Apostołowie postępu.doc

(300 KB) Pobierz

 

Apostołowie postępu

 

Nie trzeba mieć na imię Anastazja i być wróżką, żeby przewidzieć, jak ciężki będzie 2005 rok dla Polski. Do głosu dojdą mugole i ciemne siły Mordoru zatryumfują. Po­konani i rozproszeni hobbici z lewicy pochowają się w swych domkach w oczekiwaniu na lepsze czasy. Wła­dza kleru wraz z głupotą klerykałów rozkwitną w całej peł­ni, a racjonalne myślenie zejdzie do podziemia.

Od czasu powołania pierwszej nadzwyczajnej komisji sejmowej w tzw. sprawie Rywina, czyli od grudnia 2002 roku, prawica przygotowuje grunt pod swoje niepodzielne rządy. A jeśli w dodatku prezydentem kraju zostaną Kaczyńscy, to kt0 wie, czy na gwałt nie trzeba będzie koń­czyć budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Wszak nadzieja matkuje głup­com...

Żebyśmy jednak zupełnie głupimi, w do­datku po szko­dzie, nie zostali, możemy już teraz, przed   wyborami, pójść po rozum do głowy.  Co prawda zwycięstwo PO, PiS i LPR jest już raczej prze­sądzone, jednak istnieje jeszcze szansa na dużą re­prezentację lewicy w przy­szłym Sejmie. Warunkiem jest zjednoczenie wszystkich postępowych  sił  i  partii w jedną koalicję i wysunię­cie jednego, postępowego pro­gramu. To pomysł wcale nie ory­ginalny, bo już SLD udowodniło, że w Katolandzie tylko jedna le­wica ma szansę na sukces. Utwo­rzenie nowej, prężnej organizacji przed wyborami zawsze wzbudza entuzjazm wyborców, także tych bezideowych, a o nich przecież chodzi najbar­dziej. W moim przekonaniu, Klub Parlamentarny Nowej Lewicy może liczyć na co najmniej 35 proc. miejsc w Sej­mie. Z taką siłą można będzie już od pierwszych dni pa­nowania Rokity, Kaczyńskich i Giertycha punktować posu­nięcia rządu i stworzyć widoczną przeciwwagę. Tym bar­dziej że obecnie gospodarka ma się wcale nieźle, a co do kompetencji przyszłego gabinetu Rokity, rodem głównie z dawnego AWS, można mieć wiele wątpliwości. Ministro­wie z LPR i PiS bardziej nawykli do modlitewnego rozmy­ślania na rekolekcjach niż do pracy u podstaw dla dobra innych ludzi, l nic dziwnego, gdyż ich właściwą, ziemską ojczyzną (poza tą w niebie) jest Watykan. Powróci więc hasło: może być biedna, byle była katolicka. Na to zaś zdro­wa substancja narodu powinna się obudzić i krzyknąć grom­ko: Non possumus\ Nie daję ekipie opusdeistów więcej niż dwa lata rządów, po czym nastąpią przyspieszone wy­bory, co w naszym kraju nie jest niczym nadzwyczajnym. Władzę przejmie Nowa Lewica (która do tego czasu zbije już kapitał polityczny) z zawsze chętnym PSL-em.

Są dwa warunki powodzenia tego scenariusza: wyra­zista ideowość nowo powstałej koalicji lewicowej i posia­danie przez nią mądrego, charyzmatycznego przywódcy. Z pewnością w nowej organizacji nie powinno być miej­sca dla skompromitowanych aferzystów i podejrzanych ka­rierowiczów, podszytych strachem przed czarną sutanną. Dość już mamy „ludzi lewicy" o mentalności służalczych ministrantów. Nie stawiajmy już nigdy krzyżyka przy na­zwisku, lecz przy człowieku - przy tym, co on sobą repre­zentuje. W przeciwnym wypadku znowu wygrają klęczący z paulinami, handlarze rodzimym bursztynem albo tacy, którzy chcą sobie załatwić stołki w NATO kosztem życia polskich żołnierzy na obczyźnie. Z własnego doświadczenia w kierowaniu RACJĄ wiem, że konieczne jest wprowa­dzenie w miarę ostrych, czytelnych kryteriów przy przyj­mowaniu członków. Także w pierwszych wiekach Kościo­ła - dopóki weryfikowano kandydatów do przyjęcia chrztu podczas kilku lat trwania katechumenatu, dopóty chrze­ścijanie świecili przykładem, a nowa religia wiernie trzy­mała się swoich ewangelicznych ideałów. Z drugiej stro­ny, niezwykle ważny jest światły przywódca. Dobry wódz gromadzi dobrą armię i prowadzi ją do zwycięstwa. Gdy­by Leszek Miller nie promował szemranego towarzycha, nie patronował bylejakości i nie ściągnął ze sobą do War­szawy ogona Pęczaków, Kaniewskich, Długoszów i Jagieł­łów - nie bylibyśmy dziś świadkami pogrzebu SLD. God­nych przywódców po lewej stronie - choć­by takich jak marszałek Ryszard Jarzembowski, senator prof. Ma­ria Szyszkowska czy poseł prof. Joanna Senyszyn - nie brakuje, ale nie­stety, póki co - są oni igno­rowani przez prawicowe media i seko-wani nawet przez wła­snych kole­gów z partii.

Wierzę, że Nowa Lewica (przepraszam Piotra Ikonowicza za zapożyczenie skądinąd świetnej nazwy) powstanie prę­dzej czy później, bo wy­musi to sama wola rządze­nia i układ sił. To jednak nie powinna być jedynie kwestia wiary, lecz wola postępowych elit, poparta zaan­gażowaniem wyborców, czyli również naszym - antykle­rykałów. Jeśli chcemy mieć kiedykolwiek udział w rządze­niu Polską i uczynieniu z niej nowoczesnego, europejskie­go państwa świeckiego - musimy szerzyć nasze idee, zjed­nywać dla nich innych i edukować rodaków otumanio­nych kruchtowym kadzidłem. Redakcja „Faktów i Mitów" skupia wokół siebie prawdziwe elity społeczeństwa - lu­dzi mądrych i bezkompromisowych. Zamierzają oni budo­wać nową polską lewicę, a nasza gazeta będzie temu dziełu patronować. Potrzebne jest jednak zaangażowanie każdego Czytelnika „FiM". Wiem, jak wielu z Was czynnie głosi dobrą nowinę o walce z czarnym okupantem i pań­stwem wyznaniowym. Pożyczacie nasze pismo, kseruje­cie artykuły, roznosicie ulotki, przekonujecie do swoich ra­cji członków rodziny i sąsiadów. Owocem tego są nowe tysiące nawróconych, światłych obywateli. Odnotowuje­my to także w sprzedaży naszej gazety. Za to wszystko serdecznie Warn wszystkim dziękuję nowopolskim: Ojczy­zno zapłać! Jednak wobec ekspansji katoprawicy, zwłasz­cza w mediach, które - często nawet bezwiednie - pro­mują państwo wyznaniowe, kalekie, toczone przez paso­żytniczy kler, uzależnione od opatrzności katolickich bóstw - potrzebne jest nasze jeszcze większe zaangażowanie.

„Fakty i Mity" w 2005 roku przeznaczą wszelkie wol­ne środki na reklamę. Już od następnego numeru będzie­my, za wyjątkiem czterech kolumn, ukazywać się w peł­nym kolorze, a od potowy roku planuję zwiększenie obję­tości gazety. W poprzednim i obecnym numerze dajemy Wam do ręki oręż - podwójną wkładkę, czyli „Poradnik antyklerykała" - będący kompendium wiedzy na temat odstępstw i nadużyć Kościoła rzymskokatolickiego. Chodź­cie z tym poradnikiem i nauczajcie, że bliski jest już ko­niec rządów klerykałów w Polsce. JONASZ

                               

                        

    

Zgłoś jeśli naruszono regulamin