Lesley Grayson
Dublerka
Przełożyła Kazimiera Krzysztofiak
– Och, Gayle, kochanie, minęło już tyle czasu, tak strasznie dużo czasu – szepnął czule. Patrzył na nią tkliwie ciemnoniebieskimi oczami, kosmyk ciemnych włosów opadł mu na mocno opalone czoło, kiedy się nad nią pochylił.
– Tak, najdroższy, cała wieczność, ale znów jesteśmy razem i teraz tylko to się naprawdę liczy – odparła Gayle, unosząc ku niemu śliczną buzię i delikatnie gładząc jego pierś. – Już nigdy się nie rozstaniemy, Anthony – powiedziała cicho, kładąc mu ręce na ramionach. Ponętnie rozchyliła lśniące wargi. – Już nigdy, najdroższy.
– Tylko my dwoje, na zawsze razem – odrzekł Anthony przyciągając ją do siebie i całując.
Gayle oplotła mu szyję ramionami, wtuliła się w niego wyzywająco, całując go dziko i namiętnie.
Kiedy przyciągnął ją do siebie mocniej, wyraźnie wyczuła grę stalowych mięśni po cienką koszulą. Jego dłonie zsunęły się po jej plecach i spoczęły na biodrach, jakby udzieliło mu się nie skrywane pożądanie tej pięknej kobiety w jego ramionach. Ich ciała zdawały się stapiać w jedno, zapomnieli o całym świecie, w tej chwili liczyły się tylko ich rozpalone zmysły.
Po długich, nie kończących się minutach, kiedy w powietrzu wisiało niemal uchwytne napięcie, ich wargi rozłączyły się. Gayle patrzyła nań rozmarzonym wzrokiem, który wyraźnie zdradzał podniecenie i pożądanie. Przez moment wyglądało to tak, jakby ona i ten mężczyzna znów mieli się pocałować, jakby tym razem mieli się pozbyć wszelkich zahamowań i bez reszty oddać trawiącej ich namiętności, poddać pragnieniu połączenia, które przyprawiało ich ciała o rozkoszny dreszcz.
Okay, wystarczy. To było niezłe – odezwał się zakłopotany głos. Czar prysnął. Korpulentny, niewysoki mężczyzna poprawił okulary na nosie i ciągnął niepewnie: – Nie sądzicie, że jednak powinniśmy w tej scenie trochę stonować namiętność? Pomyślcie o publiczności, dla której mamy grać. – Z uśmiechem wszedł na scenę i stanął obok pary aktorów. Bo inaczej lokalna prasa zostanie zasypana protestami oburzonych matron... Nietrudno wyobrazić sobie reakcję „porządnych” obywateli...
Para rozłączyła się niechętnie. Aktorka po raz ostatni musnęła palcami szerokie barki partnera, po czym skrzyżowała ręce na piersi.
– Czy zawsze musimy ulegać prowincjonalnym wyobrażeniom o moralności? – spytała rozdrażnionym głosem. – Niektórym dobrze by zrobiło, gdyby ich obudzić z letargu. Janet Carruthers, odtwórczyni roli Gayle. rzeczywiście była niezwykle piękną kobietą – długie blond włosy okalały jej twarz o subtelnych rysach, a obcisła sukienka wspaniale podkreślała nienaganną figurę. – Co ty na to, Michael? Na pewno zgodzisz się ze mną, że powinniśmy wznieść się ponad tę śmieszną, staroświecką pseudomoralność.
Michael był mężczyzną, który wywierał na kobietach równie zniewalające wrażenie jak Janet na mężczyznach. Wysoki i atletycznie zbudowany, o gęstych, ciemnych włosach i błękitnych oczach ciemniejących pod wpływem gniewu. Jego wyrazistą twarz o wystających kościach policzkowych pokrywała mocna opalenizna, kiedy zaś wargi rozciągały się w uśmiechu, w świetle reflektora rozbłyskiwały olśniewająco białe zęby. Mimo to Michael w żadnym razie nie mógł uchodzić za gładkiego gogusia – cyniczne błyski w jego spojrzeniu i niemal brutalny wyraz wokół jego ust zdradzały, że musiał poznać także okrutne i ciemne strony życia.
Muszę się zgodzić z Ronaldem powiedział Michael niskim, miłym głosem. – Jeśli uda nam się wystawić tę sztukę na Brodwayu, możemy zagrać to bardziej namiętnie, ale w takiej mieścinie jak Oakwood lepiej się liczyć z gustami publiczności.
Ronald, reżyser sztuki, popatrzył na niego z ulgą, gdyż doskonale wiedział, że Michael uchronił go od długiej dyskusji z Janet Carruthers.
– Cóż, rozumiem, o co ci chodzi... tak, może masz rację – przyznała niechętnie. Już na pierwsy rzut oka było widać, że nie lubiła nikomu ustępować, nawet gdy szło o drobiazgi. Równie jasne było, że tym razem spuściła z tonu wyłącznie ze względu na Michaela i że chodziło jej nie tyle o sztukę, co o to, żeby mu się przypodobać.
Kate i jej ciotka Meg siedziały w ostatnim rzędzie widowni dyskretnie przyglądając się próbom końcowej sceny sztuki, którą tego lata zamierzało wystawić „Oakwood Dramatic Society”. Kate znalazła się na widowni, ponieważ ciotka uczestniczyła w tym przedsięwzięciu – zajmowała się rekwizytami i charakteryzacją, poza tym zgodziła się być suflerką. Meg wzięła ją tego dnia z sobą, żeby poznać jej opinię o kostiumach. Kiedy uchodziły do słabo oświetlonej sali. Janet i Michael właśnie padli sobie w ramiona.
– Prowincjonalne wyobrażenia o moralności! – donośnie parsknęła Meg. – Ona zawsze miała ochotę na Michaela, a teraz korzysta z okazji, żeby na oczach wszystkich bezwstydnie rzucać mu sic na szyję, zamiast się zastanowić, co inni mogą sobie o tym pomyśleć! – Pogardliwie wzruszyła ramionami i z gniewną miną znów usiadła na swoim miejscu.
Kate zerknęła na nią z rozbawieniem. Nie miała najmniejszej wątpliwości, że Meg należałaby do pierwszych „oburzonych matron”, które zwróciłyby się z listami protestacyjnymi do miejscowej prasy.
– Jestem pewna, że Michael posłucha Ronalda. Przynajmniej on zna granice dobrego smaku – stwierdziła Meg podnosząc się ociężale. – Wygląda na to, że zaraz skończą. Chodź ze inną, chciałabym jeszcze zamienić kilka słów z Ronaldem.
– Dobry wieczór, pani Hannah – powitał ją Ronald z typową dla siebie nerwowością. – Zdawało mi się, że widziałem panią kilka minut temu... ale czy nie przyszedł z panią ktoś jeszcze?
W tym momencie Kate niepewnie weszła w jaskrawe światło reflektorów oświetlających scenę. Obawiała się pierwszego spotkania z Michaelem po tylu latach, postanowiła jednak, że nie da po sobie poznać zdenerwowania. W końcu nie miała żadnego powodu, żeby czuć się niepewnie: sytuacja od dawna była dostatecznie jasna. Gdyby jemu choć trochę na niej zależało, mógł ją przecież odnaleźć w Londynie. A jednak tego nie zrobił.
– Och, to tylko Kate. Pomyślałam sobie, że mogłaby mieć kilka dobrych pomysłów, dlatego namówiłam ją, żeby mi towarzyszyła. Chyba nie muszę was sobie przedstawiać?
Janet Carruthers obrzuciła Kate krótkim spojrzeniem i niedbale skinęła jej głową. Michael przyglądał się jej badawczo przez dłuższą chwilę, zanim podszedł do niej sprężystym krokiem, znamionującym niezwykłą energię i siłę.
– Ależ to nasza mała Kate – powiedział drwiąco. Lekko ujął jej ręce i jakby przypadkowo pogładził je kciukiem. – Gdzieś ty się tak długo ukrywała? – spytał nieco zaczepnie.
Przelotne dotknięcie jego dłoni wywołało w niej wewnętrzny dreszcz i obudziło uczucia, które, jak jej się zdawało, dawno już zapomniała. Z trudem zdobyła się na uśmiech i pozornie spokojną odpowiedź:
– Mogłabym cię spytać o to samo, Michael. Minęło już sporo czasu, prawda? – Roześmiała się sztucznie, uwolniła ręce z uścisku i zwróciła się do Janet. – My też strasznie dawno się nie widziałyśmy, Janet. To miło, znów cię zobaczyć.
– Tak, musimy się kiedyś spotkać. – Janet uśmiechnęła się chłodno, a ton jej głosu pozwalał się domyślać, że propozycja była wyłącznie grzecznościowym frazesem. Położyła rękę na ramieniu Michaela i popatrzyła na niego promiennym wzrokiem. – Michael, musimy się pośpieszyć, bo inaczej się spóźnimy. Pamiętasz, że ostatnim razem ledwie nam się udało znaleźć wolny stolik. – Było aż nazbyt widoczne, że w ten sposób chciała przekazać Kate komunikat, którego treść brzmiała: ręce precz od Michaela, on jest mój!
– W takim razie nie będę was zatrzymywać. – Kate obdarzyła ich czarującym uśmiechem, po czym obróciła się do ciotki i Ronalda.
– Przyjechałaś na dłużej? – spytał Michael, zamiast natychmiast wyjść z Janet.
Kate zamierzała odpowiedzieć tajemniczym „może”, ale Meg ją uprzedziła:
– Kate spędzi tutaj kilka tygodni. Uważam, że już najwyższy czas, by pozbyła się tej miejskiej bladości. Kate potrzebuje świeżego wiejskiego powietrza, nie sądzisz?
Michael uniósł rękę i pogładził jej policzek w sposób tak naturalny, że nie mogła się odsunąć, jeśli nie chciała wzbudzić niepotrzebnej sensacji. Chłodna wyniosłość tego gestu wywołała w niej przypływ nienawiści, a jednocześnie czuła, jak gwałtownie zabiło jej serce.
Kilka konnych przejażdżek wczesnym rankiem powinno pomóc. Zajmę się tym. – Nadal mówił zarozumiałym, lekko drwiącym tonem wyższości, który sprawił, że ręce zaczęły jej się trząść ze złości. Po prostu postanowił, że będzie z nim jeździła konno, i nawet nie uznał za stosowne spytać, czy ona ma na to ochotę. Musi mu pokazać, że teraz sama potrafi podejmować decyzje! Już nigdy nie pozwoli, żeby traktował ją jak dziecko. Już miała otworzyć usta, żeby odmówić mu uprzejmie, acz zdecydowanie, lecz ciotka ponownie ją uprzedziła:
To naprawdę miło z twojej strony, Michael. A więc czekamy na ciebie jutro rano. – Obdarzyła go ciepłym uśmiechem, po czym zwróciła się do Ronalda, żeby mu pokazać kilka projektów.
A więc jesteśmy umówieni. Michael triumfalnie spojrzał na Kate, która natychmiast zrozumiała, że świadomie doprowadził rzecz do końca w obecności ciotki, z chłodnym wyrachowaniem wykorzystując nie skrywaną sympatię Meg. Wszystko wskazywało na to, że w ostatnich latach w ogóle się nie zmienił.
Znów odgrywasz dobrego samarytanina, Michael? – rozległ się nagle głos Janet. – Dla pani Hannah zrobiłbyś wszystko, prawda? – Zdawało się, że zupełnie wyklucza wszelką możliwość osobistego zainteresowania Michaela siostrzenicą pani Hannah. – Przynajmniej będę wiedziała, z kim jesteś, kochanie, i nie będę się musiała o ciebie niepokoić. Janet obrzuciła Kate pogardliwym spojrzeniem.
Kate poczuła się dotknięta, powstrzymała się jednak przed ostrą odpowiedzią. Bolesne doświadczenia nauczyły ją, że ludzie tacy jak Janet – niewrażliwi, wyniośli i aroganccy – odczuwają przyjemność, gdy spotykają się z gwałtowną reakcją upokarzanych przez siebie osób. Nie. o wiele lepiej było się uśmiechnąć i udać, że ta złośliwość nie dotknęła jej nawet w najmniejszym stopniu.
– Ale teraz musimy już iść. – Michael objął Janet wpół i wyszli.
– Zna pan moją siostrzenicę, Ronald? Kate usłyszała pytanie ciotki.
...
gosiunia1979