Puc,.docx

(20 KB) Pobierz

Puc, Bursztyn i goście (J. Grabowski)

Rozdział pierwszy

Puc i Bursztyn, dwa podwórzowe psy, mieszkały na podwórzu w małym miasteczku wraz z kaczką Melancią, kaczorem Kacperkiem, kogutem Białkiem, kurą Łysuchą i kotką Imką.

Psy całymi dniami leniuchowały albo bawiły się: łapały motyle i wróble, czasem wszczynały awantury. Pewnego dnia Katarzyna, gospodyni zajmująca się prowadzeniem domu i gospodarstwa, urządziła pranie. Mokre rzeczy rozwiesiła na sznurze przed domem. Psy, kłócąc się o kość, wpadły na nie.

Rozdział drugi

Psy, bijąc się o kość, ściągnęły ze sznura pranie. Katarzyna usłyszała hałas i wyszła na podwórze. Postanowiła rozdzielić szamoczące się psy. Pod ręką miała wiadro z mydlinami i wylała je na grzbiet Pucka. Bursztyn złapał kość i uciekł na ulicę, a Pucek, żeby zgubić zapach mydlin, wytarzał się w zgniłych odpadach z kuchni. Katarzyna pozbierała poplamioną bieliznę i poszła do domu. Mokry i ubrudzony błotem Pucek przemaszerował między suszącymi się, białymi kołnierzykami i położył się na kwiatowej grządce, niszcząc przy okazji kwiaty.

Puc zasnął i miał przepiękne sny. Śniło mu się, że zwyciężył w walce z Bursztynem o kość, a potem, że rzeźnik pozwolił mu wejść do sklepu i pojeść sobie smacznie. Nagle poczuł, że na jego głowę spadają kamienie. To Katarzyna zorientowała się, jakie szkody wyrządził. Pies zerwał się z miejsca i pobiegł na rynek, gdzie zbierały się psy z całego miasteczka. Na rynku pojawił się również Bursztyn. Zawiadomił Pucka, że pan i Krysia wyjeżdżają bryczką. Psy postanowiły im towarzyszyć.

Rozdział trzeci

Bryczka, za którą biegli Puc i Bursztyn, dojechała na dworzec. Pan i Krysia spodziewali się gościa. Bursztyn postanowił zwiedzić dworzec, a Puc z zainteresowaniem obserwował wysiadających z pociągu podróżnych. Najpierw zobaczył stertę bagaży: pudeł, paczek i koszyków, potem wysiadła wysoka i szczupła pani, z wielkimi okularami na nosie. Nie spodobała się Puckowi. Dama ostrożnie wręczyła Krysi dwa koszyki. Puc był bardzo ciekawy, co się w nich znajduje. Postanowił podejść bliżej do bagaży. W koszyczkach słodko spały dwa pieski, Tiuzdej i Mikado. Kobieta przestraszyła się, że Pucek zrobi im krzywdę. Na szczęście Krysia szybko przedstawiła Pucka.

W tym samym czasie pojawił się Bursztyn. Psy ze zdziwieniem przyglądały się gościom, a zwłaszcza Tiuzdejkowi ubranemu we fraczek w pomidorowo-zieloną kratkę. Oburzone i zgorszone, porzuciły towarzystwo i pobiegły z powrotem na rynek.

Rozdział czwarty

Puc i Bursztyn bawili się na rynku z innymi psami do późnego popołudnia. W końcu, głodni, wrócili na kolację do domu. Puc, jako pies starszy i bardziej doświadczony, wiedział, że kiedy są goście, Katarzyna spóźnia się z kolacją. Radził więc Bursztynowi, aby grzecznie czekał. Inaczej będzie musiał nauczyć się chińskiego tańca. Psy uczyły się wykonywania różnych czynności: służenia, tańczenia na dwóch łapach, podawania łapy. Puc w czasie posiłków siadał grzecznie przy stole i na hasło: „ Puc powiedz mowę” głośno szczekał. Kiedy dano mu coś do jedzenia, urywał w pół zdania i zabierał smakołyk do kąta, na gazetę, która była psim obrusem.

Bursztyn jednak nie bardzo chciał się uczyć. Na myśl o tym, że będzie musiał ćwiczyć chiński taniec, zaczął głośno skowyczeć. Drzwi kuchni uchyliły się i głodny pies postanowił wślizgnąć się do niej. Niestety, silne ręce Katarzyny złapały Bursztyna i pies, wywijając w powietrzu koziołka, znalazł się na środku podwórza. Taki to był chiński taniec.

Psy bardzo dokładnie wylizały swoje miski. Głodne, postanowiły się położyć. Zanim jednak zasnęły, zobaczyły buldoga Lorda. Oglądał się niepewnie za siebie, a w pysku dźwigał wielką wątrobę. Pobiegł w stronę zaoranego pola i tam zakopał swój skarb. Psy czekały w ukryciu. Kiedy Lord odszedł, pobiegły do jego kryjówki, wyciągnęły wątrobę i, zadowolone, zabrały ją ze sobą do ogrodu. Najadły się do syta, resztę zakopały pod różą.

Rozdział piąty

W domu gościli panna Agata i jej dwa psy: Mikado i Tiuzdej. Pierwszy nazywał się tak dlatego, że był rasy japońskiej, a Mikado to tytuł cesarza japońskiego. Tiuzdejek został tak nazwany, ponieważ panna Agata dostała go w prezencie we wtorek. Ponieważ - jak twierdziła - był rasy angielskiej, nazywał się Wtorek, po angielsku Tiuzdej. Panna Agata bała się, by jej pieski nie zostały skrzywdzone. Tiuzdejek jadł tylko kotlety ze świeżej, cielęcej wątróbki. Ponieważ, jak twierdziła jego pani, miał niedawno katar, jego koszyk umieszczono w zacisznym miejscu pod stołem.

Kiedy koszyk ustawiono na miejscu, pies natychmiast z niego wyszedł. Ze skwaszoną miną rozglądał się pogardliwie dookoła. Pomaszerował jak na szczudłach do sieni i tam spotkał kotkę Imkę. Kotka nigdy nie widziała psa we fraku. Nastroszyła sierść, prychnęła, wyciągnęła pazury i podrapała Tiuzdejka po pyszczku, aż ten z piskiem uciekł do swej pani. Panna Agata zaczęła krzyczeć i kotka została wyrzucona na podwórze.

Mikado był inny. Nie pozwolił pogłaskać się Krysi ani wziąć na kolana pannie Agacie. Siedział tylko w fotelu, patrząc na wszystkich z wyniosłą miną.

Podczas kolacji Tiuzdejek miał ochotę pobiegać między talerzami po stole nakrytym obrusem. Gdy mu na to nie pozwolono, złościł się, piszczał i warczał. Mikado natomiast grzecznie czekał na herbatkę z okruchami chleba. Następnie dokładnie wylizał miseczkę, zeskoczył z kolan i położył się na fotelu.

Rozdział szósty

Na podwórzu znajdowała się tylko jedna buda. Mieszkały w niej psy: Puc i Bursztyn, a na pięterku budy mieszkała kotka Imka. Wcześnie rano skrzypnęły drzwi kuchni i na podwórku pojawiła się Katarzyna. W psiej budzie także rozpoczął się ruch. Pierwszy wyszedł z niej zaspany Bursztyn, który wcześniej wcale nie miał ochoty wstać. Niestety, Puc i kotka wyrzuciły go z budy. Kotka Imka pilnowała psów. Kiedy jeszcze były szczeniakami, nie pozwalała im na zbyt hałaśliwe i swobodne zabawy. Od tamtej pory psy czuły do niej respekt.

Katarzyna przygotowała karmę dla drobiu. Bursztyn od razu się nią zainteresował. Przekradł się pod spódnicą Katarzyny do ogrodzenia dla kur i kaczek i zaczął jeść ziemniaki z osypką. Gospodyni zostawiła jedzenie, nalała wody do poideł i wyszła, zamykając furtkę. Nie zauważyła Bursztyna. Dostrzegły go jednak kaczki. Kiedy próbowały zjeść swoje śniadanie, wybuchła między nimi a Bursztynem awantura. Pies próbował odstraszyć kaczki, kaczki wpadły w stadko kur, a kury narobiły okropnego hałasu.

Katarzyna usłyszała hałas, który dochodził z kurnika. Kiedy zorientowała się, co się dzieje, szybko wzięła do rąk ogrodowy wąż. Popłynęła woda. Kury i kaczki uciekły do kurnika, a biedny Bursztyn został wykąpany. Kiedy gospodyni otworzyła furtkę, pies uciekł. Puc tymczasem zauważył, że drzwi do sieni są uchylone i postanowił sprawdzić, co dzieje się w kuchni.

W kuchni było pusto, zajrzał więc ostrożnie do pokoju i w kącie za kredensem zobaczył talerz z kotletami. Pies wiedział, że kotlety nie są przeznaczone dla niego. Mimo że był psem dobrze wychowanym, nie mógł się powstrzymać i zjadł je. Wylizał jeszcze podłogę w miejscu, gdzie leżały i ruszył dalej. W drugim pokoju stał koszyk, a w nim leżał Tiuzdejek. Psy przyjrzały się sobie badawczo. Tiuzdejek zawarczał na Puca i wyzwał go od podwórzowych kundli. Pucek nic sobie z tego nie robił. Bardziej był zainteresowany legowiskiem gościa.

Puc położył się na miękkiej poduszce Tiuzdejka. Jej właściciel musiał się posunąć. Puc położył się najpierw na brzegu poduszki, ale im bliżej się przysuwał do gościa, tym bardziej nie podobało się to Tiuzdejkowi. W końcu piesek wyskoczył z koszyka i z wrzaskiem pobiegł poskarżyć się swojej pani.

Panna Agata domyśliła się, że ktoś chce zrobić krzywdę jej pupilowi, włożyła więc szlafrok i przyszła zobaczyć, co się wydarzyło. Kiedy zobaczyła w koszyku zadowolonego Pucka, zwiniętego w kłębek, próbowała go stamtąd przegonić, krzycząc i wymachując rękami. Nie spodobało się to Puckowi i ugryzł pannę Agatę w rękę. Kobieta wybiegła z pokoju i po chwili wróciła z parasolem.

Puc zerwał się i chwycił zębami za brzeg parasolki. Panna Agata zaczęła krzyczeć i kręcić się dookoła, a razem z nią Pucek. Psu podobała się ta zabawa. Po chwili puścił parasolkę i złapał zębami za brzeg szlafroka panny Agaty. Uczepiony zębami szlafroka, wirował jak na karuzeli. Uderzył w Tiuzdejka, który wpadł pod szafę, a następnie zahaczył o stolik na trzech nogach, na którym stała palma. Roślina zakołysała się i spadła prosto pod nogi panny Agaty.

Katarzyna zjawiła się w momencie, kiedy panna Agata przewróciła się na rozsypaną ziemię i szczątki rośliny. Gospodyni złapała Pucka za grzbiet, dała mu kilka klapsów i wyrzuciła na podwórze. Pucek poszedł do budy, chciał się poskarżyć Bursztynowi.

Rozdział siódmy

W porze obiadowej psy wyszły z budy i postanowiły sprawdzić, czy w kuchni znajdą coś do zjedzenia. Bały się Katarzyny, więc nieśmiało zakradały się do domu. Katarzyna na szczęście była w dobrym humorze, więc psy zjadły wspaniały obiad. Panna Agata wraz ze swymi pieskami, w towarzystwie pana i Krysi, wyszli na spacer do miasta. Koło domu, na ulicy natknęli się na Lorda, tego samego, który schował wątrobę na zaoranym polu. Był to pies łagodnego usposobienia. Znał pana i Krysię. Zwykle witał się z nimi bardzo serdecznie. Tym razem jednak ominął pana i Krysię i położył łapy na piersi panny Agaty. Pies był wielki i ciężki, panna Agata zachwiała się i wypuściła z rąk pieski.

Lord, na widok Tiuzdejka ubranego w pomidorowy fraczek, zdziwił się bardzo i nie mógł uwierzyć, że jest to pies. Tiuzdejek położył się na grzbiecie i zamarł ze strachu. Lord zaczął go obwąchiwać. Wystraszona panna Agata próbowała odciągnąć Lorda od Tiuzdejka. Ten jednak warknął krótko i dalej obwąchiwał pieska. Kiedy skończył obwąchiwać Tiuzdejka, podszedł do Mikada. Mikado przy Lordzie wyglądał jak szczeniak, okazał jednak ogromne męstwo. Nie przestraszył się wcale, wyszczerzył zęby i spojrzał wyniośle. Nawet sam Lord był tym zaskoczony.

Mikado po chwili podbiegł do Krysi, a ona wzięła go na ręce. O dalszym spacerze nie było mowy. Zdenerwowana panna Agata zarządziła odwrót. Tiuzdejek skomlał cały czas, nawet wtedy, gdy już był na rękach swej pani. Obrażona panna Agata zabrała pieska do pokoju na górę.

Puc i Bursztyn znowu byli głodni. Widząc powracających ze spaceru, wsunęli się cicho do domu w nadziei, że znajdą jakiś smaczny kąsek. Smacznych kąsków nie było, ale za to w pokoju spotkali Mikada, który jak zwykle siedział na kanapie. Piesek nie spodobał się Pucowi i Bursztynowi, mimo to psy postanowiły zaproponować mu zabawę na podwórku.

Mikado nie umiał się bawić, nie wiedział, co to jest podwórko. Psy zaproponowały gonitwę w ósemkę. Zabawa polegała na zataczaniu ósemek między dwoma słupkami, na których był rozciągnięty sznurek. Na tym sznurku trzepało się dywany. Japończyk biegł z całych sił, przebierał krótkimi nóżkami, a choć nie miał kondycji, starał się nie wypaść z kolejki. Uderzył głową o słup, ale nawet nie zaskomlał. Podwórzowe psy podziwiały go za to. Zabawie psów na podwórzu przyglądały się kury, kaczki i kotka Imka. Kaczorek Kacperek i kaczka Melańcia z obawą zauważyli, że pojawił się nowy pies. Kotce nie spodobała się dumna i pewna postawa Mikada, który poznawał podwórko. Postanowiła dać mu nauczkę i skoczyła na niego z pazurami.

Mikado dzielnie zniósł rany, jakie zadała mu kotka, postanowił ją zaatakować, ale Imka uciekła na dach. Podwórzowe psy wyjaśniły mu, że kotka to ważna postać na podwórzu, a następnie oprowadziły Mikada po podwórku i przedstawiły mu wszystkich jego mieszkańców. Japończykowi bardzo spodobało się życie na podwórzu. Po wspólnych zabawach, koło południa poszedł odpoczywać do budy razem z innymi psami.

Rozdział ósmy

Psy spały do obiadu, a ponieważ pan, Krysia i panna Agata jedli obiad u znajomych, nikt oprócz Katarzyny nie zauważył, że Mikado przeniósł się na podwórze. Obiad dostał do miski razem z innymi psami i tylko dalej, swoim zwyczajem, jadł powoli i spokojnie. Po obiedzie psy postanowiły pokazać Mikado okolicę. Wybrały się nad rzekę. Bursztyn przebiegł na drugą stronę przez mostek, a Puc wszedł do wody. Rzeczka nie była głęboka i pies brodził w wodzie.

Mikado po chwili zastanowienia wszedł do wody. Ponieważ był psem mniejszym niż Puc, wartki prąd porwał go ze sobą. Bursztyn przeraził się, że Mikado popłynie z prądem rzeczki. Na szczęście Mikado udało się z pomocą Pucka przeprawić na drugi brzeg. Psy znalazły się na rynku. Tubylcy zapoznali się z Mikadem. Kiedy zamierzali rozpocząć wspólną zabawę, pojawiła się Plotka. Był to wyjątkowo złośliwy pies. Plotka zaczęła krążyć między innymi psami i namawiać ich do przeciwstawienia się gościowi. Mówiła, że to przybłęda, nie wiadomo gdzie jada, kim jest jego pan i że nie wypada się z nim bawić.

Psy nie słuchały Plotki, bo dobrze wiedziały, jaką jest plotkarką. Wśród nich był jednak pies wabiący się Mędrek, który nie był wcale mądry, a na dodatek uwielbiał znęcać się nad słabszymi psami. Podszedł do Mikada, spojrzał na niego z góry i postanowił go przepędzić. Mikado nie był tchórzem i nie cofnął się przed Mędrkiem. W obronie Mikada stanęli Puc i Bursztyn. Lord rzucił się na nich. Wybuchła psia awantura.

Wielkie kłębowisko walczących ze sobą psów przetoczyło się przez rynek. Na ten widok natknęli się pan, Krysia i panna Agata. Krysia pierwsza zobaczyła, że wśród walczących psów jest również Mikado. Panna Agata na wieść o tym zemdlała. Krysia zbliżyła się do kłębowiska psów i wyciągnęła z niego Mikada za ogon. Pies odniósł wiele ran i nie był w stanie utrzymać się na nogach. W domu starannie go opatrzono. Mikado najbardziej był wdzięczny Krysi. Postanowił, że odtąd ona będzie jego panią.

Rozdział dziewiąty

Mikado po tej przygodzie zmienił się: zmężniał, chętniej bawił się z podwórzowymi psami, poweselał i stał się ulubieńcem nie tylko Krysi, ale i Katarzyny. Pies słuchał tylko Krysi, zaglądał jej w oczy, siadał przy niej do kolacji. Uwielbiał bawić się z Katarzyną, a i ona polubiła nowego pupila. Krysia i Katarzyna bardzo chciały, żeby Mikado został z nimi na stałe.

Pewnego ranka Tiuzdej, pies, który prawie zawsze siedział na kolanach u panny Agaty, zniknął. Właścicielka lamentowała i szukała pupila po całym podwórzu, w ogrodzie między grządkami sałaty, kapusty i pomidorów. Przy okazji zniszczyła wszystkie rośliny. Postanowiła przeszukać nawet płytką sadzawkę, ale Tiuzdeja nie znalazła. Wywąchały go psy, Puc i Bursztyn, a właściwie poczuły swoją zdobycz: wątrobę skradzioną Lordowi. Tiuzdej odkopał mięso i powlókł je na to samo orne pole, na którym pozostawił je Lord. Tam zjadł swą zdobycz. Nie spodobało się to podwórzowym psom i rzuciły się na Tiuzdejka. Panna Agata również nie była zadowolona. Postanowiła wyjechać.

Krysia poprosiła pannę Agatę, by nie zabierała Mikada do Warszawy. Tłumaczyła, że psu będzie lepiej na podwórzu. Panna Agata jednak się nie zgodziła. Krysi i Katarzynie zrobiło się bardzo przykro. Wiedziały, że piesek należał do panny Agaty i tylko ona mogła zadecydować o jego losie.

W dniu wyjazdu panny Agaty nawet podwórzowe psy zauważyły, że Mikado wcale nie miał ochoty rozstawać się z Krysią. Dziewczynka miała łzy w oczach, ale panna Agata nie zmieniła zdania. Na dworcu wydarzył się nieoczekiwany wypadek. Kiedy panna Agata już wsiadła, a wraz z nią w pociągu znalazły się bagaże i koszyki z pieskami, Mikado przedostał się do okna pociągu i, zanim pociąg ruszył, wyskoczył z powrotem na peron. Został z Krysią i tylko zmienił imię, z Mikada na Mik. Nie rozstawał się nigdy ze swoją nową panią, sypiał w jej pokoju i był jej obrońcą.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin