Oko za oko.pdf

(1102 KB) Pobierz
Dawid Juraszek: Oko za oko RW2010
1
980930562.004.png
Dawid Juraszek: Oko za oko RW2010
DAWID JURASZEK
OKO ZA OKO
Wydawnictwo RW2010 Poznań 2012
Redakcja techniczna zespół RW2010
Copyright © Dawid Juraszek 2012
Okładka Copyright © Dawid Juraszek 2012
Aby powstał ten utwór, nie wycięto ani jednego drzewa.
Dział handlowy: www.marketing@rw2010
Zapraszamy do naszego serwisu: www.rw2010.p
Utwór bezpłatny,
z prawem do kopiowania i powielania, w niezmienionej formie i treści,
bez zgody na czerpanie korzyści majątkowych z jego udostępniania.
2
980930562.005.png 980930562.006.png 980930562.007.png
 
Dawid Juraszek: Oko za oko RW2010
N ie mogą ich panowie po prostu zdemontować?
– Ekspens zbyt wielki. Wysadzić najłatwiej i najszybciej.
– Może chociaż turbiny? Nie przydadzą się nikomu?
– Stara technologia. Zresztą tu i tak tylko o odzyskanie rzadkich metali chodzi.
– Zabytek...
Wszyscy troje opierali się o maskę dwuosobowego forda T-1000. Standardowy
matowoczarny lakier kabrioletu pozostawał chłodny nawet w skwarny dzień. Ku
krystalicznie błękitnemu niebu mierzyły wyniośle nieruchome sylwetki
aerogeneratorów.
– Na to musiałyby zostać postawione przed rokiem dwutysięcznym. Dziś to po
prostu przestarzały junk , zdatny tylko na przetop.
– Skoro tak musi być...
– Przecież sami się do nas zgłosiliście.
– Pan wie, że z musu. Komisja dała na rozbiórkę dwa lata, my mogliśmy tylko
wybrać pasujący nam termin, bo inaczej koniec ulgi rolnej. No to wybraliśmy.
– Zarabialiście jakoś na nich?
– A widzi pan tu gdzieś linie przesyłowe? Kiedyś wzdłuż każdej ulicy ciągnęły
się takie kable na słupach, a teraz nic. Od lat działała tylko jedna turbina, wykręcała
akurat tyle, żeby zasilać te ich światełka ostrzegawcze...
So ?
– Pan za młody jest, nie zrozumie...
Ekipa zakładająca ładunki dała sygnał, że zadanie zostało wykonane. Żółte
owerole zaczęły wracać na drogę po drugiej stronie pola, szukając schronienia pośród
czerniącego się tam w oczekiwaniu na swoją kolej ciężkiego sprzętu.
– Kasia, Tomek, załóżcie. – Protazy wyjął nauszniki z teczki i podał
małżeństwu. Odkąd rozbierając jedną z farm wiatrowych na Jurze, omal nie został
3
980930562.001.png
 
Dawid Juraszek: Oko za oko RW2010
podany do sądu przez nerwowego klienta o nazbyt wrażliwym słuchu, nie rozstawał
się z kilkoma parami. – Przydadzą się.
Skinęli w podzięce głowami. Kiedy odwrócili wzrok ku skazanym na zagładę
turbinom, dyskretnie przyjrzał się farmerom kątem oka. On wyglądał na jakieś sto lat,
ona, być może dzięki makijażowi, na nieco mniej. W młodości mogli być świadkami
budowy beskidzkich elektrowni wiatrowych. Jeśli tak, musieli jeszcze pamiętać
Kotlinę Żywiecką sprzed zalania. „Ludzie starej daty” – pomyślał, przeskakując
wzrokiem od ich oczu do dłoni. On miał szare tęczówki, ona brązowe, a mimo to
wymienili się obrączkami.
Cisza przed eksplozją zgęstniała, tylko ostatni działający wiatrak z
nieprzyjemnym szumem mieszał miarowo powietrze. Zdezelowane urządzenie mimo
wysiłków techników nie dało się unieruchomić, trwając w machinalnym uporze.
Nadaremno.
Pierwszy wybuch nie był ogłuszający, lecz nauczony doświadczeniem Protazy
błyskawicznie wetknął sobie palce w uszy. Kiedy błysnęły kolejne ładunki, powietrze
zadrżało. Jeden po drugim potężne słupy padały na trawę z metalicznym jękiem i
głuchym hukiem. Fala dźwiękowa pędziła ku pobliskim masywom Szyndzielni,
Stołowa i Cybernioka, niosąc ponurą wieść sterczącym na graniach aerogeneratorom,
by zaraz wrócić ponurym echem. „Na nie też przyjdzie kolej” – myślał Protazy,
przemykając wzrokiem po armii wiatraków stojących wciąż na baczność na
garbatych szczytach Beskidu Małego i Śląskiego. Ale to już nie nasz kontrakt...
Ostatni padł działający aerogenerator. Słup wykrzywił się kaleko, wirujące
wciąż bezpotrzebnie śmigło rąbnęło w grunt i wiatrak runął z finalnym łoskotem.
Gdyby nie wczorajszy deszcz, który zrosił świeżo zżęte pola, okolicę gęstą chmurą
spowiłby kurz. Protazy przypomniał sobie zeszłoroczną rozbiórkę farmy wiatrowej w
Darłowie i poczuł w ustach smak piachu.
– I to by było na tyle – westchnął Tomek, zdejmując nauszniki.
4
980930562.002.png
 
Dawid Juraszek: Oko za oko RW2010
– Taki młody już nie jestem – uśmiechnął się Protazy, chowając je do teczki. –
Chętnie posłucham. Zawsze warto wiedzieć więcej o klientach.
– Sentyment – odezwała się Kasia, patrząc na splądrowane pole agrykulturalno-
aerogeneracyjne. – Jako studenci patrzyliśmy, jak to wszystko się buduje...
Aha! – przyklasnął sam sobie Protazy.
– Tu się szło na wagary – wtrącił Tomek, przytulając żonę. – Modne to było
miejsce, że hej.
– Jak te śmigła wtedy pięknie lśniły w słońcu...
– A jak szumiały! Strach było pod tym siedzieć, człowiek miał wrażenie, że
zaraz się cała maszyneria rozleci!
– Ale wtedy wszyscy sobie wmawialiśmy, że tak właśnie brzmi nowy, wspaniały
świat...
– Wie pan, tu kiedyś było lotnisko – przerwał znów żonie Tomek. – Startowali
stąd najlepsi na świecie szybownicy...
– Szybownictwo to bardzo ekologiczny środek transportu – skinął głową
Protazy.
– Wszystkim było szkoda tej tradycji – podjęła Kasia – ale wszędzie się mówiło,
że farmy wiatrowe to przyszłość, że trzeba zadbać o planetę...
– Jedna wielka ściema! – Tomek zirytował się, jak gdyby otworzyła mu się rana
po jakimś dawno przegranym sporze. – Wie pan, ja wtedy jeszcze dużo po górach
chodziłem. Serce mi krwawiło, jak wycinali drzewa i ryli zbocza pod te turbiny. Ale
wszędzie była mowa, że będzie czysty prąd elektryczny, że trzeba iść z duchem
czasu, że krajobraz nawet zyska i takie tam... No to zagryzałem zęby i nic nie
mówiłem, choć człowiek pamiętał jeszcze opowieści rodziców i dziadków, jak to za
tamtych czasów zachwycano się kombinatami i fabrycznymi kominami, że niby tak
się lepszą przyszłość buduje...
5
980930562.003.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin