Brenden Laila - Hannah 19 - Gra.pdf

(792 KB) Pobierz
655841982 UNPDF
LAILA BRENDEN
GRA
Rozdział 1
W blasku ognia gęste loki wydawały się jeszcze jaśniejsze, a gdy płomienie strzelały w
górę, oczy zyskiwały niezwykły blask. Syn właścicieli Rudningen był młody, ale wcześnie dojrzał.
Siedział teraz spokojnie naprzeciwko ojca, w ostatnich dniach jego twarz nabrała nowego wyrazu
powagi. Åshild wyraźnie to widziała. Jej syn podejmował właśnie decyzję. Matka siedziała przy
długim stole, cicha jak to tylko możliwe, i robiła na drutach. Czy do ostatecznej rozmowy dojdzie
jeszcze dziś wieczorem?
Ojciec i syn już zbyt długo obchodzili się w milczeniu, rzucając jeden drugiemu ponure
spojrzenia. Od jesieni, kiedy to Ole kazał synowi spakować swoje rzeczy i opuścić dwór, nastrój w
Rudningen był posępny. Nie pomogło, że Åshild starała się przemówić do Olego w sprawie Knuta i
nieustannie żądała od męża, by znalazł jakieś rozwiązanie. Ole postanowił, że chłopak powinien
wyjechać i upierał się szczególnie uporczywie, żeby się to stało jeszcze przed świętami. W ostatnim
tygodniu przypominał o tym przy każdym posiłku.
Na dworze mróz panował siarczysty, dwór pogrążony był w gęstych ciemnościach. Do
Wigilii został już tylko tydzień i Åshild nie mogła pojąć, że mąż ma sumienie wysyłać syna z domu
w tym czasie. Na Boga, co nim powoduje?
- Możesz sobie myśleć i mówić, co tylko chcesz, ale ja zostaję.
Słowa padały ciężkie, gniewne. Knut miał ten sam dobitny sposób mówienia co jego ojciec,
a dziś wieczorem to, że jest synem gospodarza z Rudningen, było szczególnie widoczne. Młody
dziedzic odłożył uprząż, którą naprawiał i wpatrywał się spokojnie w mężczyznę naprzeciwko.
Ojciec milczał. Srebrne guziki kamizelki połyskiwały, gdy pierś podnosiła się i opadała w oddechu,
a niebieski kolor koszuli podkreślał jeszcze surowość twarzy i uparty wyraz wokół ust.
Ole zwolna uniósł wzrok, oczy niewiele wyrażały, ale zanim zdążył odpowiedzieć, Knut
mówił dalej:
- Jak sobie poradzisz z robotą we dworze, skoro nie sypiasz po nocach, a dni są dla ciebie
jedną wielką udręką? Jeżeli uważasz, że ja się nie martwię o dwór, to bardzo się mylisz. Gdybym
teraz wyjechał, to większość pracy spadnie na Nilsa. A już w lesie on sobie sam rady nie da.
- Nie musisz się tak przejmować - uciął Ole. - Zrobimy wszystko bez twojej pomocy i...
- Tato, możesz protestować, jak chcesz, ale jeśli masz zamiar usunąć mnie z dworu, to
musiałbyś mnie stąd wynieść. Zostaję!
Knut wstał, wziął uprząż i nóż. Wkrótce pora spać, a on miał jeszcze do napisania bardzo
ważny list do Hannah. W sprawie, która niepokoi go od dłuższego czasu.
- Oczywiście, że zostajesz. - Åshild odetchnęła z ulgą, podziwiała spokój syna. - Niedługo
Boże Narodzenie, wystarczy że Hannah nie ma w domu.
- Od kiedy to baba i dzieciaki przejmują rządy we dworze? - Ole także wstał, ale nóż i
drewno, nad którym pracował, zostawił na podłodze. - Muszę wam przypominać, kto tutaj... ?
- Nie potrzebujesz nam niczego przypominać - po raz drugi tego wieczora Knut przerwał
swojemu ojcu.
- Ten spór ja już rozstrzygnąłem. Wolno mi, bo sam jestem jego stroną. Możesz mnie
wydziedziczyć, ale ja i tak się stąd nie ruszę.
Knut wyjął przybory do pisania i usiadł przy stole. Przysunął sobie lampę. Dziś wieczór
paliła się tylko jedna, toteż w kątach izby zalegał mrok. Jedynie ogień z kominka rzucał ciepłe
błyski na drewniane ściany, malowane w ludowy wzór szafy i drzwi.
Ole wstał z twarzą pociemniałą z gniewu. Nigdy jeszcze nikt mu się tak stanowczo nie
przeciwstawił. A teraz rodzony, jeszcze nie całkiem dorosły syn! Wściekłość i upokorzenie
odebrały mu mowę. Pulsowało mu w głowie. Przeczuwał, że narastający ból wkrótce sprawi, iż nie
będzie w stanie słowa wykrztusić. W ostatnich tygodniach ten ból nie dawał spokoju i Ole dobrze
wiedział, co Knut ma na myśli, mówiąc o bezsennych nocach. Tym razem trwało to już tak długo,
że Ole bliski był załamania. Nawet krople Flemminga przestały pomagać.
Walczył ze sobą. Knut dobrze wie, że ojciec nie użyje siły, by go usunąć z dworu. Co więc
w tej sytuacji znaczą jego słowa? Czyż nie są niczym unoszone wiatrem jesienne liście, pozbawione
wszelkiej wartości?
- Nie jest rozsądnie przeciwstawiać się własnemu ojcu, zapamiętaj to sobie. - Ole z sykiem
wypowiadał słowa, prawie nie poruszając wargami. Po chwili odwrócił się i zniknął w alkierzu.
Åshild siedziała bez ruchu z robótką na kolanach, wzburzona zachowaniem męża. Jej serce
przepełniała jednak radość, bo teraz już wiedziała, że Knut zostanie w domu i to sprawiało jej
wielką ulgę. Choć lekko nie będzie z dwoma uparciuchami pod jednym dachem.
Następnego ranka Ole nie przyszedł na śniadanie. Knut, Sebjørg Åshild i Nils jedli w
milczeniu i szybko skończyli. Ciężkie, zapowiadające śnieg chmury wisiały nad górami, w taki
dzień jak dzisiaj zacznie się ściemniać, zanim się porządnie rozwidni, myślała Åshild. Na szczęście
w Rudningen nie muszą oszczędzać na świecach.
Knut złożył ręce i podziękował Bogu za jedzenie, jakby to była najbardziej naturalna rzecz
na świecie. Choć nie siedział na miejscu ojca u szczytu stołu, wypełnił jego obowiązek, a nikt z
zebranych nie uznał, że to dziwne.
- Gdzie tata? - Sebjørg wstała i zaczęła sprzątać ze stołu.
- Miał coś do zrobienia w stolarni - odparła Åshild wymijająco. Ole tam właśnie uciekał,
gdy ból głowy stawał się szczególnie nieznośny. Chciał być sam. -Później zaniosę mu coś do
zjedzenia.
Knut ze śmiechem pociągnął siostrę za warkocze.
- Wkrótce będziesz mogła zamiatać włosami podłogę, nawet się nie schylając.
- Chyba ci przed świętami trochę te warkocze przystrzyżemy - wtrąciła Åshild. - A co z
tobą? - Spojrzała uważnie na syna. - Ty też potrzebujesz strzyżenia.
- Tak, tylko czekam, aż ktoś zacznie wywijać nade mną nożyczkami - roześmiał się Knut.
Zachowywał się swobodnie, jakby wczorajsza rozmowa z ojcem sprawiła mu ulgę.
- No to po podwieczorku urządzimy postrzyżyny - Åshild zastanawiała się, czy Ole będzie
w na tyle dobrej formie, by się do nich przyłączyć. W nocy chodził godzinami po izbie, tam i z
powrotem, tam i z powrotem. Uderzał głową o ścianę, ściskał rękami czaszkę, z jękiem opadał na
kolana. A ona nie mogła nic zrobić, żeby mu pomóc.
Zaniosła jedzenie do spiżarni. Nie wszystko, co planowała, zdążyła zrobić przed świętami,
ale zapasów mieli pod dostatkiem. Gospodyni chciała również w tym roku przygotować kilka
świątecznych koszyków dla biedniejszych mieszkańców wsi. Między innymi postanowiła zanieść
jedzenie Kai, ale w tajemnicy przed Åsmundem, który wszystko natychmiast wymieniłby na
wódkę.
- Mamo, czy mogę teraz skończyć rękawice dla Knuta? - Sebjørg nauczyła się robić
rękawice we wzory i w tajemnicy przygotowywała wigilijny prezent dla brata. Praca miała się ku
końcowi, więc Åshild dobrze rozumiała podniecenie małej.
- Możesz, ale najpierw pomóż mi przenieść skórzane okrycia do pralni. Trzeba je porządnie
wyczyścić.
Potem gospodyni w myślach wyliczała sobie, co jeszcze zostało do zrobienia: trzeba
wyprasować firanki i obrusy, wyczyścić lampy, wyszorować stoły. Wszystkie garnki i rondle muszą
być starannie wymyte i wypolerowane do połysku. Następnie będzie ozdabianie izby - trzeba
rozwiesić piękne kilimy, których używa się tylko w Boże Narodzenie. Wiele z nich ma motywy
biblijne, Åshild utkała je sama lub odziedziczyła po teściowej. Będą zdobić izbę do
Siedemdziesiątnicy. O tak, przed świętami naprawdę jest co robić. Wprawdzie cały dom został już
dokładnie wyszorowany od podłóg po sufity, ale przed samą Wigilią podłogę w izbie trzeba będzie
umyć jeszcze raz.
- Myślisz, że Hannah dostała już paczkę? - Sebjørg często wspominała siostrę, a teraz, przed
świętami, tęskniła za nią jeszcze bardziej. Zawsze podczas świątecznych przygotowań kręciła się
koło starszej siostry, a Hannah wymyślała przy pracy wesołe zabawy. Często śpiewały obie na całe
gardło przy zmywaniu lub zamiataniu podłogi. Czasem Hannah zadawala zagadki, które Sebjørg
musiała rozwiązywać, albo opowiadała jej ciekawe historie.
W tym roku sama muszę wymyślać sobie zagadki i historie - Sebjørg westchnęła ze
smutkiem. Ale jak nie ma z kim się tym dzielić, to nie jest takie zabawne.
Mama wciąż zajęta, Knut musi pracować za siebie i za tatę. Och, żeby tak Hannah mogła
spędzić święta w domu!
To niemożliwe do spełnienia marzenie stanowiło ratunek dla małej Sebjørg. Pracując,
wyobrażała sobie, że oto Hannah wjeżdża konno na dziedziniec, zeskakuje z siodła, a potem robi w
śniegu anioły. Wieczorami zaś siada na łóżku małej siostry i opowiada jej o życiu w Christianii, a w
dzień bawią się obie i w domu, i na dworze...
- Napalono w pralni! - zameldował Knut i poszedł do spichlerza po zamki oraz skoble do
drzwi. Ojciec miał zamiar wymienić je przed świętami, ale bóle głowy mu to uniemożliwiły. Knut
postanowił, że sam się tym zajmie, wiedział, że matkę to ucieszy.
Pracując, on także rozmyślał o Hannah. Siostra ma się z pewnością dobrze w Christianii,
powinna się jednak wystrzegać złych znajomości. Nie na wszystkich w stolicy można polegać. Miał
nadzieję, że Hannah potrafi krytycznie oceniać nowych znajomych. Latem oboje z siostrą pojadą do
Danii, już to postanowił. Jeśli ojciec nie da mu pieniędzy na podróż, zdobędzie je sam. I pojedzie,
tak czy tak.
Knut zauważył, że od jakiegoś czasu myśli i planuje bardzo samodzielnie, nie zastanawia
się, co ojciec powie. Pewnie rozczarowanie postawą Olego zrodziło w nim upór, a może to
przekonanie, że ciotka z Sørholm nigdy nie odmówiłaby mu gościny. Dopóki na świecie jest
miejsce, w którym może znaleźć schronienie, nie ustąpi.
W jakiś czas później Åshild zapukała ostrożnie do drzwi warsztatu stolarskiego. Wewnątrz
było tak cicho, że zastanawiała się, czy Ole czasem nie zasnął. Cichutko otworzyła i zajrzała do
środka. Ole siedział na stołku z głową wspartą na rękach. Kołysał się w przód i w tył, ale z jego ust
nie wydobywał się żaden dźwięk.
Ogarnęło ją współczucie i rozpacz, ale cóż mogła zrobić?
- Ole, może byś spróbował coś zjeść? - Åshild podeszła do męża i pogłaskała zgarbione
plecy. - Może to by ci trochę pomogło?
- Dziękuję. Zostaw koszyk. - Ole mówił z twarzą ukrytą w dłoniach, głos brzmiał głucho,
jakby się wydobywał z piwnicy.
- Zostaniesz tutaj, czy wolałbyś przejść do alkierza?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin