Freud-o psychoanalizie.RTF

(130 KB) Pobierz
Freud, Z

Freud, Z. (1992). O psychoanalizie. (wyd. 2). Poznań: Oficyna Wydawnicza Book Service. (tłum. L. Jekels).

 

Zygmunt Freud

 

O psychoanalizie

 

3[1]

Wykład I, s. 5

Powstanie i rozwój psychoanalizy. Histeria. Przypadek doktora Breuera. “Talking cure”. Powstawanie objawów z urazów psychicznych. Objawy jako pomniki. Przywiązanie do urazów. Odreagowanie wzruszeń. Przeistoczenie histeryczne. Stany hipnoidalne.

 

Wykład II, s. 23

Badania Charcota i Janeta. Zmiany w początkowej technice Breuera, porzucenie hipnozy. Stłumienie i opór. Dynamiczny pogląd na rozszczepienie psychiczne. Powstawanie objawu wskutek nieudanego stłumienia. Cele psychoanalizy.

 

Wykład III, s. 36

Odgadywanie z myśli chorego. Zasadnicza reguła techniczna. Doświadczenie skojarzeniowe. Interpretacja marzeń sennych. Jawna i utajona treść marzenia sennego. Marzenie senne jako spełnione życzenie. Przeróbka snu. Uchylenia, czynności objawowe i przypadkowe. O zarzutach przeciw psychoanalizie.

 

Wykład IV, s. 54

Seksualizm w etiologii neuroz. Płciowość u dzieci. Autoerotyzm i wybór przedmiotu. Ostateczne ukształtowanie się życia płciowego. Związek między neurozą a zboczeniem. Jądro neurozy.

 

Wykład V, s. 69

Regresja. Życie w fantazji. Neuroza i sztuka. Przeniesienie. O zarzutach przeciw stosowaniu psychoanalizy.

 

5

Wykład I

Powstanie i rozwój psychoanalizy. Histeria. Przypadek doktora Breuera. “Talking cure”. Powstawanie objawów z urazów psychicznych. Objawy jako pomniki. Przywiązanie do urazów. Odreagowanie wzruszeń. Przeistoczenie histeryczne. Stany hipnoidalne.

 

              Panie i Panowie! Jest dla mnie nowym i niepokojącym uczuciem występować tu, w Nowym Świecie, jako prelegent.

              Przypuszczając, że tylko skojarzeniu mojego nazwiska z tematem psychoanalizy zawdzięczam ten zaszczyt, mam zamiar mówić tu o niej i postaram się w możliwie treściwy sposób przedstawić pogląd na historię powstania i dalszego rozwoju tej nowej metody badania i leczenia.

              Zapoczątkowanie psychoanalitycznego postępowania nie jest moją zasługą. Byłem studentem i składałem właśnie ostatnie egzaminy, kiedy wiedeński lekarz, doktor Józef Breuer, zastosował to postępowanie u dziewczyny chorej na histerię (18801882).

              Zajmijmy się najpierw tym przypadkiem, który jest obszernie opisany w “Studiach nad histerią” (Studien

 

6

über Hysterie), opublikowanych później przez Breuera i przeze mnie.

              Przedtem jednak jeszcze jedna uwaga. Z zadowoleniem dowiedziałem się, że większość obecnych tu nie należy do stanu lekarskiego; proszę się więc nie obawiać, że do zrozumienia moich wywodów byłaby potrzebna szczególna wiedza lekarska. Odbędziemy wprawdzie dużą część naszej drogi z lekarzami, lecz wkrótce rozstaniemy się z nimi i będziemy towarzyszyć doktorowi Breuerowi w zupełnie odrębnej drodze.

              U pacjentki doktora Breuera, 21letniej dziewczyny, rozwinął się w ponad dwuletnim przebiegu jej choroby szereg fizycznych i psychicznych zaburzeń, które zasługiwały na to, by potraktować je poważnie. Były to: sztywne porażenie i znieczulenie obu prawych kończyn, czasami te same objawy w lewych, zaburzenia ruchomości gałek ocznych a także wzroku, trudność utrzymania głowy, silny kaszel nerwowy (tussis nervosa), jadłowstręt, raz także przez kilka tygodni niemożność picia pomimo dręczącego pragnienia, zmniejszona sprawność mowy, która posunęła się aż do utraty możności mówienia i porozumiewania się w języku ojczystym,  wreszcie stany nieprzytomności, zamroczenia, majaczenia i zmiana jej całej osobowości  na które to stany zwrócimy naszą uwagę później.

 

7

              Nakreślony tu obraz chorobowy mógłby Szanownych Słuchaczy skłonić do przypuszczenia, że zachodziła tu ciężka choroba, prawdopodobnie mózgu, w której nie można rokować poprawy i która kończy się szybko śmiercią  chorego. Lekarze jednak pouczają nas, że na cały szereg przypadków o tak ciężkich objawach możemy zapatrywać się inaczej i korzystniej. Kiedy bowiem tego rodzaju objawy znajdujemy u młodej osoby, zwłaszcza płci żeńskiej, u której przedmiotowe badanie wykazuje normalny stan narządów wewnętrznych tak ważnych jak serce, nerki itd., która natomiast doznała silnego wstrząsu uczuciowego a przy tym poszczególne objawy w swych subtelniejszych odcieniach odbiegają od typowych  lekarze nie traktują wówczas zbyt poważnie takiego przypadku. Utrzymują oni wtedy, że nie zachodzi tu organiczne cierpienie mózgowe, lecz ów zagadkowy stan, już przez grecką medycynę nazywamy histerią, który może naśladować cały szereg obrazów poważnego cierpienia i uważają wtedy, że życie nie jest zagrożone i prawdopodobny jest zupełny powrót do zdrowia.

              Odróżnienie takiej histerii od ciężkiego cierpienia organicznego nie zawsze jest łatwe. Nie musimy jednak wiedzieć, jak robi się tego rodzaju rozpoznanie różniczkowe; niech nam wystarczy zapewnienie, że przypa

 

8

dek pacjentki doktora Breuera był właśnie tego rodzaju, że każdy sprawny lekarz z pewnością stwierdziłby histerię.

              W tym miejscu uzupełniamy historię choroby szczegółem  cierpienie nastąpiło u pacjentki, kiedy pielęgnowała kochanego przez nią ojca w ciężkiej, zakończonej śmiercią chorobie, czego wskutek własnej choroby musiała zaniechać.

              Oto droga, którą  z korzyścią dla nas  szliśmy wraz z lekarzami; wkrótce jednak nasze drogi się rozejdą. Nie należy bowiem sądzić, że widoki chorego na pomoc lekarską bardzo się poprawiły przez to, iż przypuszczenie poważnej organicznej choroby mózgu zastąpiono rozpoznaniem histerii.

              Wobec ciężkich chorób mózgu sztuka lekarska jest najczęściej bezradna; lekarz jest jednak także bezsilny w przypadku cierpienia histerycznego. Musi on pozostawić łaskawej naturze, kiedy i w jaki sposób zechce urzeczywistnić jego pomyślną przepowiednię.

              Niewiele więc zmienia się dla chorego wraz z rozpoznaniem histerii, o wiele więcej jednak zmienia się dla lekarza. Możemy zaobserwować, że zupełnie inaczej odnosi się do chorego histerycznie niż organicznie i nie okazuje mu tyle współczucia co ostatniemu, gdyż uważa, że jego cierpienie nie jest nawet w przybliżeniu tak

 

9

poważnie i za takie chce tylko uchodzić. Współistnieją tu jeszcze inne czynniki. Lekarz, który przez swą naukę poznał tyle rzeczy niedostępnych laikowi, zdołał stworzyć sobie wyobrażenia o przyczynach chorób oraz o zmianach chorobowych, np. w apopleksji czy przy nowotworze mózgu, wyobrażenia, które do pewnego stopnia muszą być trafne, gdyż umożliwiają mu zrozumienie szczegółów obrazu chorobowego. Wobec zjawisk histerycznych zawodzi go jednak cała jego wiedza i wyszkolenie anatomicznofizjologiczne oraz patologiczne. Nie może zrozumieć histerii i sam stoi wobec niej jak laik, a to już całkiem nie odpowiada komuś tak bardzo poza tym zadufałemu w swojej wiedzy. Histerycy tracą więc jego sympatię, uważa ich za ludzi, którzy wykraczają przeciwko zasadom jego nauki, i spogląda na nich tak, jak prawowierny na heretyków; posądza ich o zdolność do najgorszych rzeczy, o przesadę i umyślne łudzenie, symulowanie  i karze ich brakiem zainteresowania.

              Doktor Breuer nie zasłużył jednak na ten zarzut w przypadku swojej pacjentki; chociaż więc nie umiał jej z początku pomóc, darzył ją sympatią i zainteresowaniem. Ułatwiały mu to prawdopodobnie nieprzeciętne cechy ducha i charakteru pacjentki, o których wspomina w opisanej   przez siebie historii jej choroby.

 

10

Pełna oddania obserwacja odkryła też wkrótce drogę, która umożliwiła niesienie pomocy. Otoczenie chorej zauważyło mianowicie, że w stanach wzburzenia z zamroczeniem (absence) mruczała zazwyczaj parę słów, które wydawały się ogniwem łańcucha psychicznego, zajmującego wówczas jej myśli. Lekarz, któremu te wyrazy przedstawiono, wprawił ją w rodzaj hipnozy i za każdym razem poddawał jej te słowa, chcąc tym skłonić ją do zawiązania wątku. Chora czyniła to  odtwarzała w ten sposób przed lekarzem te twory psychiczne, pod których panowaniem znajdowała się podczas swoich zamroczeń, z których zdradzała się przez owe pomrukiwane słowa.

              Były to głęboko smutne, czasem poetycko piękne fantazje, można by powiedzieć marzenia na jawie, których punktem wyjścia był zazwyczaj nastrój psychiczny dziewczyny u łoża chorego ojca. Kiedy chora opowiedziała pewną ilość fantazji, czuła się jakby wolna i wracała do normalnego życia psychicznego, co trwało parę godzin. Następnego dnia chora popadała jednak w ponowne zamroczenie, które usuwano w ten sam sposób, czyli przez wypowiedzenie ponownie stwarzanych fantazji.

              Odnosiło się silne wrażenie, że ten zmieniony stan świadomości, wyrażający się zamroczeniem, jest następ

 

11

stwem pobudzenia, spowodowanego tymi pełnymi emocji fantazjami. Sama pacjentka, która dziwnym trafem w tamtym okresie choroby mówiła i rozumiała tylko po angielsku, nazwała ten nowy sposób leczenia talking cure, bądź określała go żartobliwie chimery sweeping.

              Doktor Breuer wkrótce odkrył, że przez takie oczyszczanie duszy można osiągnąć jeszcze więcej, nie tylko przemijające usunięcie zawsze powracających psychicznych zamroczeń. Udawało się usunąć objawy chorobowe, jeżeli przy dużym wzruszeniu w stanie hipnozy chora przypominała sobie, w jakich okolicznościach objawy wystąpiły po raz pierwszy. “Było to podczas dużych upałów, a pacjentka bardzo cierpiała z pragnienia, ponieważ nagle nie była w stanie pić, nie mogąc przy tym podać powodu. Brała do ręki upragnioną szklankę wody i kiedy tylko przysuwała ją do ust, odpychała ją jak chory na wodowstręt, przy czym w widoczny sposób przez tych parę sekund była w stanie zamroczenia. Żywiła się tylko owocami, melonami itp., by złagodzić dręczące pragnienie. Kiedy stan taki trwał już około sześciu tygodni, zaczęła nagle podczas hipnozy wyrzekać na swoją angielską znajomą, której nie lubiła; opowiedziała później z widocznym wstrętem, jak odwiedziwszy raz Angielkę w jej pokoju, zobaczyła

 

12

jej małego psa, wstrętne stworzenie, pijące ze szklanki. Wówczas nic nie powiedziała, gdyż chciała być uprzejma, teraz jednak energicznie okazała utajoną dotąd irytację, po czym zażądała, by dano jej pić, z łatwością wypiła wielką ilość wody i ocknęła się z hipnozy ze szklanką przy ustach, niemożność picia zniknęła odtąd na zawsze.”[2]

              Proszę pozwolić, byśmy zatrzymali się przez chwilę przy tym doświadczeniu. Nikt jeszcze dotąd nie usunął objawu histerycznego takimi środkami i nikt nie wniknął tak głęboko w zrozumienie jego przyczyn. Z pewnością byłoby odkryciem brzemiennym w następstwa, gdyby sprawdziło się oczekiwania, że także inne a nawet większość objawów chorej powstało w ten sam sposób i w taki też sposób dałoby się je usunąć.

              Breuer nie szczędził trudu, by przekonać się o tym i planowo dociekać patogenezy innych, poważniejszych objawów chorobowych. I rzeczywiście było tak, bo prawie wszystkie objawy powstały w ten sposób, to znaczy jako pozostałości, osad przeżyć pełnych wzruszenia, które nazwaliśmy później “urazami psychicznymi”, a różnorodność objawów dała się wytłumaczyć związkiem z urazową sceną, która te objawy wywołała. Były one, jak mówimy, określone (determiniert)

 

13

przez te sceny, jako ich ślady pamięciowe, wobec czego nie były dowolnym ani zagadkowym tworem neurozy. Co do jednego nasze przekonanie nie sprawdziło się, mianowicie rzadko jedno przeżycie pozostawiło swój ślad w objawie, lecz zazwyczaj było to kilka urazów. Cały ten łańcuch wspomnień chorobotwórczych należało odtworzyć, w charakterystycznym wprawdzie, ale odwróconym porządku, to znaczy najpierw ostatnie, na koniec pierwsze, nie można było natomiast dotrzeć do pierwszego urazu, który zazwyczaj najbardziej obfitował w skutki, z pominięciem później powstałych urazów.

              Zapewne chcielibyście Państwo usłyszeć o innych, oprócz wodowstrętu, przykładach powstania histerycznych objawów. Przytoczę więc jeszcze nieliczne próbki. I tak opowiada Breuer, że zaburzenia wzroku pacjentki można było sprowadzić do tego rodzaju przyczyn, “pacjentka, siedząc ze łzami w oczach u łoża chorego ojca, została nagle zapytana, która jest godzina. Mając oczy pełne łez, widziała niewyraźnie, wysilała się, przysunęła wreszcie zegarek blisko oczu, przez co tarcza wydała się jej bardzo wielka (makropsja i strab. conv.). Innym razem starała się stłumić łzy, by nie zobaczył ich chory ojciec.”[3] Wszystkie chorobotwór

 

14

cze wrażenia pochodziły z czasu, gdy pielęgnowała ojca. “Pewnego razu czuwała w nocy z wielką obawą o wysoko gorączkującego chorego, w dużym napięciu, bo oczekiwała chirurga z Wiednia do operacji. Matka oddaliła się na jakiś czas a Anna siedziała przy chorym, przewiesiwszy prawe ramię przez poręcz krzesła. Popadła w stan rozmarzenia i zobaczyła, jak do ściany zbliża się do chorego czarny wąż, by go ukąsić. (Jest prawdopodobne, że na łące za domem rzeczywiście było kilka węży, których już dawniej pacjentka się przestraszyła i posłużyły teraz za materiał do halucynacji). Chciała odpędzić zwierzę, była jednak jakby porażona; prawe ramię, przewieszone przez poręcz, było odrętwiałe, nieczułe i nieruchome; kiedy je obejrzała, palce zmieniły się w małe węże o trupich głowach (paznokcie). Usiłowała prawdopodobnie porażoną prawą ręką odpędzić węża, przez co pojawiło się pozbawienie czucia i porażenie jej wraz z wizją węży. Kiedy halucynacje minęły, chciała w lęku zmówić modlitwę, nie mogła jednak wysłowić się w żadnym języku, aż przypomniała sobie angielski wierszyk z lat dziecięcych, aby móc odtąd myśleć i modlić się tylko w tym języku.”[4]

              Kiedy pacjentka przypomniała sobie tę scenę podczas hipnozy, ustąpiło trwające od początku choroby

 

15

sztywne porażenie prawego ramienia i zakończono leczenie.

              Gdy po szeregu lat zacząłem stosować metodą doktora Breuera u swoich chorych, poczyniłem identyczne doświadczenia. Pewna czterdziestoletnia kobieta cierpiała na tik, dziwne mlaskanie, występujące przy każdej irytacji, czasem także bez wyraźnego powodu. Brało się ono z dwóch przeżyć, których wspólną cechą było to, że za każdym razem postanowiła nie robić hałasu, przy czym w obu, jakby z przekory, właśnie to mlaskanie przerywało ciszę; raz, kiedy z trudem zdołała uśpić swoje chore dziecko i powiedziała sobie, że musi się teraz zachowywać całkiem cicho, po raz drugi, gdy zaskoczyła ją burza, kiedy jechała z dziećmi powozem, i spłoszyły się konie a ona przede wszystkim chciała uniknąć wszelkiego hałasu, aby nie przestraszyć koni jeszcze bardziej.[5]

              Niechaj ten przykład posłuży za wiele innych, podanych w “Studiach nad histerią”.

              Jeżeli wolno mi uogólniać, co przy takim streszczeniu jak obecne jest nieuniknione, możemy dotychczasową wiedzę ująć w następującą formułę: chorzy na histerię cierpią przez reminiscencje. Ich objawy są pozostałościami i pomnikami pewnych

 

16

urazowych przeżyć; są niejako ich symbolami.

              Porównanie z innymi pomnikami, z innych dziedzin, ułatwi nam głębsze zrozumienie tej symboliki. Pomniki, którymi zdobimy nasze duże miasta, też są takimi symbolami. W Londynie przed jednym z największych dworców znajduje się bogato ozdobiona kolumna, zwana Charing Cross. W XII wieku jeden z Plantagenetów, który kazał przenieść do Westminster zwłoki swojej ukochanej królowej Eleonory, wznosił gotyckie krzyże w każdym miejscu, gdzie przystawano z trumną, a Charing Cross to ostatni pomnik, który miał przechować pamięć o tym żałobnym pochodzie. W innej okolicy miasta, niedaleko LondonBridge, można zobaczyć wysoką kolumnę z nowszych czasów, nazywaną krótko The Monument. Dzięki niej ma się przechować pamięć o wielkim pożarze, który w 1666 r. wybuchł w tamtej okolicy i zniszczył wielką część miasta. Pomniki te są więc symbolami, podobnie jak objawy histeryczne.

              Co jednak powiedzielibyście Państwo o mieszkańcu Londynu, który dziś jeszcze stałby pełen bólu przed pomnikiem królowej Eleonory zamiast z wymaganą przez dzisiejsze warunki gorliwością oddawać się swojej pracy, bądź też pamiętać o młodzieńczej miłości swojego serca? Nie mniej zdziwiłby nas ktoś, kto stojąc przed The Monument opłakiwałby pożogę drogiego miasta

 

17

które z tych zgliszcz podniosło się jeszcze świetniejsze. Podobnie do tych dwóch niepraktycznych londyńczyków zachowują się histerycy i wszyscy neurotycy; nie dość, że zachowują pamięć dawno minionych, bolesnych przeżyć, przywiązani są do nich emocjonalnie, nie mogą oderwać się od przeszłości i zaniedbują dla niej rzeczywistość i teraźniejszość. To przywiązanie życia psychicznego do urazów chorobotwórczych stanowi jedną z najważniejszych i praktycznie najdonioślejszych cech neurozy.

              Chętnie godzę się na zarzut, jaki Państwo zamierzacie teraz prawdopodobnie podnieść w odniesieniu do pacjentki doktora Breuera. Wszak wszystkie jej urazy pochodziły z czasu, gdy pielęgnowała chorego ojca, a objawy należy rozumieć jako pamięciowe znaki jego choroby i śmierci. Odpowiadają one żałobie, a przecież przywiązanie do pamięci zmarłego tak krótko po jego śmierci nie ma w sobie nic chorobliwego, jest raczej normalnym uczuciem. Sam przyznaję, że to przywiązanie do doznanych urazów psychicznych u pacjentki doktora Breuera nie jest wyraźne. Jednak w innych przypadkach, jak choćby w leczonym przeze mnie tiku, którego przyczyny miały  miejsce przed piętnastoma i dziesięcioma laty, przywiązanie do przeszłości ujawnia się bardzo wyraźnie, a i u pacjentki doktora Breuera

 

18

uwydatniłoby się z pewnością gdyby nie poddała się, w tak krótkim czasie po doznaniu urazów i powstaniu objawów, leczeniu katartycznemu.

              Omawialiśmy dotychczas jedynie stosunek histerycznych objawów do historii życia chorej. W dwóch dalszych momentach obserwacji Breuera dostajemy wskazówkę, jak pojmować powstanie choroby oraz powrót do zdrowia. Należy przede wszystkim zaznaczyć, że pacjentka Breuera prawie we wszystkich sytuacjach chorobowych musiała stłumić silne wzruszenie, nie dając mu ujścia przez odpowiednie przejawy emocji, słowa i czyny.

              We wspomnianym drobnym epizodzie z psem znajomej ze względu na nią stłumiła ona wszelkie przejawy silnego obrzydzenia; czuwając przy ojcu, stale się starała, by chory nie dostrzegł jej obawy i bólu. Kiedy odtwarzała później te same sceny przed swoim lekarzem, tłumione wcześniej wzruszenie wystąpiło ze szczególną gwałtownością, jak gdyby przechowało się aż do tego czasu. Objaw zaś, który po tej scenie pozostał, bardzo się potęgował w miarę zbliżania się do jego przyczyny i znikł po całkowitym wydobyciu jej. Z drugiej strony przekonaliśmy się, że przypomnienie sceny przez lekarza było bezskuteczne, jeżeli, jak czasami się zdarzało, przebiegało bez wzruszenia. Wynika z tego, że losy emocji,

 

19

którą można było sobie wyobrazić jako zmienną wielkość, były miarodajne tak dla zapadania na chorobę jak dla wyzdrowienia. Byliśmy zmuszeni przypuścić, iż choroba nastąpiła przez to, że normalne ujście dla wzruszenia powstałego w chorobotwórczej sytuacji, było zablokowane oraz, że istota choroby polegała na tym, że ów „uwięziony” afekt został nienormalnie zużytkowany. Istniał on nadal bądź jako trwałe obciążenie życia psychicznego i bywał wtedy źródłem ustawicznego podrażnienia, bądź też przeistaczał się w nienormalne unerwienia cielesne (względnie zahamowania), będące cielesnym objawem danego przypadku. Dla tej drugiej sytuacji przyjęliśmy nazwę przeistoczenia histerycznego (Hysterische Conversion). Pewna część naszego psychicznego pobudzenia przechodzi normalnie w unerwienie cielesne i jest tym, co nazywamy “wyrazem pobudzenia psychicznego”. Przeistoczenie histeryczne przedstawia się natomiast jako znaczna przesada tego wyrazu pobudzenia, jest intensywniejszym wyrazem pobudzenia niż normalny, wyrazem, który wszedł na niezwykłe tory. Rzecz ma się podobnie, jak z rzeką płynącą w dwóch korytach. Kiedy zatamuje się jedno z nich, w drugim z pewnością nastąpi przepełnienie.

              Z tego wszystkiego, jak widzimy, wyłania się czysto

 

20

psychologiczna teoria histerii, w której losy emocji zajmują naczelne miejsce. Drugie spostrzeżenie Breuera każe nam zaznaczyć, że stany świadomości mają wielkie znaczenie dla scharakteryzowania stanu chorobowego. U chorej Breuera oprócz stanu normalnego występowały najrozmaitsze inne stany psychiczne  brak przytomności, zamroczenie a także zmiany charakteru. W stanie normalnym nie wiedziała jednak nic ani o tych chorobotwórczych scenach, ani o ich związku z objawami choroby. Zapomniała o tych przeżyciach, a przynajmniej o tym związku. Kiedy wprowadziło się ją w stan hipnotyczny, wtedy po wielkim wysiłku, udawało się przypomnieć jej te sceny. Właśnie przez wysiłek przypomnienia usuwało się objawy. Byliśmy w wielkim kłopocie, mając wytłumaczyć ten fakt, gdyby nie wskazywały tu drogi doświadczenia zdobyte dzięki hipnotyzmowi. Przyzwyczailiśmy się bowiem przez badanie zjawisk hipnotycznych do zastanawiającego z początku faktu, że u tej samej osoby możemy odkryć kilka ugrupowań psychicznych, które istnieją obok siebie dość niezależnie, nic o sobie nawzajem nie wiedzą i mogą na zmianę tworzyć świadomość osoby. Tego rodzaju przypadki, nazywane „podwójną świadomością” (double conscience), występują czasem samorzutnie, tj. bez hipnozy. Przy tego rodzaju rozdwojeniu ten stan, który jest

 

21

stale powiązany ze świadomością, nazywamy stanem świadomym, natomiast oddzielony od świadomości stanem nieświadomym. W znanym zjawisku sugestii pohipnotycznej, polegającym na tym, że dane podczas hipnozy zlecenie jest później, w stanie normalnym, bezwarunkowo wypełniane, mamy doskonały przykład wpływu, jaki na naszą świadomość wywiera stan nieświadomy, co może służyć nam do zrozumienia powyższych doświadczeń w histerii. Breuer przypuszczał więc, że objawy histerii powstały w szczególnych stanach psychicznych, które nazwał hipnoidalnymi. Wzruszenia, powstałe podczas takich stanów hipnoidalnych, łatwo stają się chorobotwórcze, albowiem w tych stanach nie ma warunków dla normalnego przebiegu wzruszenia. Powstaje wówczas z niego produkt niezwykły, właśnie objaw chorobowy, który tkwi w normalnym stanie świadomości jak obce ciało, natomiast w świadomości ta hipnoidalna, chorobotwórcza sytuacja pozostaje nieznana. Tam, gdzie istnieje objaw, znajduje się zarazem amnezja, luka w pamięci; wypełnienie tej luki jest zarazem usunięciem warunków, które umożliwiły powstanie objawu.

              Obawiam się, że ta część mojego wykładu nie jest dość przejrzysta, proszę jednak o pobłażanie, bo idzie tu o poglądy nowe i trudne, które nie mogą być wiele

 

22

jaśniejsze, co jest zarazem dowodem, że w naszej wiedzy nie zaszliśmy jeszcze bardzo daleko.

              Przypuszczenia Breuera o stanach hipnoidalnych okazały się zresztą zbędne i komplikujące problem, są więc przez psychoanalizę porzucone. Wspomnę później trochę o wpływach i zdarzeniach, które jako warunki choroby odkryłem w miejscu owych stanów hipnoidalnych.

              Prawdopodobnie odnieśliście Państwo wrażenie, zresztą bardzo słuszne, że badania Breuera dały Wam niekompletną teorię i niezadowalające wyjaśnienie obserwowanych zjawisk; wykończone teorie nie spadają jednak z nieba i nie dowierzalibyście Państwo jeszcze bardziej, gdyby podał Wam ktoś kompletną i zaokrągloną teorię już na początku swych badań. Taka teoria byłaby niewątpliwie produktem jego spekulacji, nie owocem badań, prowadzonych bez żadnego uprzedniego założenia....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin