Hazard.doc

(751 KB) Pobierz
www.scan-dal.prv.pl

 

 

 

 

JOANNA CHMIELEWSKA

HAZARD

WARSZAWA 1997

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Redaktorzy

Julita Jaske Anna Pawłowicz

Opracowanie graficzne i projekt okładki

DYLIS Studio

Skład i łamanie

Piotr Sztanderski

Copyright © by Joanna Chmielewska, Warszawa 1997

Ali rights reserved Wydanie I

Wydawnictwo „VERS"

05-510 Konstancin-Jeziorna l

Skrytka pocztowa 2

ISBN 83-7127-035-6

Druk: Zakłady Graficzne ATEXT S.A. Gdańsk, ul. Trzy Lipy 3 lei. (0-58) 32-57-69. (0-58) 32-64-41

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

WSTĘP (bardzo krótki)

Niech się nikomu nie wydaje, że piszę ten utwór bezin­teresownie, żadne takie. Piszę go podstępnie, z wielką na­dzieją na oddźwięk z kasyn. Mianowicie liczę na to, że wszys­tkie uczynią mnie honorowym gościem, ze wstępem gratis i wolnym drinkiem, co ich z pewnością nie zrujnuje, bo ko­niaku i szampana nie lubię, a więcej niż pół litra bardzo mi szkodzi.

Nie wiem tylko, czy te kasyna to w ogóle przeczytają...


UWAGI OGÓLNE

Zacznijmy delikatnie.

Hazard. Cóż to jest hazard?

Niewątpliwie rodzaj namiętności. Namiętności zaś by­wają rozmaitego gatunku. Niekoniecznie muszą przybierać postać naganną i stawać się zgubne, zdarzają się nawet zgoła pożyteczne, ale uczucia budzą prawie dokładnie takie same.

Na przykład ryby.

Nikt nie przyrówna niewinnego wędkarza do hazardzis-ty-szaleńca, który fortunę przodków oraz własną puszcza z wizgiem w Monte Carlo, względnie w jakiejkolwiek innej jaskini rozpusty. Wędkarz jest to istota łagodna, niechętnie widziana wyłącznie przez ryby, które głosu nie mają i krzyku wielkiego z siebie nie zdołają wydobyć. No, może jeszcze małżonka wędkarza powie, co myśli...

A jednak...

To pikniecie w sercu, kiedy spławik zaczyna drgać, ta eksplozja nadziei, ten skok emocji, bierze...? Nie bierze...? Wzięła...!!! Ten dziki dreszcz, kiedy czuje się ciężar wędziska, ten wybuch entuzjazmu, kiedy na końcu żyłki pojawia się potwór... Dech zapiera!

Co prawda, na końcu żyłki może pojawić się zdewas­towana uprząż dla konia, od dawna ugrzęźnięta w mule, lub też mocno przechodzony trup, sama radość dla twórcy-kry-minalisty, dla wędkarza raczej rozczarowanie, ale też sensa­cja, nie wdawajmy się jednak w wydarzenia aż tak nietypo­we. Istotne są doznania. Nikt nie wie o wschodzie słońca,


Joanna Chmielewska

z czym wróci o zachodzie i wypisz wymaluj, to samo dotyczy wszystkich innych dziedzin.

A czymże są grzyby?

Idzie taki do lasu, oko mu biega dookoła głowy, noga za nogą, krok za krokiem i oto jest! O Boże! Prawdziwek jak byk...!!!

Kto nie zbierał, ten nie zrozumie. Łomot w sercu, gorąco wszędzie, rozkwit szczęścia i zachłanności, jest jeden, tuż blisko powinien być i drugi, więcej, więcej...!

Grzybiarze w zasadzie tępieni są tylko przez służbę leśną.

Albo jednostka płci odmiennej... Rodzaj wzruszeń po­niekąd najbardziej rozpowszechniony i ogólnie dość znany. Oko wyławia taki cud natury, upragnioną postać, odpowie nam wzajemnością czy nie...? Spojrzy? Nie spojrzy? Zapro­si...? Przyjmie zaproszenie...?

Co tam, pewnie, że spojrzy, zaprosi, przyjmie, umówi się i tak dalej, nie to jest ważne, tylko owe doznania na kolej­nych etapach, bez względu na to, czy idzie o ślub i dzieci, czy też o jedną upojną noc. Ta niepewność, wymieszana z nadzieją... Łowi się rybę...

Zaraz, bez przesady. Odczepmy się od wędkarzy i wróć­my do namiętności jako takich.

Kto ich nigdy nie zaznał, zmarnował życie i sam sobie jest winien.

Bo niby dlaczego facet włazi na cholernie wysoką górę, narażając co najmniej zdrowie, a może i resztę, chociaż nie ma na samym szczycie żadnego sensownego interesu? Płaci mu kto? Po diabła skacze ze spadochronem, chociaż mu nikt nie każe? Po jaką cholerę przepływa Atlantyk na tratwie, chociaż, skoro już tak lubi wodę, taniej by mu pewnie wy­padło przebyć tę trasę pierwszą/klasą na luksusowym trans­atlantyku, a już gwarantowane, że wygodniej.


Hazan

Czemuż zatem te dziwne, uciążliwe i niebezpieczne wysii ki czyni, pozornie bez żadnego racjonalnego powodu?

A otóż namiętność takiego pcha. Tak jest, namiętność nic innego!

Hazard zaś to również rodzaj namiętności. I to wyjął kowo solidnego gatunku.

Hazard ma różne oblicza...

No dobrze już, niech będzie. Przystąpmy do tego naj bardziej potępianego, trwogę budzącego i zgrozę, a takż gorzkie łzy różnych dam, nie pojmujących sedna rzecz) Zważywszy, iż osobiście prezentujemy płeć żeńską, łzy dar nie robią na nas właściwego wrażenia. Było nie wiązać si z hazardzistą.

(Także z alkoholikiem, dziwkarzem, sadystą, harpagc nem, półgłówkiem, histerykiem, pederastą, kaskaderem, k niem, naciągaczem i tak dalej, i dalej. Prywatnie mogę wj znać, iż wolę hazardzistę.)

Ogólnie biorąc, hazard kojarzy się ściśle z grą.

Poniekąd słusznie. Bez gry nie ma hazardu, a gra, jak taka, też może być rozmaita. W karty, w ruletkę, w totc -lotka, na giełdzie, w golfa, w bilard, na wyścigach, może te polegać na podkładaniu dużej świni zwierzchnikowi w miej scu pracy, ale z góry informuję, że tym ostatnim rodzajer nie będziemy się zajmować w najmniejszym stopniu, główni dlatego, iż brakuje nam doświadczeń osobistych. PozostaJ rodzaje mamy mniej więcej opanowane.

W celu wzięcia udziału w grze musimy wyasygnowa jakieś pieniądze i bez tego się nie obejdzie. Wyżej wymienię ne pieniądze możemy stracić.

Zatem hazard, jeszcze bardziej ściśle, kojarzy się z utrat pieniędzy.


Joanna Chmielewska

Mniemanie wysoce złudne i zgoła niesmaczne.

Zaspokajanie namiętności stanowi przyjemność olbrzy­mią, o czym doskonale wiedzą, na przykład, dziwkarze. Tak­że, na przykład, smakosze. Także rozmaite osoby o charak­terze towarzyskim i rozrywkowym, które uwielbiają knajpy i restauracje, kolacyjki i obiadki w miłym gronie, dobre wina i wątróbki po żydowsku, setkę pod śledzika i zwykłe pół litra pod golonkę lub kotlecik schabowy. Albo kawkę i szarlotkę z bitą śmietaną.

I nikomu jakoś nie przychodzi do głowy, że nie było wypadku, by jakiś kelner po spożytym posiłku zwrócił bie­siadnikom wydatkowane pieniądze, obojętne, za szarlotkę czy za pół litra. Co wydali, przepadło na wieki.

A hazard niekiedy zwraca.

Nie dość, że zwraca, czasem nawet dokłada.

Taka sama przyjemność jak każda inna, tyle że większa i. rzecz wstrząsająca, niekiedy nawet intratna.

Zatem, jak powyższymi zdaniami zostało naukowo udo­wodnione, nader niesłusznie hazard cieszy się powszechnym potępieniem (pomijając oczywiście fakt, że potępieniem po­winien się raczej martwić) i poglądy na temat tego rodzaju namiętności są w najwyższym stopniu błędne oraz godne głębokiej nagany.

Spróbujemy je zmienić.

Nie da się ukryć, że hazardowi ogromnie zaszkodzili mę­żczyźni.

Kto bowiem, grzecznie pytam, gromadził się w spelu-nach, przegrywał dobra ziemskie i zawierał pakta ze złym duchem? Może kobiety, co? Akurat. Kobiet do tych apar­tamentów w ogóle nie wpuszczano, nie miały szans.

Co nie znaczy, że chęci. Wbrew pozorom, kobieta to też człowiek.


10

Hazard

 


 


Do hazardu zaś kobiety nadają się lepiej z jednego bar­dzo prostego powodu. Istnieje mianowicie pewne prawo na­tury i sama już nie wiem, gdzie należy o nim napisać: na początku, w środku, na końcu, czy byle gdzie. Powiedzmy, że byle gdzie.

Prawo natury ściśle dotyczy różnicy płci, w związku z czym uprzejmie proszę, żeby kobiety niniejszy utwór prze­czytały. Mężczyzn zachęcać nie będziemy, oni sami z siebie od początku w tym siedzą.

Otóż natura jako taka stworzyła uczciwy podział zajęć. Różnie rozłożony, ale to nie przeszkadza. Lwica lęgnie małe i karmi, lew, chcąc nie chcąc, musi złapać antylopę, żarcie przytargać i nie ma inaczej. Ptaszki siadują na jajkach roz­maicie, co ma swój sens, bo niech ta baba też sobie trochę polata, a modliszki przesadnie eksponować nie zamierzamy. Ogólnie jednak jednostka płci żeńskiej tkwi w dzieciach, jed­nostka płci męskiej odwala zaś inną robotę. A przynajmniej powinna odwalać.

Być może z racji naturalnego przystosowania się do obo­wiązków, kobiety mają w sobie barierę biologiczną. Nikt nigdy nie słyszał o głównej księgowej, lub też kasjerce, która wzięła z kasy instytucji wszystkie pieniądze, przegrała je na wyścigach i potem strzeliła sobie w łeb. Nie było w dziejach świata takiego wypadku. A główni księgowi i kasjerzy płci męskiej...? Ho, ho...! Kobieta owszem, te pieniądze z kasy może wydać na futro, względnie ruski brylant, potem usią­dzie i zacznie płakać, żądając od mężczyzny, żeby coś zrobił, ale w kasynie ich nie przegra. A nawet jeśli przegra, w łeb sobie nie strzeli.

A w ogóle nie przegra wszystkich. Mężczyzna rzuci na stół ruletki ostatni tysiąc złotych (dolarów, franków, marek, yenów, funtów, czy jaka tam waluta akurat chodzi) w cało­ści, ryzykując jednym kopem ostatnią szansę, kobieta przeni­gdy. Podzieli tę ostatnią szansę na tyle kawałków, ile zdoła, i zawsze sobie coś tam w zapasie zostawi, bodaj możliwość.

 


11

Joanna Chmiełewska


 


Wyjątki...? Kto powiedział, że wyjątki się nie zdarzają! Oczywiście, potwierdzają regułę.

Ponadto kobieta, w przeciwieństwie do Inężczyzny, nie wyniesie z domu ostatniej łyżki i ostatniego prześcieradła w celach rozrywkowych, nie przegra własnego futra i włas­nego samochodu. Namiętność do stanu posiadania zrów­noważy w niej namiętność do hazardu i konflikt wewnętrz­ny, acz nerwy jej zszarpie, to jednak szkodliwość zgubnej przyjemności znacznie złagodzi. I już ten hazard schowa pazury.

Chociaż... Z drugiej znów strony... Kto nie ryzykuje, ten nie je...

No dobrze, już dobrze, bez krzyku proszę. Sama znam jedną, w której hazard zdołał przełamać prawa natury, po­zbawiając ją posiadanego uprzednio mienia, druga zaś po­dobno znalazła się nawet taka, co, postradawszy wszelkie dobra, z własnej woli opuściła ten padół. Nie, nie strzelała. Posłużyła się jakimś paskudztwem nasennym, a możliwe, że narkotycznym.

Im bardziej rażący wyjątek, tym silniej potwierdzona re­guła...

Wspomniana wyżej bariera biologiczna przybiera niekie­dy postać zwyczajnego lęku, baba się boi. Szaleństwo w niej, co prawda, wrze, pcha do ulubionej gry, zmusza do wrzuca­nia pieniędzy w paszczę molocha z pominięciem nawet kos­metyków, ale gdzieś tam, w samej głębi duszy, podświado­mości i wątroby istnieje i kąsa okropna obawa straty. Rękę i umysł paraliżuje.

Ten gatunek bariery stanowczo należy przełamać, co wcale nie oznacza, iż nakłaniamy główne księgowe do naby­wania broni palnej. Zadziwiające jest jednakże, iż na rzecz tak ulotną i nietrwałą jak uroda kobieta wyda majątek bez chwili wahania i bez najmniejszej szansy na zwrot, tam zaś,


12

Hazard

 


...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin