1997'1.pdf

(2703 KB) Pobierz
419233807 UNPDF
419233807.002.png
419233807.003.png
Gelendżika poleciała do Turcji, aby wziąć udział w
akcji gaszenia pożarów. Dla wielu komentatorów
stało się to oznaką prestiżowej porażki rosyjskie-
go biura Beriewa, które dysponując na południu,
w Taganrogu, trzema przeciwpożarowymi wodno-
samolotami Be-12P, przegrało z konkurentem
oddalonym o wiele tysięcy kilometrów. Warto do-
dać, że TANTK im. Beriewa było - obok minister-
stwa przemysłu obronnego -głównym sponsorem
wystawy, na którą zabrakło pieniędzy, np. OKB
Aleksiejewa z Niżnego Nowogrodu znanego z ekra-
nolotów Łun, Orlienok i innych. Również ich za-
brakło w Gelendżiku.
Tuż po powrocie z salonu lotniczego w Farnbo-
rough, wraz z wieloma innymi rosyjskimi dzienni-
karzami mogłem wybrać się na kolejną wystawę
lotniczą-tym razem dotyczącą lotnictwa morskie-
go, odbywającą się w czarnomorskim kurorcie
Gelendżik, położonym pomiędzy Krymem a Kau-
kazem. Organizatorzy zapewnili bezpłatny przelot
z Moskwy, co było silnym magnesem dla rosyjskich
redakcji, którym stale brakuje pieniędzy, ale nie
wystarczyło, by przyciągnąć dziennikarzy zagra-
nicznych. Gdy okazało się, że w Gelendżiku za-
braknie nie tylko największej zapowiadanej atrak-
cji - nowej łodzi latającej z TANTK Beriewa -
Be-200, ale także samolotów zachodnich: Bom-
bardier Canadair CL-415 i Shin Meiva, impreza
straciła dla nich wiele ze swej potencjalnej atrak-
cyjności. Mimo ponad rocznej promocji, którą pro-
wadzili główni organizatorzy wystawy: Aviaexport,
regionalne władze Gelendżika i kilka mniejszych
firm handlowych, nie udało się zachęcić zagranicz-
nych dziennikarzy i wystawców. Zbyt drogo, dale-
ko i niezbyt interesująco. A poza tym na południu
Rosji ciągle nie jest spokojnie...
Jeszcze na kilka dni przed otwarciem wysta-
wy, organizatorzy spodziewali się udziału kanadyj-
skiej łodzi latającej CL-415. Ta jednak zamiast do
Popis Kwoczura
W Gelendżiku okazało się, że organizatorom
nie sprzyja także pogoda. W dniu otwarcia impre-
zy, 24 września, padał deszcz, a niskie chmury
nie podniosły się przez pięć kolejnych dni. Najgor-
sza pogoda towarzyszyła głównym pokazom, więc
uległy one znacznemu skróceniu, a fotoreporte-
rzy nie mieli większych szans na zrobienie uda-
nych zdjęć.
A przecież już pierwszego dnia okazało się, że
jest co fotografować. Gdy tylko zniknął otwierają-
cy pokazy Mi-14 z rosyjską flagą, od strony morza
pojawił się w locie odwróconym czerwono-biały
Su-27 Anatolija Kwoczura (samoloty jego grupy ze
względu na sposób malowania nazywane są pa-
pugami). Po wykonaniu tradycyjnej, efektownej
wiązanki, Kwoczur postanowił zaszokować pu-
bliczność i zniżył lot tuż nad powierzchnię wody.
Widzowie zamiast nadlatującego samolotu ujrze-
li bryzgi wody, która wrzała pod wpływem gazów
wylotowych z silnika i zamieniała się w kłęby pary.
Wrażenie było piorunujące, ale kierujący pokaza-
mi, a także główny konstruktor OKB Suchoja, Mi-
chaił Simonow nie ukrywali swego niezadowole-
nia. Kwoczur już w Gelendżiku się nie pokazał...
Na konferencji prasowej Simonow oświadczył, że
pilot przekroczył minimalną wysokość lotu, co
mogło skończyć się katastrofą. Poprosił też dzien-
nikarzy o udostępnienie materiałów fotograficz-
nych i filmowych z przelotu, co miało pomóc w
rozprawie z Kwoczurem. Oczywiście trudno było
traktować słowa Simonowa poważnie, bo przecież
Kwoczur to zastępca naczelnika LII (Instytutu Ba-
dań w Locie) w Żukowskim.
W Gelendżiku pojawiły się również grupy akro-
bacyjne. Największą sensację wzbudzili Russkije
Witjazi, występujący po raz pierwszy po tragicz-
nej katastrofie w Wietnamie. Zarówno oni, jak i
Striżi, latali jedynie czwórkami, wykorzystując sa-
moloty z jednostek lotniczych rozmieszczonych
wokół Krasnodaru. Nie opłacało się przerzucać
Su-27 i MiGów-29 z odległej od Gelendżika Ku-
binki. Były również kolejne pokazy pilotażu indy-
widualnego. Na Su-33 latał Wiktor Pugaczow,
który startował z bardzo krótkiego pasa nadmor-
skiego lotniska. A na Su-27P w papuzich barwach,
po wcześniejszym skandalu, Anatolija Kwoczura
zastąpił W. A. Łogwinowski. Zainteresowanie wi-
dzów wzbudził też Aleksandr Gamajew, syn obla-
tywacza OKB Jakowlewa - Jurija, który zginął w
akcji gaszenia pożarów we Francji. Latał on na
dwumiejscowym MiGu-29UB.
Na Su-33 leci Wiktor Pugaczow
MIG-29K odlatuje do Żukowsklego
419233807.004.png
A-40 powraca na brzeg po zakończeniu pokazów
Nie latał, niestety, morski MiG-29K, pokazany
jedynie na wystawie naziemnej, ale za to z peł-
nym zestawem uzbrojenia. Samolot jeszcze przed
zakończeniem salonu odleciał do Żukowskiego,
gdzie ma zostać przygotowany do badań prowa-
dzonych w Achtubińsku. MiG-29K, który nie latał
przez ostatnie cztery lata, okazał się potrzebny
dla przyspieszenia prób wyposażenia, identyczne-
go z MiGiem-29M. Dla OKB MiG, nie mającego
pieniędzy na nowe prototypy, wykorzystanie
MiGa-29K okazało się jedynym wyjściem z trud-
nej sytuacji, gdy zainteresowanie MiGiem-29M
znowu wzrosło.
Z kolei A-40 stanowi przykład typowego dla
lotnictwa wojskowego Rosji paradoksu: 126 re-
kordów świata i... ani jednego zamówienia. Bra-
kuje pieniędzy na produkcję seryjną. A po sze-
ściu latach od pierwszej publicznej prezentacji
w Paryżu samolot zdążył się już nieco postarzeć,
choć nadal wyróżnia się czystą, ładną sylwetką i
wieloma nowoczesnymi rozwiązaniami konstruk-
cyjnymi. Dziś pojawiła się przed nim nowa szan-
sa. Być może pod nazwą Be-42 będzie produko-
wany w wersji poszukiwawczo-ratowniczej. Jego
generalny konstruktor Giennadij Panatow twier-
trów niewielkiej liczby pasażerów. Jeszcze pół roku
wcześniej był znany jedynie w postaci latającego
modelu i pełnowymiarowej makiety, a brak finan-
sowania nie dawał większych szans na zbudowa-
nie prototypu. Udało się go jednak wykonać dzię-
ki entuzjazmowi grupy pracowników TANTK im.
Beriewa. Dziś, gdy pojawiły się wreszcie szanse
oblotu prototypu, zainteresowanie Be-103 wyka-
zał dowódca lotnictwa rosyjskiej marynarki wojen-
nej Władimir Diejnek, ale trudno powiedzieć, czy
oznacza to realną możliwość zakupu samolotów.
TANTK im. Beriewa i wytwórnia w Irkucku kon-
tynuują prace nad swoim nowym wodnosamolo-
tem Be-200. Poza pierwszym prototypem do prób
naziemnych, powstają obecnie dwa kolejne do
prób w locie. Marketingowcy Beriewa twierdzą, że
Be-200 w wersji pasażerskiej i przeciwpożarowej
ma duże szanse na sprzedaż w Australii i Azji Po-
łudniowowschodniej. Jego atutem ma być zdol-
ność przemieszczenia nad miejsce pożaru aż 300
ton wody po jednokrotnym zatankowaniu paliwa.
W salonie uczestniczyły nie tylko duże wodno-
samoloty, ale także wiele mniejszych konstrukcji.
Największe zainteresowanie wzbudzała znakomi-
cie latająca replika wodnosamolotu z lat 30., po-
pularnego Sz-2, odtworzona przez grupę entuzja-
stów z Tiumenia. Firma Aeroprakt z Samary po-
kazała małą amfibie A-25, zbudowaną zgodnie z
międzynarodowymi przepisami lotniczymi. Latali
na niej piloci z rosyjskiej federacji lotnictwa lek-
kiego.
Małe lotnictwo repre-
zentowała m. in. wod-
na odmiana lekkiego
samolotu Szmiel
Śmigłowce nad wodą
Zdolność do gaszenia pożarów demonstrowa-
ły w Gelendżiku także śmigłowce Mi-26T i Ka-32P.
Mi-26T był wystawiany przez spółkę Roswertol
(Rostowskije wiertoliety), która uzyskała niedaw-
no wyłączność na ich sprzedaż. Firma dostarcza
śmigłowce ze znakiem Mi ministerstwu obrony
oraz ministerstwu do spraw sytuacji nadzwyczaj-
nych. Transportowy Mi-26T, wyposażony w spe-
cjalne zbiorniki w przedziale transportowym, ma-
newrując nad pożarem może zrzucić 20 ton wody
w ciągu 45 sekund. Powtórzenie całego cyklu z
nabraniem wody zabiera ok. 10 minut.
Ka-32P demonstrował jego producent - firma
Kamowa, która szczególnie przypominała nie-
dawną, rozpropagowaną w społeczeństwie akcję
śmigłowca, gdy zimą paliła się jedna z moskiew-
skich fabryk. Dzięki udziałowi Ka-32P, wykonują-
cego kilkadziesiąt cyklów gaszenia, z naborem
wody do zbiornika i jej zrzutem nad głównymi ogni-
skami pożaru, udało się go opanować i ugasić.
Inne śmigłowce, Mi-14PS i Ka-32T, demonstro-
wały swoje możliwości ratownicze, podnosząc z
wody rozbitków, przy czym ten pierwszy nie tylko
używał wciągarki, ale także lądował na wodzie,
gdzie zadziwiał widzów swoją zwrotnością. Firma
KonwersAwia pokazała swoją własną odmianę
śmigłowca Mi-14P, który także przeznaczony jest
dla ratowników morskich, a w szczególności jed-
nostek ministerstwa do spraw sytuacji nadzwy-
czajnych.
Do Gelendżika przyleciał także An-72P w barwach Ukrainy
Znakomicie spisująca
s/ę w powietrzu i na
wodzie replika wodno-
samolotu sprzed 60.
lat - Sz-2
Szara rzeczywistość
Inne pokazy były bardziej konwencjonalne, a
ich głównymi bohaterami były dwa znane już wcze-
śniej wodnosamoloty: A-40 Albatros i Be-12P. Za-
czynały się spuszczeniem maszyn na wodę, ma-
newrami na wodzie, startem i pokazami w powie-
trzu, a kończyły wodowaniem i powrotem na be-
tonowe nabrzeże. Samoloty latały pojedynczo i
parami, a Be-12 demonstrował także nabieranie
wody podczas międzywodowań i jej zrzut imitują-
cy gaszenie pożaru.
Be-12, skonstruowany ponad trzydzieści lat
temu, przeszedł niedawno głęboką modernizację.
Umożliwia ona szybką przebudowę wersji wojsko-
wej w przeciwpożarowy Be-12P. Rezultaty konwer-
sji mogła oglądać publiczność w Gelendżiku.
Be-12P szybko nabierał 5 ton i zrzucał ją nad wy-
branym punktem.
dzi, że nie istnieje inny, równie efektywny środek
prowadzenia akcji ratunkowej, gdy fala przekra-
cza 2 metry.
Trzecim pod względem znaczenia stał się w
Gelendżiku lekki wodnosamolot Be-103, przezna-
czony do przewozu na dystansie kilkuset kilome-
419233807.005.png
Akcja ratownicza
wykonywana
przez załogę
Ka-32T
Pomimo niewiarygodnych ograniczeń finanso-
wych, obecnie w Rosji kontynuowane są progra-
my rozwoju samolotów i śmigłowców wojskowych.
W każdej klasie sprzętu istnieje kilka konkuren-
cyjnych ofert przedstawianych przez przemysł lot-
niczy. Wojsko staje więc przed koniecznością trud-
nego wyboru.
MI-14P zmodyfi-
kowany przez fir-
mę KonwersAwia
Myśliwiec piątej generacji
Najważniejszy obecnie rosyjski samolot my-
śliwski, MiG MFI (inaczej 1-42 lub 1-44) nadal
stoi na ziemi, choć jego oblot był planowany na
rok 1991. Termin ten był kilkakrotnie przekłada-
ny. W grudniu 1994 samolot wykonał nawet pierw-
sze rozpędzania na pasie startowym w Żukow-
skim, ale dotąd nie oderwał się od ziemi.
Informacje o MFI są obecnie w Rosji bardzo
utajniane. Podczas salonu paryskiego w 1995 za-
stępca konstruktora generalnego OKB MiG Anato-
lij Biełoswiet zapowiedział, że firma stara się otrzy-
mać zgodę na pokazanie go w Żukowskim w sierp-
niu 1995. Wojsko nie zgodziło się jednak na pre-
zentację, choć samolot był do niej przygotowany i
stał przez cały czas w jednym z pobliskich hanga-
rów. Wydrukowano także komplet materiałów re-
klamowych. 21 marca 1996, w czasie konferencji
prasowej po oblocie samolotu treningowego
MiG-AT, dyrektor generalny MiG MAPO Władymir
Kuzmin powiedział, że przy zapewnieniu właściwe-
go finansowania MFI wystartuje za około sześć mie-
sięcy. Jednak najbardziej prawdopodobna jest inna
wersja: otóż Rosjanie w ogóle nie zamierzają wpro-
wadzać MiGa MFI do uzbrojenia. Jeszcze kilka lat
temu ocenili, że uruchomienie produkcji tak dro-
giego myśliwca przekracza możliwości osłabionej
gospodarki rosyjskiej i zamówili w kilku zespołach
konstrukcyjnych projekty nowych, prostszych i tań-
szych myśliwców piątej generacji.
Najbardziej zaawansowanym z tych projektów
jest Suchoj S-32, nad którym prace prowadzone
są intensywnie od 1991. Jest to samolot wielko-
ści Su-27, zbudowany w układzie kaczka, ze skrzy-
dłami o odwrotnym skosie i napędzany przez dwa
silniki turboodrzutowe z płaskimi ruchomymi dy-
szami. Usterzenie pionowe jest podwójne, silnie
nachylone do wewnątrz. Samolot otrzyma całko-
wicie nowy radar i uzbrojenie. Prototyp S-32 znaj-
duje się obecnie w budowie w zakładzie Suchoja
w Moskwie i powinien w 1997-98 wystartować do
pierwszego lotu.
Równolegle z S-32 trwa budowa lekkiego myśliw-
ca Suchoj S-55, który wywodzi się z projektu samo-
lotu szkolno-bojowego S-54. Zarówno jego układ ae-
rodynamiczny, jak i system uzbrojenia przypominają
samolot Su-35/Su-37. Napędem będzie jeden sil-
nik ze sterowanym wektorem ciągu, najprawdopo-
dobniej AL-41F z samolotu MiG 1-42.
Przy okazji tego projektu powróciło pytanie, czy
lepszy jest samolot myśliwski jednosilnikowy, czy
dwusilnikowy? Jeszcze parę lat temu rosyjskie
Wojenno-Wozdusznyje Siły- WWS zdecydowanie
opowiadały się za samolotami dwusilnikowymi,
które miałyby być bezpieczniejsze w służbie od
jednosilnikowych. Jedynie zespół Suchoja przez
cały czas forsował tezę, że zawsze gdy tylko jest
to możliwe (tzn. gdy jest do dyspozycji silnik o
dostatecznym ciągu) należy stosować układ jed-
nosilnikowy jako prostszy i tańszy w eksploatacji.
Pod wpływem względów ekonomicznych także
stanowisko WWS zaczęło się niedawno zmieniać
i prawdopodobne jest zamówienie S-55.
Rozpoczęcie wymiany parku samolotów tak-
tycznych w WWS Rosji jest obecnie planowane na
lata 2008-10, ale najprawdopodobniej ten termin
ulegnie przesunięciu poza rok 2010. Aby nie zmar-
nować wielu lat pracy nad samolotem MiG MFI, a
także doczekać się nowego myśliwca piątej ge-
Wodę zrzuca ogromny MI-26T
Co dalej?
Na wystawie pokazano też kilka interesujących
modeli i projektów. Oprócz znanych wcześniej,
chyba należących już do przeszłości, projektów
samolotu ZOP Be-26 i transportowego A-46 (wod-
nej wersji An-32), TANTK im. Beriewa pokazało
modele wielkich ekranoplanów Be-1200 i
Be-2500 - kontynuacji rozpoczętych jeszcze w la-
tach 60. w Taganrogu prac Roberta Bartiniego.
Ta sama firma opracowuje także projekt wieloza-
daniowego, dwusilnikowego wodnosamolotu Be-
112 Pelikan.
Z handlowego punktu widzenia jedynym suk-
cesem wystawy w Gelendżiku okazał się pasażer-
ski Be-12K, pokazywany już wielokrotnie wcze-
śniej i nie budzący dotąd większego zaintereso-
wania. Ta trzydziestoletnia konstrukcja, dzięki
zastosowaniu kanadyjskich silników Pratt & Whit-
ney, uzyskała jednak zupełnie nowe możliwości,
co zaowocowało podpisaniem umowy na jej licen-
cyjną produkcję w rumuńskim Braszowie. O kont-
rakcie zdecydowały bardzo niskie koszty budowy
rosyjskiego wodnosamolotu.
Wystawa w Gelendżiku, dla podniesienia ra-
cjonalności ekonomicznej została uzupełniona o
ekspozycję wyrobów miejscowego przemysłu, w
tym m. in. wina, które cieszyło się wielkim zainte-
resowaniem dziennikarzy. Niewiele to jednak po-
mogło, bo mimo 100 tysięcy zwiedzających i po-
nad 30 typów wystawionych samolotów i śmigłow-
ców, organizatorzy ponieśli straty idące w miliar-
dy rubli. Czy zatem jeszcze kiedyś wystawa zosta-
nie powtórzona? Zdaniem ministra przemysłu
obronnego, Zinowija Paka, jest to możliwe, ale pod
warunkiem uczestnictwa w niej znaczących firm
zagranicznych. Wówczas Gelendżik będzie miał
realne szanse na wejście do ekskluzywnego gro-
na miast-organizatorów wielkich międzynarodo-
wych pokazów lotniczych.
Tekst i zdjęcia:
JEFIM GORDON
Projekt ekranolotu
S-90-200 z OKB Suchoja
419233807.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin