Wojna Aleksandryjska - Corpus Caesarianum.doc

(300 KB) Pobierz

CORPUS C^SARIANUM

WOJNA ALEKSANDRYJSKA

Edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl

Mail: historian@z.pl

Tłumaczenie i opracowanie:

-   Eugeniusz Konik

-   Wanda Nowosielska - Konikowa

Wstęp

Średniowieczne rękopisy dzieł Gajusza Cezara, określane przez filologów jako Corpus Caesarianum (Zbiór cezariański), obejmowały nie tylko dzieła bezsprzecznie jego autorstwa, jak Bellum Gallicum (Wojna gallicka) i Bellum cwile (Wojna domowa), ale także trzy niewielkie rozmiarami dziełka trzech, różniących się znacznie między sobą poziomem intelektualnym, wykształceniem oraz wyrobieniem literackrm, nieznanych z imienia autorów, które w okresie średniowiecza wszystkie przypisywano Gaju-szowi Cezarowi. Błąd ten wyniknął z braku zainteresowania Cezarem jako autorem już u schyłku starożytności, co doprowadziło w końcu do zupełnego o nim zapomnienia.

Niewiele też wiedział o tych trzech anonimowych autorach Gajusz Swetoniusz Trankwillus — który przed 120 r. n.e. wydał swoje dzieło zatytułowane De vita Caesarwn (Żywoty Cezarów) — jak to wynika z rozdziału tej pracy poświęconego Boskiemu Juliuszowi (Divus Julius, 56): „Pozostawił [Cezar — przyp. E.K.] także pamiętniki swoich czynów z wojny galickiej i domowej z Pompejuszem. Co do opisu wojen: w Aleksandrii, Afryce i w Hiszpanii, autorstwo ich jest niepewne. Jedni przypuszczają że są one dziełem Opiusza, inni — że Hircjusza, który uzupełnił ostatnią i nie dokończoną księgę pamiętników o wojnie galickiej" (przeł. J. Niemirska-Pliszczyńska).

Wspomniany Hircjusz w uzupełnionym przez siebie zakończeniu Wojny gallicMej Cezara podaje: „[...] podjąłem się wyjątkowo trudnego zadania: sprawozdanie naszego Cezara powiązałem sprawozdaniem nieporównywalnym z dawniejszymi i późniejszymi jego pismami, a jego ostatnie, nie dokończone dzieło [chodzi o Wojną domową — przyp. E.K.], doprowadziłem od czasu wojny w Aleksandrii do końca, wprawdzie nie wojny domowej, której kresu wcale nie widzimy, ale życia Cezara" (b. Gali. VIII, Praef. 2). W tym samym Wstępie (Praefatio) Hircjusz pisze: „[...] mnie nawet nie przypadło w udziale, żebym uczestniczył w wojnie aleksandryjskiej i afrykańskiej, chociaż przebieg tych wojen znany jest nam częściowo z opowiadań Cezara".

Jednak Hircjusz nie dokończył swej pracy, gdyż zginął na początku 43 r. p.n.e. pod Mutyną, w czasie wojny z Antoniuszem, i zadanie to wykonali trzej, już starożytnym nieznani z imienia autorzy.

Jeśli więc chodzi o autorstwo Wojny aleksandryjskiej, to pod uwagę można brać jedynie wypowiedź Swetoniusza, że jest ono niepewne, oraz oświadczenie Hircjusza, że nie brał udziału ani w wojnie aleksandryjskiej, ani w afrykańskiej i nie wspomina o tym, by je opisał. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak uznać, że autor Wojny aleksandryjskiej, który miał do dyspozycji bardzo dobre i dość wyczerpujące materiały źródłowe, jest anonimem.

Tytuł omawianego dzieła nie jest w pełni adekwatny do jego treści, ponieważ odnosi się tylko do pierwszych trzydziestu trzech rozdziałów; w dalszych ośmiu rozdziałach, to jest do czterdziestego pierwszego włącznie, traktuje on o działaniach wojennych na Wschodzie; w następnych sześciu rozdziałach, do czterdziestego siódmego włącznie, mamy opis działań wojennych w Illirii; z kolei siedemnaście rozdziałów, to jest do sześćdziesiątego czwartego włącznie, dotyczy wydarzeń w Hiszpanii Dalszej; wreszcie czternaście ostatnich rozdziałów, to jest do końcowego, siedemdziesiątego ósmego rozdziału, obejmuje kampanię na Wschodzie, osobiście przez Cezara dowodzoną oraz jego powrót do Italii.

Treść poszczególnych części omawianego dzieła przedstawia się następująco:

Działania wojenne w Aleksandrii i innych rejonach Egiptu

(rozdz. 1-33)

Opis Aleksandrii — wysiłki Cezara, by opanowaną przez niego część oddzielić od reszty miasta znajdującej się w rękach jego egipskich przeciwników i by zapewnić sobie bezpieczne dostawy — niebezpieczne dla Cezara zarządzenia nieprzyjaciół — obawy aleksandryjczyków, że Egipt może stać się rzymską prowincją — Arsynoe każe zabić Achillasą, a dowodzoną przez niego armię przekazuje Ganimedesowi — niespodziane skażenie wody w zajętej przez Cezara części miasta i zaniepokojenie z tego powodu

wśród żołnierzy — Cezar skutecznie zaradza zagrażającemu niebezpieczeństwu skażenia wody przez aleksandryjczyków — do Cezara przybywa XXXVII legion — morskie działania bojowe w pobliżu Chersonensus — aleksandryjczycy przygotowująnową flotą—bitwa morska w aleksandryjskim porcie

— bohaterska walka floty rodyjskiej — aleksandryjczycy przypuszczają atak na Faros oraz na groble, a także na jej drugi most — Cezar z trudem ratuje się przed utonięciem w morzu — Cezar odsyła aleksandryjczykom ich króla — bitwa morska w pobliżu Kanopus — bohaterska śmierć Eufranora, dowódcy floty rodyjskiej — pod Peluzjum przybywa Mitrydates Pergameński z posiłkami dla Cezara z Syrii i Cylicji—bitwa w Delcie Nilu—Cezar przybywa na odsiecz Mitrydatesowi Pergameńskiemu

— sytuacja w obozie królewskim — Cezar udaremnia królowi próbę zastawienia pułapki i przeprowadza ostateczny atak na obóz królewski — całkowita klęska króla i jego armii — król tonie podczas ucieczki w nurtach Nilu — tryumfalny powrót Cezara do Aleksandrii — aleksandryjczycy poddają się Cezarowi — Cezar osadza na tronie egipskim Kleopatrę wraz z jej najmłodszym bratem i zarazem mężem Ptolemeuszem XV.

Działania wojenne na Wschodzie (rozdz. 34-41)

Do Domicjusza Kalwinusa, namiestnika Azji, dochodzą wiadomości, że Farnaces zagarnął Armenię Mn. i Kappadocję — Domicjusz gromadzi wojsko pod Komanami i wyrusza do Armenii — pod Niko-polis dociera do niego wiadomość, by natychmiast wysłał posiłki Cezarowi do Egiptu — bitwa z Farna-cesem pod Nikopolis — bohaterska walka XXXVI legionu — klęska i odwrót Domicjusza — okrutna rozprawa zwycięskiego Farnacesa z ludnością Pontu.

Działania wojenne w lllirii (rozdz. 42-47)

Rozważne działania bojowe Kwintusa Kornificjusza — Oktawiusz zostaje pozbawiony floty — Gabi-niusz przybywa do lllirii i ponosi szereg porażek — wycofuje się wśród ciągłych walk do Salony i tu wkrótce z wycieńczenia umiera — Watyniusz gromadzi w Brundyzjum flotę i na jej czele rusza w pościg za Oktawiuszem — bitwa morska opodal wyspy Taurydy — pokonany Oktawiusz znajduje ratunek w ucieczce.

Działania wojenne w Hiszpanii Dalszej (rozdz. 48-64)

Wrzenie w prowincji przeciw jej namiestnikowi Kwintusowi Kassjuszowi Longinusowi — jego zabiegi, by zdobyć popularność wśród wojska — Longinus wymusza od ludności pieniądze dla siebie — otrzymuje od Cezara rozkaz przeprawienia się z wojskiem do Afryki — zamach na życie Longinusa w Kordubie

— Longinus krwawo rozprawia się ze spiskowcami — bunt legionów przeciw Longinusowi — Marcel-lus wodzem zbuntowanych oddziałów — Longinus wycofuje się do Ulii ścigany przez Marcellusa — król Bogudes przybywa z Afryki na pomoc Longinusowi — Lepidus przybywa jako mediator z Hiszpanii Bliższej — Longinus uzyskuje zgodę na bezpieczne wycofanie się — Longinus tonie razem ze swoim okrętem podczas burzy u ujścia Hiberusu.

Cezar osobiście prowadzi działania wojenne na Wschodzie

(rozdz. 65-78)

Cezar przybywa do Syrii i tu dochodzą go wieści o zamieszkach w Rzymie — postanawia jednak zaprowadzić porządek na Wschodzie przed powrotem do Rzymu — przybywa do Cylicji — przechodzi przez Kappadocję — zjawia się w Komanach — tu przebacza królowi Dejotarusowi i udaje się do Pontu—pertraktacje z Farnacesem, który czyni podstępne propozycje — Cezar je odrzuca—opis Żeli

— bitwa z Farnacesem — całkowita klęska Farnacesa — powrót Cezara przez Gallogrecję i Bitynię do prowincji Azji — Cezar rozstrzyga spory terytorialne—powrót Cezara do Italii.

Działania wojenne w Aleksandrii i w innych rejonach Egiptu

1.  Cezar, z chwilą wybuchu wojny w Aleksandrii, wezwał wszystką flotę z Rodos oraz Syrii i Cylicji; łuczników zażądał z Krety, a jazdy od króla Nabatejczyków1 Malchusa; kazał zewsząd dostarczać machiny miotające, przysyłać zboże, doprowadzać posiłki. Tymczasem dzięki robotom fortyfikacyjnym z każdym dniem rozrastały się umocnienia, a te wszystkie części miasta, które wydawały się słabiej zabezpieczone, zostały wyposażone w daszki ochronne i szopy minerskie; następnie przez wyłomy w budynkach2 przebijano się taranami do sąsiednich zabudowań i o ile zostały one albo powalone w gruzy, albo siłą zdobyte, o tyle posuwano umocnienia do przodu. Aleksandria jest w dużym stopniu zabezpieczona przed ogniem, gdyż budynki nie mają spojeń z drewnianych belek ani w ogóle drewna i trzymają się mocno dzięki murom oraz sklepieniom, a pokryte są tynkiem lub polepą3. Ponieważ miasto było podzielone na dwie części, Cezar dokładał jak najwięcej starań, aby za pomocą obwarowań i podsuniętych daszków ochronnych odciąć od reszty miasta ten jego skrawek, który był bardzo wąski, gdyż ograniczało go wciskające się od południa bagnisko ; miał przy tym na uwadze po pierwsze to, aby działania wojenne były podporządkowane jednemu dowództwu i planowi, a po drugie, aby można było pośpieszyć z pomocą zagrożonym oraz mieć zapewnione wsparcie z drugiej części miasta5, aby mieć pod dostatkiem wody i paszy, z których pierwszej nie miał wiele, drugiej nie miał wcale w zapasie; bagnisko zaś mogło obficie dostarczać zarówno wody, jak i paszy.

2.  Aleksandryjczycy6 również przystąpili do swoich działań bez ociągania się i zwlekania. Rozesłali bowiem na wszystkie strony, dokąd sięgały granice i zwierzchnictwo Egiptu, pełnomocników i agentów werbunkowych dla przeprowadzenia poboru wojska, zwieźli do miasta wielkie ilości broni oraz machin miotających i sprowadzili niezliczone mnóstwo zbrojnych. W mieście założono również bardzo wielkie warsztaty zbrojeniowe. Ponadto uzbrojono dorosłych niewolników; codzienne wyżywienie oraz żołd otrzymywali oni od majętniejszych właścicieli. Dzięki rozmieszczeniu wszędzie owej masy zbrojnych, aleksandryjczycy czuwali nawet nad odległymi partiami umocnień; kohorty weteranów, zwolnione od innych służb, trzymali w najludniejszych strefach miasta, aby mogli użyć świeżych sił jako pomocy, w jakiej tylko dzielnicy toczyły się walki. Wszystkie ulice i zaułki przegrodzili potrójną zaporą (była wzniesiona z czworokątnych ciosów kamiennych i miała nie mniej niż czterdzieści stóp8 wysokości), a te partie miasta, które znajdowały się niżej, umocnili bardzo wysokimi wieżami o dziesięciu kondygnacjach. Oprócz nich zbudowali inne, ruchome wieże o tyluż kondygnacjach i na podłożonych wałkach przemieszczali je za pomocą lin i zwierząt pociągowych prostymi ulicami, do jakiej tylko trzeba im było dzielnicy.

3. Miasto bardzo pracowite i nader zasobne dostarczało wszelakiego wyposażenia. Sami jego mieszkańcy, ludzie uzdolnieni i bardzo inteligentni, z taką zręcznością odtwarzali, co zobaczyli jak my to robimy, iż mogło się zdawać, że to właśnie nasi naśladowali ich prace; dokonywali także licznych usprawnień na własną rękę i w ten sposób jednocześnie swoich umocnień bronili, a naszym zagrażali. A ich przywódcy w taki sposób podjudzali na naradach i zgromadzeniach: lud rzymski przyzwyczaja się z wolna do zamiaru zagarnięcia naszego królestwa. Przed kilkoma laty w Egipcie stacjonował z wojskiem Aulus Gabiniusz9; tutaj właśnie szukał ratunku podczas swej ucieczki Pompejusz10, a teraz zjawił się z wojskiem Cezar i nawet śmierć Pompeju-sza nie przeszkodziła mu w zatrzymaniu się u nas. Królestwo stanie się rzymską prowincją jeśli nie przepędzi się Cezara; należy pośpieszyć się z tym, albowiem Cezar odcięty burzliwą o tej porze roku l pogodą nie będzie mógł otrzymać posiłków zza morza12.

4.  Tymczasem, jak już podano13, doszło do rozdźwięków między Achillasem14, który dowodził oddziałami weteranów15, a Arsynoą16, młodszą córką króla Ptolemeusza17, i kiedy jedno zastawiało zasadzki na drugie i samo chciało zagarnąć najwyższą władzę, Arsynoe dzięki swojemu wychowawcy, eunuchowi Ganimedesowi18, ubiegła Achillasa i kazała go zabić. Po jego zabój-

stwie sama bez współtowarzysza i opiekuna19 sprawowała całą władzej wojsko przekazała Gani-medesowi. Ten zaraz po objęciu dowództwa zwiększył szczodrość wobec żołnierzy; pozostałe swoje obowiązki pełnił równie gorliwie, jak poprzednio Achillas.

5.  Niemal cała Aleksandria jest pełna podkopów i ma ciągnące się od Nilu kanały, którymi sprowadza się wodę do prywatnych domów, ta zaś z upływem czasu z wolna osadza się i oczyszcza. Właściciele tych domów i ich służba korzystają z reguły z tej wody; albowiem ta woda, którą niesie Nil, jest tak błotnista i mętna, że wywołuje wiele rozmaitych chorób; ale pospólstwo i w ogóle wszystka ludność z konieczności poprzestaje na niej, ponieważ w całym mieście nie ma ani jednego źródła. Jednakże owa rzeka20 znajdowała się w tej części miasta, która była w rękach aleksandryjczyków. Okoliczność ta nasunęła Ganimedesowi pomysł, że będzie można odciąć naszych żołnierzy od wody; ci bowiem, porozdzielani według ulic do strzeżenia umocnień, korzystali z wody czerpanej z kanałów i ze studzien w prywatnych budynkach.

6.  Ganimedes, gdy pomysł ów został zatwierdzony, przystąpił do realizacji tego poważnego i trudnego zadania Istotnie, po zamknięciu podziemnych kanałów i po odcięciu tych wszystkich części miasta, które były w jego rękach, kazał przetaczać wielkie masy wody z morza za pomocą kół z czerpakami i innych odpowiednich urządzeń, wodę tę nieustannie przelewał ze swych wyżej położonych części miasta do niższej części zajętej przez Cezara. Z tej przyczyny w domach sąsiadujących z dzielnicą Ganimedesa zaczęto czerpać wodę nieco bardziej słoną niż zwykle, co wywołało zdziwienie wśród ludzi, dlaczego tak się stało, jednakże niezbyt sami sobie dowierzali, ponieważ ludzie z dzielnic jeszcze niżej od nich położonych mówili, że woda, z której korzystają ma jakość i smak takie same, jak zawsze do tej pory; zaczęto więc masowo porównywać te wody między sobą i starano się przez kosztowanie rozpoznać, w jakim stopniu różniły się one od siebie. Ale po krótkim czasie nie można było w ogóle pić wody, która znajdowała się bliżej nieprzyjaciela, a woda z niższych rejonów okazała się znacznie gorsza w smaku i jeszcze bardziej słona

7.  Gdy w taki sposób zostały rozstrzygnięte wszelkie wątpliwości, wszystkich żołnierzy Cezara  ogarnął tak wielki  strach,  iż wydawało  się im,  że  znaleźli  się w  skrajnym niebezpieczeństwie; i kiedy jedni zarzucali Cezarowi, że zwleka z wydaniem rozkazu wsiadania na okręty, drudzy bardziej obawiali się tego, że nie będą mogli zataić przed aleksandryjczykami przygotowań do ucieczki, ponieważ znajdowali się w tak nieznacznej od nich odległości, że w razie natarcia i pościgu ze strony nieprzyjaciela nie uda się im wcale wycofać na okręty. Poza tym w zajętej przez Cezara części miasta przebywało wielkie mnóstwo mieszczan, których Cezar nie usunął z ich domostw, ponieważ oni dla pozoru udawali, że są mu wierni i stwarzali wrażenie, że zerwali ze swoimi pobratymcami; ale — moim zdaniem — gdyby utrzymywano, że aleksandryj-czycy ani nie są zdradliwi, ani nierozważni, to byłoby to czcze gadanie; kiedy bowiem ma się możność zapoznać równocześnie tak z tym ludem, jak i z jego charakterem, to wtedy nikt nie będzie mieć wątpliwości, że jest to rodzaj ludzki najbardziej skłonny do zdrady.

8.  Cezar pocieszaniem i dodawaniem otuchy starał się pomniejszyć strach swoich żołnierzy. Zaręczał bowiem, że po wykopaniu studzien będzie można trafić na słodką wodę, ponieważ wybrzeża morskie mają zgodnie z naturą żyły słodkiej wody. Jeśli nawet wybrzeże Egiptu swoimi właściwościami naturalnymi różniłoby się jakoś od wszystkich innych wybrzeży morskich, to przecież ze względu na to, że Rzymianie swobodnie władają na morzu, a nieprzyjaciele nie mają floty21, nic nie stanie naszym na przeszkodzie w tyra że będą wyprawiać się codziennie po wodę bądź z Paratonium22 po lewej stronie, bądź z wyspjr3 po prawej; niesprzyjajajse wiatry nigdy nie wykluczą tych rejsów biegnących w przeciwnych kierunkach. O ucieczce niech nie zamyślają nie tylko ci, którzy piastują pierwsze rangi, ale i ci, którzy o nic się nie troszczą prócz własnego życia Głównym teraz zadaniem jest wytrzymanie ataków nieprzyjacielskich na umocnienia; gdyby nasi opuścili je, nie mogliby dorównać nieprzyjacielowi ani pozycyjnie, ani liczebnie. Ponadto wiele czasu i trudu wymaga załadowanie się na okręty, zwłaszcza z łodzi; aleksandryjczycy przecież odznaczają się wielką ruchliwością oraz znajomością terenu i zabudowy. Szczególnie w razie zwycięstwa, rozzuchwaleni wyprzedzą naszych i zajmą wyżej położone pozycje oraz zabudowa-

nia i przez to uniemożliwią naszym ucieczkę na okręty. A zatem niech nasi zapomną o takim zamiarze, ale pomyślą o tym, że bez względu na wszystko muszą odnieść zwycięstwo.

9.  Po wygłoszeniu tych słów do żołnierzy i podniesieniu wszystkich na duchu polecił centurionom, ażeby poniechawszy innych robót, skupili uwagę na kopaniu studzien i nie przerywali tych prac ani na jedną chwilę, nawet w nocy. Wówczas wszyscy podjęli się tego zadania i, ze wzmożonym zapałem do pracy, w ciągu jednej nocy znaleźli wielką ilość słodkiej wody. Tak więc w ciągu krótkotrwałego trudu potrafili przeciwstawić się wymyślnym urządzeniom aleksandryjczyków i ich niezmiemym wysiłkom. Dwa dni później24 dobił do brzegów Afryki, nieco powyżej25 Aleksandrii, XXXVII legion, sformowany z wziętych do niewoli żołnierzy Pompejuszą, załadowany przez Domicjusza Kalwinusa26 na statki razem ze zbożem, uzbrojeniem, pociskami i machinami miotającymi. Statki te, wskutek dmącego nieustannie przez wiele dni południowo-wschodniego wiatru, nie mogły osiągnąć aleksandryjskiego portu; ale w tym rejonie są znakomite miejsca do zarzucania kotwic. Ponieważ statki te były już długo unieruchomione na morzu i załogom zaczął doskwierać brak pitnej wody, posłano pośpiesznym okrętem27 Cezarowi wiadomość o ich przybyciu.

10.  Cezar, aby samemu zadecydować, jakie — jego zdaniem — należałoby obecnie podjąć działania, wsiadł na okręt i całej flocie kazał płynąć za sobaj nie wziął ze sobą nikogo z naszych żołnierzy28, ponieważ nie chciał umocnień pozbawiać obrońców, gdyby musiał odpłynąć nieco dalej. Kiedy przybył do tego miejsca, które nosi nazwę Chersonensus , i wysadził na lad wioślarzy, by nabrali wody, niektórzy spośród nich ruszyli na grabież nieco dalej od okrętów i zostali schwytani przez nieprzyjacielskich jeźdźców. Ci dowiedzieli się od nich, że Cezar osobiście przybył z flotą i że na okrętach nie ma wcale żołnierzy. Dzięki tej wiadomości nabrali wiary, że los obdarzył ich znakomitą sposobnością do odniesienia sukcesu. Dlatego więc aleksandryj-czycy obsadzili piechotą morską wszystkie statki, jakie mieli gotowe do wypłynięcia, i zabiegli drogę powracającemu z flotą Cezarowi. On jednakże z dwóch powodów nie zamierzał podejmować walki w tym dniu: po pierwsze, nie miał w ogóle żołnierzy na okrętach, po drugie, działo się to wszystko po dziesiątej3  godzinie dnia i był zdania, że noc przysporzyłaby więcej pewności siebie nieprzyjaciołom, którzy mogli polegać na swojej znajomości warunków terenowych; odrzucał więc taką ostateczność, jak zagrzanie swoich do walki, ponieważ wszelkie tego rodzaju dodawanie otuchy w okolicznościach, gdy nie można dostrzec ani męstwa, ani tchórzostwa, nie jest dość skuteczne. Z tych powodów Cezar kazał wyciągnąć na ląd okręty, jakie tylko można było, w takim miejscu, gdzie —jak się spodziewał—nieprzyjaciele nie będą mogli podejść.

11.  Na prawym skrzydle Cezara, z dala od innych zajmował pozycję jeden z okrętów rodyj-skich31. Nieprzyjaciele dojrzawszy go nie potrafili się powstrzymać i cztery ich okręty z pokładami oraz wiele bez pokładów rzuciły się do ataku nań z wielką gwałtownością. Cezar został zmuszony do niesienia mu pomocy, by nie narazić się na haniebną porażkę w obliczu nieprzyjaciela, chociaż uważał, że gdyby coś gorszego tym Rodyjczykom się przydarzyło, to sobie na to zasłużyli. Bitwa rozgorzała i Rodyjczycy przejawili w niej wielką zajadłość; celowali oni — jak we wszystkich dotąd bitwach — w zręcznym manewrowaniu oraz męstwie, i w obecnej chwili też nie zawahali się wziąć na siebie całego ciężaru walki, aby nie zarzucono im, że to z ich własnej winy poniesiono klęskę. Dzięki temu bitwa zakończyła się nad wyraz pomyślnie. Jeden czterorzędowiec nieprzyjacielski został zdobyty, drugi zatopiono, dwa ogołocono z załogi; ponadto na innych okrętach wybito mnóstwo piechoty morskiej. Gdyby noc nie przerwała bitwy, to Cezar zawładnąłby całą flotą nieprzyjacielską. Po napędzeniu strachu nieprzyjacielowi tą klęską Cezar, przy słabo wiejącym przeciwnym wietrze, sprowadził na linach swoimi zwycięskimi okrętami statki towarowe do Aleksandrii.

12.  Klęska ta do tego stopnia załamała aleksandryjczyków, zwłaszcza gdy zobaczyli, iż nie męstwem piechoty morskiej,  ale biegłością żeglarską marynarzy  zostali pokonani,  że stracili wiarę w to, aby mogli bronić się ze swoich zabudowań, nawet z tych, które wznieśli na wyżej położonych miejscach, i w obawie przed atakiem naszej floty na ląd, pobudowali umocnienia z wszelakiego —jakie mieli — drewna budulcowego. Ale skoro Ganimedes zapewnił ich na

zgromadzeniu, że on nie tylko zastąpi nowymi te okręty, które zostały postradane, ale nawet powiększy ich liczbę, wówczas aleksandryjczycy pełni nadziei i ufności przystąpili do naprawy starych okrętów i poświęcili się temu zadaniu ze wzmożoną uwagą i dbałością. I chociaż stracili w porcie32 i stoczniach więcej niż sto dziesięć okrętów wojennych, nie porzucili myśli o odbudowie swej floty. Zdawali sobie bowiem sprawę, że Cezar nie będzie mógł dowozić posiłków i zaopatrzenia, jeśli sami będą nad nim górować flotaj ponadto owi mieszkańcy nadmorskiego miasta i wybrzeża, którzy jako żeglarze od dzieciństwa mieli na co dzień do czynienia z morzem, pragnęli wyciągnąć korzyści ze swoich możliwości, jakie mieli dzięki warunkom naturalnym i przyrodzonym uzdolnieniom, zwłaszcza że pojmowali, ile potrafili dokonać za pomocą malutkich statków; przystąpili przeto z całym zapałem do budowy floty.

13.  U wszystkich ujść Nilu były rozstawione okręty strażnicze dla ściągania opłat celnych. W tajnych dokach królewskich znajdowały się stare okręty, których od wielu lat nie używano do żeglugi. Aleksandryjczycy przystąpili do ich naprawy, a okręty strażnicze ściągnęli do Aleksandrii. Brakowało wioseł; zdejmowali więc dachy z portyków, gimnazjonów i budynków publicznych; łaty z nich posłużyły za wiosła; w jednym wypadku pomagała im wrodzona  pomysłowość,   w  innym  —  zapasy  nagromadzone  w  mieście.   Zresztą nie przygotowywali się do dalekiej żeglugi, ale widząc, że musi dojść do walki w samym porcie, dostosowywali się do wymagań bieżącej chwili. W ten sposób w ciągu kilku dni wystawili, wbrew wszelkim oczekiwaniom, dwadzieścia dwa czterorzędowce i pięć pięciorzędowców; do nich dołączyli wiele mniejszych statków bez pokładów i po wypróbowaniu zdatności każdego z nich przez wiosłowanie w obrębie portu obsadzili je doborowymi żołnierzami i pod każdym względem przygotowali się do walki. Cezar miał dziewięć okrętów rodyjskich (z dziesięciu wysłanych jeden podczas rejsu zatonął u egipskich wybrzeży), osiem pontyjskich, pięć licyjskich   i   dwanaście   z   Azji.   Między   nimi   było   sześć   pięciorzędowców,   dziesięć czterorzędowców, pozostałe nie osiągały tej wielkości i przeważnie nie miały pokładów. Jednakże Cezar po rozpoznaniu sił nieprzyjacielskich zaufał swoim żołnierzom i też gotował się do walki.

14. Kiedy już doszło do tego, że każda ze stron była pewna swoich sił, Cezar opłynął z flotą Faros i ustawił swoje okręty na wprost nieprzyjaciela: na prawym skrzydle rozmieścił okręty rodyjskie, a na lewym pontyjskie. Między nimi pozostawił przestrzeń na czterysta rzymskich kroków", którą uznał za wystarczającą do rozwinięcia szyku bojowego okrętów. Za tą linią rozlokował resztę okrętów jako rezerwę i dokładnie wskazał, za jaką jednostką pierwszej linii ma się każdy z rezerwowych posuwać i nieść pomoc. Również aleksandryjczycy wyprowadzili34 bez wahania swoją flotę i ustawili w szyku bojowym: na przedzie ustawili dwadzieścia dwa okręty, pozostałe zajmowały jako rezerwa drugą linię. Ponadto wzięli ze sobą wielką liczbę  mniejszych  statków  z  zapalającymi  pociskami  oraz  łatwopalnymi materiałami, aby już samo ich mnóstwo, a także wrzawa i ogień wywołały wśród naszych przerażenie. Pomiędzy obydwiema flotami rozciągała się mielizna z wąskim przejściem, należała do afrykańskiego terytorium — dlatego aleksandryjczycy twierdzą, że połowa Aleksandrii leży w Afryce   — i obie strony dość długo wyczekiwały, która z nich rozpocznie przeprawę tym przejściem, bo oczywiste było, że ci, którzy tam wejdą pierwsi, znajdą się w trudniejszym położeniu zarówno podczas rozwijania floty, jako też — gdyby przytrafiło się im większe nieszczęście — podczas odwrotu.

15.  Okrętami rodyjskimi dowodził Eufranor, którego ze względu na zalety oraz dzielność należy postawić na równi raczej z naszymi współrodakami niż z Grekami. Ze względu na powszechnie znaną jego wiedzę fachową oraz zalety charakteru Rodyjczycy wybrali go na naczelnego dowódcę floty. Kiedy on spostrzegł wahania Cezara, powiedział: „Przypuszczam Cezarze, iż obawiasz się, że jeśli odważysz się wejść z pierwszymi okrętami na te mielizny, to zostaniesz zmuszony do walki pierwej, nim zdołasz rozwinąć resztę floty. Na nas zdaj tę sprawę: my weźmiemy na siebie ciężar walki — i ty się na nas nie zawiedziesz — dopóki reszta okrętów się nie przeprawi. To, że nieprzyjaciel już dość długo puszy się na naszych oczach, wywołuje w nas rozgoryczenie i poczucie wielkiej hańby". Wtedy Cezar dodał mu otuchy i obsypał wszelkiego rodzaju pochwałami, a następnie dał sygnał do bitwy. Cztery okręty rodyjskie, które wypłynęły

poza mielizny, aleksandryjczycy okrążyli i zaatakowali. Wytrzymały one ten atak i rozwinęły się w szyku bojowym umiejętnie i sprawnie; wysoki poziom wyszkolenia bojowego Rodyjczyków przejawiał się w tym, że — przy nierównych liczebnie siłach — żaden z okrętów rodyjskich nie ustawił się bokiem do nieprzyjaciela, że wiosła żadnego z nich nie zostały zgruchotane, a ataki okrętów nieprzyjacielskich zawsze przyjmowały przodem. Tymczasem podpłynęły pozostałe okręty. Wówczas z powodu ciasnoty przejścia odstąpiono od owego mistrzowskiego manewrowania, a wynik całej bitwy zależał teraz od męstwa walczących. I doprawdy nie było nikogo w Aleksandrii, zarówno spośród naszych, jak i spośród mieszczan, kto zaprzątałby sobie głowę czy to robotami fortyfikacyjnymi, czy walką, ale każdy śpieszył na najwyższe dachy i zajmował każde dogodne miejsce, skąd miał możność patrzeć na widowisko, a przez modły i ofiary błagał bogów nieśmiertelnych o zwycięstwo dla swoich.

16.  A jednak następstwa tej bitwy nie byłyby bynajmniej takie same dla każdej ze stron. Jeśliby bowiem nasi zostali rozbici i pokonani, nie mieliby dokąd uciec ani na lądzie, ani na morzu, a jeśliby zwyciężyli, cała ich przyszłość pozostałaby też niepewna; natomiast aleksandryjczycy, gdyby ich okręty odniosły zwycięstwo, wszystko mieliby w swoich rękach, a jeśliby zostali pobici, mogliby jednak nadal próbować szczęścia. Wydawało się to przykre i bolesne zarazem, że los całej kampanii, a także ocalenie wszystkiego wojska zależy od boju toczonego przez niewielką garstkę żołnierzy; jeśliby któryś z nich upadł na duchu i osłabł w męstwie, pozostali też musieliby ulec, gdyż nie mogliby walczyć nawet o samych siebie. Cezar częstokroć wyjaśniał w minionych dniach swoim żołnierzom to wszystko po to, by zdawali sobie sprawę z tego, że im powierzono ocalenie wszystkich. Każdy więc, kto odprowadzał swego współtowarzysza z namiotu, przyjaciela czy znajomego, zaklinał go, aby nie zawiódł oczekiwań jego i tych wszystkich, dzięki opinii których został wytypowany, by wziął udział w tej bitwie. Toteż nasi walczyli z takim zapałem, że aleksandryjczykom, chociaż to ludzie zżyci z morzem i obeznani z żeglarstwem, nie pomogła fachowa biegłość i umiejętność ani nie przydała się liczebna przewaga w statkach, ani też ich żołnierze, których jako najdzielniejszych wybrali spośród ogromnego mnóstwa, nie mogli naszym dorównać w męstwie. W bitwie tej nasi wzięli do niewoli jeden pięciorzędowiec i jeden dwurzędowiec razem z żołnierzami i wioślarzami, trzy okręty zatopili, przy czym wszystkie nasze okręty pozostały bez uszczerbku. Reszta okrętów przeciwnika uciekła do znajdującego się w pobliżu miasta; tam aleksandryjczycy bronili się ze stanowisk na grobli i przyległych budynków i nie pozwalali naszym podejść bliżej.

17.  Aby podobne zdarzenia nie mogły się więcej powtórzyć, Cezar postanowił za wszelką cenę opanować wyspę36 oraz wiodącą do niej groblę. A ponieważ znaczna część jego robót fortyfikacyjnych w mieście została ukończona, był pewny, że będzie mógł jednocześnie uderzyć i na wyspę i na miasto. Po powzięciu tego planu wsadził na mniejsze statki i łodzie dziesięć kohort legionistów, ponadto wyborowych lekkozbrojnych żołnierzy, a spośród jeźdźców gallic-kich tylko tych, których uznał za najodpowiedniejszych37; w celu rozdzielenia nieprzyjacielskich sił zaatakował krytymi okrętami drugą część wyspy, obiecując wysokie nagrody temu, kto pierwszy zdobędzie wyspę. Obrońcy Faros wytrzymali to pierwsze natarcie naszych, walczyli bowiem równocześnie z dachów zabudowań, a także z orężem w ręku bronili brzegu, który z powodu stromizny nie był dla naszych łatwo dostępny, a z łodzi i pięciu okrętów wojennych bronili zręcznie i umiejętnie wąskiego przejścia. Ale gdy tylko garstka naszych, po rozpoznaniu terenu i wymacaniu brodów, stanęła na brzegu, a za nią podeszli inni i wspólnie zaatakowali na płaskim brzegu nieprzyjaciół, wszyscy farytanie rzucili się do ucieczki. Odpędzeni, poniechali obrony portu, przybili do brzegu i przy osiedlu szybko zeszli z okrętów na ląd, by bronić zabudowań.

18.  Ale także za tymi umocnieniami nie mogli się dłużej utrzymać, chociaż ich zabudowania, jeśli już porównuje się małe z dużym, swoją konstrukcją były dość podobne do zabudowań Aleksandrii, a ich wysokie i połączone ze sobą wieże zastępowały mur obronny; tymczasem nasi przybyli tu, nie mając ze sobą ani drabin, ani faszyn, ani tego wszystkiego, co jest niezbędne podczas oblężenia. Lecz strach pozbawia ludzi rozumu oraz rozwagi, a także poraża ich członki; podobnie stało się wtedy. Ci spośród nieprzyjaciół, którym wydawało się, że mogą sprostać

naszym na gładkiej równinie, wpadli w panikę z powodu ucieczki swoich. A gdy kilku z nich zostało zabitych, nie mieli odwagi utrzymać swoich stanowisk w budynkach na 30 stóp wysokich i skakali z grobli do morza, a odległość ośmiuset kroków rzymskich do miasta usiłowali przebyć wpław. Jednakże wielu z nich dostało się do niewoli lub zostało zabitych; ogółem liczba jeńców wyniosła sześć tysięcy38.

19.  Cezar zezwolił żołnierzom na grabież i kazał zburzyć zabudowania. Strażnicę przy moście znajdującym się bliżej Faros umocnił i osadził tam załogę39. Farytanie podczas ucieczki most ten opuścili; drugiego mostu, węższego i znajdującego się bliżej miasta bronili aleksandryjczycy. Ale następnego dnia40 Cezar w podobny sposób zaatakował i ten most,  ponieważ  widział,   że   zajęcie  ich  obu  położy  kres  wszelkiemu  wypływaniu nieprzyjacielskich okrętów z portu oraz niespodziewanym zbójeckim wypadom. I wkrótce ciężkimi pociskami miotanymi z okrętów, a także chmarą strzał odrzucił i zapędził do miasta tych nieprzyjaciół, którzy jako załoga trzymali to stanowisko, a na ląd wysadził około trzech kohort, bo nie można było więcej z powodu ciasnoty w tym miejscu; pozostałe odziały trzymały straż na okrętach. Następnie kazał umocnić most od strony nieprzyjaciela, a przestrzeń pod łukową konstrukcją przytrzymującą most, gdzie znajdował się przepust dla okrętów, wypełnił kamieniami i w ten sposób zatarasował. Po zakończeniu tych robót przy pierwszym moście żadna łódź nie mogła już tędy przepłynąć. Gdy zaś rozpoczęto roboty przy drugim moście, wtedy wszystkie siły aleksandryjczyków wypadły z miasta i zajęły pozycję  na  nieco   szerszej   przestrzeni   na  wprost   umocnień   mostu   i  jednocześnie nieprzyjaciele ustawili przy grobli statki, które zwykli byli wyprawiać popod mostami w celu  podpalania naszych  statków  transportowych.  Nasi  walczyli  z  mostu  i  grobli; aleksandryjczycy atakowali most z wolnej przestrzeni, która rozciągała się na wprost niego, a z okrętów groblę.

20.  Podczas gdy Cezar był zajęty tymi działaniami i dodawaniem otuchy żołnierzom, znaczna liczba wioślarzy oraz żołnierzy piechoty morskiej wypadła z naszych okrętów wojennych41 na groblę. Część z nich porwała chęć przyglądania się bitwie, część zaś — żądza walki. Przystąpili oni najpierw do odpędzenia nieprzyjacielskich statków od grobli kamieniami i pociskami z proc, i odnosiło się wrażenie, że gradem pocisków wiele zdziałali. Ale gdy po stronie ich nieosłoniętego boku4 garstka aleksandryjczyków odważyła się zejść z okrętów, nasi, jak pojawili się tu bez znaków bojowych, bez szyku i bez zastanowienia, tak samo zaczęli na oślep uciekać ku swoim okrętom. Aleksandryjczycy ośmieleni ich ucieczką coraz liczniej wypadali z okrętów i w tym zamieszaniu z jeszcze większą zajadłością ścigali naszych. Jednocześnie ci z naszych, którzy pozostali na okrętach, zaczęli pośpiesznie wciągać trapy i odbijać od grobli, aby nieprzyjaciele nie mogli zająć okrętów. Nasi żołnierze z tych trzech kohort stojących na moście i na przedzie grobli, którzy musieli wytrzymywać od czoła grad pocisków, gdy usłyszeli za sobą zgiełk i zobaczyli ucieczkę swoich, przerazili się zaistniałą sytuacją. W obawie, by nie zostali od tyłu okrążeni i nie odcięto im dostępu do okrętów i w ogóle możliwości odwrotu, porzucili rozpoczęte na moście roboty fortyfikacyjne i w szalonym pędzie puścili się do okrętów. Część z nich dopadłszy najbliższych okrętów utonęła razem z nimi z powodu przeciążenia ich nadmiarem żołnierzy, inna część się zatrzymała, ale gdy się zastanawiała, co należy czynić, została przez aleksandryjczyków wybita; niektórym dopisało szczęście, gdyż dotarli do gotowych do odpłynięcia okrętów i uszli cało; nieliczni, uniósłszy nad sobą tarcze (dla ochrony przed pociskami) z desperacką siłą woli dopłynęli do najbliższych okrętów.

21.  Cezar, jak długo to było możliwe, starał się przez dodawanie otuchy zatrzymać swoich przy  moście  i  umocnieniu,   ale   sam  też  znajdował   się  w  takim  samym jak  oni niebezpieczeństwie; gdy jednak spostrzegł, że wszyscy odstępują, również wycofał się na swój statek. Podążający w ślad za nim tłum żołnierzy wtargnął na statek i wskutek tego nie można było nim ani manewrować, ani odbić od brzegu. Cezar przeczuwając, że może nastąpić to, do czego rzeczywiście doszło, zeskoczył ze statku i wpław dotarł do stojących opodal43 okrętów.  Stąd słał na ratunek łodzie swoim walczącym w wodzie o życie żołnierzom i niektórych zdołał ocalić. Natomiast jego własny statek przeciążony masą żołnierzy razem z nimi zatonął. W bitwie tej Cezar stracił około czterystu legionistów i nieco więcej żołnierzy piechoty morskiej oraz wioślarzy44.

Aleksandryjczycy wzmocnili strażnicę przy moście silnymi obwarowaniami i licznymi machinami miotajajzymi, usunęli z morza pod łukiem mostu wrzucone kamienie i potem swobodnie korzystali z tego przepustu dla wyprawiania swoich statków.

22.  Żołnierze nasi byli do tego stopnia dalecy od popadania w przygnębienie z powodu tej porażki, że pełni zapału i podniecenia czynili znaczne postępy w zdobywaniu nieprzyjacielskich umocnień. W codziennych starciach, przy każdej nadarzaj ajsej się sposobności, gdy aleksandryjczycy rzucali się do ataku i dochodziło do walki wręcz, Cezar odnosił sukcesy dzięki najlepszym chęciom i żarliwemu zapałowi swoich żołnierzy45; wszystkim znane słowa zachęty Cezara nie mogły już bardziej oddziaływać ani na ich wysiłek przy robotach fortyfikacyjnych, ani na ich żądzę walki, gdyż raczej należało ich odstraszać i powstrzymywać od najbardziej ryzykownych starć, niż zachęcać do walki.

23.  Aleksandryjczycy widzieli, że sukcesy dodają Rzymianom sił, a porażki bodźca, a w tej wojnie — jak mogliśmy się domyślać — nie znali jakiejś trzeciej możliwości, dzięki której potrafiliby polepszyć swoje położenie. Wyprawili więc do Cezara posłów czy to nakłonieni przez przyjaciół króla , znajdujących się w obozie Cezara, czy też wskutek własnej, wcześniej podjętej decyzji zatwierdzonej przez króla za pośrednictwem potajemnych posłańców, z prośbą, aby uwolnił króla i pozwolił mu powrócić do swoich. Powiedzieli, że cały lud, przeniknięty odrazą do władzy królewskiej tymczasowo sprawowanej przez dziewczynę47, a także niezwykle okrutnym panoszeniem się Ganimedesa, jest gotów postępować tak, jak rozkaże król. Jeśli za sprawą króla uda się pozyskać zaufanie i przyjaźń Cezara, to żadne zagrożenie48 nie odstraszy i nie powstrzyma ludności przed poddaniem się Cezarowi.

24.  Chociaż Cezar dobrze poznał ten zdradziecki naród, który zawsze co innego ma na myśli, a co innego okazuje, to jednak uznał za celowe wyrazić zgodę na ich prośbę, ponieważ wierzył, że jeśli ich żądania odzwierciedlają w jakiś sposób ich nastroje, to uwolniony król dochowa mu wierności; jeśli natomiast—co bardziej odpowiadałoby charakterowi tego narodu

— chcieli mieć króla jako wodza do prowadzenia wojny, to dla niego będzie zaszczytniej i godniej toczyć wojnę przeciw królowi niż przeciw zgrai przybłędów i zbiegłych niewolników. Wobec tego zaczął monitować króla, aby zatroszczył się o odziedziczone po ojcu królestwo, aby miał wzgląd na pełne chwały miasto rodzinne, odrażająco przez ruiny i zgliszcza zeszpecone, aby przede wszystkim przywołał do opamiętania swoich poddanych, a w następstwie tego ocalił ich, aby dochował wierności ludowi rzymskiemu oraz jemu samemu, ponieważ on tak bardzo mu zaufał, że posyła go do uzbrojonych wrogów Rzymu; następnie ujął swoją prawicą prawicę chłopca, niczym dorosłego49, i zaczął się z nim żegnać. Ale król, wychowany według najbardziej obłudnych zasad, by nie odstawa! przecież charakterem od swego ludu, począł—ze swej strony

— z płaczem błagać Cezara, aby go nie odprawiał od siebie, nawet tron królewski nie jest dla niego tak miły, jak widok Cezara. Cezar, otarłszy łzy chłopca — sam nimi wzruszony — zapewnił go, że rychło będzie z nim razem, jeśli on rzeczywiście tak myśli, i odesłał go do swoich50. Tymczasem król, jak gdyby z klatki wypuszczony na wolność, z takim zapałem przystąpił do działań wojennych przeciw Cezarowi, że łzy, które tak wylewał podczas pożegnalnej rozmowy były — j ak się okazało — łzami radości. Wielu legatów, przyjaciół, centurionów i żołnierzy Cezara szczerze ubawiło się tym, że ów przewrotny chłopiec zadrwił z nadmiernej dobroci Cezara. Jak gdyby Cezar uczynił to rzeczywiście jedynie pod wpływem dobroci, a nie kierował się dalekowzrocznym planem!

25.  Aleksandryjczycy spostrzegli, że po przybraniu sobie nowego wodza sami nie stali się silniejsi, a Rzymianie nie osłabli; w dodatku było im bardzo przykro, że ich żołnierze pozwalali sobie na drwiny z młodocianego wieku oraz braku powagi króla. Widząc bezowocność wszystkich swoich działań i wobec rozchodzących się pogłosek, że do Cezara nadciągają drogą lądową znaczne posiłki z Syrii i Cylicji — wiadomość o tym jeszcze nie dotarła do uszu Cezara

— postanowili przechwycić transport żywności, który płynął morzem do naszych. W tym celu rozmieściwszy na czatach w dogodnych punktach nieopodal Kanopus51 statki gotowe do wyjścia w morze, zastawili zasadzkę na nasze okręty z dostawą. Gdy Cezar otrzymał o tym wiadomość,

kazał przygotować i uzbroić całą swoją flotę, a na jej czele postawił Tyberiusza Nerona52. W składzie tej floty popłynęły okręty rodyjskie, a z nimi Eufranor, bez którego nigdy nie odbyła się żadna bitwa morska i każda została szczęśliwie rozegrana. Ale los, który lubi sobie niekiedy zachować na trudniejsze do zniesienia chwile tych, których zazwyczaj wyróżniał licznymi dowodami łaski, teraz właśnie, jako ten odmieniony w porównaniu z dawniejszymi czasami, zaczął prześladować Eufranora. Kiedy nasze okręty podpłynęły pod Kanopus i obie floty, ustawione w szyku bojowym, starły się, Eufranor, zgodnie ze swoim wyczajem, pierwszy nawiązał bitwę nieprzyjacielski czterorzędowiec przedziurawił i zatopił. Ale gdy za daleko popłynął w ślad za ajbliższym okrętem nieprzyjacielskim, podczas gdy pozostałe okręty Cezara zbyt wolno posuwały się za Eufranorem, został okrążony przez aleksandryjczyków. Nikt z naszych nie pośpieszył mu z pomocą czy to dlatego, że wszystkim zdawało się, że z jego dzielnością i szczęściem wojennym sam sobie da radę, czy to dlatego, że sami obawiali się o siebie. I tak oto ten, który jako jedyny spośród wszystkich w tej bitwie znakomicie się sprawił, sam zginął razem ze swoim zwycięskim czterorzędowcem53.

26 Jeszcze na początku wojny aleksandryjskiej Cezar wysłał Mitrydatesa Pergameńskiego54 do Syrii i Cylicji w celu sprowadzenia posiłków. Był to człowiek znakomitego pochodzenia, u siebie w ojczyźnie znany z doświadczenia wojennego i męstwa, z Cezarem zaprzyjaźniony i cieszący się jego zaufaniem i szacunkiem. Dzięki jak najlepszej woli tamtejszych miast, a także dzięki własnej energii szybko zgromadził wielkie siły i orawie w tym czasie, drogą lądową łączącą Egipt z Syrią, nadciągnął z nimi pod Peluzjum  . Miasto owo, obsadzone silną załogą przez Achillasa — ze względu na dogodne warunki terenowe uważa się bowiem, że cały Egipt zabezpieczają, jak gdyby ryglami, od strony morza wyspa Faros, a od lądu Peluzjum — Mitrydates niespodziewanie okrążył wielkimi wojskami, po zaciętych walkach z liczną załogą, tego samego dnia56, w którym przybył, zarówno dzięki liczebności swego wojska — gdyż na miejsce rannych i wyczerpanych mógł posyłać świeże siły — jako też dzięki uporczywemu i wytrwałemu obleganiu, zdobył i osadził tam swoją załogę. Stąd, po pomyślnie stoczonej bitwie, pośpieszył ku Aleksandrii do Cezara. Dzięki autorytetowi,   jaki   zazwyczaj   towarzyszy   zwycięzcy,   uśmierzył   i   doprowadził   do przyjacielskich stosunków z Cezarem ludność wszystkich tych rejonów, przez które się posuwał57.

27 Niedaleko od Aleksandrii rozciąga się bardzo znana w tych okolicach kraina, zwana Deltą58; nazwę tę otrzymała od kształtu greckiej litery, na pewnym bowiem odcinku rzeka Nil rozwidla się na dwa koryta i, tworząc między nimi stopniowo rozszerzający się obszar, wpada do morza w bardzo odległych od siebie na wybrzeżu miejscach. Gdy król się dowiedział, że Mitrydates zbliża się do rejonu u nasady rozwidlenia Nilu, a zdawał sobie sprawę, że będzie on musiał przeprawić się przez rzekę, wysłał przeciw niemu znaczne siły, którymi —jak sądził — będzie mógł Mitrydatesa albo pokonać i zniszczyć, albo na pewno zatrzymać. Choć pragnął bardzo pokonać Mitrydatesa, to jednak uznał za wystarczające, jeśli go od Cezara odetnie i zatrzyma. Pierwsze oddziały królewskie, które miały możność przekroczyć w Delcie rzekę i zabiec drogę Mitrydatesowi, przystąpiły pośpiesznie do bitwy, aby pozbawić uczestnictwa w zwycięstwie oddziały posuwające się w ślad za nimi. Mitrydates, dzięki swej roztropności oraz dzięki brakowi rozwagi u aleksandryjczyków, wytrzymał ich natarcie w obozie obwarowanym z wielkim znawstwem, wedle naszego sposobu;     ale     gdy     spostrzegł,     że     przeciwnicy    podchodzą    do     obwarowań nieostrożnie i zuchwale, zarządził wypad ze wszystkich bram i zabił wielką ich liczbę. I gdyby reszta nieprzyjaciół nie zdołała się ukryć dzięki znajomości tych stron, a częściowo nie wycofała się na statki, na których wszyscy przepłynęli rzekę, zostaliby doszczętnie wytępieni. Skoro jednak ochłonęli trochę z tego przerażenia, a podążające za nimi oddziały do nich dołączyły, poczęli ponownie atakować Mitrydatesa.

28 Mitrydates wyprawił do Cezara gońca, który przekazał mu wiadomości o tych wydarzeniach. Również król dowiedział się o tym wszystkim od swoich. Tak więc niemal jednocześnie król wyruszył, aby uderzyć na Mitrydatesa, Cezar zaś, aby się z nim połączyć59. Król posłużył się krótszą trasą po Nilu, na którym miał wielką i gotową do walki flotę. Cezar nie

chciał korzystać z tej samej drogi wodnej, by nie doszło na rzece do starcia miedzy okrętami, lecz popłynął okrężnie morzem, o k...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin