Chapter IX.pdf

(149 KB) Pobierz
Forever. Rozdział IX: Skleroza nie boli
Alex & Michael Story.
Rozdzia ł 9
Skleroza nie boli
Rano obudził mnie delikatny pocałunek.
Berry, już wpół do ósmej. - powiedział miękko Joe, pieszcząc moją twarz.
Jooooo... - westchnęłam, przecierając oczy. Ukochany uśmiechał się do mnie, wsparty
na poduszce. Haha, jego włosy wyglądały, jakby dopadł je huraganxD. A poza tym znów
zaczęły się kręcić... Uwielbiam loki Joe'ego, ale on, głupek, ich nie cierpi i ciągle
prostuje. Nie nauczył się tego, czego powinien, gdy zakręciłam mu włosy prostownicą,
hahaxD!
Jak się spało, Księżniczko:)?
Dobrze... Milutko, cieplutko:) - zaśmiałam się. - A tobie?
Z tobą zawsze wspaniale:D – uśmiechnął się, całując mnie mocno. Tak, nie ma chyba
nic lepszego niż ciepłe łóżko i Joke tulący się do mnie:)... - Kochanie, pamiętasz, że
jutro wieczorem nagrywamy wywiad?
Co? Jutro wieczorem? - przestraszyłam się. - Kompletnie zapomniałam!
No ja niestety też... Jutro piątek – westchnął.
Cholera, co ja powiem Michaelowi?!
Spokojnie, Ola. Nagranie będzie wieczorem, jak powiedziałem. Wystarczy, jak
wyjedziemy koło siódmej. Do tej pory chyba skończycie pracować...
Chyba – zrobiłam minę.
No. Proponuję, żebym podjechał po ciebie do pracy i po nagraniu od razu pojedziemy na
weekend:)... Co ty na to? Wszystko będzie szybciej.
Mnie pasuje:)... Ach, no to teraz muszę wstawać... – westchnęłam.
Nie martw się, słońce, będziemy mieli mnóstwo czasu na wypoczynek:) - zapewnił mnie
Joe z tajemniczym uśmiechem.
Przybyłam do pracy dosyć wcześnie, więc poszłam do bufetu, gdzie spotkałam Bellę. Ona także
tu pracuje oraz również jest przyjaciółką braci Jersey (no i moją), była z nami w trasie.
Wiesz, widziałam ostatnio Taylor...
Co? Pannę Blond? Chyba nie tutaj?!
Tutaj. Pensylwania jest niedaleko...
Och, znam geografię! - zawołałam lekko sfrustrowana. Po dwóch latach wiedziałam,
gdzie jest jaki stan i jaka jest jego stolica. - Po co ona tutaj przyleciała?!
Nie sądzę, żeby chciała znów podrywać Joe'ego. - uspokoiła mnie przyjaciółka. - Chyba
zrozumiała, że nie ma u niego szans. Ciągle tylko gada, że wy na pewno tylko się
pieprzycie całymi dniami. Że jesteście beznadziejni i nic niewarci.
No cóż, może jestem przeklęta, ale ja nie używam takich słów do opisywania stosunku.
- zmarszczyłam brwi i Bella się zaśmiała.
Jest strasznie wkurzona, że jesteś dla niej zbyt silną konkurencją i dostaje nagrody
tylko w kategoriach „country”.
Och, nie dbam o nagrody. Nie ufam jej, że Joe jest jej obojętny. Mogłaby chcieć odbić
mi go choćby dla sportu czy zemsty. - powiedziałam zaniepokojona.
Spokojnie. Musisz ufać Joe'emu. On jej unika, ignoruje ją, prawda?
Tak... Na szczęście dziś po nagraniu wyjeżdżamy na weekend, a potem chłopaki jadą na
dwa tygodnie do Illinois i Kansas. Jej tam nie będzie... - wyraziłam nadzieję.
Jesteście świetną parą. Wytrzymacie wszystko. Już raz próbowała was rozdzielić, ale jej
się nie udało, pamiętaj. Dacie sobie radę.
Dzięki, Bella... Naprawdę dzięki – uśmiechnęłam się. Jej słowa bardzo mi pomogły.
Michael dotarł do studia chwilę po mnie. Chociaż teoretycznie skończyliśmy Forever, to kiedy
wena wreszcie przyszła, zabawiła na dłużej, więc napisaliśmy jeszcze kilka innych piosenek i
zamierzaliśmy je dokończyć.
