadon,- Lawrence powiedział. Żaden z nich nie przyznał się do ich dawnej przyjaźni do tego czasu. "

-ty, kto stanął z nami w Plymouth znacznym kosztem dla swojej własnej reputacji. -

- czasy się zmieniają -Jack mamrotał.

-Jeśli co mówisz jest precyzyjnie, wtedy ona została osłabiona przez twoją własną rękę.- Lawrence wyciągnęł termometr z ust Schuyler.

 

-Sto dwanaście,- powiedział rzeczowo. Temperatura, która na pewno przeliterowałaby nadciągającą śmierć albo trwałe uszkodzenie śmiertelnika. Ale Schuyler była wampirem, i to było nieruchome w dopuszczalnym zakresie dla swojego rodzaju. -brzdąc wysoko, może,- Lawrence wymówił.-ale nic dobry odpoczynek nie wyleczy. -

Kilka minut później, Schuyler obudziła się, znalazła, jak Jack i jej dziadek patrzeli na nią żywo. Zadrżała pod kocem wełnianym i pociągnęła za to wokół jej ramion mocno. -Moja droga, to zdarzyło się wcześniej? -

- czasami, -Schuyler przyznała się łagodnie.

-Po lekcjach?-

Schuyler kiwnęła głową. Nienie przyznała się do tego ponieważ chciała by lekcje kontynuowało.

 

   -Powinienem zobaczyć to. Pierwszy raz to zdarzyło się — gdy wszedłaś do snu zimowego, który był kilkoma dniami za tobą gdy goniłaś mnie w Wenecji, to było nie?-

   Schuyler kiwnęła głową. Zapamiętała co doktor. Pat powiedziała: czasami to jest opóźniona reakcja.

-Wiem dlaczego masz taki słaby charakter- Lawrence powiedział.

-Udzielam ostrej nagany sobie dla nie uświadamiania sobie problemu wcześniej. To jest proste. Przez sprawowanie twoich mocy wampira, twojej Błękitnokrwistej komórki pracują w nadgodzinach, i od tej pory twoje Czerwonokrwiste komórki nie są wysokie najpierw z powodu przemieszanej natury twojej kompozycji krwi — twoja energia zaznacza. Tam jedynym rozwiązaniem jest trzymać twoją morfologiczną krew w normalnym zakresie. Musisz zabierać człowieka znajomego. –

-Ale ja nie mam jeszcze osiemnastu lat,- Schuyler zaprotestowała, cytując wiek, w którym prawo dopuszcza współżycie seksualne i zawarcie małżeństwa dla Świętego Pocałunku.

-Byłam zamiaru czekać. –

 

   -To jest poważne, Schuyler. Już przegrałem twoją matkę ze śpiączką, nie chcę pozbywać się ciebie też. Podczas gdy masz pewne specjalne moce, że wampiry twój wiek nawet nie śniłby mając, z wielu względów, jesteś również znacznie słabsza niż średnia Błękitnokrwista. Nie możesz uciekać od przebiegu zmiany ale możesz kontrolować jakiś z jego bardziej niepożądanych skutków. Musisz brać znajomego prędzej niż w wieku osiemnastu lat. Ludzki chłopiec. Dla twojego własnego celu.-

  Jack przeczyścił swoje gardło, i Schuyler była zaskoczona zobaczyć go tam. Był tak cichy podczas wykładu swojego dziadka. -myślę wezmę twoje zwolnienie, Lawrence. Schuyler. -

    Drzwi do pokoju otworzyły się właśnie kiedy Jack miał je opuścić. Oliver Hazard-Perry postawiony w drzwiach, wyglądając na podenerwowanego przy zobaczeniu Jacka.

-Usłyszałem, że Schuyler musi pójść do domu ze szkoły. Martwiłem się, przyszedłem jak tylko mogłem najszybciej. –

 

   Trzech wampirów patrzało na niego, wszystko z taką samą myślą w ich umysłach.

   Oliver był ludzkim chłopcem.Czerwonokrwistym. I Schuyler musiała mieć znajomego ….

-Co?- Oliver zapytał gdy nikt nie odpowiedział. -czujecie zapach albo co? -

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin