00:00:04:Nie by�o powodu atakowa� "Le Loire"! 00:00:07:-M�g� roznie�� was w drzazgi!|-Szale�stwem by�oby post�pi� odwrotnie. 00:00:11:Szale�stwo i ryzykanctwo graniczy|z odwag� i wyrachowaniem, co? 00:00:15:Mniej wi�cej. 00:00:19:Dokona� pan s�usznego wyboru. 00:00:24:Jednak chcia�bym wiedzie�,|co robi� tam "Le Loire". 00:00:27:Francuski okr�t w pobli�u|francuskiego portu? 00:00:31:Nic nadzwyczajnego. 00:00:33:Dok�adnie o czasie i w miejscu|spotkania z diukiem de Montreuil? 00:00:37:Dost�p do tej informacji|mia�em tylko ja, major Cotard... 00:00:42:i szanowni panowie w Admiralicji. 00:00:44:Mo�e powinien pan porozmawia�|z tymi szanownymi panami? 00:00:47:Albo z majorem Cotardem. 00:00:49:Nie przestan� ufa� majorowi Cotardowi|bo jest Francuzem! 00:00:53:Na Boga, on ryzykowa� dla Anglii �yciem. 00:00:57:Tym niemniej musimy|przesta� komu� ufa�. 00:01:02:Zaiste, je�li my mamy agent�w|znaj�cych plany wroga, 00:01:06:rozs�dnie jest za�o�y�,|�e wr�g ma swoich. 00:01:11:Przeprowadz� dyskretne dochodzenie. 00:01:14:W tym czasie pan powr�ci|obserwowa� Brest, 00:01:17:dop�ki nie wyprowadz� floty w morze.|Wyp�ynie pan z pierwszym rannym odp�ywem. 00:01:22:Zosta�o jeszcze kilka godzin.|Doko�cz wino. 00:01:26:Prosz� o wybaczenie. 00:01:28:Mia�em nadziej�, �e odwiedz�|przyjaciela zanim wyp�yn�. 00:01:31:Przyjaciela?|Mo�e przyjaci�k�? 00:01:34:Wie pan, Hornblower, �e podczas wojny|kapitan nie mo�e spa� poza okr�tem 00:01:38:-bez pozwolenia admira�a?|-Nie zamierza�em spa�. 00:01:41:-No, Hornblower...|-Nie mia�em na my�li... 00:01:43:-Udzielam pozwolenia.|-Dzi�kuj�, panie admirale. 00:01:46:Mo�e nie b�dzie pan spa� na l�dzie|przez kilka najbli�szych lat. 00:01:49:Mo�e wi�cej, je�li Bonaparte si� postawi. 00:01:52:Z pewno�ci� b�dzie walczy�. 00:01:54:W takim razie do zobaczenia. 00:01:57:Na Kanale. 00:02:00:Za zwyci�sk� wojn�... 00:02:02:i dam� na l�dzie. 00:02:09:-Prosz� pana! Co pan robi?|-A jak i si� zdaje? 00:02:14:O, przepraszam pana.|Zbankrutowa�y i b�d� zlicytowane. 00:02:41:No, no, to chyba wspania�y kapitan. 00:02:45:Przyby� natrz�sa� si� z naszych nieszcz��. 00:02:48:-Panie Hornblower.|-Mario. 00:02:52:Wstydz� si�, �e widzi nas pan w tym stanie. 00:02:55:Nie musisz si� wstydzi�. 00:02:57:To sta�o si� tak szybko.|Nie wiedzia�am, �e mamy d�ugi. 00:03:02:Komornicy nie chcieli s�ucha�|i teraz nie mo�emy zarobi� na swoje uwolnienie. 00:03:05:Nie mia�yby�my d�ug�w,|gdyby on p�aci� czynsz. 00:03:08:P�aci�em czynsz, �askawa pani. 00:03:11:I widz� na co pani go wydawa�a. 00:03:15:My�la�am, �e ju� nigdy ci� nie zobacz�. 00:03:18:By�a� mi przyjaci�k� w potrzebie, Mario. 00:03:22:Pozw�l mi by� tym samym dla ciebie. 00:03:25:-Nie, panie Hornblower, nie powinien pan...|-Ju� za p�no, Mario. Ju� si� sta�o. 00:03:41:Nie wiem, co powiedzie�. 00:03:44:-Mog�aby� spyta� czego chce w zamian.|-Mamo! 00:03:47:Nic nie m�w.|po prostu id� i sp�a� d�ugi. 00:03:58:Dzi�kuj� panu. 00:04:14:Gdyby by� tu pan Mason|nie przyj��by pa�skiej ja�mu�ny. 00:04:17:Ale go tu nie ma. 00:04:19:-Jego nieobecno�� daje si� zauwa�y�.|-On nie �yje, m�j panie. 00:04:23:Zgin�� walcz�c za kr�la i ojczyzn�. 00:04:26:S�u�y� na "Hannibalu" w Gibraltarze. 00:04:29:Nie pozwol�, �eby moja|Maria cierpia�a jak ja. 00:04:34:Mo�e i jeste�cie bohaterami na swych okr�tach, 00:04:37:ale potem jeste�cie tylko|trupami dla swoich kobiet. 00:04:40:-Zapewniam pani�...|-Nic podobnego. 00:04:43:Zapewni mnie pan,|�e rano nie wr�ci pan na morze, 00:04:46:stawia� czo�o �mierci?|Mo�e mnie pan o tym zapewni�? 00:04:53:Nie, pani, nie mog�. 00:05:08:Wie�a sygna�owa znowu nadaje. 00:05:11:Du�o bym da�, �eby|zgadn�� co to znaczy. 00:05:15:Hej na pok�adzie!|�agle na horyzoncie! 00:05:18:Du�e zag�szczenie z prawej strony! 00:05:21:Oto co sygnalizuj�, panie Bush. 00:05:24:-Flota!|-Wiadomo�� z okr�tu flagowego. 00:05:27:-Panie Hammond!|-S�ucham? 00:05:29:-Wiadomo�� z okr�tu flagowego.|-Tak jest. 00:05:32:To... to nasz numer,|a potem... 00:05:36:Dwa, jeden, trzy...|Co znaczy... 00:05:42:-Panie Orrock!|-Kapitan ma si� stawi� na okr�cie flagowym. 00:05:49:Naucz si� kodu, ty ma�y... 00:05:52:...paniczu. 00:05:54:W bitwie ksi��ka si� nie przyda. 00:06:07:S�ysza�em, �e na pok�adzie "Tonnanta"|podaj� �wietne obiady. 00:06:12:Doskona�e jedzenie i wina. 00:06:16:Oczywi�cie nie wybiera si�|pan tam dla rozrywki. 00:06:19:Z pewno�ci� planujecie ma��|niespodziank� dla Bonapartego. 00:06:25:-No i...|-Wolfe! 00:06:27:Po co gadasz kiedy nie masz|nic do powiedzenia? 00:06:31:Przepraszam, panie kapitanie. 00:06:33:Francuska flota kotwiczy|w tej cz�ci zatoki. 00:06:36:Wej�cia strze�e bateria ulokowana tutaj. 00:06:39:Za� wszystkie nasze ruchy s� natychmiast|raportowane przez ten semafor. 00:06:43:Dzi�ki kapitanowi Hornblowerowi wiemy,|�e Bonaparte zgromadzi� 00:06:46:50 tysi�cy ludzi w tym miejscu,|gotowych do natychmiastowej inwazji. 00:06:49:Je�li pogoda si� pogorszy|i nasza flota si� rozproszy... 00:06:52:... Francuzom wystarczy mniej|ni� dwa dni na pokonanie Kana�u. 00:06:55:Wi�c pomimo wszelkich przewag Hornblowera 00:06:58:Bonaparte b�dzie wydawa� swoje edykty|z zamku Windsor zamiast z Wersalu. 00:07:01:Nie bez swojej floty.|Bez okr�t�w nie dokona inwazji. 00:07:05:W�a�nie dlatego zamierzam|dokona� uderzenia wyprzedzaj�cego. 00:07:08:Jutro poprowadz� eskadr� do Zatoki Brestu. 00:07:11:i zniszcz� francusk� flot�|stoj�c� na kotwicy. 00:07:14:Najpierw trzeba zaj�� si� semaforem i bateri�. 00:07:18:-Mog� zg�osi� si� na ochotnika z "Hotspurem"...|-Bo�e chro� nas przed m�odzie�cami ��dnymi chwa�y. 00:07:22:Panie admirale, nalegam, �eby wys�a�|pan bardziej do�wiadczonego oficera 00:07:25:Pan nalega, kapitanie Hammond?|Nie, to ja nalegam, 00:07:29:�eby s�ucha� pan planu. 00:07:32:Kapitan Hornblower istotnie zaatakuje|semafor z niewielkim oddzia�em 00:07:35:i zawiadomi o powodzeniu|wystrzelaj�c niebiesk� rac�. 00:07:38:Sugeruj� zacz�cie ataku dzi� o zmierzchu,|korzystaj�c z wieczornej mg�y. 00:07:42:Dobrze.|Za� kiedy wstanie �wit, 00:07:44:kapitan Hammond poprowadzi oddzia�|piechoty morskiej na bateri�. 00:07:47:i zawiadomi o jej zaj�ciu|dwoma czerwonymi racami. 00:07:50:To b�dzie dla mnie zaszczyt. 00:07:56:-Zadziwiaj�ce, Doughty.|-S�dz�, �e to bardziej si� panu spodoba. 00:08:00:Tak, chocia� to chyba nie takie proste. 00:08:03:Najpierw musimy zaatakowa�.|Kapitanie Hornblower, pierwsza salwa burtowa. 00:08:07:-Dowiedzmy si�, co kryj� lochy.|-Dzi�kuj�. 00:08:15:�atwo jest zburzy� pudding.|Podobnie jak spali� wie�� sygna�ow�. 00:08:21:Z pewno�ci� w��czy pan mojego|bratanka do grupy wypadowej. 00:08:24:Tego m�odego cz�owieka tak pragn�cego|s�u�y� pod kapitanem Hornblowerem? 00:08:27:Przed nim wspania�a przysz�o��. 00:08:30:Mam nadziej�, �e pozwoli mu pan|zahartowa� si� w ogniu walki? 00:08:33:-Na pewno wezm� go pod uwag�.|-Powinien pan wzi�� pod uwag� jeszcze kogo�. 00:08:37:Grupa wypadowa b�dzie potrzebowa�|kogo� dobrze znaj�cego francuski. 00:08:40:A ja znam kogo� w sam raz. 00:08:42:Wszystko gotowe, kapitanie! 00:08:45:Wi�c pan, panie Bush,|zostaje tutaj na okr�cie? 00:08:50:Swoimi zdolno�ciami j�zykowymi|popisze si� pan na akcji, majorze. 00:08:55:Jak pan sobie �yczy. 00:09:02:Panie Matthews, pan zostanie na �odzi|z �o�nierzami piechoty morskiej, 00:09:05:got�w os�ania� nasz odwr�t. 00:09:08:Pa�ski oddzia�, panie Orrock,|odpowiada za wysadzenie obiektu. 00:09:11:Poszuka pan ochotnik�w do niesienia|�adunk�w wybuchowych i zapalnik�w. 00:09:14:-Ja si� zg�aszam.|-Brawo! Znajd� kogo� do pomocy. 00:09:17:Do roboty, panie Orrock. 00:09:20:S�ysza� pan kapitana, Wolfe. 00:09:23:Kto chce si� zg�osi� do mi�ej rob�tki 00:09:26:polegaj�cej na niesieniu|�adunk�w wybuchowych? 00:09:33:Panie Hammond, zg�osi si� pan|do mojej kajuty. 00:09:38:Dalej, ch�opaki, nie ma si� co|ba� �adunk�w wybuchowych. 00:09:41:Chyba, �e jeste� niedba�y -|wtedy nadchodzi kres twoich zmartwie�. 00:09:47:-Boisz si�, Styles?|-Tak. 00:09:49:Dobrze.|To znaczy, �e nie b�dziesz niedba�y. 00:09:55:Poprosi� pan o s�u�b� na moim|okr�cie i pro�b� spe�niono. 00:09:58:Gdyby pan teraz poprosi� o przeniesienie,|nie wp�ynie to na pa�sk� reputacj� ani karier�. 00:10:02:Nie chc� przeniesienia.|Nie wiem dlaczego pan tak pomy�la�. 00:10:06:Moja rodzina wiele po mnie oczekuje. 00:10:09:Nie pytam pa�skiej rodziny, panie Hammond. 00:10:14:Wojna to straszna sprawa. 00:10:18:Ka�dy zdrowo my�l�cy cz�owiek stara�by si�|jej unika� gdyby mia� na to cie� szansy. 00:10:21:Pan wybaczy, ale nie zrobi�by tego nikt,|kto dba o w�asny charakter czy reputacj�. 00:10:26:Prosz� wzi�� mnie ze sob�. 00:10:46:Kto si� zbli�a? 00:10:48:Rybacy! 00:10:52:-Pyta o has�o.|-Niech go zaraza! 00:10:55:Powiedz, �e mamy homary dla jego oficera. 00:11:25:Ciszej!|Matthews, ty tu dowodzisz. 00:11:28:Grupa wypadowa za mn�. 00:12:42:Panie Orrock, prosz� rozmie�ci� �adunki. 00:12:45:Styles, nie kryj si� za|niewie�ci� sp�dnic� i pom�! 00:12:49:-Daj zapalniki.|-Ja ich nie mam. Wolfe je wzi��. 00:12:52:Nigdzie nie wida� Wolfe'a. 00:13:04:S�uchajcie. 00:13:08:Panie Hammond, prosz� pobiec i przekaza�|panu Matthewsowi, �e zaraz wracamy. 00:13:17:Zabra� go st�d.|Wszyscy na zewn�trz. 00:13:44:Jak podpalimy �adunki|je�li nie mamy zapalnik�w? 00:13:50:Styles, wyceluj w drzwi. 00:14:00:Got�w. 00:14:11:To wystarczy za sygna�.|Wracamy! 00:14:24:Cel! 00:14:27:Nie strzela�! 00:14:31:-Gdzie kapitan?|-Zostali odci�ci. 00:14:34:-Sze�ciu ludzi za mn�. Bagnet na bro�.|-S� tam �o�nierze wroga. Wi�cej jest na drodze. 00:14:38:-Trzeba zrobi� co si� da.|-Musimy si� wycofa�. Inaczej zostaniemy odci�ci. 00:14:41:-Nie mo�emy odp�yn�� bez kapitana.|-Na Boga, kapitan zosta� odci�ty. 00:14:44:-Ka� wsiada� ludziom do �odzi.|-Nie zrobi� tego bez rozkazu. 00:14:47:Takie s� jego rozkazy, do cholery! 00:14:55:Zejdziemy na pla�� po urwisku.|Dw�ch ludzi musi tu zosta�, �eby ich powstrzyma�. 00:14:58:-Ja zostan�.|-Wol�, �eby zosta� pan ze mn�, majorze. 00:15:01:Pros...
dedal40