Mike, dlaczego nie wydasz chociaż nowej płyty? - zapytałam.
Jeśli uda się z Forever, to poważnie się nad tym zastanowię.
No już teraz zacznij się zastanawiać:D – zaśmiałam się.
Jesteś pewna? - mruknął po dłuższej chwili, przygryzając dolną wargę. Och, znów
zaczął mnie rozpraszać... Gdyby zrobił to, powoli podnosząc na mnie wzrok, chyba
rzuciłabym się na niego.
Tak, jestem. Kobieca intuicja:). Hej, ty już się zastanawiasz:D!
Ta... Nie wiem, co wybrać, napisałem przez te lata mnóstwo piosenek, że pewnie trudno
będzie mi się zdecydować. Wydając album, zawsze pisałem około stu piosenek,
poprawiałem mnóstwo rzeczy, wyrzucałem...
Znam cię na tyle, że łatwo mi to sobie wyobrazić:D – uśmiechnęłam się. - Ja tylko
czasem mam problem z decyzją, czy wybrać wersję polską, czeską czy angielską?
Zazwyczaj już podczas pisania decyduję, czy piosenka trafi na następny album, czy nie.
Jeśli jednak nie trafia, a bardzo ją polubiłam, to śpiewam ją na koncertach. Ach,
kocham koncertować!
Ja też – uśmiechnął się mój przyjaciel. - Mógłbym spać na scenie. Ale...
Ale...? - wyprostowałam się zaintrygowana.
Ale stres przed trasą był okropny. - pokręcił głową z zamkniętymi oczami, jakby
rozpamiętywał jakieś bolesne wydarzenie. - Oczywiście to kocham, ale zawsze byłem
tak podekscytowany, że nie byłem w stanie spać, jeść, pić...
Co!? To straszne! - wrzasnęłam automatycznie, niewiele myśląc. - Michael, przecież tak
się nie da funkcjonować! Możesz wylądować w szpitalu, a nawet w kostnicy!!!
Możesz tak nie wrzeszczeć;/? - skrzywił się. - Że też nie boli cię gardło.
Przepraszam. Wrzeszczałam od małego, zostało mi to do dziś.
Mój przyjaciel pokiwał głową.
Właśnie dlatego powiedziałem, że nie będzie więcej tras koncertowych. Nie dałbym
rady.
Co za paradoks... - westchnęłam. - Dla mnie życie bez koncertów byłoby straszne.
Ale chyba dawno nie grałaś... - zauważył.
Tak, ale w przyszłym tygodniu gram tutaj, o ile dobrze pamiętam. Jeszcze nie miałam
samodzielnego koncertu w Nowym Jorku. - zatarłam ręce, podekscytowana.
Świetnie:D! - uśmiechnął się tak wspaniale, jak robił to dzień wcześniej. - O ile dobrze
pamiętasz? Jeszcze dwóch dekad nie przeżyłaś, a już masz sklerozę:D? - zażartował.
Och, nie mów o dwóch dekadach, bo czuję się strasznie staro. - pokręciłam głową, na
co Michael wybuchnął śmiechem.
Ty? Ty czujesz się staro? To co ja mam powiedzieć:P?
Dlatego staram się o tym nie myśleć. Czuję się, jakbym miała z 16 lat...
Szesnaście? W tym mieście edukacja obowiązuje cię przez jeszcze rokxD!
Ja nie stąd.
To znaczy, że jak zabijesz kogoś w Georgii, to nic ci nie zrobią?
No co ty, jak można zrobić coś mnie? Mnie? - powiedziałam wysokim głosem, stukając
w swoją klatkę piersiową, na co wybuchnął śmiechem.
Skoro nie podlegasz tutejszemu prawu, to nie możesz prowadzić. - powiedział niby
poważnym głosem.
Spoko, dzisiaj Joe po mnie przyjeżdża. - wzruszyłam ramionami, śmiejąc się, że udało
mi się wyprowadzić go w pole. - Och, a co do sklerozy... Zapomniałam kompletnie
powiedzieć ci, że nagrywamy dziś wywiad!
Ty i Joe? Na żywo? Świetnie, chętnie obejrzę:).
Kurczę, przepraszam, Mike, gdy nie ma Leszka, zapominam o wszystkich obowiązkach.
W porządku, mi to nie przeszkadza. Skleroza nie boli;). Na szczęście nie zapomniałaś
jeszcze na śmierć o czymś ważnym...
Ta, w tu nagle: Co, od godziny mam grać koncert w Nevadzie? - oboje wybuchnęliśmy
śmiechem.
To twoje roztrzepanie też jest całkiem zabawne:)...
Też?
Też, bo to, jak na mnie wpadłaś, również było zabawne:D.
Bo się zarumienię... - przykryłam policzki zasłoną ciemnych, gęstych włosów i oboje się
zaśmialiśmy.
Wygłupialiśmy się i pracowaliśmy jednocześnie, aż około siódmej dostałam sygnała od Joe'ego.
O, mój szofer przyjechał:D – zaśmiałam się.
Czyli... Zobaczymy się dopiero w poniedziałek? - westchnął mój przyjaciel ze smutkiem.
Żałował, że nie będziemy widzieli się przez weekend? Trochę dziwne...
Tak. I zaczniemy pracować na poważnie z Leszkiem:D – uśmiechnęłam się lekko.
Zeszliśmy razem na dół, do frontowych drzwi. Michael chciał mi je otworzyć (gentleman w
każdym calu;)), ale powstrzymałam go:
Nie! Poczekaj, sprawdzę, czy nikt się nie czai! - wyciągnęłam rękę, by nie złapał klamki,
na co się zaśmiał. Uchyliłam minimalnie drzwi i szepnęłam przenikliwie:
Psst! Greg, są tu gdzieś kochani koledzy paparazzi??
Nie, jestem naprawdę uważny, Olu, nikogo tu nie ma. Tylko kolega w czarnym
RollsiexD. - zażartował.
To Joke... - zaśmiałam się.
Droga wolna? Mogę wreszcie otworzyć ci te drzwi? - zapytał Michael, przytrzymując je,
nim odpowiedziałam. Zaśmiałam się, że tak mu na tym zależało.
Robisz dobre uczynki, by trafić do niebaxD?
Na razie chcę trafić do ziemi:D – zażartował. Pokiwałam głową z uśmiechem, schodząc
po schodach. Joe wyskoczył z auta i podszedł do mnie.
Alex, słońce... Witaj – bez czekania chciał się do mnie przykleić, ale ja nienawidzę
obściskujących się na ulicy par i nie chciałam, żeby Mike zwymiotował albo coś, więc
odsunęłam się delikatnie od chłopaka i z uśmiechem postanowiłam ich ze sobą
zapoznać:
Michael, poznaj Joe'ego. Joe, poznaj Michaela.
Miło cię poznać... - nieco onieśmieleni przywitali się ze sobą. Joke był trochę spięty, ale
miałam pewność, że gdy tylko pozna trochę lepiej Michaela, będzie wiedział, że nie
trzeba;).
Powodzenia z wywiadem i miłego weekendu. - uśmiechnął się do nas.
Dzięki – uśmiechnęłam się szeroko, bo mój chłopak był nadal zbyt zszokowany;). - Do
zobaczenia w poniedziałek.
Tak, do zobaczenia – uścisnął mnie mocno, jakby miało mu to dać energii na dni,
podczas których nie będziemy się widzieli, po czym ja i Joe wsiedliśmy do Rolls-Royce'a,
a Mikey do swego vana.
Włączyłam naszą ulubioną składankę Beatlesów i Queen. Uwielbialiśmy taką muzykę.
Dlaczego nie jedziemy? - zapytałam. Chyba mieliśmy się śpieszyć?
Bo jeszcze się ze mną nie przywitałaś – powiedział z wyrzutem.
Wybacz:) - uśmiechnęłam się pięknie, przybliżając się do niego. Joe szybko mnie
pocałował. Mocno i długo.
Witaj, kochanie – wymruczał.
Witaj, witaj, skarbie – odparłam, przeczesując palcami jego włosy.
OK, to już możemy jechać:D – odparł z wielkim, szczęśliwym uśmiechem, po czym
zapiął pasy i pojechaliśmy do studia, próbując przekrzyczeć to Freddiego, to Johna;).
To be continued...
Thank You for download this file! Check out my deviantART for more stories, lyrics of
songs, graphic and other stuff!
Enjoy!
Please don't copy this file! If U download this file from other site than my web site , dA or
L.O.V.E.,
Zuz@nka
289997455.001.png 289997455.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin