Konspiracje-w-zyciu-polskim.doc

(112 KB) Pobierz
Konspiracje w życiu polskim

Adam Doboszyński               Konspiracje w życiu polskim

Adam Doboszyński

Konspiracje w życiu polskim

Fragmenty z większej pracy pod tył. „Ustrój narodowy”

 

II[1]

We wniosku, że udział we wszelkiej konspiracji[2] jest za­sadniczo sprzeczny z obowiązka­mi katolika, leży niewątpliwie jeden z kluczy do zrozumienia naszych czasów. Przyjęcie zasady, że bez konspiracji nie może się obyć żadna działalność organi­zacyjna - prowadzi automaty­cznie do zmasonizowania społe­czeństwa. Wszelka kon­spiracja, to swoista masoneria. Nie róbmy kierownikom świata masońskiego przyjemności, wdając się w po­żądane przez nich rozważania na temat różnych odłamów ma­sonerii, ich mniejszego lub wię­kszego zażydzenia, mniejszej lub większej pointy antykatolickiej. Każdy praktyczny polityk staje co chwila wobec dylematu: czy ta lub owa konspiracja jest rze­czywiście antymasońska, czy też z ukrycia jest kierowana przez masonerię? Odpowiedź bywa niezmienna: Jeśli nawet jakaś konspiracja jest szczerze anty­masońska, to jednak wychowu­jąc ludzi przy pomocy metod konspiracyjnych przygoto­wuje grunt pod ma­sonerię.

Nie ma pod tym względem bardziej pouczających dziejów, niż historia Ligi Narodowej w Polsce. Od lat trzydziestu, regu­larnie co kilka lat, odłamuję się jakiś fiagment qd konspiraeyj narodowych i rzuca się w obję­cia masonerii. Tragiczny błąd, polegający na tym, że O. W. P. (tak już manifestacyjnie anty-masoński) utworzono również według tego samego szablonu konspiracyjnego, doprowadził do utraty większości przywód­ców tej organizacji na rzecz kół obracających się w orbicie wpły­wów masońskich. Trudno o lep­szy przykład, jak dalece f or­ni a organizacji łączy się z treścią ideową[3]. Organi­zacje oparte na kośćcu konspira­cyjnym będą stale wychowywa­ły przyszłych masonów, choćby akcentowały Bóg wie jak silnie hasła katolickie i antymasońskie. Demoralizujące skutki konspiracji wezmą zawsze górę nad najbardziej na­wet wzniosłą ideologią.

 

LUKA W NAUCZANIU KOŚCIOŁA

Niestety nie zrozumiał tego jeszcze - jak się zdaje - Koś­ciół katolicki, i przez najtrud­niejszy okres swego istnienia, od XV po XIX wiek, tolerował w świecie swych wyznawców istnienie konspiracyj[4], które miały się stać dźwignią Kościo­ła, a na skutek zawartej w nich contradictio in adiecto - konspiracyj jako narzędzi prawdy i światła - przyniosły bodaj że więcej szkody niż pożytku, mi­mo olbrzymich zasług indywi­dualnych i najlepszych chęci ich uczestników. W szczególno­ści zasadniczym błędem takty­cznym wydaje się oparcie życia katolickiego w Anglii i Stanach Zjedn. na masonerii katolic­kiej. Są to niewątpliwie pewne ustępstwa, na które poszedł Kościół, podobne do ustępstwa w sprawie pobierania odsetek, o czym pisałem w mej Gospodarce Narodowej. Jes­tem głęboko przekonany, że włączenie przez Koś­ciół do swego nau­czania zasady, iż kon­spiracja jako stała forma organizacyjna (a nie dla celów ści­śle doraźnych) jest sprzeczna z etyką katolicką, stałoby się po­czątkiem wielkiej akcji, z której masoneria wyszłaby ostatecznie pokonana. Przeprowadzenie tej zasady w Polsce pozwoliłoby nam przełamać wreszcie ten zaczarowany krąg, w którym bez­władnie kręcą się czynniki ka­tolickie i narodowe, oddając masonerii co chwila wartościowe jednostki, wychowane w tych konspiracjach, które, mając być sztabami akcji antymasońskiej, są w rzeczywistości przedsionka­mi Świątyni Hirama, przedszkolami dla przyszłych dzieci Wdowy.

 

FRAGMENT Z ROZDZIAŁU KATOLICKA KONCEPCJA USTROJU

Zasada ustroju bez konspiracji nie znalazła do tej pory uwzględnienia w na­uce Kościoła. Znajdzie się wielu sceptyków, którzy wysnują stąd wniosek, że Kościół nie zdecy­duje się nigdy na wysunięcie ta­kiej zasady. Nie podzielam tego zdania, lecz rozumiem, że bę­dzie jeszcze trzeba pewnego cza­su przygotowawczej pracy my­śli, nim Kościół zdecyduje się poprzeć tę zasadę całą powagą swego autorytetu. Podobnie by­ło z zasadami społecznymi, sfor­mułowanymi w Encyklice Re­rum Novarum, których ogło­szenie poprzedziło kilkadziesiąt lat solidnej pracy intelektualnej myślicieli katolickich.

 

KONSPIRACJA JAKO NARZĘDZIE SELEKCJI

We wszystkich społeczeń­stwach, w których u podstawy wszelkich zbiorowych po­czynań leżą konspiracje (jak np. w Pobce do ostatnich czasów), awans społeczny prowadzi z ko­nieczności poprzez konspirację. Przez to sito przedostają się w górę: 1) urodzeni konspirato­rzy, 2) kariero­wicze i hochszta­plerzy, 3) ludzie mniej podatni do konspiracji, którzy się jednak do niej naginają, inaczej mó­wiąc, którzy pozwalają konspi­racji przerobić się na jej kopyto. Sito eliminuje najwartościow­sze jednostki, nie chcące iść na kompromis ze swym sumieniem.

Tak zrekrutowana elita wyci­ska na życiu społecznym specy­ficzne piętno. Przede wszystkim narzuca swe obyczaje organiza­cyjne. W społeczeństwach anty­katolickich, gdzie wszystkie konspiracje są jednokierun­kowe, łączą się one rychło w jeden schemat, co ułatwia zada­nie rządzących. Natomiast w społeczeństwie katolickim, ist­nienie równoległe konspiracyj prokato­lickich i antykatolickich oraz form pośrednich prowadzi do praktycznego uniemożliwie­nia konsolidacji całego Narodu, do rozbicia go na kliki i mafie, do wytworzenia nieprzebytych zapór (pod postacią przysiąg i tajemnic) między ludźmi, któ­rzy skądinąd mogliby się łatwo z sobą porozumieć. Pisząc te sło­wa miałem lat trzydzieści trzy, a zdążyłem już stracić szereg ko­legów i przyjaciół przez to, że z chwilą ich wstąpienia do takiej czy innej konspiracji z naszych stosunków wzajemnych znikała od razu nuta szczerości, bez któ­rej nie ma mowy o prawdziwej przyjaźni i owocnej współpra­cy. Jeśli mimo szybkiego roz­szerzania się idei narodowej w Polsce rozbicie Narodu nie ma­leje, to zawdzięczamy to tej ma­nii konspiracyjnej, skutkiem której przypominamy Czerwonoskórych tropiących się nawza­jem na ścieżce wojennej i po­lujących - w żydowskim interesie - na skalpy swych naj­bliższych.

Drugi skutek tej selekcji kon­spiracyjnej, to sztuczny rozdźwięk między elitą narodu a głębiej pojętym katolicyzmem, i chroniczna niemożność wypro­wadzenia katolicyzmu w życie społeczne i gospodarcze poza tradycyjną ambonę. Człowiek, który uformował się w łonie konspiracji i przez jej sito prze­dostał się do hierarchii rządzą­cej, nie nadaje się na leadera katolickiego społeczeństwa, choćby był nawet żarliwym ka­tolikiem. Jest spaczony, instynkty jego grają inaczej, za­wodzi intuicja. Społeczeństwo kierowane przez takich ludzi nie znajdzie w sobie siły do oporu przeciw ukrytym siłom, podgry­zającym jego korzenie.

Owocem konspiracyjnej selek­cji jest osobliwy typ działacza społecznego, którego zasługi są niewidoczne dla ogółu, który może kroczyć od gaffy do niepo­wodzenia, od niepowodzenia do wpadunku, od wpadunku do skandalu, a mimo to awansuje w hierarchii jawnej i tajnej, w nagrodę za ślepe wykonywanie poleceń otrzymywanych od nie­znanych zwierzchników. Jeśli widzimy kogoś, kto fatalnie nie dorasta do powierzonych mu funkcyj, a mimo to wydaje się nieusuwalny ze stanowiska w oczywisty sposób przerastające­go jego zdolności, to możemy być pewni, że jest to człowiek, którego talenty konspiracyjne równoważą jego ujawnione bra­ki. W społeczeństwie opanowa­nym przez konspiracje odwraca się hierarchia zdolności: jawne uzdolnienia ważą mało wobec tajnych znakomitości. Zupeł­nie inni ludzie wy­bijają się, inne są kryteria zasługi i geniuszu. Możliwe, że za sto lat nasi prawnukowie dowie­dzą się o rządzących światem w naszej epoce znakomitościach, nieznanych swym współczes­nym nawet z nazwiska. Świat konspiracyj ma swych wodzów proroków, swych Mahometów i swych Napoleonów; oni to pi­szą naszą historię. Zbyteczne do­dać, że historia ta pisze się na naszej skórze.

 

JEDNORODNOŚĆ KONSPIRACYJNA

Istnienie i działalność konspi­racyj wyciska piętno na naszej epoce. Był moment (przed rewolucją faszystowską) kiedy dogmat tajnego organizowania ludzi, który uznaliśmy za isto masonerii, zatriumfował już był na całej kuli ziemskiej. Wszelka zorganizo­wana działalność ludzka miała, bezpośrednio po Wielkiej Wojnie, swą podszew­kę konspiracyjną. Dla­tego nie ma bardziej uciesznej; lektury, niż grube tomy, traktu­jące o ustrojach liberalno-parlamentarnych naszych czasów, w których słowo konspiracja na­wet nie figuruje. Jest to zwykłe bujanie gości, sport, któremu oddaje się wielu mądrych ludzi, dla celów łatwo zrozumiałych. Jeśli ktoś zachwala czysty sys­tem parlamentarny w tej for­mie, w jakiej funkcjonuje np. jeszcze w Anglii, Francji, krajach skandynawskich i t.d., a nie dodaje, że system taki nie doprowadza automatycznie do rozbicia społeczeństwa tylko dzięki silnej podbudowie masoń­skiej - ten albo jest niezmier­nie naiwny, albo świadomie wprowadza ludzi w błąd. Każda konstytucja tego typu, jak cho­ciażby polska z roku 1921, ma tylko wówczas jakiś sens, jeśli założyć istnienie wspólnoty ma­sońskiej, na której podłożu mo­gą się rozgrywać bezkarnie wal­ki partyjne, przyjęte już nie ja­ko malum necessarium, ale ja­ko alfa i omega ustroju.

W oparach frazeologii, prze­słaniającej sprawy ustrojowe, można łatwo zbłądzić, o ile nie mieć stale na uwadze pewnych prawd zasadniczych. Do takich prawd należy zasada-komunał, że społeczeństwo oparte jest przede wszystkim na współdziałaniu. Rzecz prosta, że współdziałanie to nie powinno nabierać cech wzajemnej adora­cji ani mechanicznego posłuchu, i z tego względu ścieranie się z sobą ludzi i opinii jest wskaza­ne; lecz walka taka powinna przebiegać na podobieństwo fal, tworzących się jedynie na po­wierzchni morza, ale nie wpro­wadzających w ruch całej ma­sy jego wód, jak się to na przy­kład dzieje, gdy zaczniemy huś­tać wodę w miednicy, co może się rychło skończyć katastrofą - wylania tej wody. Walki ideowe w społeczeń­stwie nie mogą przekraczać granic ta­kiej właśnie powie­rzchniowej fali na zasadniczym podłożu współdziałania, bo inaczej społeczeń­stwo po prostu się rozleci[5].

Rozumieją to społeczeństwa anglosaskie, Anglia i Stany Zje­dnoczone, oparte w zasadzie na dwupartyjnym parlamentaryz­mie. System ten funkcjonuje (przynajmniej w Anglii) świet­nie, lecz po prostu dlatego, że zarówno wszyscy Anglicy, jak i wszyscy Amerykanie, są jed­nomyślni co do - powiedzmy 95% problemów życia zbiorowe­go, i jednomyślność ta wyraża się we wspólnym nale­żeniu da masonerii ludzi obu partyj. Dlatego jest typowo żydowskim kawałem przeciwstaw­wianie społeczeństwa jawnie jednopartyj­nego, ale za to bezmasońskiego (faszyzmu, hitleryzmu, bolszewizmu) - społeczeństwom jakoby wielopartyjnym, a w rzeczywistości również jednopartyj­nym, tylko że tajnie. Fakt przynależ­ności przywódców konserwaty­wnych i laburzystów do tej sa­mej konspiracji umożliwia An­glikom rozgrywkę jawną o dzie­lące ich poglądy na sprawy pod­rzędnej wagi. Gdyby nie zasia­dali przy sobie w loży, a je­dynie tylko naprzeciw siebie w parlamencie. Połączo­ne Królestwo (wzgl. Zjednoczo...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin