Laclos Niebezpieczne związki.txt

(1368 KB) Pobierz
CHODERLOS DE LACLOs
NIEBEZPIECZNE ZWI�ZKI
Prze�o�y� i wst�pem opatrzy� Tadeusz �ele�ski ( Boy)
OD T�UMACZA
Piotr Ambro�y Franciszek Choderlos de Laclos urodzi� si� w Amenis, w r. 1741, z rodziny
mieszcza�skiej. Jako m�ody ch�opiec okazywa� zami�owania literackie, dziedziczne
w tym domu. Jednak�e w XVIII w. literatura nie stanowi�a jeszcze zawodu, zatem m�ody
Laclos, po odbyciu studi�w, zostaje w dwudziestym roku �ycia oficerem artylerii.
�atwo�� pi�ra i zr�czno�� w sk�adaniu madryga��w uczyni�y go po��danym go�ciem
paryskich salon�w; w nich te� zapewne gromadzi zawczasu materia�y do przysz�ego arcydzie�a.
W r. 1774 zwraca na siebie uwag� zgrabn� sztuczka List do Ma�gosi; w trzy lata p�niej
pisze oper� komiczn�, jednak bez szczeg�lnego powodzenia. W r. 1778, wys�any na prowincj�
jako oficer in�ynierii, buduje fort na wyspie Aix; tam te�, mo�e aby rozproszy� nud�
zapad�ego k�ta i orze�wi� my�l wspomnieniem b�yszcz�cego paryskiego �wiata, pisze
Niebezpieczne zwi�zki.
Dzie�o ukaza�o si� w r. 1782 i zyska�o niebywa�e powodzenie. By�a to jedyna ksi��ka,
jak� Laclos napisa�. P�niej - je�li u�ywa pi�ra - to jedynie na broszury i artyku�y
polityczne. Powiew nadci�gaj�cej rewolucji nie sprzyja snad� p�odom czystego artyzmu.
Mo�e zrazi�a Laclosa i pieczo�owito�� policji, kt�ra umie�ci�a jego ksi��k� na indeksie
i skaza�a j� na zniszczenie jako " rozwi�z�� i nieobyczajna " .
W r. 1789 Laclos, na polecenie pani de Genlis, otrzymuje miejsce sekretarza ksi�cia
Orleanu. Niebawem staje si� praw� r�k� ksi�cia, dusz� jego polityki; fama, nie
zawsze zreszt� sprawdzona, przypisuje autorowi Niebezpiecznych zwi�zk�w autorstwo
wielu intryg przeciw prawej dynastii, jakie knu� kokietuj�cy z ludem, ambitny Filip
�galit�. R�wnocze�nie ze swoim panem Laclos wst�puje do klubu jakobin�w. Przewodniczy
klubowi w dniu uchwalenia detronizacji Ludwika XVI. W r. 1791 redaguje " Journal
des Amis de la Constitution " . Po og�oszeniu Republiki wraca do armii jako genera�
brygady; w r. 1793 dostaje si� w Pary�u do wi�zienia; ratuje go protekcja Robespierre
' a, kt�remu podobno Laclos uk�ada� jego mowy. Niebawem znajduje si� po raz wt�ry
w wi�zieniu, z kt�rego dopiero 9 Thermidora wyzwala go ostatecznie. Przydzielony
do korpusu genera�a Moreau, udaje si� do W�och , gdzie umiera w Tarencie w r. 1803,
na stanowisku generalnego inspektora artylerii.
Jedyna ksi��ka, jak� Laclos zostawi�, zapisana jest w rz�dzie trwa�ych bogactw literatury
francuskiej. Jest ona podw�jnie ciekawa: raz jako niepor�wnany wyraz doby, w kt�rej
powsta�a i kt�r� maluje, po wt�re jako arcydzie�o psychologii, ma�o r�wnych sobie
maj�ce. Ca�� ksi��k� wype�niaj� jedynie sprawy mi�o�ci, tak jak wype�nia�y one �ycie
" towarzystwa " owej epoki, kt�rej " kto nie zna�, ten nie wie, co to s�odycz �ycia
" , jak wzdycha p�niej jeden z jej niedobitk�w. Najrasowsza szlachta francuska,
zamkni�ta od czas�w Ludwika XIV w z�otej klatce dworu i skazana na przymusow� bezczynno��,
odsuni�ta stopniowo od polityki, od administracji, nie znajduje naturalnych upust�w
dla swych si� �yciowych. Bujna m�odzie�, niezbyt garn�ca si� do s�u�by wojskowej,
wymagaj�cej w nowo�ytnym swym przeobra�eniu za wiele karno�ci, daj�cej zbyt wiele
utrudze�, a za ma�o zaszczyt�w, zu�ywa temperamenty w �owach i tych innych �owach,
w kt�rych rol� osaczonej zwierzyny gra kobieta. Przygody mi�osne - oto godne szranki
dla najszlachetniejszych przymiot�w, oto pole popisu dla odwagi, zr�czno�ci, ��dzy
s�awy. Ilu� wielkich dyplomat�w, ilu� bezimiennych wielkich polityk�w, zr�czniejszych
ni� Dubois, przenikliwszych ni� Bernis, w�r�d tej gromadki ludzi, kt�rzy uwiedzenie
kobiety czyni� jedynym celem swoich my�li, wielk� spraw� �ycia! Ile studi�w, wytrwa�o�ci,
umiej�tno�ci, namys�u! Ile kombinacji romantopisarza i strategika! . . . " 1 podczas
gdy cz�� tej Francji XVIII w. filozofuje, zajmuje si� zagadnieniami ekonomii, polityki,
nauki, dla drugiej cz�ci mi�o�� staje si� tre�ci� �ycia, rozm�w, literatury, ulubion�
zabaw� towarzysk�, przedmiotem ambicji - wszystkim.
. 1 E. i J. de Gencourt, La Femme au XVIII si�cle . ( Przyp. T�um. )
5 Oczywi�cie b�stwo to, ob�askawione w ten spos�b i sprowadzone ze �wi�tyni do buduaru,
samo te� nie mog�o si� uchroni� od pewnych przeobra�e�. Cech� mi�o�ci w XVIII w.
( zanim przenikn� wp�ywy Russa) jest odarcie jej ze wszystkich zas�on. Ani �ladu
tu z owego ub�stwienia, jakim by�a otoczona w wieku Ludwika XIV; ani �ladu z owego
j�zyka pe�nego czci i kultu dla kobiety, os�aniaj�cego swymi religijnymi niemal formu�kami
ca�� materialn� stron� mi�o�ci. To wszystko odpada; mi�o�� staje si� synonimem
po��dania, przelotnej sk�onno�ci, " wymian� dw�ch kaprys�w i zetkni�ciem dw�ch
nask�rk�w " , wedle dosadnego okre�lenia Chamforta. Zmienia si� zw�aszcza styl
mi�o�ci. W XVII w. najbardziej p�ocha Celimena czuje si� w obowi�zku pokrywa� przelotne
fantazje swej nienasyconej zalotno�ci frazeologi� wielkich uczu�; w XVIII w. , przeciwnie,
nawet prawdziwe uczucie ukrywa si� wstydliwie pod mask� oboj�tno�ci i cynizmu. Je�eli
przywdziewa jeszcze niekiedy szaty trubadura, czyni to jedynie chyba przez rozpust�
umys�ow�, aby - jak Valmont w stosunku do pani de Tourvel - szuka� w tej zabawie
�wie�ych podniet dla wysch�ego serca. Syntez� epoki staje si� g�o�ne zdanie Buffona:
" Jedyn� rzecz� co� wart� w mi�o�ci jest jej strona fizyczna " ; ca�y balast uczuciowy
odpada, zazdro�� nawet wychodzi z mody, os�dzona jako �mieszny i niecywilizowany
prze�ytek. Kobieta, rada nierada, dostraja si� do nowego stylu. Dawna bogini, kt�ra,
jak s�ynna Julia d ' Angennes, kr�lowa pa�acu Rambouillet, czterna�cie lat kaza�a
wzdycha� do siebie, nim uwie�czy�a wytrwa�e s�u�by, dzi� godzi si� na znaczne skr�cenie
czasu obowi�zuj�cych zalot�w. Wedle powszechnie g�oszonego mniemania, " wystarczy
kobiecie trzy razy powiedzie�, �e jest �adna, aby za pierwszym razem podzi�kowa�a,
uwierzy�a za drugim, a wynagrodzi�a za trzecim " . Przypu�ciwszy nawet, �e kobieta
- szczeg�lnie trudna lub pocz�tkuj�ca jeszcze w turniejach mi�osnych - opiera si�
d�u�ej, ni� jest w zwyczaju, w�wczas zaloty trwaj� dwa tygodnie, miesi�c wreszcie,
a� nadchodzi chwila, w kt�rej dama ukazuje si� ze swym wielbicielem w lo�y Opery
i w ten spos�b - wedle zwyczaju, ceremonii prawie, u�wi�conej przez �wiatowe panie
XVIII w. - przedstawia niejako oficjalnie towarzystwu uwie�czonego kochanka.
W turniejach tych kobieta przechodzi nieraz i do czynnej roli. W pustk� uczuciowego
�ycia wciska si� przede wszystkim pr�no��. Pozycja towarzyska kobiety zale�y niemal
od tego, aby przyku� do siebie, bodaj przelotnie, m�czyzn� b�d�cego w danej chwili
na �wieczniku. M�czyzna " w modzie " - oto magiczne s�owo bardziej zwyci�skie
ni� m�odo��, ni� uroda. Taki m�czyzna mo�e po kobietach depta�, pomiata� nimi,
urok jego b�dzie si� wzmaga� jedynie. Co rano, budz�c si�, zastanie przy ��ku pakiet
list�w mi�osnych, kt�re - jak ksi��� Richelieu - rzuci niedbale do skrzynki z napisem:
" Listy, kt�rych nie mia�em czasu przeczyta� " . Po �mierci tego nestora z�otej
m�odzie�y znaleziono pi�� nie rozpiecz�towanych list�w, b�agaj�cych w imieniu pi�ciu
wielkich dam o jedn� godzin� jego nocy.
O wzgl�dach dla kobiet nie ma w tym wieku " galanterii " mowy, jak r�wnie� nie ma
mowy o dyskrecji. �yciem swoim, ka�dym jego dniem tworzy� anegdot�, kt�ra mog�aby
si� sta� uciech� i zabaw� salon�w - oto marzenie wszystkich tych petitma�tre '
�w ; oto czym mierzy si� ich warto�� i uznanie w �wiecie, oto szczeble, po kt�rych
wst�puje si� na tron m�czyzny " w modzie " , bohatera dnia. Przygoda Prevana i jego
trzech " nieroz��cznych " ( List LXXIX) - tak typowa dla XVIII w. przez sw� czysto��
linii i symetri� - to jeden z wzor�w tego, jak by�my dzi� powiedzieli, s p o r
t u. Miejsce sentymentalnej gwary zajmuje u m�czyzn zuchwalstwo, impertynencja,
smaganie szyderstwem najtkliwszych potrzeb serca. Posi��� kobiet� ani jednym czulszym
s�owem nie buduj�c pomostu do usprawiedliwienia jej s�abo�ci; wi�cej nawet, stawiaj�c
jej przed oczy wspomnienie cz�owieka, kt�rego kocha i zdradza - oto znamienny rys
intelektualnej rozpusty wyzi�b�ych don Juan�w. Do wysoko�ci dogmatu podniesiona
jest zasada, aby nie zrywa� z kobiet�, p�ki si� nie posiada w r�ku �rodk�w zgubienia
jej.
Nie wszystkim z owych salonowych zdobywc�w danym by� w snuciu przyg�d dar tw�rczej
oryginalno�ci. I moda mia�a tu swoje s�owo. A s�owo to brzmia�o czasem paradoksem
6 wcale interesuj�cym: przyk�adem teoria - stworzona na poparcie praktyki przez wsp�czesne-
go salonowego filozofa - i� najwy�szy dow�d wzgl�d�w i delikatno�ci daje kobiecie
ten, kto j� bierze gwa�tem; w przeciwie�stwie bowiem do nie�mia�ego i wyczekuj�cego
kochanka " szanuje jej wstydliwo�� i skrupu�y i bior�c ca�� win� na siebie, oszcz�dza
jej d�ugiej m�czarni stopniowych ust�pstw oraz bolesnego poczucia, i� uchybia samej
sobie " . 2
Kobiety, o ile czuj� si� na si�ach, nie zostaj� w tyle za m�czyznami. S�absze staj�
si� ich �upem, silniejsze zawczasu ucz� si� rozpoznawa� " w dzisiejszym kochanku
jutrzejszego wroga " i wypracowuj� ca�� sztuk�, jak z pierwszego wyssa� wszystkie
s�odycze, nie wydaj�c si� drugiemu w r�ce. Znamienna pod tym wzgl�dem jest przygoda
pani de Merteuil z Pr�vanem ( List LXXXV) i jej autobiografia ( List LXXXI) , do
kt�rej, wedle zdania wsp�czesnych, autor a� nazbyt wiele mia� doko�a siebie wzor�w.
W rozpu�cie umys�owej, w bezwzgl�dnym z�o�liwym okrucie�stwie kobieta w pewnym swoim
typie przechodzi niemal m�czyzn�. Przejmuje od niego udogodnienia �yciowe: " Dla
hodowania swoich przyjemno�ci staraj� si� mie� ustronne domki, zupe�nie na wz�r sekretnych
domk�w �wczesnych modnisi�w. Gniazdko takie kobieta sama tajemnie nabywa i urz�dza;
od�wierny jest z jej ramienia i wyboru, aby wszystko by�o na jej us�ugi i nic nie
kr�powa�o jej swobody, gdy zechce oszuka� bodaj swego kochanka. " 3
Oczywi�cie przy tej �atwo�ci obcowania p�ci, przy tym nadu�yciu mi�os...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin