Do zboru Świadków Jehowy w Bochni.pdf

(240 KB) Pobierz
Do zboru Świadków Jehowy w Bochni
Informuję Was o mojej rezygnacji z członkostwa w organizacji Świadków Jehowy, której
nauki wszczepiane mi były 'od najwcześniejszego dzieciństwa' i z którą formalnie związany
byłem od mojego chrztu w 1992 r. Ci z Was, którzy mnie znają dłużej wiedzą dobrze, że nie
jestem skłonny do pochopnych, nieprzemyślanych działań. Wiecie również dobrze, że okres
mojego członkostwa w zborze (do wiosny 2005 r.) był okresem, w którym dałem się poznać
jako gorliwy i oddany Bogu chrześcijanin. Po dwóch latach od chrztu zostałem sługą
pomocniczym, po następnych dwóch starszym i sekretarzem zboru. W międzyczasie brałem
aktywny udział w budowie Sali Królestwa w Bochni, miałem też pewien udział w innych
przedsięwzięciach budowlanych Towarzystwa Strażnica jako członek RKB. Jako sługa
pomocniczy i starszy brałem udział w szeregu szkoleń w ramach Kursu Służby Królestwa,
powierzane mi były różne zadania w organizacji, z których starałem się wywiązać jak
najlepiej m.in. przemówienia na zgromadzeniach obwodowych i specjalnych. W zborze przez
kilka lat byłem nadzorcą Teokratycznej Szkoły Służby Kaznodziejskiej a potem
przewodniczyłem studium "Strażnicy". W żadnym wypadu nie piszę tego aby się
przechwalać, ale po to abyście zrozumieli, że skoro gotów byłem zrezygnować z tego
wszystkiego, to naprawdę musiałem mieć ważne powody. Jeżeli jesteście szczerzy, proszę
przeczytajcie uzasadnienie mojej decyzji.
Mój kryzys wiary w organizację i głoszone przez nią nauki rozpoczął się kilka lat temu.
Wszystko zaczęło się od 18-letniej Magdy, Świadka Jehowy z okolic Kluczborka, która
poważnie ucierpiała w wypadku drogowym, straciła dużo krwi i trafiła do szpitala. Mimo
szybkiej pomocy lekarskiej oraz sprawnego działania KŁS, Magda potrzebowała krwi.
Podane środki krwiozastępcze i EPO nie wystarczyły. Magda żyła jeszcze 2 dni, ale
odmawiała transfuzji i zmarła. Byłem tym wstrząśnięty i zacząłem się zastanawiać, czy na
pewno jest to wymaganie Boże, czy tylko ludzka interpretacja, niezgodna z Bożą intencją.
Wcześniej, kiedy zastanawiałem się nad jakimś problemem dotyczącym ludzkich zachowań,
a nie opisanym jakimś prawem biblijnym, myślałem: "A co Jezus uczyniłby w takiej sytuacji?".
Myśląc podobnie o tym co wydarzyło się w Kluczborku, przeanalizowałem wydarzenie z
życia Jezusa, kiedy kobieta cierpiąca od 12 lat na upływ krwi przyszła do Jezusa i została
uzdrowiona. Choć z punktu widzenia Prawa Mojżeszowego była nieczysta i nie wolno jej było
przebywać w tłumie osób cisnących się do Jezusa, aby ich nie zanieczyścić (Kapł. 15:25-27),
ona powodowana rozpaczą i wiarą przyszła do Jezusa i została uzdrowiona. Najbardziej
wzruszająca jest reakcja Jezusa: "Córko, wiara twoja uzdrowiła cię, idź w pokoju" (Łuk. 8:48,
Bw). Jezus jej nie potępił, ale wczuł się w jej położenie i pomógł jej. Czułem, że tego nam
brakuje.
Od tego wydarzenia, choć byłem dotąd 'etatowym' mówcą w zborze odnośnie krwi,
niechętnie przedstawiałem te punkty, a później wręcz prosiłem o zastępstwo lub nie
przydzielanie mi ich. Poczułem ogromny ciężar odpowiedzialności za dziesiątki moich braci,
którzy ufają temu, co dociera do nich najpierw w formie drukowanej, ale później jest
omawiane w zborze. Bracia przynosili swoje "Oświadczenia dla służby zdrowia" (potem
"Dyspozycje"), chcąc abym reprezentował ich w przypadku, gdyby znaleźli się w szpitalu i nie
mogli sami wyrazić sprzeciwu wobec transfuzji. Od momentu wypadku z Magdą czyniłem to
z coraz większymi oporami, aż w końcu sumienie nie pozwoliło mi tego robić.
Ale wciąż pozostawały słowa z Dziejów 15:28,29 oraz ich interpretacja Towarzystwa
Strażnica, która zdawała się wskazywać na zakaz transfuzji! Wcześniej, zanim moje
sumienie zostało poruszone, lojalnie trzymałem się wykładni Towarzystwa, sam idąc na
operację odbyłem trudną rozmowę z chirurgiem (zgodził się operować 'bez krwi', choć nie
zgadzał się z moim stanowiskiem), a w Izbie Przyjęć pozostawiłem potrzebne dokumenty,
zwalniające szpital od odpowiedzialności, gdybym zmarł wskutek nie podania krwi. Teraz
jednak przeżywałem ogromny dylemat moralny: pozostać lojalnym względem 'Prawa'
1
(wykładni Towarzystwa Strażnica) czy pójść za głosem sumienia? Obowiązkiem starszych
jest 'paść trzodę Bożą' (1 Piotra 5:2), czynić to z oddaniem, zgodnie z przykładem, jaki dał
nam Jezus 'dobry pasterz, który życie swoje dał za owce' (Jana 10:11). Popierając
stanowisko Towarzystwa Strażnica nie naśladowałbym Jezusa.
Zacząłem się zastanawiać, dlaczego inni chrześcijanie nie interpretują nakazu z Dziejów
15:28,29 tak jak Towarzystwo Strażnica; również Żydzi, którzy nadal trzymają się Prawa
Mojżeszowego nie zabraniają transfuzji krwi. Zacząłem szukać w różnych komentarzach
biblijnych wyjaśnień i to, co odkryłem całkowicie zburzyło mój wcześniejszy pogląd. Czy z
terminu 'powstrzymywać się' można wyciągnąć wniosek o całkowitym zakazie wszelkiego
użycia krwi? Użyty w tym miejscu gracki wyraz apekhomai oznacza dosłownie "trzymać się z
dala od". Jak to słowo używane jest w innych miejscach Biblii? W 1 Tym. 4:3 apostoł Paweł
ostrzegał przed pewnymi chrześcijanami "zabraniających zawierania związków małżeńskich,
nakazujących powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby były spożywane z
dziękczynieniem przez tych, którzy mają wiarę i dokładnie znają prawdę" (NŚ). Użyte w tym
miejscu słowo 'powstrzymywać się' ma względne zastosowanie, Pawłowi nie chodziło o to,
że ci judaizujący chrześcijanie nakazywali powstrzymywać się od wszystkich pokarmów,
które stworzył Bóg. Gdyby tak to odczytać, tym którzy literalnie trzymaliby się tych słów
groziłaby śmierć głodowa, gdyż wszystkie pokarmy stworzył Bóg. Tym ludziom z pewnością
chodziło o pewne określone pokarmy, niewątpliwie o te, które w Prawie Mojżeszowym
uważane były za nieczyste i których Żydzi nie spożywali. Podobne użycie tego słowa
znajdujemy w 1 Piotra 2:11, gdzie apostoł nakazuje chrześcijanom, aby 'się powstrzymywali
od cielesnych pragnień, które toczą bój przeciwko duszy'. I tutaj 'powstrzymywać się' nie ma
znaczenia absolutnego, bo oznaczałoby też konieczność powstrzymywania się od
wszystkich cielesnych pragnień (jedzenie, picie, odpoczynek, kontakty seksualne w obrębie
małżeństwa), a nie tylko od tych, które mogą być dla nas niebezpieczne (które toczą bój
przeciwko duszy). Tak więc użycie tego słowa nie musi wcale mieć znaczenia
bezwzględnego, wbrew temu co czytamy w książce "Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na
ziemi": "A zatem również nakaz 'powstrzymywania się od krwi' oznacza, że w ogóle nie
wolno wprowadzać jej do organizmu" (str. 216).
W jakim zatem kontekście użyte zostało to słowo w Dziejach 15:28,29? Te słowa są
konkluzją wcześniejszej dyskusji apostołów i starszych z Jeruzalem, dyskusji, której głównym
celem była odpowiedź na pytanie: czy chrześcijanie pochodzący z pogan mają przestrzegać
Prawo Mojżeszowe (werset 5) jak tego chcieli niektórzy chrześcijanie? Choć problem
wyniknął z kwestii obrzezania, to jak wynika z tego wersetu rozpatrywano stosunek
chrześcijan w ogóle do całego Prawa! Apostoł Piotr, przez którego poganie otrzymali
społeczność z Bogiem, nazwał Prawo 'jarzmem' a próby nakładania go na wierzących pogan
'wystawianiem Boga na próbę' (NŚ), 'kuszeniem Boga' (Bp). Jakub po wysłuchaniu
świadectw, że Bóg przyjął pogan ('znaki i cuda uczynił między poganami' werset 12, Bw)
mimo iż nie przestrzegali Prawa, przytoczył następnie proroctwa, które zapowiadały taki stan
rzeczy (wersety 16-18) i podsumowując stwierdził, że jedynym zaleceniem dla
nawracających się pogan miało być: "żeby się wstrzymywali od rzeczy splugawionych przez
bałwany, od nierządu, od tego co zadławione, i od krwi" (werset 20, Bw).
Co tak naprawdę oznaczał ten nakaz? W broszurze "Jak krew może ocalić twoje życie?"
napisano: "W rozporządzeniu tym sformułowano podstawowe normy etyczne" (str. 5). Gdyby
tak było, to z pewnością znalazłyby się w tym nakazie także nakaz powstrzymywania się od
mordowania, kradzieży, upijania się, składania fałszywego świadectwa i inne. Ale skoro ten
nakaz tego nie zawierał, to czym był dla pierwszych chrześcijan? Dla zrozumienia tej kwestii
kluczowe znaczenie ma werset 21: "Mojżesz bowiem od dawien dawna ma po miastach
takich, którzy go opowiadają, gdyż czyta się go w synagogach w każdy sabat" (Bw).
Poganie, stając się członkami zboru chrześcijańskiego musieli "stopić się" z wierzącymi
Żydami, (którzy mieli silne przywiązanie do Prawa i łączność z synagogą) aby powstał "nowy
człowiek", zgodnie z Efez. 2:11-16 (por. Jana 10:16). Jak widać z tego konfliktu nie było to
2
łatwe i nawet po wydaniu tego zalecenia zdarzały się w zborach niepokoje z tego powodu,
czego dowodem są choćby słowa z Galatów, rozdziały 3 i 4. Ten nakaz apostołów i
starszych z Jeruzalem miał być sposobem na łagodniejsze połączenie tych dwóch (Żydów i
pogan) w "jednego człowieka": z jednej strony poganie nie musieli przestrzegać Prawa
Mojżeszowego ale zostali zobowiązani do przestrzegania tych rzeczy niezbędnych.
Dlaczego właśnie tych? "Mojżesz bowiem od dawien dawna ma po miastach takich, którzy
go opowiadają, gdyż czyta się go w synagogach w każdy sabat"! Jakub przytoczył
(zachowując nawet kolejność!) wymagania jakie stawiane były obcym przybyszom, którzy
chcieli osiedlić się w Izraelu. W przeciwieństwie do prozelitów, którzy włączani byli do
społeczności Izraela i przestrzegali Prawa Mojżeszowego jak pozostali Izraelici, obcy
przybysze tego nie czynili. Dla zachowania pokojowego współżycia z otaczającymi ich
Izraelitami musieli się powstrzymywać od pewnych rzeczy, o których czytamy w 17 i 18
rozdziale księgi Kapłańskiej. I właśnie te rzeczy po kolei wymienił Jakub:
Kapł. 17:8,9 "ktokolwiek z domu izraelskiego albo z obcych przybyszów, którzy
mieszkają pośród nich, będzie składał ofiarę całopalną albo inną, a nie przyprowadzi
jej do wejścia do Namiotu Zgromadzenia, aby ją ofiarować Panu, mąż ten będzie
wytracony ze swego ludu" - "wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom"
Dzieje 15:29
Kapł. 17:10 "A ktokolwiek z domu izraelskiego albo z obcych przybyszów, którzy
mieszkają pośród nich, będzie spożywał jakąkolwiek krew, zwrócę swoje oblicze
przeciwko spożywającemu krew i wytracę go spośród jego ludu" - "wstrzymywać się
(...) od krwi" Dzieje 15:29
Kapł. 17:13,15 "Każdy kto z synów izraelskich i z obcych przybyszów mieszkających
pośród nich, upoluje zwierzę albo ptaka, które wolno jeść, niech wypuści jego krew i
przykryje ją ziemią (...) I każdy kto by jadł padlinę lub rozszarpane zwierzę, czy to
tubylec, czy obcy przybysz, wypierze swoje szaty i obmyje się wodą, i będzie
nieczysty do wieczora, a potem będzie czysty" - "wstrzymywać się (...) od tego co
zadławione" Dzieje 15:29
Kapł. 18:6-23 zawiera spis wynaturzonych praktyk seksualnych, a w wersecie 26
napisano: "nie czyńcie żadnej z tych wszystkich obrzydliwości, ani tubylec, ani obcy
przybysz mieszkający pośród was" - "wstrzymywać się (...) od nierządu" Dzieje 15:29
Kiedy chrześcijanin pochodzenia pogańskiego otrzymał nakaz, aby 'wstrzymywać się od krwi'
to rozumiał go tak, jak Żydzi czytający Kapł. 17:10 aby nie 'spożywać [czyli nie jeść]
jakiejkolwiek krwi'. Przyjęcie tego rozwiązania przyczyniło się do wygaszenia powstałych
napięć, ale czy wszyscy chrześcijanie, żyjący w różnych okresach historii i miejscach
geograficznych mieli czuć się zobowiązani do bezwzględnego przestrzegania wszystkich
zawartych w tym apostolskim dekrecie nakazów? Jeśli chodzi o wynaturzone praktyki
seksualne, każdy instynktownie czuje, że tak, co więcej Nowy Testament wyraźnie to
potwierdza w innych miejscach (Mat. 5:28, 1 Kor. 6:9,18, Efez. 5:3, Judy 7, Obj. 21:8). A co z
pozostałymi? W rozdziałach 8 i 10 listu 1 do Koryntian Paweł opisał problem spożywania
'mięsa, składanego w ofierze bałwanom' przez chrześcijan. Chodziło o posiłki
przygotowywane z mięsa, które było zabite na ofiarę w pogańskiej świątyni (1 Kor. 8:4;
10:25) oraz sprzedawanego do spożycia postronnym ludziom, w obrębie tej świątyni (1 Kor.
8:10). Paweł omawiając ten problem wykazał, że samo spożywanie mięsa, które poświęcono
bałwanom nie jest praktyką, którą należałoby potępić (1 Kor. 8:,4-8; 10:23-27). Czyjeś
sumienie mogło mu pozwalać na takie zachowanie i tutaj chrześcijanin nie łamał "Prawa
Chrystusowego". Problem zaczynał się dopiero wtedy, kiedy ktoś o słabszym sumieniu (np.
chrześcijanin pochodzenia żydowskiego lub były gorliwy czciciel bożków) zobaczył taką
sytuację i poczuł się zgorszony. Kierując się 'królewskim prawem' miłości chrześcijanin
powinien unikać sytuacji, w których mógłby kogoś 'o słabszym sumieniu' zgorszyć (1 Kor.
8:10-13; 10:28-30) Warto zauważyć, że w 1 Kor. 8:4 znalazło się greckie słowo eudolothutos
które dosłownie znaczy "[to co] ofiarowano bożkom". Dokładnie to samo słowo znajduje się w
Dziejach 15:29! Podana przez Pawła rada odnośnie spożywania mięsa ofiarowanego
3
bałwanom dowodzi, że nie traktował nakazu apostolskiego (z Dziejów 15:28,29) jako
obowiązującego "prawa", nie domagał się zwoływania 'komitetu sądowniczego' dla kogoś
obwinionego o nie powstrzymywanie się od tego co ofiarowano bożkom (eudolothutos). Aby
ukryć ten fakt to samo greckie słowo (eudolothutos) zostało w Przekładzie Nowego Świata
inaczej przetłumaczone w Dziejach 15:29 ("tego co ofiarowano bożkom"), a inaczej w 1 Kor.
8:4 ("pokarmów ofiarowanych bożkom"), co ma sugerować, że chodzi w tych wersetach o
zupełnie inną sytuację. Aby się przekonać, że tak nie jest wystarczy zajrzeć do
jakiegokolwiek greckiego tekstu Nowego Testamentu, np. "The Kingdom Interlinear
Translation of the Greek Scriptures" wydanego przez Towarzystwo Strażnica. Kiedy to
przemyślałem poczułem ogromna ulgę: moje sumienie dobrze mi podpowiadało, że zakaz
transfuzji krwi nie ma żadnych podstaw biblijnych! Co ciekawe, kiedy transfuzja krwi
upowszechniała się w medycynie, Towarzystwo Strażnica napisało o niej: "jest to wynalazek
mogący oddać ludzkości wielkie zasługi (...) Krew jednego zmarłego może ratować życie
kilkunastu umierającym. Ten jedynie wzgląd powinien już przekonać wszystkich do tego
rodzaju operacji, która w istocie swojej nie ma nic zdrożnego" ("Nowy Dzień" nr 3 z 1936 r.).
Mając tę wiedzę i mocne przekonanie o szkodliwości tej praktyki, propagowanej przez
Towarzystwo Strażnica, postanowiłem zrezygnować z funkcji starszego zboru. Nie była to
łatwa decyzja, kocham braci, te bogobojne i szczere osoby, lubiłem odwiedzać ich w domach
na wizytach pasterskich, współpracować w różnych gałęziach służby, przemawiać do nich,
aby ich zachęcać do dalszego bogobojnego życia. Wiedziałem jednak, że nie mogę dłużej
być współodpowiedzialny za propagowanie nauki, która nie tylko nie ma uzasadnienia
biblijnego, ale zniesławia Imię Boga, którego czcimy oraz przyczynia się do przedwczesnej
śmierci wielu osób. Nie chciałem być winny niczyjej krwi i dlatego w maju 2005 r.
poinformowałem współstarszych o mojej rezygnacji. Po ponad 9 latach usługiwania jako
starszy (plus 2 lata jako sługa pomocniczy) zaczął się nowy etap mojego chrześcijańskiego
biegu. Postanowiłem sprawdzić inne nauki Towarzystwa Strażnica, zaczynając od tej, która
teraz mnie najbardziej niepokoiła.
Wiele razy miałem przywilej przewodniczyć obchodom Pamiątki, wygłaszając
okolicznościowy wykład i pośrednicząc w przekazywaniu chleba i wina - symboli ciała i krwi
naszego Pana Jezusa Chrystusa. Zawsze wierzyłem, że jest to największy dostępny
przywilej i bardzo go ceniłem. Przygotowując się do wykładu nieraz zastanawiałem się,
dlaczego wszyscy Świadkowie Jehowy nie mogą uczestniczyć w tej uroczystości, ale są
tylko 'postronnymi obserwatorami'. Czytając regularnie od wielu lat Biblię czułem, że "coś tu
jest nie w porządku". Ale do pojawienia się kryzysu w związku z krwią, nie chciałem nawet
szukać innych wyjaśnień. Lojalnie trzymałem się wskazówek Towarzystwa Strażnica i tego
nauczałem. Kiedy jednak przekonałem się, że Towarzystwo Strażnica manipuluje Biblią dla
osiągnięcia własnych celów, znów postanowiłem zbadać tę sprawę. Także i tym razem efekt
moich poszukiwań był porażający, ale znowu przyniósł uspokojenie mojemu sumieniu. Dla
zrozumienia tej kwestii kluczowym było zrozumienie, że wśród chrześcijan Jezus nie
wprowadził "podziału klasowego": na chrześcijan 'namaszczonych duchem', tzw. pierwsze
owce, których ma być 144000 (mające nadzieję niebiańską) oraz na tzw. 'drugie owce',
których liczba nie została z góry ustalona (mające nadzieję ziemską). Dokonując analizy
kluczowych dla tego tematu fragmentów Biblii, ze zdumieniem odkryłem, że 'pierwszymi
owcami' byli literalni Żydzi, którzy uwierzyli w Jezusa; wyraźnie o tym świadczą takie teksty
jak: Mat. 10:6, Mat. 15:24, zaś 'drugimi owcami' mieli być wierzący z pogan. Zgodnie z wolą
Jezusa obie te grupy miały połączyć się w jedną trzodę, jak o tym czytamy w Jana 10:16.
Inne teksty biblijne wyraźnie potwierdzają taka argumentację: Jana 11:49-52, Rzym. 1:16, 1
Kor. 1:24 oraz nie pozostawiający cienia wątpliwości tekst z Efez. 2:11-16. Nieco dalej w
Efez. 4:4 czytamy: "Jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei ,
która należy do waszego powołania". Jaka to nadzieja? Najbardziej miarodajne są słowa
Pana z Jana 14:2,3: "W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym
wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce,
przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie ja jestem, i wy byli" (Bw). Także inne
4
wypowiedzi konsekwentnie to potwierdzają: "Przeto, bracia święci, współuczestnicy
powołania niebieskiego, zważcie na Jezusa, posłańca i arcykapłana naszego wyznania"
(Hebr. 3:1, Bw) oraz "Ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie
zachowane jest w niebie dla was" (1 Piotra 1:4, Bw). A więc jest tylko jedna nadzieja
niebiańska! Teraz zastanowiłem się nad słowami książki, którą studiowałem zaraz po
chrzcie: "Jednakże 'drugie owce' nie są przyjmowane do 'nowego przymierza' razem z
Izraelem duchowym ani nie są objęte 'przymierzem (...) co do królestwa', które Jezus zawarł
z ludźmi wybranymi do życia w niebie. Dlatego słusznie nie spożywają emblematów
Wieczerzy Pańskiej" ("Zjednoczeni w oddawaniu czci jedynemu prawdziwemu Bogu" str.
116).
Zaczęło do mnie docierać w jak fatalnym położeniu znajdują się ci, którzy sami
poświadczają, że nie są objęci nowym przymierzem. Nowe przymierze jest uroczystym
aktem prawnym, zawartym pomiędzy Bogiem a ludźmi i przypieczętowanym krwią
Chrystusa. O tym co jest celem tego przymierza mówi tekst z Hebr. 9:15: "I dlatego jest On
pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia
przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci którzy są powołani, otrzymali
obiecane dziedzictwo wieczne " (Bw). Jest to przymierze łaski, zawarte z inicjatywy Boga,
który za darmo (z łaski, bez żadnych zasług z naszej strony) usprawiedliwia każdą osobę,
która przejawia prawdziwą wiarę w Jezusa Chrystusa. Owo usprawiedliwienie ma charakter
prawny, Bóg osobę usprawiedliwioną (choć nadal grzeszną) uznaje za sprawiedliwą w
swoich oczach (Rzym. 3:24). Jest to stan jakiego nie moglibyśmy osiągnąć żadnymi
wysiłkami, uczynkami, pieniędzmi czy nawet złożeniem swego życia na ofiarę. Dzięki
usprawiedliwieniu "pokój mamy z Bogiem (...) chlubimy się nadzieją chwały Bożej" (Rzym.
5:1,2, Bw) oraz "będziemy przez niego zachowani od gniewu (...) zostaliśmy pojednani z
Bogiem (...) dostąpimy zbawienia przez życie jego" (Rzym. 9,10, Bw). Według Towarzystwa
Strażnica usprawiedliwionych jest tylko 144000 osób. A co z pozostałymi? Miliony Świadków
Jehowy przyznają, że ich nadzieja to życie wieczne i już dostępują przebaczania grzechów,
dzięki krwi Chrystusa. Ale jak ta nadzieja może być prawdziwa, skoro sami przyznają, że nie
są usprawiedliwieni?! Jak to jest możliwe, skoro w czasie Wieczerzy Pańskiej podaje się
tylko emblematy, bez spożywania ich, wbrew nakazowi Pana (Łuk. 22:19,20; Jana 6:54-56; 1
Kor. 11:23-26). Warte przytoczenia są słowa Pana wg relacji Mateusza: "Potem wziął kielich i
podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy; Albowiem to jest krew moja
nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów " (Mat.
26:27,28, Bw).
Na jakiej podstawie prawnej spodziewają się przebaczenia grzechów ci, którzy sami
twierdzą, że nie są objęci nowym przymierzem (ani tym bardziej starym) i nie spożywają
emblematów? Czy Biblia, a w szczególności Nowy Testament, mówią coś o 'trzeciej drodze',
o tym, że można być chrześcijaninem, dostępować na mocy przelanej krwi Chrystusa
przebaczania grzechów i być zbawionym, a mimo to nie być objętym nowym przymierzem?
Biblia nic nie uczy o takiej możliwości! Konsekwentnie uczy tylko o dwóch drogach (Mat.
7:13,14), o życiu wiecznym lub gniewie Bożym (Jana 3:36), o żyjących wg ciała i żyjących
wg Ducha (Rzym. 8:1-13) oraz o dzieciach Bożych i dzieciach Diabła (1 Jana 3:10). Nasza
chęć dostąpienia błogosławieństw nic nie znaczy, jeśli nie uczynimy tego na warunkach,
które ustalił sam Bóg. Przypomina to bardzo sytuację człowieka z przypowieści o uczcie
weselnej, który wprasza się na ucztę do króla, ale nie na jego warunkach, bo nie ma
właściwej szaty weselnej. Został przez króla surowo potraktowany i jest to ogromna
przestroga (Mat. 22:11-13). Kiedy zrozumiałem, że przez naukę Towarzystwa Strażnica
zostałem oddzielony od Boga, że przez tyle lat gorliwie głosiłem nauki, które utwierdzały
innych w przekonaniu, że nie są objęci nowym przymierzem i nie muszą być
usprawiedliwieni, aby być zbawieni - poczułem się oszukany i wykorzystany.
Prawdziwą pociechę znalazłem w Słowie Bożym, które będąc natchnionym przez Niego,
zawiera czyste i pewne orędzie. Studium Biblii (zwłaszcza ewangelii oraz listów do Rzymian i
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin