Kosmiczna Podróż - Courtney Brown.pdf

(609 KB) Pobierz
669887201 UNPDF
COURTNEY BROWN
KOSMICZNA PODRÓŻ
(Cosmic Voyage / wyd. orygin. 1996)
"Chociaż nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę z ich obecności,
to istoty pozaziemskie niejednokrotnie w historii pomagały nam.
Prawdziwym testem naszej dojrzałości będzie to,
czy potrafimy spojrzeć poza siebie i okazać współczucie
innym istotom potrzebującym pomocy.
Czy jesteśmy w stanie wziąć udział w wielkim spotkaniu
międzygwiezdnym, które zdarza się raz na tysiąclecia,
w tym wielkim akcie pomocy innym gatunkom
zmagającym się z ewolucyjnymi trudnościami?"
O AUTORZE.
Wykorzystując “naukową teleobserwację" (SRV), stanowiącą współczesną wersję techniki opracowanej
przez armię amerykańską do odbierania oddalonych w czasie i przestrzeni danych, Courtney Brown znalazł
dowody istnienia inteligentnego życia pozaziemskiego.
Ta rewolucyjna książka odpowiada na zasadnicze pytania dotyczące ET i zjawiska “porwań". Dowiadujemy
się na przykład, że starożytną cywilizację na Marsie zniszczyła katastrofa planetarna. Wysoko rozwinięte
istoty zwane “Szarymi" (często wzmiankowane w literaturze na temat porwań) uratowały Marsjan i
przesiedliły ich na dzisiejszą Ziemię. Wspólnym wysiłkiem, marsjańscy uchodźcy i Szarzy pomogą nam
przygotować się do pozytywnej współpracy z innymi sąsiadami galaktycznymi – będzie to ogromny krok w
naszej ewolucji.
Teleobserwacja dostarcza również wstrząsającego wglądu w ludzką egzystencję. SRV działa na zasadzie
bezpośredniej, kontrolowanej łączności z najgłębszą częścią umysłu. To ogniwo z “niefizyczną" jaźnią
stanowi pierwszy, dający się uchwycić dowód istnienia ludzkiej duszy.
Poszerzająca horyzonty i inspirująca w swoim przesłaniu Kosmiczna podróż stanowi doskonałą lekturę dla
wszystkich zainteresowanych literaturą UFO i New Agę'u. Jednocześnie szeroki wachlarz poruszonych w
niej zagadnień sprawia, że książka ta wykracza poza ramy obydwu gatunków.
Czytelnicy mogą skontaktować się z autorem wysyłając listy pod podanym niżej adresem. Jeżeli ktoś
pragnie dowiedzieć się czegoś więcej na temat profesjonalnego szkolenia w zakresie SRV, powinien
zwrócić się bezpośrednio do Instytutu Telepatii, który mieści się pod tym samym adresem.
COURTNEY BROWN
The Farsight Institute
P.O. Box 49243
Atlanta, GA 30359
PODZIĘKOWANIA.
Książka taka jak ta nie mogłaby powstać bez pomocy wielu ludzi. Bez wsparcia i porady moich nauczycieli,
którzy poprowadzili mnie po zupełnie nie znanych mi ścieżkach świadomości, w ogóle nie zacząłbym
swoich badań. Pokierowali oni moim rozwojem, ukazując wiele ważnych aspektów istnienia, na które
przedtem pozostawałem całkiem ślepy. Moja świadomość, kim jestem i kim wszyscy jesteśmy, bardzo
dojrzała od tamtego okresu kompletnej niewiedzy.
Specjalne podziękowania należą się mojej agentce i przyjaciółce, Sandrze Martin. Zaofiarowała się
wylansować moją książkę, kiedy ta pozostawała jeszcze w sferze zamysłów, i wspierała moje wysiłki w
niepewnym, trudnym okresie przed jej ukończeniem. Wierzyła we mnie, a jej wiara dodawała mi odwagi,
by skończyć przedsięwzięcie, które, jak mogłem się spodziewać, wywoła lawinę krytyki ze strony mych
akademickich kolegów.
Jestem wdzięczny mojemu wydawcy z Penguin USA, Edwardowi Stacklerowi za to, że zaryzykował
publikację książki, kiedy inni wydawcy nie chcieli o niej słyszeć. Doceniam też jego cenne wskazówki, by
porzucić akademicki styl na rzecz prostoty i jasności. Robert Durant, Jo Lenore Jordan i Dale Stevens
również udzielili mi wielu cennych rad.
Moja żona i syn pomogli mi na swój własny sposób. Od kiedy zaczęło się to wszystko, prowadzenie
prostego, “normalnego" życia okazało się niemożliwe. Mimo to moja żona wspierała mnie dzielnie przez
cały ten czas. Co do syna, to pomógł mi dostrzec prawdziwy sens życiowych wysiłków, co pozwoliło mi
osadzić moje badania w szerszym kontekście. Podziękowanie jestem winien również istotom
pozaziemskim. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Nie zebrałbym danych ani nie napisał książki,
gdyby ET nie współpracowali ze mną i na swój sposób nie popierali moich wysiłków badawczych.
Właściwie, książka ta jest w równym stopniu ich dziełem, co moim. Przynajmniej w tym sensie, że
opowiada ich prawdziwą historię.
Na koniec pragnę z góry podziękować wszystkim Czytelnikom, którzy zrozumieją i docenią to, co zrobiłem.
Zawsze będą osoby gotowe do krytyki nowatorskich badań – postaram się jakoś znieść ich krytykę. Jest
dla mnie wielką niewiadomą, jak wielu ludzi przyjmie tę książkę ciepło i uzna ją za użyteczną. Możecie być
jednak pewni, że bez względu na to, ilu Was będzie, pozostanę Warn głęboko wdzięczny. Jeżeli Wasze
życie w jakikolwiek sposób wzbogaci się dzięki temu, co tu napisałem, mój wysiłek warty był zachodu.
PROLOG.
Kosmiczna podróż to książka opisująca dwa społeczeństwa znanego inteligentnego życia pozaziemskiego.
Praca ta jest wynikiem całych lat obserwacji obcych kultur, które w wyraźny sposób zaznaczyły na Ziemi
swoją działalność. Przedstawia historię dwóch innych światów, które przeżyły katastrofę i zdołały ocalić
swą cywilizację po przybyciu na Ziemię. Pozostali przy życiu mają ogromne potrzeby i wymagają pomocy.
Ale okazuje się, że wymagamy jej również my – ludzie, a nasze trzy rasy dzielą wspólne przeznaczenie.
Łączy nas wspólnota doświadczeń – podobnie jak istoty pozaziemskie, my również doznamy wkrótce
ekologicznej katastrofy na skalę planetarną. To od ET nauczymy się, jak przetrwać na zniszczonej planecie
kurzu.
Badania przedstawione w tej książce prowadzone były przy użyciu rygorystycznych, precyzyjnych
protokołów teleobserwacji, opracowanych dla celów wywiadu armii Stanów Zjednoczonych. Dane uzyskane
tą metodą dokładnie odzwierciedlają rzeczywistość, a nie, jak niektórzy mogą sądzić, wyobrażenia czy
obrazy alegoryczne. Obrane przeze mnie metody są nowymi, ale wyjątkowo wiarygodnymi narzędziami
badawczymi, niezależnie od tego, czy inni naukowcy uznają je czy nie.
W niniejszej pracy opisuję to, czego dowiedziałem się o istotach pozaziemskich w trakcie mojego szkolenia
i w miesiącach, które nastąpiły potem. W części I książki przedstawiam zagadnienie i historię
teleobserwacji. Opisuję również własne przeżycia, związane z rozległym programem szkoleniowym w
zakresie teleobserwacji i innych zaawansowanych technik poszerzania świadomości. Sedno książki zawarte
jest w części II, gdzie podaję szczegóły wszystkich zebranych przez siebie danych i analiz dotyczących
istot pozaziemskich. Postanowiłem ująć materiał chronologicznie, żeby Czytelnik mógł przynajmniej
częściowo dzielić ze mną dreszczyk emocji związany z odkrywaniem nowych rzeczy. W części III książki
dokonuję analizy sytuacji rodzaju ludzkiego na tle szerszej społeczności galaktycznej. Przedstawiam
pewne propozycje odnośnie naszego uczestnictwa w międzygatunkowej dyplomacji, w tym kurs dla
dyplomatów, którzy będą reprezentować ludzi w Federacji – kolektywnej organizacji galaktycznej. Życie
pozaziemskie istnieje, i to w dużej różnorodności. Książka ta udostępnia szerokim kręgom naszą obecną
wiedzę na temat dwóch cywilizacji pozaziemskich, które odwiedzają Ziemię. Nie są to spekulacje, lecz jak
najbardziej miarodajne fakty. Przedstawiam tu wyniki badań w tej dziedzinie, opatrzone moją
interpretacją.
Jest rzeczą naturalną, że nowatorskie badania nie trafiają do przekonania skostniałych umysłów. Szerokie
uznanie przychodzi z czasem; co do tego nie mam wątpliwości. Wkrótce wyrośnie nowe pokolenie
uczonych, którzy będą w stanie świeżym spojrzeniem ogarnąć poruszane tu zagadnienia. W tak zwanym
międzyczasie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stosować nowo odkryte metody, o ile tylko korzysta się z
nich zgodnie z rygorami naukowych norm.
Metody używane do zbierania danych w tej książce były kontrolowane tak samo rygorystycznie, jak w
przypadku każdego innego badania naukowego. Nie chcę przez to powiedzieć, że ściśle przestrzegano tych
samych zasad naukowych w procedurach zbierania danych. Jak później wyjaśnię, odnosi się to zwłaszcza
do zasady odtwarzalności wyników.
Ludzie odznaczają się zadziwiającą zdolnością odrzucania informacji, które nie pasują do ich wcześniej
wyrobionych pojęć na temat rzeczywistości. Ponieważ naukowcy są ludźmi, cierpią z powodu tej samej
sztywności umysłu, co każdy inny. W niektórych kręgach owe z góry powzięte poglądy na temat świata
znane są jako obowiązujące paradygmaty. Są to wzorce informacyjne, coś w rodzaju szablonów, według
których ocenia się wszelkie informacje z zewnątrz. Informacje te mogą pochodzić z gazety, od przyjaciela,
wykładowcy na uniwersytecie, z książki, czy z jakiegoś innego źródła. Jeśli nie pasują one do przyjętego
wzorca informacyjnego, ludzie po prostu nie dają im wiary. Można nawet odnieść wrażenie, że dobra jest
każda wymówka, o ile tylko spełnia swój cel: utrzymanie w mocy raz przyjętego paradygmatu.
Z powodu tego zjawiska w społeczeństwie ludzkim mnożą się sprzeczności. Znajdziecie na przykład bardzo
wielu fizyków, twierdzących, że nie ma żadnych dowodów na poparcie tezy, iż telepatia jest możliwa. Z
drugiej strony, równie łatwo ustalić, że ci sami fizycy regularnie, przynajmniej raz na tydzień, uczęszczają
ze swoimi rodzinami do miejsc kultu, właśnie po to, by nawiązać telepatyczną łączność z istotami
niefizycznymi. W rzeczywistości, a stanie się to dla Was jasne po przeczytaniu tej książki, ogromna
większość naukowców, którzy nie uznają takich zjawisk jak telepatia czy teleobserwacja za realne, w
najlepszym wypadku jest po prostu źle poinformowana lub, co bardziej prawdopodobne, zbyt uprzedzona,
żeby spojrzeć na zagadnienie w sposób obiektywny.
Ale żeby nie było żadnych nieporozumień w tym względzie: przedstawiciele konserwatywnej społeczności
naukowej są w pełni świadomi istnienia przynajmniej niektórych zjawisk telepatycznych. Można podać
wiele przykładów ich naukowej weryfikacji. W 1994 roku, w styczniowym wydaniu Biuletynu
Psychologicznego ukazał się szczególnie godny uwagi raport dwóch psychologów, Daryla J. Berna i
Charlesa Honortona, na temat komunikacji telepatycznej, jaką zaobserwowano między ludźmi w serii
ściśle kontrolowanych eksperymentów. Oczywiście wielu naukowców pozostaje sceptycznych. Jednak nie
ma wątpliwości co do ostatecznego wyniku debaty. Wraz z upływem czasu coraz więcej uczonych zacznie
“odkrywać" szeroki zakres zjawisk telepatycznych.
Wielki fizyk, Max Pianek zauważył kiedyś, że największy postęp w nauce ma miejsce nie dlatego, że ktoś
dokonuje ważnego odkrycia, a wszyscy pozostali ochoczo przyjmują nowe koncepcje. To raczej zmiana w
myśleniu całego pokolenia przyczynia się do postępu nauki.
Starsi naukowcy na ogół trzymają się intelektualnych paradygmatów, które obowiązywały w czasie, gdy
oni sami prowadzili badania i robili kariery. Społeczeństwo czeka więc, aż tych starych uczonych zastąpi
nowa generacja badaczy, którym przełamanie schematów myślowych przyjdzie znacznie łatwiej, bowiem
od początku swojej naukowej drogi są zaznajomieni z pewnymi nowymi koncepcjami.
W ciągu ostatnich piętnastu lat, naukowe rozumienie teleobserwacji – zdolności dokładnego odbioru
informacji z dużych odległości, zarówno w przestrzeni, jak i w czasie – zrobiło ogromny postęp, chociaż
szerokie rzesze naukowców nie wyraziły jeszcze swojej pozytywnej oceny. W historii ludzkości raz po raz
zdarzały się jednostki obdarzone specyficznym darem widzenia na odległość. Osoba taka potrafiła na
przykład “oczami umysłu" zobaczyć dom znajdujący się po drugiej stronie globu. Zjawiska tego typu
kwestionowane są tylko dlatego, że nauka nie potrafi wyjaśnić, dlaczego przytrafiają się jedynie niektórym
“utalentowanym" osobom. Obecnie jednak wszystko uległo zmianie. Okazało się, że nie musimy już
polegać na uzdolnionych jednostkach. Najbardziej znaczącym odkryciem ostatnich piętnastu lat jest to, że
telepatii można się nauczyć, a następnie z powodzeniem zastosować ją w różnych badaniach, uzyskując
określone wyniki. Co więcej, wiarygodność wyszkolonych osób jest na ogół dużo większa niż wiarygodność
najlepszego telepaty naturalnego. Kompetentnie przeprowadzone badania mogą dać odtwarzalne wyniki,
gwarantujące niemal stuprocentową dokładność.
Tej formy teleobserwacji nauczyli się oficerowie wywiadu i członkowie prestiżowej jednostki do zadań
specjalnych w armii amerykańskiej. Pierwotnym celem szkolenia tych “telepatycznych wojowników" było
szpiegowanie domniemanych wrogów Stanów Zjednoczonych. Jednakże po zakończeniu szkolenia,
teleobserwatorzy zaczęli badać cele, które na ogół były bardziej interesujące niż, powiedzmy, silosy z
pociskami czy spotkania w murach Kremla. Członkowie grupy poddawali teleobserwacji niezidentyfikowane
obiekty latające, próbując rozwiązać zagadkę istot pozaziemskich.
Moja współpraca z nimi zaczęła się, kiedy już odeszli z wojska, w nadziei szerszego wykorzystania nowo
nabytych umiejętności badawczych. W trakcie ich badań nad UFO uderzyło mnie, jak bardzo koncentrowali
się oni na istotach pilotujących statki. Moim zdaniem powinni byli raczej skierować wysiłki na zrozumienie
społeczeństw, które te statki wysyłały. Zaoferowałem im swoje usługi jako socjolog, w nadziei, że będę w
stanie przyczynić się do uzyskania odpowiedzi na szerszy zestaw pytań związanych ze strukturą życia w
naszej galaktyce. Taka była geneza tej książki.
Aż do teraz, niewielu ludzi znało historię tego, co na temat zjawiska UFO odkryto dzięki teleobserwacji.
Książka ta stanowi próbę złożenia układanki na podstawie dostępnej obecnie wiedzy. Nie jest to książka
tylko i wyłącznie o UFO czy istotach pozaziemskich (ET). Jest to raczej próba podjęcia badań przy użyciu
nowego zestawu narzędzi do zbierania danych. Można się spodziewać, że inni badacze, wykorzystujący te
same narzędzia, dokonają dalszych odkryć, oraz że nasze rozumienie życia ET będzie coraz lepsze i
pełniejsze.
Wybór gatunków.
Książka ta bada społeczeństwa i światy dwóch cywilizacji pozaziemskich. Jedna z nich – starożytna
cywilizacja, która kwitła na Marsie w czasie, gdy po Ziemi chodziły dinozaury, obecnie jest populacją
mocno zdziesiątkowaną; druga to grupa istot nazywanych Szarymi. Ich wybór do prezentacji w niniejszej
książce nie został podyktowany tym, że teleobserwatorzy nie znaleźli żadnych innych form życia. Owszem,
znaleźliśmy. Skupiam się na tych dwóch cywilizacjach dlatego, bo odgrywają one szczególnie doniosłą rolę
w ewolucji naszego gatunku na Ziemi.
Również pewne kwestie praktyczne przemawiają za tym, że Marsjanie oraz cywilizacja Szarych stanowią
obecnie odpowiednie cele do badania. Mars fizycznie znajduje się niedaleko nas i ludzie w naturalny
sposób interesują się historią tej planety. W najbliższej przyszłości będziemy mogli odwiedzić Marsa.
Pozwoli nam to dokładnie zbadać archeologiczne ruiny tej cywilizacji, co dostarczy fizycznych dowodów
potwierdzających przedstawione tu dane z teleobserwacji. Jeśli chodzi o Szarych, to od dłuższego czasu są
oni ściśle związani zarówno z Marsjanami, jak i z ludźmi.
Ta książka oparta jest na faktach, nie na fikcji. Wielokrotnie sprawdzałem dokładność swoich obserwacji w
różnorodnych warunkach zbierania danych, a w połowie 1995 roku inni wyszkoleni teleobserwatorzy
niezależnie potwierdzili wiele, być może nawet większość moich podstawowych odkryć. Tak więc,
odtwarzalność stanowi ważny element poczynionych przeze mnie twierdzeń. Nadal pracuję z
teleobserwatorami, żeby uzyskać dalsze potwierdzenie danych.
Każda zdrowa na umyśle osoba może obecnie odbyć szkolenie, konieczne do niezależnego odtworzenia
moich wyników (szczegółowo opisuję ten program szkoleniowy w Rozdziale 35). Odtwarzalność stanowi
podstawowe kryterium wszelkiej nauki. Naukowiec dokonujący odkrycia musi jasno wytłumaczyć
procedury, jakich użył podczas badania, po czym inni badacze powinni dokładnie powtórzyć te procedury
w celu zweryfikowania osiągniętych rezultatów. Żadna krytyka uzyskanych wyników nie ma racji bytu, o
ile nie została podjęta próba powielenia pierwotnych doświadczeń. Odnosi się to do moich badań w
równym stopniu, co do badań fizyka, który twierdzi, że odkrył nową subatomową cząstkę przy użyciu
akceleratora cząstek.
To, co odkryłem w trakcie sesji teleobserwacji, okazało się bardziej niezwykłe niż fabuła jakiejkolwiek
powieści science fiction. Nigdy nie wymyśliłbym równie niesamowitej historii, jak to, co dane mi było
zobaczyć. Ta nowa wiedza postawiła pod znakiem zapytania wszystkie moje wcześniejsze zapatrywania.
Musiałem zmienić wiele swoich poglądów na temat tego, co mnie otacza, a proces ten wcale nie był łatwy.
Publikując te materiały nie jestem naiwny. Doskonale zdaję sobie sprawę z ostrzału krytyki, jaki z
pewnością dosięgnie mnie po opublikowaniu tych odkryć. Co więcej, moja pozycja na uniwersytecie może
zostać przez to mocno nadszarpnięta. Cieszę się godną pozazdroszczenia, zasłużoną reputacją z racji
twórczych badań, w których stosuję skomplikowane nielinearne matematyczne modele zjawisk
społecznych. Bynajmniej nie chcę stracić tej reputacji, ale osoba prawdziwie oddana nauce musi przyjąć
odpowiedzialność, która się z nią wiąże. Praca badacza nie polega na głoszeniu tego, co popularne czy, jak
to teraz modnie ujmują, “politycznie poprawne". Naukowiec musi zdawać relację z prawdy, jakakolwiek by
ona nie była, a potencjalna reakcja innych na tę prawdę nie powinna wpływać na jego decyzję o
opublikowaniu bądź nie opublikowaniu w pełni weryfikowalnych wyników kompetentnie przeprowadzonych
badań.
Gatunek ludzki znajduje się na rozdrożu swej historii. Niedługo mamy wejść do sfery życia galaktycznego
jako pełnoprawni członkowie społeczności światów. Wobec tak wielkiej sprawy, osobista kariera
jakiegokolwiek naukowca nie ma większego znaczenia.
Wierzę, że badania będą trwać nadal. Inni uczeni dorzucą swoje cegiełki do moich odkryć i poprawią
popełnione przeze mnie błędy. Jestem jednak pewien, że zasadnicze aspekty mojej analizy zostaną
podtrzymane, a ci, co ośmielą się posłać swe umysły tam gdzie ja, odnajdą prawdę, która broni się sama.
ROZDZIAŁ 1: KRÓTKA HISTORIA PROGRAMU MILITARNEGO STANÓW ZJEDNOCZONYCH,
DOTYCZĄCEGO WOJNY PSYCHOLOGICZNEJ.
Książka ta opowiada o dwóch cywilizacjach pozaziemskich, które wkrótce wywrą ogromny wpływ na życie
ludzi na Ziemi. Nie jest to praca na temat naukowej teleobserwacji, ale ponieważ przedstawione tu dane
uzyskano właśnie tą metodą, wydaje mi się właściwym, aby pokrótce naszkicować historię zagadnienia. W
ten sposób Czytelnicy będą mogli lepiej zrozumieć techniki zastosowane w tych badaniach (Pełniejszy opis
wydarzeń zarysowanych w tym rozdziale można znaleźć w książce Jima Marrsa pod tytułem 'Tajemne
akta: prawdziwa historia amerykańskiego programu psychicznych działań wojennych' Harmony 1995).
Zainteresowanie rządu Stanów Zjednoczonych parapsychologią wynikło z potrzeby zbierania informacji na
temat wrogów państwa. Pierwotne zainteresowanie tematem zrodziło się w CIA w latach
siedemdziesiątych ale ogromną część badań przeprowadzał wywiad armii amerykańskiej, poczynając od
ściśle tajnego projektu, którego celem było wyszkolenie najlepszych oficerów.
Poważny problem, wynikający ze zbierania danych przez wywiad wojskowy stanowiło ryzyko, jakie ponosili
jego agenci w związku z trudnościami przekazywania informacji do kwatery głównej. Urządzenia
techniczne, nawet najlepszej jakości, mogły być w każdej chwili odkryte, a życie agenta jak i sama
informacja narażone na niebezpieczeństwo. Potrzebny był nowy sposób komunikacji z Waszyngtonem –
funkcjonujący bez pomocy urządzeń fizycznych.
Zrodził się zatem pomysł opracowania jakiegoś telepatycznego nadajnika, który mógłby przekazywać
informacje do Pentagonu z dużej odległości, powiedzmy z Moskwy. Agentowi powierzano by zadanie
zdobycia podstawowej informacji, którą można by wyrazić odpowiedzią tak lub nie. Załóżmy, że wojsko
amerykańskie chce wiedzieć, czy Sowieci mają nowy typ broni. Szpieg dysponujący takim telepatycznym
nadajnikiem ma wszelkie szansę, by doskonale wywiązać się z zadania, gdyż nawet w przypadku śledzenia
go przez KGB trudno zdobyć dowód, że przekazuje on informacje.
Kolejnym bodźcem do badań w tym kierunku była obawa wojska amerykańskiego, że Sowieci dysponują
już psychiczną bronią militarną. Amerykanie nie chcieli pozostawać w tyle i w ten sposób narodziła się
zimna wojna psychologiczna.
Ciekawe jest to, że Rosjanie faktycznie dysponowali już programem psychicznych działań wojennych.
Obrali jednak inną metodę działania – zrezygnowali z tworzenia odpowiedniego programu szkoleniowego
w tym względzie, a zaczęli testować ludność w celu wyłowienia jednostek o największym potencjale
zdolności telepatycznych. Kiedy jednak udało im się zebrać odpowiednią drużynę, natrafili na te same
problemy, które trapiły armię amerykańską – mianowicie na opór najwyższych rangą urzędników. Po
obydwu stronach starano się nie dopuścić do badania pewnych szczególnych celów, takich jak UFO. Z
drugiej strony problem miał również szerszy charakter – sprzeciwiano się samej metodzie zbierania
danych.
Wielu dowódców, tak po stronie amerykańskiej jak i rosyjskiej, reprezentuje konserwatywny system
wartości, często natury religijnej. Nawet niereligijne sprzeciwy nie pozostawiały wątpliwości, że wielu ludzi
uznaje wykorzystanie takich możliwości technicznych za niedopuszczalne. Opór wyszedł poza dziedzinę
wojskowości i objął szerokie kręgi. Sam słyszałem o pewnym wysoko postawionym polityku cywilnym,
podlegającym bezpośrednio ministerstwu obrony, który zawzięcie protestował podczas poufnej odprawy
na temat UFO, gdzie podnoszono kwestie techniki pozaziemskiej i informacji uzyskiwanych na drodze
telepatii. Urzędnik ten twierdził, iż wiedzę taką posiądziemy po śmierci w chwili dostania się do nieba, a do
tego czasu nie należy zgłębiać tego typu zagadnień. Najwyraźniej u Rosjan sytuacja wyglądała podobnie.
Urzędnicy bali się tematu niczym zjawy i projekt nie zyskał odpowiedniego poparcia.
Początkowe zaangażowanie CIA w sprawy przekazu na drodze telepatycznej zaczęło się od pracy z
naturalnymi telepatami. Z chwilą, gdy tajne zaminowanie portów nikaraguańskich przez CIA zwróciło
uwagę amerykańskiego Kongresu, agencja dokonała czystki we wszystkich jednostkach i projektach,
mogących prowadzić do dalszych skandali politycznych. Na tym skończyło się zainteresowanie CIA wojną
psychologiczną.
Chociaż program opracowania telepatycznego nadajnika nigdy się nie powiódł, wysiłki do niego
zmierzające zaowocowały badaniem zastosowań technik parapsychologicznych w pracy wywiadu.
Szczególnie godne uwagi są tutaj dwa przedsięwzięcia. Pierwsze z nich to praca profesora Roberta Jahna z
laboratorium Uniwersytetu w Princeton (PEAR), która, choć nie dotowana przez wojsko czy wywiad,
wzbudziła spore zainteresowanie w kręgach tego ostatniego. Jednakże największą uwagę armii zwróciły
badania w Laboratorium Teleobserwacji w Międzynarodowym Instytucie Badawczym Stanforda pod
kierownictwem drą Harolda Puthoffa.
Armii amerykańskiej nie nękały takie troski jak CIA. Dla wojska liczy się jedynie wykonanie zadania.
Podczas gdy CIA uwikłała się w problemy parapsychologiczne, wojsko zaczęło tworzyć ukryte, czyli
“czarne" jednostki, które miały pomóc w rozwiązaniu niektórych trudnych problemów wywiadowczych.
Jedna z tych jednostek specjalnych nosiła kryptonim Oddział G (od nazwy “Płomień Grilla") i nie
figurowała na żadnym schemacie organizacyjnym wojska. Pierwotnym zadaniem Oddziału G było badanie
zastosowań technik telepatycznych w celu penetracji najbardziej tajnych planów wrogów Stanów
Zjednoczonych.
Ze względu na niezwykły charakter owej jednostki, zebrane przez nią informacje docierały jedynie do
najwyższych rangą oficerów i polityków. Wkrótce stało się jasne, że przedsięwzięcie dostarcza potrzebnych
informacji. Żeby dojrzeć, projekt musiałby jednak wyjść poza ustalone granice. Problem z rozszerzeniem
projektu polegał na tym, że zjawisko teleobserwacji nie zostało uznane przez naukę. Wojsko musiało
znaleźć jakiś sposób nadania mu większej wiarygodności naukowej, dzięki której wzrosłyby fundusze na
ten cel. Zaczęto więc sponsorować doświadczenia naukowe, zmierzające do uwiarygodnienia zjawiska.
Owe wczesne badania naukowe nie obejmowały teleobserwacji w jej dzisiejszej postaci. Polegały one
zwykle na tym, że telepata leżał na łóżku z przyłożonymi do głowy i stóp elektrodami. Używano sprzętu
elektronicznego w celu wykazania, że biegunowość napięcia ciała badanego przesunęła się o 180 stopni,
co zwykle wskazywało na osiągnięcie przezeń odmiennego stanu świadomości. Inna osoba w pokoju,
zwana “monitorem", miała za zadanie nakierować telepatę na cel i notować jego spostrzeżenia.
Jakkolwiek eksperymenty te dostarczały cennych informacji, dane zbierane w ten sposób nie zawsze
pokrywały się z innymi sesjami czy informacjami dostarczanymi przez innych badaczy. Żeby nabrać
przekonania do wartości materiałów, wojsko potrzebowało większego stopnia wiarygodności.
W 1982 roku naturalny telepata Ingo Swann dokonał wielkiego przełomu w teleobserwacji poprzez
opracowanie protokołów potwierdzających zbieranie wiarygodnego wywiadu. Swann dokonywał swoich
odkryć przez wiele lat, kiedy uczestniczył w szerokich eksperymentach przeprowadzanych w różnych
instytutach naukowych, w tym w Badawczym Instytucie Stanforda (Swann 1991, str. 92-94). Opracował
on formę tele-obserwacji, opartą na zastosowaniu współrzędnych geograficznych. Forma ta znana jest pod
nazwą “teleobserwacji współrzędnej"(Innym naturalnym telepatą, który pracował z SRI Intemational jest
Joseph McMoneagle. Pan McMoneagle opublikował ostatnio bardzo poczytną książkę na temat
teleobserwacji. Praca ta, pt. 'Wędrujący umysł' zawiera rozdział opisujący jego własne obserwacje
Zgłoś jeśli naruszono regulamin