Niles Dragonlance tom 1.txt

(528 KB) Pobierz
Douglas Niles

Dragonlance Saga Zaginione opowie�ci, tom 1
Kagonesti Historia dzikich elf�w

Dedykuj� Alainie
Prolog - Darlantan, ze Sn�w i �wiat�o�ci
3811 PK
Po�udniowe stoki g�r Khalkist
W g�r� �o�yska wyschni�tego strumienia, skacz�c z kamienia na kamie� i 
wdzi�cznie przelatuj�c nad b�otnistymi sadzawkami, mkn�� nagi m�odzieniec. 
Jednym susem pokonywa� dwudziestostopowe odleg�o�ci pomi�dzy g�azami. Z ka�dym 
skokiem wznosi�a si� nad g�ow� biegn�cego rozwiana grzywa czarnych w�os�w, kt�r� 
p�d szybko stula� w d�ugi, w�ski warkocz.
Kagonos bieg� z wielu powod�w. Upaja� si� rado�ci� ruchu, cieszy�a go smuk�o�� i 
spr�ysto�� cia�a, radowa�a szybko�� reakcji na wyzwania nieznanego szlaku. 
Syci� si� te� uciech� z przecierania nowej �cie�ki i ze znaczenia szlaku, 
kt�rego przedtem nie depta�a stopa �adnego elfa. Da� si� poch�on�� 
wszechogarniaj�cemu spokojowi dziczy, kt�ry ukoi� jego ducha i pozwoli� mu 
zapomnie� o pomniejszych troskach.
O tym wszystkim my�la� o �wicie, przed dwoma dniami, gdy obudzi� si� po�rodku 
rozleg�ego obozowiska Letniego Zgromadzenia. Opu�ci� sw�j ustawiony w honorowym 
miejscu sza�as i nie rozmawiaj�c z nikim, ruszy� truchtem przez ob�z. Jego 
odej�cie zwr�ci�o uwag� plemiennych wodz�w 1 szaman�w, nikt jednak nie pr�bowa� 
go zatrzyma� - wszyscy wiedzieli, �e Kagonos �y� wedle rytmu nies�yszalnego dla 
innych Pierworodnych. W rzeczy samej niekt�rzy szamani wr�cz odetchn�li z ulg�, 
gdy naga sylwetka biegacza znikn�a po�r�d drzew w puszczy. Pami�tali, �e nieraz 
Kagonos zak��ca� plemienne rytua�y czy pr�by negocjacji. Zbli�aj�ca si� 
ceremonia Letniego Przesilenia Gwiazd przebiegnie na pewno znacznie spokojniej, 
je�li nie we�mie w niej udzia�u b��dz�cy gdzie� w dziczy narwaniec.
Kagonos ze swej strony nie cierpia� g�upich rytua��w zwi�zanych z gwiazdami, 
s�o�cem czy zmian� p�r roku. Uwa�a�, �e l�ni�ce noc� na niebie diamenty 
najlepiej podziwia si� w samotno�ci. W istocie, gwiazdy by�y czym� tajemniczym - 
niepodzielnie panowa�y na niebie od zmierzchu do �witu - �mieszna jednak by�a 
my�l, i� dbaj� o jakiekolwiek zaszczyty czy ceremonie, kt�re na ich cze�� 
wyprawiaj� ludzie lub inne istoty �miertelne.
Dziki elf bieg� przez ca�y poprzedni dzie�, noc i poranek nast�pnego dnia. Nadal 
ka�dy oddech przychodzi� mu bez trudu. Br�zow� sk�r� biegacza powleka�a jedynie 
cieniutka warstewka potu. Z ka�d� up�ywaj�c� godzin� Kagonos osi�ga� stan coraz 
g��bszej intensywno�ci prze�y� i coraz wi�kszego poczucia jedno�ci z otaczaj�cym 
go zewsz�d �yciem.
Przez g�ow� przemkn�a mu my�l, o kt�rej wiedzia�, �e jest prawdziwa: kt�rego� 
dnia opu�ci swe plemi�, by na zawsze zamieszka� samotnie w�r�d tych wzg�rz. Sam 
sobie b�dzie panem, nie b�dzie musia� dba� o nikogo i ca�kowicie po�wi�ci si� 
majestatycznym g�rom i lasom.
W istocie nie wiedzia�, dlaczego tak d�ugo pozostawa� cz�onkiem plemienia. Mia� 
�wiadomo��, �e jego brak tolerancji dla wszelkiego rodzaju s�abo�ci i 
bezwzgl�dna prostolinijno�� budzi�y boja�� w�r�d do�wiadczonych wojownik�w i 
wodz�w plemion. Obcy nawet dla w�asnych rodzic�w, Pierworodny irytowa� szaman�w 
deklaruj�c, �e mi�o�� - po�r�d wielu innych zjawisk - jest s�abo�ci�, kt�rej 
nale�y si� wystrzega�.
Dzikie elfy w wi�kszo�ci p�dzi�y szcz�liwy �ywot - kocha�y zabawy, by�y 
niewinne i beztroskie. Kagonos cz�sto si� w�cieka� na t� dzieci�c� naiwno�� - i 
bez wahania to okazywa� - wiedzia� bowiem, i� plemi� mia�o wielu wrog�w. 
Dlaczego jego ziomkowie nie dostrzegaj� zagro�enia?
�aden z m�odzie�c�w nie m�g� fizycznie sprosta� Kagonosowi - by� mo�e dlatego, 
�e jego cia�o wydawa�o si� nieustannie wibrowa� nadmiarem szukaj�cej uj�cia 
energii. Wszyscy go szanowali, pozwalali mu wedle woli odchodzi� i wraca� - gdy 
za� przemawia�, najcz�ciej wys�uchiwano go z uprzejmym zainteresowaniem. 
Podczas minionych dziesi�cioleci �y� po trosze z ka�dym plemieniem - przebywa� 
wi�c w�r�d Czarnych Pi�r, Srebrnych �ososi, Bia�ych Ogon�w, a ostatnio 
zamieszka� z klanem B��kitnego Jeziora. Gdy plemieniu zagra�ali ludzie lub ogry, 
�aden wojownik nie stawa� m�niej i zacieklej od Kagonosa i niejedno zwyci�stwo 
zawdzi�czano jego dzielno�ci.
Cz�sto te� ostrzega� swych wsp�plemie�c�w przed zagro�eniem ze strony Elf�w 
Domowych, w tej jednak sprawie Pierworodni nie podzielali do ko�ca jego obaw. 
Pod przyw�dztwem Silvanosa jasnow�ose elfy po��czy�y swe klany w pot�ne rody, 
potem wznios�y wysokie budowle, z kt�rych powsta�y miasta - i zamkn�y si� 
wewn�trz mur�w. Kagonos ze zdumiewaj�c� jego samego jasno�ci� poj��, �e te 
wi�zienia wzniesione d�o�mi niewolnik�w s� doskona�ym obrazem niebezpiecze�stwa, 
jakie grozi Pierworodnym ze strony ich licznych kuzyn�w. Wiedzia� jednak i to, 
�e wielu jego wsp�plemie�c�w zaciekawi�y, a nawet kusi�y wynios�e kamienne 
konstrukcje.
Samotny bieg po g�rach by� doskona�ym przeciwie�stwem d��e� Domowych Elf�w... a 
nawet skromniejszych potrzeb spo�ecznych ich �yj�cych w dziczy krewniak�w. 
Kagonos doznawa� oto wolno�ci w jej najczystszej, najpe�niejszej postaci, uciek� 
bowiem przed wszelkimi wi�zami, jakimi obarcza�y si� inne elfy, porzuci� odzie� 
i narz�dzia, kt�re podporz�dkowywa�y �wiat jego panom - ludziom, ogrom czy 
elfom. Te dni i godziny samotno�ci by�y mu niezb�dne, w przeciwnym razie 
napi�cie wewn�trzne rozdar�oby mu dusz�. Poszukiwanie �cie�ki, samotny bieg pod 
g�r�, podczas kt�rego wiatr rozwiewa� jego g�st�, krucz� grzyw�, poczucie pe�ni 
�ycia �agodzi�o to napi�cie i sprawia�o Kagonosowi prawdziw� satysfakcj�.
By� jeszcze inny, wa�niejszy pow�d, nakazuj�cy mu opu�ci� sza�as i letnie 
zgromadzenie plemion - pewna wiedza, kt�ra kaza�a mu przebiega� te g�ry. Kagonos 
�ywi� bowiem nadziej�, �e dzi� raz jeszcze ujrzy Ko�lego Pradziada.
Dwukrotnie ju� natkn�� si� na to wspania�e stworzenie. Za ka�dym razem kozio� 
tkwi� wysoko na zboczu kt�rego� z najwy�szych szczyt�w g�r Khalkist. Za ka�dym 
razem Kagonos znajdowa� si� ni�ej, pod��aj�c �cie�k�, kt�r� nikt przed nim nie 
kroczy�. Za ka�dym razem w przesz�o�ci - tak jak dzi� - plemiona zbiera�y si� na 
Zgromadzeniu Letniego Przesilenia, Kagonosa za� nu�y�y nie ko�cz�ce si� spory 
mi�dzyplemienne i wzajemne oskar�enia.
Podczas tamtych Zgromadze� musia� biec ca�e dnie, zanim ukaza� mu si� Ko�li 
Pradziad. Wspania�e zwierz�, kt�rego rogi skr�ca�y si� w trzy pe�ne zwoje po obu 
stronach szeroko sklepionego czo�a, zawsze spogl�da�o na Kagonosa ze znacznej 
wysoko�ci. Kozio� patrzy� na niego z g�ry i z daleka - ale w przenikliwym 
spojrzeniu wielkich, z�otych �lepi�w zwierz�cia by�o co� zaskakuj�co intymnego i 
�wiadcz�cego o ch�ci bli�szego poznania.
Pierworodny zastanawia� si� cz�sto, czy kto� jeszcze opr�cz niego widzia� owego 
koz�a. Nie s�dzi�, aby tak by�o, cho� nie umia�by powiedzie�, sk�d bierze si� 
jego prze�wiadczenie. W spojrzeniu i wyrazie wspania�ych oczu zwierz�cia by�o 
co� tak g��boko osobistego, i� Kagonos po prostu os�dzi�, �e przes�anie jest 
przeznaczone wy��cznie dla niego. Zreszt� nawet je�eli inni widzieli osobliwe 
zwierz�, nie do�wiadczyli dobrodziejstwa koj�cego spojrzenia owych wielkich, 
z�otych oczu.
Po �cianie jaru �mign�� mroczny cie� i elf zmru�y� oczy wiedz�c, �e si� sp�ni� 
- z pewno�ci� zosta� dostrze�ony z g�ry przez jakie� lataj�ce stworzenie. 
B�yskawicznie odwr�ci� si�, aby spojrze� w niebo, �wiadom faktu, i� cie� jest 
zbyt wielki jak na s�pa czy or�a. Nie zdziwi� si� wi�c, widz�c szerokie skrzyd�a 
o ponad dwudziestostopowej rozpi�to�ci i masywne cia�o z czterema leniwie 
miel�cymi powietrze �apami. Wszystko to potwierdzi�o jego wcze�niejszy domys�. 
Gryf!
Instynktownie da� nura za najbli�szy spory g�az. Sokolookie stworzenie 
najpewniej go spostrzeg�o, mimo to elf nie s�dzi�, by zechcia�o zaatakowa� - 
chyba �e dr�czy�by je g��d. Kagonos widzia� jednak z do�u, �e ma do czynienia ze 
zdrowym i krzepkim okazem.
I wtedy dozna� niema�ego szoku. Spogl�daj�c w �lad za oddalaj�cym si� stworem, 
zobaczy� powiewaj�c� nad zwierz�ciem grzyw� jasnych w�os�w i zdobn� z�otem 
zbroj� je�d�ca siedz�cego na grzbiecie gryfa! Zdumiony ponad miar� dzikus poj��, 
�e kt�remu� z Cywilizowanych Elf�w uda�o si� jako� schwyta� i poskromi� 
wspania�� besti�. Kagonos skrzywi� si� z dezaprobat�. Wystarczaj�co z�e by�o to, 
i� elfy z domowych klan�w chwyta�y i poddawa�y w�adzy siod�a konie - teraz za� 
przekona� si�, �e rozci�ga�y przymus i na stworzenia rozleg�ych przestworzy.
Gdy gryf i dosiadaj�cy go je�dziec znikn�li za zboczem g�ry, Kagonos na nowo 
podj�� sw�j bieg, ale kr�tkie spotkanie pozostawi�o po sobie gorzki posmak. 
Teraz, kiedy szlak, kt�rym pod��a�, splami�o spojrzenie innego elfa, nie 
odczuwa� ju� przejmuj�cej go przedtem rado�ci z odnajdywania �cie�ek. Wra�enie 
samotno�ci zosta�o pogwa�cone w spos�b, kt�ry budzi� w jego duszy g��boki 
sprzeciw - a przede wszystkim rozbudzi� w nim gniew. Jakie� prawo mia� Domowy 
Elf do tych stromizn? Docieraj�c tu, nie uroni� nawet kropelki potu - siedzia� 
sobie po prostu w siodle i gapi� si� z g�ry na dziedziny, kt�re powinny nale�e� 
wy��cznie do samotnego biegacza z Pierworodnych!
Gdy Kagonos przypomnia� sobie Ko�lego Pradziada, prze�y� kolejny wstrz�s. Czy 
wspania�y kozio� poka�e si� Domowemu? Mo�e lotnik dojrzy go z g�ry, wbrew woli 
zwierz�cia? Wzdrygn�� si� pod wp�ywem tej my�li i otrz�sn�� ze zm�czenia. 
Zapominaj�c o znu�eniu, gnany g��bokim niepokojem, z nowymi si�ami i energi� 
pomkn�� �o�yskiem strumienia pod g�r�, ku strzelistym szczytom.
Przedziera� si� ku wierzcho�kom przez cztery godziny, przemyka� przez szerokie 
w�wozy, pokonywa� ostre, strome granie i mkn�� �cie�kami, kt�rych przed nim nie 
przebiega� �aden elf. Nie my�la� o kierunku, ale w jaki� szczeg�lny spos�b 
doskonale wiedzia�, dok�d pod��a. Nieustannie wspina� si� ku najwynio�lejszym 
szczytom otaczaj�cych go g�r.
Gdy wreszcie stan�� na najwy�szej grani, kt�ra stanowi�a zbocze wznosz�cego si� 
nad ni� szczytu, nie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin